Witamy lub nieznajomi w - 2

21 Wrzesień 2016 Czas podróży: z 10 Wrzesień 2016 na 16 Wrzesień 2016
Reputacja: +15099.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Dzisiaj rano podję liś my drugą pró bę uż ycia galonó w bazowych. Tym razem wszystko nam się uł oż ył o, po prostu zapomnieliś my postawić przegrodę na kuchence, a pł omień zapalił się gdzieś w niewł aś ciwym miejscu. Po zjedzeniu turystycznego ś niadania i po zwykł ym wejś ciu na wzgó rze z plecakami, wyrzucili ich do Michał ycza i udali się w stronę Nowego Ś wiata. Dziś musieliś my wspią ć się na ź ró dł o ś w. Anastasia, a nastę pnie pró ba znalezienia drogi od niego do Karaul-Oba, któ rej nie znaleź liś my w zeszł ym roku.

Pomimo doś ć wczesnej godziny na drodze Novaya Svet był o znacznie wię cej samochodó w, niż byś my chcieli. Smró d ich spalin zagł uszał i tak już sł aby zapach jał owca i sosny. Wedł ug Michał acza od czerwca nie pada. Igł y drzew rosną cych przy drodze był y jakby przysypane kurzem. Raczej w gó ry, na ś wież e powietrze!


Ź ró dł o był o peł ne pandemonium. Jedna grupa już wychodził a, druga po prostu ką pał a się w chrzcielnicy i nabierał a wody w pię ciolitrowym bakł aż anie. A struż ka był a bardzo cienka. Musiał em poczekać , aż w koń cu wyjdą . Czekają c na swoją kolej, zanurzyliś my się , wzię liś my pó ł tora litra i poszliś my dalej ś cież ką znaną już z zeszł ego roku.jpg" target="_blank">

Pola kaktusó w był y peł ne czerwonawych owocó w. Och, jak tu pię knie musi być w czerwcu, kiedy kwitną !

W zeszł ym roku, z powodu niedyspozycji mojego towarzysza, nie mogliś my dostać się tą drogą do Karaul-Oba. W tym roku wszyscy byli wzglę dnie zdrowi, z wyją tkiem przyjaciela, któ ry zł amał sobie duż y palec u nogi na kamieniu i dlatego zaczą ł się bić . Ale to prawdziwy Turysta, któ ry w swoim czasie chodził po znacznie bardziej stromych gó rach, wię c nie marudził . Zacierają c ś cież ki, od czasu do czasu wychodził y na jakieś pozory drogi, podobno zbudowanej w czasach staroż ytnych. Jej czcigodny wiek został zdradzony przez wiekowe jał owce rosną ce tu i ó wdzie w samym ś rodku. Czasami znikał a, potem pojawiał a się ponownie i prowadził a nie wiadomo gdzie. Jednak na szczycie grzbietu widać był o stos kamieni. Gruzy? Wyglą da na to, ż e nie jest naprawdę zepsuty. Morena? Ale na samym szczycie gó ry? Dziwne, niezrozumiał e!

Wł . Polana za rzekomymi ruinami ujrzał a siedzą cego mę ż czyznę w zielonej czapce. Myś leli, ż e są leś niczym i chcą już zrobić sobie nogi, ż eby nie pł acić za przejś cie w otchł ań . Potem naradzili się i postanowili nadal pró bować go ominą ć , a jeś li już , powiedzieć : „Ale my nie wiedzieliś my, ale sami nie jesteś my lokalni, ale nie mamy pienię dzy! ” Ale chł op okazał się wcale nie leś niczym, ale wę drowcem takim jak my, a kiedy się zbliż yliś my, już go nie był o. Uff, zniknę ł o!

O tak, zapomniał em powiedzieć ! Wiadomoś ć , ż e krymska prokuratura odwoł ał a pł atny wstę p do rezerw, wcale nie był a fał szywa, ale lokalne wł adze zignorował y ją i dalej zbierał y pienią dze. Dlatego tak bardzo się przestraszyliś my, gdy zobaczyliś my podejrzanego mę ż czyznę . Daj za wspaniał e ż ycie 300 re? Teraz! To 4.28 szklanki piwa! Có ż , czyli 0.5555 butelki brut!


Po podziwianiu widokó w z klifu z. Veseloe, podobnie jak zatoka o tej samej nazwie, zaczę ł a schodzić do tzw. Raj. Biedny przyjaciel ponownie potkną ł się z obolał ym palcem o kamień ! Dlatego dł ugo nie bł ą kaliś my się po Karaul-Oba, decydują c się na odejś cie z tego zaję cia na kolejny dzień .

A dzisiaj zarobiliś my już szampana! Zeszliś my do wioski i poszliś my do drogocennego sklepu. Po drodze ze smutkiem odkryliś my, ż e nasz ulubiony pawilon degustacyjny zamienił się w zwykł y sklep spoż ywczy, choć ś wież o wyremontowany, ale zupeł nie dla nas nieciekawy. Có ż , przynajmniej sklep firmowy fabryki wina szampana pozostał taki sam. Za 540 rubli wzię li dwuletniego brutala. A potem kolejny czterolatek za 580. Powiedzieć , ż e jest znacznie lepiej? Nie, tylko trochę inny smak. Och, jak go kocham! Ale dwie butelki po trzy to naprawdę mił oś ć ? Ale dzisiaj nasz budż et nie przewidywał jednej trzeciej.

