Nie martw się ani nie idź do łaźni! Chiny-2017. Część 15. Droga do raju.
Fenghuang-Longsheng-Dazhai 2017-06-07 < silny>07 >
Chciał em wstać wcześ nie, iś ć nad rzekę , podziwiać mgł ę i wzglę dną dezercję . Ale ciał o nie chciał o sł yszeć o takich obcią ż eniach. Obudził się i nie chciał wstać z ł ó ż ka. Najlepiej go namó wił am, ż eby wyczoł gał się na taras i popijają c kawę z doskonał ymi kanapkami odprę ż ył się w fotelu, obserwują c poranną rzekę , któ ra był a zupeł nie wolna od mgł y i daleka od opustoszenia.
Có ż , czasem warto posł uchać siebie i nie rwać sobie ż ył , widzieliś my już Fenghuang, ale wcale nie chcieliś my opuszczać wyś cigu w nowej prowincji. Odpoczywaj wię c odpoczywaj. Widok się cieszy, kawa jest pyszna, kanapki nie do pochwał y.
Jedziemy, o 10 rano dzwonimy taksó wką przez recepcję , lepiej poczekać na dworcu. I zaczyna się...
Brak taksó wki.
Nie za 10 minut, nie za 15, nie za 20. Mó j mó zg zaczyna zastanawiać się , co zrobić , jeś li spó ź nimy się na autobus, czy pojechać na dworzec kolejowy w Jishou, czy zostać w Fenghuang na kolejny dzień . I tak, a wię c 1 dzień stracony, to lepiej zostać niż wsiadać do pocią gó w z przesiadkami. Chociaż nie, jeś li podró ż ujesz pocią giem, tracisz tylko poranek jutra, a to już jest coś , moż esz po prostu skró cić czas na tarasach, do któ rych teraz jedziemy, i nie wyrzucać cał ego dnia, poś wię cają c gorą ce ź ró dł a .
Czekamy na taksó wkę , myś lą c i obserwują c, jak koń chodzi w gó rę iw dó ł po schodach.
Ale niebiosa zlitował y się nad nami, a taksó wka wcią ż przyjeż dż ał a. Dojeż dż amy na dworzec autobusowy, czas jest jeszcze cał kiem rozsą dny. Sam sobie chwalę , ż e tak wcześ nie zaczą ł em dzwonić do samochodu. Zmieniamy paragon na bilety, odnajdujemy naszą bramkę , lub jak to nazywają autobusy, zgodnie z oznakowaniem. Na dworcu autobusowym wszystko jest jasne, nawet jeś li nie znasz chiń skiego. Po prostu patrzymy na hieroglify na bilecie i poró wnujemy je z hieroglifami na znakach. Hieroglify Guilin wyglą dają jak las
Co wcale nie jest zaskakują ce, ponieważ Lin to po chiń sku las.
W ostatecznoś ci, jeś li coś nie jest jasne, pokazujemy bilet Chiń czykom, oni rzucą swó j biznes i wezmą Cię za rę kę .
Dziś opuszczamy prowincję Hunan i przenosimy się do Regionu Autonomicznego Guangxi Zhuang. Podró ż wkracza w drugą fazę . Region, do któ rego zmierzamy, moż na warunkowo nazwać „Guilin”, czekają tam na nas tarasy ryż owe Smoczej Grzbiety i krasowe wzgó rza Yangshuo. Oraz gorą ce ź ró dł a w wiosce Nithan. Mó wią , ż e w Chinach istnieje przysł owie: „Nie ma nic pię kniejszego niż sceneria Guilin gdziekolwiek indziej pod niebem”.
I powiem Ci – TAK!
I tak nie mogliś my zamkną ć ust z podziwem, a w okolicach Guilin po prostu zdmuchuje dach.
Rozumiem, ż e jest jeszcze wiele miejsc w Chinach, gdzie bardzo pię kne krajobrazy i antyczne miasta nie bę dą gorsze niż widzieliś my, ale nadal uważ am naszą podró ż za wspaniał ą , bardzo urozmaiconą i optymalną na pierwszą wizytę w Chinach. Logistyka jest prosta, wielokrotnie i szczegó ł owo opisana, pię kno na poziomie AAAAA (to chiń ska klasyfikacja atrakcji. Pię ć A to najwyż szy wynik), dostę pne dla każ dego poziomu sprawnoś ci fizycznej i doś ć umiarkowane w wydatkach. Jedyne, co moż e zdenerwować , to te krajobrazy, któ re są prezentowane w Internecie, zrobione z wysokoś ci i bardzo przerobione w Photoshopie. Jest mał o prawdopodobne, ż e zobaczysz dokł adnie ten sam obraz.
Autobus odjeż dż a prawie pusty, pasaż eró w jest ledwie kilkunastu. Do Guilin jedziemy 7 godzin, do Longsheng 5 godzin, wyjeż dż amy dokł adnie o 11, po okoł o pó ł godzinie wszyscy Chiń czycy zakł adają maski i zasypiają . Robię to samo, zawsze mam przy sobie maskę . I zatyczki do uszu. W Chinach te rzeczy są na ogó ł niezastą pione.
Cał a kabina spokojnie chrapie okoł o trzech godzin, potem autobus zatrzymuje się , wysadza ludzi i jedzie na stację benzynową . Sklep, wrzą tek, stoł y, toaleta. . . Teren dla pasaż eró w jest doś ć daleko od samej stacji benzynowej, wię c moż na palić . Ludzie się rozchodzą , ktoś je obiad, ktoś poszedł do toalety, ktoś pali lub prostuje nogi. Po okoł o 20 minutach kierowca podjeż dż a po nas i prowadzi wszystkich do autobusu. Otwiera drzwi. . . a stamtą d jak zają c wyskakuje zieją cy pasaż er z pytaniem:
-Gdzie jest toaleta?! ?
Spał tak mocno, ż e nie sł yszał , kiedy wszyscy wychodzili. A potem się obudził em, ale drzwi był y już zamknię te i nikogo nie był o...Biedny czł owiek wytrzymał.20 minut)
Czekamy, aż pokł usuje w pilnych sprawach, Chiń czycy wyjmą termosy, napiją się herbaty. Robimy to samo. Każ dy Chiń czyk zawsze ma przy sobie termos. Zaoszczę dź na herbacie lub makaronie parowym) A nam bardzo wygodnie był o pić kawę w drodze, ponieważ w Chinach nie wszę dzie jej moż na znaleź ć .
Na koniec przejdź my dalej.
Droga jest przyjemna, zielone gó ry zastę pują pola ryż owe, a kierowca zachowuje się przyzwoicie, nie pali w biegu, nie pluje i nie ryczy.
Widzę na mapie, ż e Longsheng jest niedaleko i zaczynam zbierać swoje rzeczy.
