Nie martw się ani nie idź do łaźni! Chiny-2017. Część 12. Opowieści starożytnych Chin.
Furong 2017-06-05 05 8 dni
Tam-ta-da-dam, tam-ta-da-dam - bę ben bije niespokojnie pod naszym oknem. Sió dma rano.
Dzieci chodzą do przedszkola.
Ulewny deszcz tań czy swó j szamań ski taniec na liś ciach drzew.
Zrywamy się radoś nie, podziwiamy deszcz i cudowną muzykę pionierskiej linii, jemy ś niadanie z naszymi burgerami i ruszamy do Furong.
Zł oty czł owiek ł aduje nasze walizki do swojego samochodu, na dworcu autobusowym przeł adowuje je bezpoś rednio do przedział u pasaż erskiego, kł adą c obie na desce rozdzielczej kierowcy. Autobus dł ugo się zatrzymuje, wychodzę na papierosa. Wszę dzie nie ma znakó w palenia i wszyscy palą .
W Chinach pali się na ogó ł duż o i w najbardziej nieoczekiwanych miejscach. Wię c jeś li jesteś uczulony na dym tytoniowy, Chiny nie są twoim krajem.
Autobus jest stary, ale cał kiem przyzwoity. Jedziemy dwie godziny, droga nie ma czasu, ż eby nam przeszkadzać , bo już lą dujemy na dworcu autobusowym tajemniczego miasteczka Furong.
Przez dwa tysią ce lat miasto to nazywał o się Wangcun Village. I był a to doś ć zatł oczona peryferia, mał o znana nikomu. A potem szczę ś cie się uś miechnę ł o, przybył a ekipa filmowa, nakrę cił a rewolucyjny film „Hibiscus City” i od tego czasu turyś ci po prostu rzucili się , aby zobaczyć staroż ytne miasto, w któ rym mieszkali ich ulubieni bohaterowie.
Wieś szybko został a przekształ cona w miasto i powszechnie nazywana „Hibiskusem”. Chiń czycy mó wią , ż e Furon, niech eksperci Palladium mi wybaczą . Litera p nie warczy jak my, ale brzę czy jak Francuzi. Ale oczywiś cie cią gną w O, a nie w U. Jednak nadal nie sł yszą naszych dź wię kó w, tak naprawdę nie moż na się nadwyrę ż yć .
Koł owrotki postawiono przy wejś ciu do starego centrum i zaczę to zbierać pienią dze od turystó w.
I powiem wam, nawet bez ż adnego filmu, samo spacerowanie po starym mieś cie jest bardzo przyjemne.
Drogie, ale warto. Nie, jeś li po prostu pó jdziesz na spacer, to oczywiś cie bę dą czekać przy swoich bramkach na tych, któ rzy chcą przez dł ugi czas. Ale na starym mieś cie jest absolutnie niesamowite miejsce. To jest wodospad. Nie szkoda zapł acić za to 110 juanó w. Zwł aszcza jeś li zatrzymasz się w hotelu z przepię knym widokiem na ten wodospad za absolutnie szalone pienią dze.
Nie lubię pisać o hotelach. Otó ż karaluchy nie biegają po gł owie, nie wieją z okna, dziurkacz nie piszczy – to znaczy nic takiego jak hotel, moż na ż yć . Ale ten! Ten hotel zasł uguje na osobne opisanie. I zdecydowanie polecam nie narzekać , aby cieszyć się miastem w tym miejscu. Dom Tuwang, https://www.rezerwować.com/hotel/cn/fu-ron. . . f1cd67885c. 72 USD, 480 CNY za noc.
Wychodzimy z autobusu, truchtamy z walizkami, jak dojechać do starego miasta, dziewczyna dogania nas ze zwykł ym do nas pytaniem Chunali, pokazujemy jej adres i prowadzi nas do jej minibusa. Umawiamy się na 20, ludzie siadają po drodze, oczywiś cie jest to minibus za 1 juana, ale my jako „drodzy” laowai pł acimy 10 biletó w z nosa. Daj taksó wkarzowi napiwek, ż e musi wyż ywić swoją rodzinę . Wszyscy wychodzą przy bramkach, kupujemy bilety i sami udajemy się do hotelu. Jedziemy bardzo kró tko, po drodze widzimy niesamowicie pię kny zadaszony most, ale kiedy wyją ł em telefon, gdy stawiał em znak, dotarliś my.
