Podróże do cudów świata
Niech ż yją wszyscy mił oś nicy historii i waż nych historycznie miejsc na naszej planecie!! !
Nazywam się Ognin Platon Aleksiejewicz.
Postanowił em speł nić najbardziej upragnione marzenie cał ego mojego ż ycia, a mianowicie odwiedzić najbardziej niezwykł e zaką tki naszej ogromnej planety, aby zobaczyć i dotkną ć wspaniał ego dzieł a zaró wno naszych przodkó w, jak i wspó ł czesnych ludzi. Pię tnaś cie lat mojej czterdziestki poś wię cił em na cię ż ką pracę , któ ra dziś przynosi znaczne dochody. I bardzo się cieszę , ż e mogę podró ż ować , wiedzą c, ż e mó j biznes nie rozpadnie się pod moją nieobecnoś ć , jak to zwykle bywa w naszej kochanej Rosji. Mó j przyjaciel ma biuro podró ż y i za każ dym razem, gdy go spotykał em, jego opowieś ci o niezapomnianych podró ż ach i burzy jego emocji, marzył em, aby przeż yć to wszystko dla siebie. I nadszedł czas, WOW!! ! ! Przy okazji poradził mi, ż ebym prowadził bloga (mó wi: niech cał y ś wiat zobaczy i przeż yje wspaniał e chwile razem z Wami). Dyskusja o tym, gdzie wybrać się na pierwszą podró ż , nie trwał a dł ugo. Postanowił em odwiedzić jak najwię cej najbardziej kultowych miejsc, czyli miejsc, któ re nazywano cudami ś wiata. Mam nadzieję , ż e mi się uda. Wybó r pierwszej podró ż y był nastę pują cy: Sydney. Zakoń czone przedmową . Teraz jestem gotowa opisać moje wraż enia z tej podró ż y! Wspaniał y! Có ż , zacznę , w przeciwnym razie jakieś niepoparte emocjami.
Mó j pierwszy dzień .
Zatrzymał em się w Vibe Hotel Sydney cztery gwiazdki wystarczą , skoro przyleciał em tu nie w pokoju i hotelu, ż eby się bawić , ale ż eby poznać pię kno tego ś wiata, myś lę , ż e wystarczył by mi skromniejszy hotel, ale oj dobrze. Rano poszedł em na sił ownię , aby rozprostować koś ci przed, mam nadzieję , pracowitym dniem, potem poszedł em na dach hotelu, aby popł ywać w podgrzewanym basenie, ogó lnie wszystko jest fajne i godne pienię dzy, któ re był y pł atny. Wszystko, co jestem gotowy, aby wyruszyć w ś wiat!
Trochę o mieś cie. I idź !
Sydney jest uważ ane za doś ć nowoczesne miasto, chociaż dwieś cie lat temu wygnano tu przestę pcó w z cał ego Imperium Brytyjskiego, a teraz jest to wysoko rozwinię te nowoczesne miasto. Jest tu sporo zabytkó w architektury. Pierwszym miejscem, do któ rego udał em się , był a XX-wieczna Opera w Sydney, jeden z cudó w ś wiatowej architektury, zaprojektowana przez duń skiego architekta w 1957. Najbardziej niezwykł y budynek jest obecnie symbolem Sydney. Z zewną trz wyglą da jak muszla, któ ra wyglą da jak stopnie wznoszą ce się jeden nad drugi, sł yszał am, ż e architekt zaczerpną ł ten styl z budynkó w Indian Majó w, podobno dlatego budynek wyglą da z nutką staroż ytnoś ci. Zapiera mi dech w piersiach, gdy wchodzę do ś rodka, od ś rodka jest zupeł nie inaczej, we wnę trzu nie ma nic przypominają cego budynek z zewną trz. Wewną trz w kolorze czerwonawym znajduje się duż a hala o kanciastych formach, sł uż ą ca do przyjmowania goś ci. Imponuje, jak niewyobraż alnie wysoki jest sufit w kształ cie ką ta. Ale nadal jestem zdenerwowany, ż e wyglą d zewnę trzny i wewnę trzny nie pasują do siebie.