Gdziekolwiek się udam, jeś li podró ż zapowiada się na wię cej niż dwie godziny, robię sobie gniazdo. Prostoką tna dmuchana poduszka jest przeznaczona do pł ywania, ale jakż e zawsze pomaga mi na lą dzie! ) Moż na ją umieś cić pod plecami, pod bokiem, zakryć wybrzuszeniami, takimi jak podł okietniki, lub twardoś cią , taką jak ś ciana. Druga waż na rzecz to stuł a. Najczę ś ciej uż ywa się ciepł ego duż ego szala, któ ry moż na owiną ć od zimna, ale w tym momencie uż ywa się lekkiego indonezyjskiego pareo, któ rego kiedyś przywiozł am niezliczoną iloś ć . Zawsze zabieram ze sobą obie etole - ciepł ą i baweł nianą . Kiedy chcesz zasną ć w fotelu autobusu lub samolotu, nawet jeś li nikogo nie ma w pobliż u, nadal odczuwasz niedogodnoś ci. Rę ka się ześ lizgnie, potem noga. Wymyś lił am wię c pareo do samodzielnego powijaka. Rę kę owiną ł em w brzeg materiał u i nie spada on z ustalonej pozycji nawet przy wstrzą saniu. Do „gniazda” potrzebny jest jeszcze plecak. Wkł adam go pod stopy, ż eby nie puchł y. Jeś li w pobliż u jest wolne miejsce, siadam plecami do okna, poduszką pod plecami, plecakiem na pobliskim krześ le pod stopami, miejscami maską i zatyczkami do uszu i lekko owijam się stuł ą . To wszystko, jestem gotó w iś ć tak dł ugo, jak chcę . Każ dy ma swó j komfort, ja mam ten, spanie)
Czę sto przydają się ró wnież ciepł e skarpety. W trasie zawsze zdejmuję buty, a kiedy ś pię , marzną mi stopy)
Có ż , skoro mó wimy o rzeczach uż ytecznych, to dla Chin najważ niejsze są mokre podpaski higieniczne. Rę ce, nogi, ogon - pocieraj, nie zapomnij! )
Dopiero wyjechaliś my z Longsheng o 15:55, co oznacza, ż e mamy czas wszę dzie. To ekscytują cy moment, tuż przed wyjazdem miał am informację , ż e autobus moż e się spó ź nić i lokalne autobusy nie bę dą już jeź dził y na tarasy ryż owe. Omó wiliś my tę kwestię z Nadyą i z dwó ch opcji, noclegu w Longsheng lub taksó wki do Dazhai, wybraliś my tę drugą . Hotel na tarasach jest już zarezerwowany, nie moż na anulować rezerwacji w jeden dzień , a tym bardziej nie moż na tego zrobić w dniu przyjazdu. Tak wię c, po obliczeniu moż liwych wydatkó w na taksó wkę , postanowiliś my dojechać na miejsce za jakiekolwiek pienią dze.
Wysiedliś my dokł adnie na ś rodku ulicy, przeszliś my przez ulicę i ruszyliś my w kierunku jazdy w poszukiwaniu dworca autobusowego.
Patrzą c w przyszł oś ć powiem, ż e dworzec autobusowy znaleź liś my dopiero podczas naszej trzeciej wizyty w Longsheng, a teraz dotarliś my do stoją cego na poboczu autobusu i zaczę liś my pytać miejscowych, gdzie znaleź ć autobus do Dazhai. Pokazano nam kierunek i przeszliś my przez most, zupeł nie w przeciwnym kierunku od dworca autobusowego.
Aby zobaczyć tarasy ryż owe Dragon Range, musisz udać się do Ping'an lub Dazhai. Wybraliś my to ostatnie z dwó ch powodó w. Po pierwsze jest kolejka linowa, a po drugie sposó b jest opisany w internecie bardziej szczegó ł owo, choć na pewno z Longsheng do Ping'an jeź dzi ten sam autobus, co do Dazhai i mał o któ ry turysta się gubi w tej okolicy. Turystyczne miejsca w Chinach sł yną z dobrej logistyki i szalonych cen.
Za mostem, nigdzie nie skrę cają c, idziemy ulicą i widzimy mał y, stary autobus. Konduktor ł aduje walizki do bagaż nika, siadamy, autobus jest peł en miejscowych. Poza nami nie ma europejskich twarzy.
To bardzo kró tka przejaż dż ka. Nieco ponad godzinę i bę dziemy w Dazhai. Wejś cie do obszaru chronionego jest oznaczone przez punkt kontrolny i bileteró w. Bilet kosztuje 95 juanó w. Nie musisz wysiadać z autobusu, bileter wchodzi prosto do autobusu i wyrywa turystó w z tł umu wprawnym okiem. Có ż , jesteś my, cię ż ko nas nie rozpoznać , ale jak liczą chiń skich turystó w? )
Babcia w wojskowym mundurze cieszy się kolorem.
Podobno istnieje przechowalnia bagaż u dla tych, któ rzy nie chcą nosić rzeczy ale chcą pozbawić lokalnych tragarzy zarobkó w. Sam tego nie widział em, wię c ceny pochodzą tylko z cudzych sł ó w - za walizkę trzeba zapł acić.30 juanó w, co jest znacznie tań sze niż noszenie ze sobą walizek, bo tragarze zabierają.50 juanó w w jedną stronę .
Kiedy bilet jest już w Twoich rę kach, czas zaczą ć czerpać estetyczną przyjemnoś ć . Dlatego za oknem zaczynają się wspaniał e obrazy. Gó rska droga wije się jak serpentyna, w pobliż u gó rska rzeka wpada do wą wozu, czasami silnie przetacza się przez bystrza, pienią c się czerwonymi baranami i brykają c na kamieniach, a czasami leniwie się rozprzestrzenia, biorą c niziny w swoją niewolę . br />
Gó ry dookoł a pokryte są lasami, podobno droga został a sztucznie wycię ta w gó rze, odsł aniają c poszarpane rany kamienia, przez któ ry woda przepł ywa z ró ż nym natę ż eniem. Miejscami leniwie stacza się tylko zwilż ają c kamień , sprawiają c, ż e ś wieci w sł oń cu, a miejscami bezczelnie spł ywa wodospadami, pę dzą c prosto na drogę i chlapią c wesoł ymi tę czami.
Gdzieniegdzie pojawiają się wodospady, raz podskakują ce pod naszymi koł ami, raz co waż ne spadają ce w oddali, wś ró d zielonych gó r. Autobus pę dzi, nie pozwalają c im nie tylko sfotografować , ale nawet utrwalić w pamię ci. Podekscytowany wychylam się przez okno, potrzą sają c gł ową , pró bują c filmować .
O mó j Boż e! Jestem w niebie!
Tą drogą z pewnoś cią warto jechać nią powoli, zatrzymują c się lub przynajmniej zwalniają c w najpię kniejszych miejscach. Ale autobus, a nawet taksó wka nie dadzą takiej moż liwoś ci. A wypoż yczenie samochodu w Chinach nie zadział a. Dlatego chę tnie ł apię te szalone widoki i zapachy wilgoci i odgł osy wody, i wł asne uczucie zachwytu, oszczę dzają c na przyszł oś ć , aby pó ź niej powoli rozkoszować się wspomnieniami w dł ugie zimowe wieczory lub chwile upadku, kiedy zdję cia z przeszł oś ci dodają sił y i ozdabiają codzienne ż ycie.
Do bram Dazhai docieramy o 17:30. Tragarze w strojach ludowych i z duż ymi koszami na plecach spieszą do nas z ofertą za 40 juanó w za zabranie walizki na gó rę do hotelu. Hotel, któ ry zarezerwowaliś my, jest doś ć wysoki, dla zdrowej osoby, bez rzeczy, spacer zajmuje okoł o godziny. W ogó le nie chcę iś ć . Chcę iś ć . Pytam portiera, któ ry skrę cił , ile kosztuje taksó wka. Mó wi mieszanką prostych angielskich i chiń skich sł ó w. Ł atwo się rozumiemy.
-150 juanó w.
- To bardzo drogie!
- Wcale nie drogie!
- Moi przyjaciele jechali wczoraj przez 80.
- Nie, nikt nie wyjdzie za 80, za 80 pozwó l mi sam nosić walizki.
- Nie, nie pó jdziemy na piechotę .
- Potem 150 juanó w.
Przestajemy się nią interesować i siadamy na ł awce do picia kawy, rozglą damy się i myś limy.
Zaraz podjeż dż a kolejny autobus, na któ rym wszyscy tragarze są rozproszeni. Z kubkiem krą ż ę wś ró d tych, któ rzy przybyli i spotykają się , patrzę w oczy mę ż czyznom z kluczami, ale z nikim nie rozmawiam, piję kawę i znó w siadam na ł awce . Teren szybko pustoszeje, wszyscy, któ rzy mogli znaleź ć pracę , uciekali w gó ry, a ci, któ rzy nie mogli wró cić do domu. Kobieta podchodzi do nas i konspiracyjnym gł osem mó wi, ż e bę dziemy mogli z nią iś ć za 80, tylko musimy poczekać.10 minut.
-Oczywiś cie, ż e poczekamy! 80 to 2 osoby? - okreś lam tak, aby nie był o przeoczeń .
-Tak, 2 osoby i cał y bagaż .
Po 15 minutach ł adujemy się do duż ego SUV-a, z nami jeszcze 3 chiń skich turystó w, nasza kobieta i kilka walizek. Dojeż dż amy do jakiegoś ł atki, to nie koniec drogi, ale dalej auto nie jedzie. Kierowca i kobieta biorą nasze walizki na ramiona i mó wią , ż e kosztuje 10 juanó w za walizkę . Nasza umowa droż sza niż pienią dze nie pocią ga za sobą dodatkowych wydatkó w, poniż ej też zaznaczył em, ż e 80 jest na wszystko. Ale sytuacja jest dokł adnie taka - albo sam noś walizkę , albo zapł ać.10 juanó w. Kwota jest niewielka, targowanie się jest ś mieszne. Noszenie walizek po schodach przy oszczę dnoś ci 10 juanó w jest jeszcze zabawniejsze. Kiwamy gł ową , ż e się zgadzamy.
Idziemy trochę szosą , potem ostro schodami w dó ł , mię dzy hotelami, któ rych jest ogromna iloś ć , wychodzimy na swoje, stoją c tuż na zboczu. Hotel jest nasz z personelem mó wią cym po angielsku i szalonym widokiem na tarasy ryż owe.
Oczywiś cie moż na był o osiedlić się w samym Dazhai, bardzo blisko autobusu i na pł askiej drodze, ale przyjechaliś my tutaj, aby cieszyć się krę gosł upem smoka. Dlatego szybko się obmacujemy, wnosimy swoje rzeczy i wychodzimy na taras, aby zapalić i pomedytować .
Rozś wietla się pię kny zachó d sł oń ca, zabarwiają c zalane wodą tarasy na delikatny ró ż .
Skaczę jak koza, robią c setki identycznych zdję ć . Zachó d sł oń ca ś wieci, tryska kolorami, wita nas, wabi w swoją bajeczną fantasmagorię , urzeka.
- Nadia, jesteś my w Chinach! Jesteś my w Chinach! Yyyy!
Gdy tylko zachó d sł oń ca zbladł , niebo pociemniał o i zapadł a noc. Jakby zgaszono ś wiatł a.
Co robić na tarasach ryż owych, gdy robi się ciemno? Oczywiś cie jedz i pij! Kolorowa kawiarnia na pierwszym pię trze hotelu z mię kkimi poduszkami i pysznym jedzeniem. Nie pamię tam, jakie mię so zamó wiliś my, moż e kurczaka czy kaczki, pamię tam, ż e mię so nie był o bardzo tanie i bardzo koś ciste. To znaczy drobno posiekane koś ci z niewielką iloś cią mię sa. Pysznie przygotowane. Mię so tradycyjnie podawano ze smaż onymi ziemniakami i zimnymi ogó rkami. Piwo dopeł nił o przyjemnoś ci dnia. Cał y dzień byliś my w trasie, ale zmę czenia nie ma. Przyjemna, niestrudzona droga zaprowadził a nas w szykowne miejsce. Tarasy ryż owe w Dragon Ridge są pię kne, zobaczymy je jutro rano.
Nie przeł ą czaj się ! )