Rozł adowujemy rzeczy, ceny proszę do Red Rocks, targuję się dł ugo, ale rzeczy nie spadają poniż ej 150. Oznacza to, ż e w ogó le się nie porusza, ponieważ nazwał a cenę , stoi na niej.
Hotel nie jest widoczny. Odwracamy gł owy. Pytam, jak się przedostać , kierowca kiwa gł ową na schody.
- W dó ł ? – pytam ze zdziwieniem.
- W dó ł !
Schody są strome i dł ugie, sapamy, cią gną c walizki. Hotel jest już widoczny, znajduje się na zboczu gó ry i wyglą da jak wskrzeszona chiń ska bajka.
I oto jesteś my przy bramie.
Bramka.
Proszą o bilety. Robią w nich dziury.
Pokazanie wydruku z Rezerwacji. Obaj straż nicy po prostu się jej trzymają .
Mija minuta. Jeszcze jeden.
Milczą . Czytać .
Nadia domyś la się pierwsza.
Nie przyjechaliś my tam.
- Powiedz mi proszę , jak dostać się do tego miejsca? - Staram się wyrwać je z hibernacji bardzo kulturową i już wypracowaną frazą .
I zaczyna się .
Hotel jest tutaj, ale nie moż na wejś ć od tej strony. Jest muzeum i wodospad. A do hotelu trzeba iś ć na gó rę , na drogę , a tam są kolejne schody.
Có ż , nie kapety?
-I zadzwoń do hotelu, niech nam pomogą z bagaż em - proszę .
Rozumieją , woł ają .
Negocjacje trwają doś ć dł ugo, Nadia cią gnie mnie za rę kaw.
Nie musisz mó wić po chiń sku, ż eby zrozumieć , ż e nikt nie przyniesie naszych walizek. Bę dziesz musiał sam to nosić .
Dzię kujemy straż nikom, zrobili wszystko, co mogli. Cią gniemy walizki na gó rę i przeklinamy.
Waż ne: jeś li masz cię ż kie rzeczy, a przed Tobą dł uga drabina, najlepszym rozwią zaniem bę dzie wysł anie kogoś samego na zwiad. Chiń czycy uwielbiają pomagać . Nawet jeś li nie znają drogi, na pewno Ci pomogą .
Kiedy docieramy do hotelu i schodzimy bardzo kró tkimi schodami do recepcji, ogarnia mnie wiele emocji.
Najpierw wodospad. Pierwsze wraż enie - WOW!
Stą d, z recepcji, otwiera się najbardziej udany widok i spektakl jest hipnotyzują cy.
Moż e innym razem nie jest tak peł na wody, ale w czerwcu jest wyją tkowo dobra!
Po drugie jestem wykoń czona i zł a, ż e nie chcieli pomó c z bagaż em. Ale nie mogę wyrazić swojego fe z powodu ograniczonego sł ownictwa chiń skiego.
Po trzecie, siedzą ca w recepcji nieoż ywiona ameba w wieku okoł o siedemnastu lat zapadł a w osł upienie i przez pó ł godziny sprawdzał a nasze paszporty, nie pró bują c prosić senioró w o wydanie nas.
Czyli reprezentujesz obraz? Jesteś my mokrzy i wś ciekli, spieszymy się , musimy jeszcze jechać do Red Rocks, a dziewczyna po prostu nie reaguje na bodź ce.
-Tak, kochanie!
Niebiosa zlitował y się nad nami i od razu wysł ał y trzech Chiń czykó w, w tym dziewczynę tł umaczy i zaczę li nam tł umaczyć w trzech ję zykach, ż e trzeba kupić bilety na Red Rocks (mó wią Czerwony Las) w Internecie.
Wtedy bę dzie znacznie taniej. Rozważ amy ten pomysł przez kolejne pię tnaś cie minut, ale odrzucamy go jako niemoż liwy. Nie mogą nas kupić , a my nawet nie chcemy zaczynać zastanawiać się , jak to zrobić bez chiń skiej karty. Na koniec tł umaczą , ż e mogą zapewnić samochó d z oczekiwaniem 3 godzin za...150 juanó w)) Ale o 14. Wcześ niej nic.
Co do diabł a z tymi skał ami, powinieneś przynajmniej pó jś ć do toalety i zobaczyć wodospad przynajmniej jednym okiem.