Od zeszł ego roku drę czy nas pytanie, gdzie w nastę pnym oknie do butelkowania umieszczają substandard, któ ry sprzedawali? W zeszł ym roku powiedziano nam, ż e nigdzie się nie wybierają , wcią ż jest w beczkach. I w tym wymyś lili zastosowanie - rozlewali do dwulitrowych tetrapakó w z kranami i za to pobierali cenę.500 r za opakowanie! Mó j Boż e! A wcześ niej to kosztował o, kosztował o...nie pamię tam ile, ale trzy kopiejki! Niemniej jednak poprosili o wł oż enie pudeł ka ró ż owego do lodó wki do jutra. Przyjdziemy po niego.

Kupiliś my ziemniaki, cebulę i pomidory na targu, ugotowaliś my kró lewską kolację z gotowanych ziemniakó w z cebulą i smaż onymi pomidorami na naszej plaż y. Có ż , oczywiś cie sardynki w oleju. Pili piwo. A potem z ich przemytem. Co typowe dla Krymu, rano wstaliś my jak ogó rki. W domu pł etwy został y już sklejone z takiego poł ą czenia - szampan-piwo-produkt naturalny. To wł aś nie oznacza wzglę dnie czysta ekologia!

Trzeciego dnia wę dró wki ma odpoczywać , wię c na dziś przewidziano kró tką trasę na Sokoł a, a nastę pnie zejś cie do ź ró dł a ś w. Anastazja.


Na naszej plaż y jest ró wnież ź ró dł o, co jest rzadkoś cią w tych miejscach, ale na gó rze jest chł odniej. Kiedyś karmiono nią cał y Nowy Ś wiat, a jeszcze wcześ niej nawadniano winnice Golicyna. O czym ś wiadczą pozostał oś ci rur ceramicznych, któ re natrafiał y na nas tu i ó wdzie. Z naszej wł asnej plaż y, zwanej przez kogoś „Ź ró dł em Michael” (o czym ś wiadczy napis na kamieniu), woda też prawie nie pł ynę ł a z powodu dł ugiego braku deszczu. Dobrze, ż e opró cz nas na plaż y był y 1-2 firmy. Udał o nam się przebrną ć przez noc.

Wczoraj Michał ycz powiedział , ż e wyjedzie wcześ nie do Sudaka, wię c rzeczy należ y przekazać o godzinie 7. Aby nie wstawać po ciemku, postanowiliś my odmó wić ś niadania i iś ć na ś wiatł o (z pusty ż oł ą dek). Biedny przyjaciel, rozpieszczony przez ż onę i przyzwyczajony do pierwszego, drugiego i kanpota, pró bował beł kotać , ale bezskutecznie. Zagroził , ż e powie Verce wszystko o tym, jak z niego drwiliś my. Na co zauważ ył em, ż e ró wnież mi podzię kują za zwrot mu smukł ego i pię knego : ))))).

Sł oń ce jeszcze nie wzeszł o, wię c poszedł em popł ywać . Woda, chł odna przy brzegu, im dalej, tym cieplejsza. W pł ytkiej wodzie woda ma czas ostygną ć przez noc, a potem nie. Zobaczył em pod wodą niezrozumiał ą niebieską kulę . Myś lał em, ż e to sflaczał a pił ka, któ ra uniosł a się z plaż y. Okazał o się jednak, ż e to duż a meduza, fosforyzują ca o zmierzchu przedś witu. Pię kne!

Po uratowaniu ś mieci zaczę liś my wspinać się na Sokol. Szczerze mó wią c, był em oszoł omiony. Kiedy był em mł ody i lekkomyś lny (okoł o 30 lat), wspinaliś my się na nią co roku, szliś my granią po stromym klifie, a potem schodziliś my ż lebem do drogi Novy Svet bliż ej Sudaka. Ale ostatnim razem (w 2013 roku) myś lał am, ż e już tam nie bę dę się wspinać za ż adne pierniki. Na samej gó rze kamienie są tak lizane, ż e nie był o najmniejszej trudnoś ci wlecieć w otchł ań - jeden zł y krok, a u podnó ż a zamienisz się w bezkształ tną zakrwawioną kupę . Ale są wycieczki z przewodnikiem na szczyt! Któ ra ciekawa ś cież ka? Przecię tny turysta nie przeszedł by tam, gdzie my wtedy byliś my nę dzni. Jest tam duż o szlakó w. Któ ry jest bezpieczny? Poszliś my wzdł uż tej, któ ra jest wygodniejsza i podeptana. Po drodze podnieś liś my krzak jał owca, peł en jagó d.