Teraz udał em się na most Sydney Harbour Bridge, któ ry cią gną ł się od jednej strony portu do drugiej i ł ą czył obie czę ś ci miasta. Wspią ł em się na sam szczyt mostu, czyli okoł o pó ł tora kilometra do przejś cia. Uważ any za najwię kszy most ł ukowy na ś wiecie, most ten jest poł ą czony z sześ cioma milionami rę cznie osadzonych nitó w. Jestem na gó rze! Oto wysokoś ć ! Zmę czony jak pies, wspinam się po niezliczonych schodach prowadzą cych na szczyt mostu, ale warto. Widok z gó ry naprawdę eleganckiego budynku opery mieś ci się w dł oni, a obie czę ś ci miasta są doś ć dobrze widoczne, malutkie samochody jeż dż ą po moś cie, a malutkie jachty i statki unoszą się na wodzie. Na moś cie znajduje się.8 pasó w dla samochodó w, 2 linie kolejowe, a takż e ś cież ka dla rowerzystó w i pieszych, któ rych nie znajdziesz nigdzie w Rosji. I widział em też diabelski mł yn, na któ rym jeź dził em, stą d też wyglą da na niewielkie rozmiary, czego nie moż na powiedzieć siedzą c w nim. Kto wspią ł się na most, wie, ż e trzeba zabrać ze sobą kapelusz, w przeciwnym razie wybuchnie, a reszta zostanie zepsuta. Wiatr jest bardzo silny, trochę przeraż ają cy. Podziwiał em okolicę przez okoł o pó ł godziny i zszedł em z powrotem na ziemię , szczerze mó wią c trochę mi zmarzł o. Wieczorem znó w poszedł em na ten most, ale już na chodnik dla pieszych, ż eby podziwiać miasto nocą i naturalnie zobaczyć , jakie oś wietlenie miał a opera. Podobno takie pię kno duż o kosztuje miasto (albo kto tam pł aci, nie wiem), ale przy licznym napł ywie turystó w do Sydney jest to mał e ziarenko piasku. A jakie oś wietlenie mostu! Widział em coś podobnego w Surgut, ale tutaj jest zdecydowanie pię kniej. W Surgut pię kny most wiszą cy spoczywa na kablach, ta sama ciekawa konstrukcja. Wzdł uż brzegó w cią gnę ł y się ogromne drapacze chmur, któ re majestatycznie spoglą dają w niebo, mrugają c ś wiatł ami w oknach. Nocne miasto podobał o mi się jak dziecko, któ re wieczorem wpada do wesoł ego miasteczka, jego oczy biegną w ró ż ne strony, wszystko ś wieci i bł yszczy.
Nastę pne miejsce, któ re odwiedzam, to cud ś wiata. Katedra - Koś ció ł ś w. Jakuba. Wiele moż e opowiedzieć o historii Australii, o tym, jak wspó ł czesna cywilizacja wył onił a się z marginesu społ ecznego. Koś ció ł wykonany jest w stylu pó ź noklasycystycznym, ale szczegó lne znaczenie ma czas jego powstania w 1819 roku. W tych latach miasto był o slumsem i miejscem wygnania bandytó w, a sam wyglą d koś cioł a wydawał się niemoż liwy. To ona stał a się pierwszym kamieniem w tworzeniu nowej stolicy Australii, a wraz z nadejś ciem koś cioł a miasto bandytó w Sydney zaczę ł o przekształ cać się w stolicę . Autorem projektu koś cioł a był , o dziwo, angielski wię zień Francis Griflay (nie pamię tam dokł adnie tego nazwiska, piszę z pamię ci), został skazany na ś mierć za fał szowanie rachunkó w, ale potem wyrok został anulowany i został zesł any do Sydney, a takż e bardzo interesują cy jest fakt, ż e po swoim oszustwie pojawił się na australijskim rachunku dziesię ciodolarowym. To miejsce jest uważ ane za najczę ś ciej odwiedzane w mieś cie. Nie moż na sobie wyobrazić , jak w tym slumsie peł nym bandytó w zbudowano tak pię kny koś ció ł , w niczym nie ustę pują cy samym koś cioł om Anglii. Ten koś ció ł wiele mó wi o ludziach, któ rzy tu ż yli i ucieleś nia ducha tego narodu.
Moja podró ż trwa dalej i oto jestem w Sydney Tower, któ ra pę dzi aż na trzysta pię ć metró w. Wczoraj chciał em wejś ć do wież y po zwiedzeniu mostu, ale niestety zanim został zamknię ty dla turystó w, podziwiał em tylko wielokolorowe latarnie pię knie oś wietlają ce ten kadł ub. Znajomy powiedział mi o Sydney Tower podczas ś wią t Boż ego Narodzenia i Nowego Roku, miał szczę ś cie, ż e zobaczył wspaniał e fajerwerki prosto z wież y, był zachwycony! Teraz opowiem wam, co ciekawego widział em w samej wież y. Istnieją trzy gł ó wne platformy. Pierwszy to zamknię ty taras widokowy 250 metró w, z któ rego widać cał e miasto. Na miejscu moż na kupić jaką ś pamią tkę w sklepie z pamią tkami, trochę wyż ej jest otwarta przestrzeń ze szklaną podł ogą , tam nie weszł am, a trzecia, jak rozumiem, to restauracja. Na wież ę moż na wejś ć schodami, ale to nie dla mnie, wsiadł em do windy i zaskakują co szybko wspią ł em się na taras widokowy na okoł o minutę , a to jest dwieś cie pię ć dziesią t metró w, klasa! I tak podobał mi się most. Kiedy się na nią wspinasz, odczuwasz sporą dawkę adrenaliny, ale tutaj: raz i gotowe. Mimo ż e most jest dwa razy niż szy.
I oto znó w jestem w swoim pokoju, odpoczywają c po burzliwym dniu. Jutro lecimy do domu, nawet bez smutku. Ale nie zapominam, ż e moim celem jest odwiedzenie wszystkich cudó w ś wiata, a jeś li zatrzymam się na tydzień w każ dym miejscu, to nie starczy na to pienię dzy i jeszcze wię cej czasu. Mam nadzieję , ż e spodobał a Ci się moja historia. Jestem nowym blogerem, wię c nie oceniaj stricte, bę dę się uczyć . Nie mogę się doczekać kolejnej podró ż y, planują c lot do Machu Picchu.
To koń czy moją historię .
Do zobaczenia przyjaciele!