Wł aś nie tutaj, w Furong, w recepcji drogiego hotelu, któ ry jest prezentowany na Bookingu, mają c wydruk rezerwacji po chiń sku, znają c cał kiem sporo sł ó w po chiń sku, a nawet kilka zasad konstruowania chiń skich fraz, jeż dż ą c przez Chiny prawie już w poł owie drogi, mają c w telefonie chiń ską klawiaturę i kilku tł umaczy, tutaj mimo powyż szego arsenał u nagle rozumiem, ż e do diabł a, zgodzimy się z nimi.
Procesy są zapę tlone, a każ da fraza zawiera nową rundę niezrozumiał oś ci. W pewnym momencie po prostu mó wię – jestem zmę czony – i siadam na kanapie. Wszystko. Tak chcesz, ż eby to trwał o i zniszcz to. Przyjechaliś my, dali nam paszport, nastę pny ruch należ y do Ciebie. Porozmawiali trochę wię cej z Nadyą (Nadya po angielsku, są po chiń sku) i proces posuną ł się do przodu. Nasza ameba, klaskają c oczami i co chwila proszą c o coś starszych towarzyszy, zaczę ł a nas wcią gać . Zapytali mnie o nazwę naszego kraju. Nazywa się VukelAn (i Rosja - ElOs, nagle zostaniesz ró wnież zapytany)
Kiedy w koń cu, dzię ki Buddzie, otrzymaliś my klucze, mł ody chł opak podnió sł nasze walizki i zanió sł je do pokoju. Do drugiej po poł udniu jesteś my cał kowicie wolni. Po raz kolejny przypominają c nam, ż e bę dzie na nas czekał w recepcji o drugiej, facet wyszedł .
I tu wam powiem, szkoda, ż e nie umiem pisać poezji chiń skimi znakami, bo to miasto, wodospad i Czerwone Skał y są bardzo godne, by ś piewać poezję i piosenki po chiń sku. I hotel! Kiedy marzył am o wycieczce do Chin, marzył am o tym miejscu!
A teraz znajduję się w Chinach, któ re wymyś lił em dla siebie!
Uwielbiał em każ de zawijanie i każ de zadrapanie tego miejsca, a patrzą c na to wszystko na ż ywo, był em niesamowicie zachwycony!
Nie chciał em ani chwili odpoczą ć . Chciał em wspią ć się na każ dy stopień , dotkną ć każ dego wystę pu, sfotografować każ dy dach.
Zrozumiał eś już , ż e hotel znajduje się w kaskadzie na zboczu gó ry, nad rzeką , przy samym wodospadzie. I był drewniany, antyczny, bardzo autentyczny i niesamowicie uduchowiony.
Absolutnie bajeczne dachy, latarnie, widok pał acu cesarskiego na wysokim klifie naprzeciwko, ryczą cy czerwony wodospad… Nawet stoł y! Nawet stoł y był y tutaj wyją tkowe.
Tak, są stoliki! Nawet ł ó ż ka był y tutaj wyją tkowe)
Zaró wno ł azienka jak i sufit)
Dokł adnie o drugiej po poł udniu udaliś my się na przyję cie i rozpoczę ł a się druga seria questó w Red Rocks. Nasza urocza ameba znó w był a w stanie hibernacji, a facet, któ ry był z nią na przyję ciu, był innym facetem, a nie tym, któ ry z nami negocjował i nie był ani plotką , ani duchem. Pró bował em go spytać , co robić , gdzie jest taksó wka i gdzie jest poprzedni goś ć , zaapelował em do ameby, ż eby pamię tał , kto nam tu obiecał , ale nic nie udał o mi się osią gną ć . Facet znalazł wyjś cie i zadzwonił do swojego angloję zycznego przyjaciela, telefon oddał em Nadii. Z rozmó w jasno wynikał o, ż e znó w znaleź liś my się w ś lepym zauł ku.
A potem podję liś my silną decyzję , aby zapomnieć o wszystkim, co był o mię dzy nami przedtem)) Po prostu poprosiliś my faceta, ż eby zadzwonił do nas taksó wką do Czerwonego Lasu. Zadział ał o.
Taksó wka przyjechał a natychmiast, pomachaliś my do ameby i odjechaliś myna inną planetę .
150 juanó w to prawdziwy rabunek, bo tam nie jest daleko. Jeś li wybierasz się do Red Rocks, pamię taj, ż e teraz jeź dzi tam autobus z dworca autobusowego.
Przy wejś ciu kupujemy bilet za 148 juanó w.
Dostajemy przewodnika, odmawiamy.