gał ą ź jał owca z jagodami


Och! Ś niadanie! Narvali w torbie i zjadł kilka jagó d. Kiedyś spotkany na gó rze przewodnik powiedział , ż e dwuletnie jagody jał owca brunatnego oczyszczają wą trobę , ale trzeba je jeś ć na pusty ż oł ą dek wedł ug schematu – jeden pierwszego dnia, dwa drugiego, a tak dalej, do dziesię ciu. Od tamtej pory tak robimy. Sł aba wą troba wymaga wsparcia! Ale wystarczył o nam tylko wtedy, gdy tam byliś my. W domu nie ma czasu, a zbieranie jagó d jest nieprzyjemne, przebijesz wszystkie rę ce igł ami. Dzisiaj byliś my szczegó lnie wychudzone, wię c zjedliś my wię cej niż jeden : )))). Wą troba przeż ył a.

Spacerem, szliś my, opuś ciliś my pas lasu, zaczę liś my wspinać się po nagich kamieniach, począ tkowo cał kiem bezpiecznie, ale potem ś cież ka gdzieś zniknę ł a i znowu musieliś my się wspinać na chybił trafił . W pewnym momencie obejrzał em się i spanikował em. Usiadł a na ś rodku zbocza i zaczę ł a ję czeć - doką d mnie znowu zabrał eś ! Obawiam się ! Sytuację dodatkowo pogorszył szalony wiatr, któ ry usił ował zdmuchną ć nas do szalonej suszarki do wł osó w. W jakiś sposó b pozbierał a się i wdrapał a na gó rę na czterech koś ciach. Najważ niejsze, ż eby nie oglą dać się za siebie!

Na gó rze oczywiś cie czujesz się jak zwycię zca, po raz tysię czny robią c zdję cia niesamowitych krajobrazó w.

Ale przed nami jeszcze zjazd! I z reguł y trudniej jest go podnieś ć .


Có ż , mó wię , czy przyleciał eś ? Chł opcy mó wią - nie, lepiej iś ć ! Zaczę li szukać bezpiecznej ś cież ki. Trudno to zrobić na goł ych skał ach. Grzebaliś my i grzebaliś my, wydawał o się , ż e to znaleź liś my, a ona wprowadził a nas w takie chagarniki! Tylko wyobraź cie sobie - bardzo strome zbocze z luź nym, poroś nię tym gę stym, niewymiarowym lasem z ostrymi sę kami, dą ż ą cym do zepsucia skó ry, przykryte jedynie bardzo kondycjonują cym kostiumem ką pielowym. Ale z drugiej strony moż esz przynajmniej chwycić się gał ę zi, aby nie ruszyć się na dupie. Niech Bó g bł ogosł awi, a zeszliś my stosunkowo bezpiecznie. Dotarliś my do ź ró dł a, tym razem opustoszał ego (weekend już się skoń czył i ludzie trochę uspokoili). Zanurzyliś my się , napiliś my się wody i - na wsi - odreagować stres. Na szampana dzisiaj nie zarobiliś my, nie za duż o jeź dziliś my, wię c z piwem daliś my radę . Na lokalnym targu zaczę to wybierać rybę . Zdecydowaliś my się na wę dzoną flą drę , z brzuchem peł nym kawioru, 600 re za kilogram. W naszym kraju też doś ć duż o kosztuje - 100 UAH / kg ś wież ego, ale wę dzonego w ogó le nie widział em. To był powó d mojego wyboru. Dobrze, ale za mał o. Zjedliś my kolejnego czeburka za 70 rubli.

To nie wystarczy! Po brakują ce kalorie udaliś my się do proletariackiej kantyny fabryki szampana o zakazanej nazwie „ZSRR” i odpowiadają cej jej okolicy. Ich hasł o brzmi: „Jestem towarzyszem, a nie jakimś panem, jem w stoł ó wce ZSRR! A ty? " Có ż , my też nie wydajemy się być panami i sirukhami, nie zrozumieliś my tego.

Ceny tutaj są najniż sze w wiosce. Szczegó lnie ucieszył a mnie jedna linijka w menu - „Wlej coś ponad - 12 r” : )))))) Jedliś my barszcz bez mię sa za 50 r i puree ziemniaczane z pieczeń . Wyglą da na to, ż e trochę jedli. Wzię liś my paczkę wina czekają cą na nas w sklepie i poszliś my do domu.

Ale to nie trwał o dł ugo. . . : (((

To nie wszystko! : ))))

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
 Слева гора Сокол, справа - Орел
 Новосветская дорога у подножия Сокола
 Новый Свет
 Кактусы с плодами
 село Веселое в долине
 мыс Капчик. Вид сверху
 Веселовская бухта
 Новосветские бухты. Вид из пещеры
 Новосветский пляж
Гора Сокол. Вид с нашего пляжа
 сосенка погибает :((((
 Мысы Меганом и Алчак. Вид с горы Сокол
 Гора Орел. Вид с горы Сокол.
веточка можжевельника с ягодками
 Скоропостижно жарят :)))))
 Шампанское без газа
 Новосветский пляж
Podobne historie
Uwagi (6) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara