Вообще Крым не сильно люблю по причине того, что "наелся" им еще при Украине. Никаких иллюзий не питал, особенно после "Крымнаш". Прекрасно понимал, что при выросшем втрое ценнике хрен кто там будет качество улучшать... Но так уж получилось, что пришлось ехать в ялту по делам, ну и это типа является отпуском.
Критерии выбора были: чтоб близко к набережной , с норм ремонтом, с парковкой. Заранее выбирать особо некогда было, поэтому по старинке нашел тетю с табличкой "жилье у моря". Она мне озвучила несколько вариантов, выбрал самый ближний к набережной (возле Армянской церкви).
Приехали, встретила приветливая женщина. Показала, где поставить машину, зашли в дом (был свободен второй этаж). Все чистенькое, новенькое, уютное, без пафоса. Мне понравилось. Решили остаться там.
Спросил хозяйку, где тут нормально готовят, получил подробнейшую инструкцию о кафе и ресторанах ялты)). Потом скромно добавила, если хотите можем мы вас кормить, у нас раньше кафешка была, вам понравиться... Ну, а почему бы и нет. И вот тут я офигел. .
Пока мы вещи раскладывали, нам приготовили первое и второе, накрыли стол во дворе. Вкусно! Нет, даже не так. ВКУСНО! Я реально в шоке! Последний раз так вкусно ел в полтаве. От крыма и близко не ожидал такого сервиса и отношения.
Собирались на пляж куда-нибудь подальше съездить (центральный ялтинский не люблю), но тут же был проинструктирован о "пляже для местных". Сходили-мне понравилось. Близко и народу немного.
На любой мало мальский вопрос получал от хозяев полноценную инструкцию (круче, чем от гугла))).
Кстати, хозяин похож на Ивана Бутько из сериала "Сваты". Прикольный мужик (Владимир Иваныч, привет))). Готовит офигенский шашлык и виртуозно сервирует стол.
В общем, мое восприятие Крыма сильно поменялось в лучшую сторону благодаря гостеприимным хозяевам этого домика.
Вернувшись в Москву пару дней просто не мог смотреть на местную еду. Из всех поездок в Крым эта получилась самая удачная.
Ogó lnie Krym nie bardzo mi się podoba, bo „jadł em” go nawet pod Ukrainą . Nie miał zł udzeń , zwł aszcza po Krymnaszu. Doskonale zrozumiał em, ż e z ceną , któ ra potroił a się , kto do diabł a poprawi tam jakoś ć...Ale tak się zł oż ył o, ż e musiał em jechać do Jał ty w interesach, no có ż , to jest jak wakacje.
Kryteria wyboru to: być blisko wał u, ze standardami napraw, z parkingiem. Nie był o czasu na wybó r z gó ry, wię c w staromodny sposó b znalazł am ciocię z napisem „mieszkanie nad morzem”. Powiedział a mi kilka opcji, wybrał a najbliż szą nasyp (w pobliż u koś cioł a ormiań skiego).
Przyjechaliś my i zostaliś my przywitani przez przyjazną panią . Pokazał a mi, gdzie zaparkować samochó d, weszł a do domu (drugie pię tro był o bezpł atne). Wszystko jest czyste, nowe, wygodne, bez patosu. Lubię to. Postanowiliś my tam zostać .
Zapytał em gospodynię , gdzie normalnie tu gotują , otrzymał em szczegó ł owe instrukcje dotyczą ce kawiarni i restauracji w Jał cie)). Potem skromnie dodał a, jeś li chcesz, moż emy cię nakarmić , kiedyś mieliś my kawiarnię , spodoba ci się...No, czemu nie. I tu schrzanił em. . .
Podczas rozpakowywania przygotowywano dla nas pierwszy i drugi posił ek, a na podwó rku ustawiono stó ł . Smaczny! Nie, nawet to. SMACZNY! Jestem naprawdę w szoku! Ostatni raz tak pysznie jadł am w Poł tawie. Takiej sł uż by i postawy nie spodziewał em się po Krymie.
Mieliś my iś ć na plaż ę gdzieś daleko (nie lubię centralnej Jał ty), ale od razu poinformowano mnie o „plaż y dla mieszkań có w”. Zszedł em, podobał o mi się . Blisko i mał o ludzi.
Na każ de mał e pytanie otrzymał em peł ne instrukcje od wł aś cicieli (fajniejsze niż od Google)).
Nawiasem mó wią c, wł aś ciciel wyglą da jak Ivan Butko z serialu „Matchmakers”. Fajny czł owiek (Vladimir Ivanych, cześ ć ))) Gotuje niesamowity szaszł yk i po mistrzowsku podaje do stoł u.
Ogó lnie moje postrzeganie Krymu bardzo się zmienił o na lepsze dzię ki goś cinnym wł aś cicielom tego domu.
Po powrocie do Moskwy na kilka dni po prostu nie mogł em patrzeć na lokalne jedzenie. Ze wszystkich wyjazdó w na Krym ta okazał a się najbardziej udana.