Pierwsze, co widzimy po przejś ciu przez bramkę , to czerwone „naleś niki” zł oż one w mał e zjeż dż alnie, wielkiego dinozaura… i mał ego wujka, któ ry mocno się do nas przywarł .
Dinozaur stał nieruchomo, a wujek biegł przed siebie, powtarzają c Tsouba-Tsouba (chodź my, zabiorę cię do najbardziej niesamowitych zaką tkó w naszej planety), spoglą dają c na nas co minutę . Zaprowadził nas nad jezioro z liliami wodnymi, potem na duż y pię kny pł askowyż , kilkakrotnie nas sfotografował , chwalą c nas, widoki i swoją pracę :
(Pię kne)
I zaż ą dał od nas 80 juanó w.
- Tajska gweila - odpowiedział em mu ze zł oś cią - Bó j się Buddy, to bardzo drogie!
Wujek natychmiast się obraził i wyszedł . Nie, no có ż , dalibyś my mu dwudziestkę za dobry nastró j, ale to najwyraź niej go zabolał o.
Dalej jechaliś my bez eskorty, co był o niewą tpliwie przyjemniejsze i spokojniejsze.
W jednym miejscu był powolny handel bezpretensjonalnym jedzeniem, przechodziliś my obok, mł oda kobieta poszł a za nami i zaczę ł a pluć nam w plecy. Nie kł amię ! ) Szł a, mamroczą c coś pod nosem i plują c pah-pah-pah, jakby spotkał a czarnego kota przechodzą cego przez jezdnię . Doszliś my do wniosku, ż e biał a laowai jest podobna do czarnego kota i nie splunę ł a w odpowiedzi na nią . I był oby zabawnie.
Czarny kot spoglą da wstecz i pah-pah-pah jako ofiara swojego czarnego planu)
Sam Park Czerwonego Lasu jest niewielki, jak nam się wydawał o. Moż e wujek za 80 yuanó w pokazał by nam inne krajobrazy, są dzą c po mapie, przeszliś my tylko pó ł drogi.
Ale nawet to, co zobaczyliś my, wystarczył o, by poczuć się jak na Wenus lub w starej chiń skiej bajce z dinozaurami.
Szczegó lnie zachwycił y mnie nie czerwone kamienie, ale czarne, poroś nię te mchem, bardzo lubię inny mech.
W niektó rych miejscach nawet gę sia skó rka.
Mó wią , ż e skał y znaleziono dopiero w 2002 roku, a wcześ niej nikt nie miał snu ani ducha, ż e taki cud w ogó le istniał na ś wiecie. Osobiś cie nie bardzo w to wierzę , Chiny oczywiś cie to ogromny kraj, ale nie na tyle, ż eby nie zauważ yć niezwykł ych skał w lesie, nawet w dż ungli, pó ł godziny od turystycznego miasta .
Wę drowaliś my jeszcze trochę po gó rnym jeziorze. To jezioro nie był o zaroś nię te, ale też nie wyglą dał o zbyt dobrze.
A na zdję ciach reklamowych jezioro jest ł adniejsze, a skał y bardziej czerwone, co nie dziwi, bo Chiń czycy generalnie lubią dekorować wszystko. A jednak to miejsce jest bardzo obce.
Co wię cej, wszystkie te skał y są ró ż ne.
Ogó lnie mam setki zdję ć w ró ż nych kolorach i bardzo się cieszę , ż e odwiedził am tak nierealne miejsce.
Kiedy dotarliś my na parking, naszego samochodu nie był o. Podeszliś my do straż nikó w i poprosiliś my ich, ż eby zadzwonili. Skinę li nam gł ową na gó rę , mó wią , idź tam, tam na ciebie czeka.
Tam nawet tupaliś my i nawet jakiś minibus pró bował nas zawieź ć do miasta za niewiarygodne pienią dze, jakieś.70 yuanó w na ż ywą osobę , kiedy nasz kierowca podjechał i bezpiecznie zawió zł nas do miasta. Wysiedliś my koł o kasy biletowej i poszliś my na spacer po mieś cie.
Bardzo klimatyczne miasteczko! Tak, pamię tam, ż e powiedział em to już trzy razy, ale co jeś li nadal nie rozumiesz, ż e koniecznie musisz pojechać do Furong).
Ciekawe, ż e poza babcią , z któ rą aktywnie robiliś my sobie zdję cia, nikt w ogó le nie zwracał na nas uwagi.
W Zhangjiajie-Wulingyuan, gdzie obcokrajowcó w jest duż o wię cej, ludzie podchodzili do nas robić zdję cia, robili zdję cia po cichu, patrzyli na nas, pró bowali rozmawiać . A tutaj, gdzie pojawienie się laovy jest zjawiskiem doś ć rzadkim, wszyscy udawali, ż e nas tam nie ma.
Ale nie, kł amię , policja zwró cił a na nas uwagę , nie byli zbyt leniwi, ż eby nawet wysią ś ć z samochodu, dogonić nas i sprawdzić bilety. I moim zdaniem był o poza starym miastem.
Ulica handlowa był a kró tka, chodziliś my tam iz powrotem, szliś my do wodospadu od tył u,
wró ciliś my i podeszliś my do bramek w poszukiwaniu zadaszonego mostu.
Jak się okazuje, ogó lnie uwielbiam kryte mosty.
Najpierw poszliś my na plac przed centrum turystycznym, nawet weszliś my do ś rodka i przejrzeliś my przewodnik, aby zapytać znają cych się na rzeczy ludzi, gdzie szukać mostu.
Ale mostu nie był o na liś cie zabytkó w, co oznacza, ż e nie był o go na zdję ciu. Bez zdję cia nie odważ ył am się o nic zapytać , pamię tają c, jak przebijał am się przez barierę ję zykową w hotelu.
Wyszli. Spojrzeliś my za siebie.
Znalazł em most)
Có ż , to nie był ten most, tylko jakieś drobne podobień stwo, ale też zakryty, ale co jeś li tego nie znajdziemy, przejdź my przynajmniej do tego.
Nie zostawiają c tych samych pró b, poszliś my do naszego hotelu i nagle go znaleź liś my! )
Był o wspaniale i tkwiliś my tam dł ugo, nawet wyszedł em na balkon w jakimś barze, ż eby zrobić to zdję cie.
A po drodze nagle przylgnę li do trzech dziadkó w z pytaniem - czy moż na ich zastrzelić . Ś miali się i wskazywali na siebie:
- Zdejmij to!
- Nie, lepiej niż on!
Ogó lnie, czy mogę jeszcze raz powiedzieć , jak fajny jest ten Fuzhun? )
Tymczasem zbliż ał się wieczó r,
a wieczorem w naszym mieś cie zaczę ł y się najciekawsze rzeczy.
To lokalni starsi przygotowują cy się do festiwalu smokó w.
Zapraszali nas po sto razy, szkoda, ż e dł ugo się nie wszystko zaczę ł o i wyszliś my na obiad.
Kolacja był a bardzo smaczna, ale oczywiś cie nie bez przygó d. Chciał em raki, widział em je na stoł ach, wiedział em nawet, jak powiedzieć po chiń sku, ż e je chcę , ale jak wszystkie dialogi w Furong, ró wnież i ten nie dał ż adnego rezultatu. Zł oś cił em się i zaczą ł em tł umaczyć przez Google ze zdję cia, wię c rozwią zaliś my problem tł umaczenia menu na przyszł oś ć . W menu nie był o krabó w. Zjedliś my wię c jak zawsze ziemniaki.
Teraz powiem wywrotowe. Ani Park Awataró w, pod któ rym planowano cał ą podró ż , ani pię kne miejsca, któ re mieliś my jeszcze przed sobą , a był y niesamowicie pię kne, moż esz mi wierzyć , nie zapadł y mi w duszę jak ten stary Furong. A szczegó lnie pię knie jest wieczorem, kiedy zapalają się ś wiatł a na wodospadzie i liczne domy wokó ł .
Po zmroku wszystko staje się po prostu niesamowicie bajeczne, ale nie mogę już strzelać , wię c koniecznie pojedź do Furong i zobacz to na wł asne oczy!
Zapomniał em jeszcze powiedzieć , ż e w Furong ję zyk jest nieco zmieniony. Na przykł ad dziesię ć w ję zyku chiń skim to Shi, a cztery to Si. Ale w Furong zaró wno dziesię ć , jak i cztery brzmią Si. Dlatego czterdzieś ci cztery dź wię ki urzekają – Sy Sy Sy (cztery dziesią tki i cztery). A czterdzieś ci i czternaś cie nie da się odró ż nić jednego od drugiego. Sy Sy) A sł owo Zhege (It) brzmi jak Gyga. I tak bę dzie przez cał ą drogę do Kantonu, wię c przyzwyczaimy się do tego)