Отдыхали с маленькими детьми. В целом понравилось, получили примерно то, что ожидали по отзывам. Отель действительно "для пенсионеров и детей", т. е. относительно спокойный, ненавязчивая анимация (она нас не интересовала). Территория средних размеров, тень есть, но не везде, местами маловато. Очень приятный влажный морской воздух, особенно хорошо в жару под соснами на гамаке. Большинсков корпусов расположено на небольшом возвышении от моря. Через дорогу сосновый лес. Пляж широкий, не перенаселенный даже при полном отеле, достаточно свободной территории, песок, почти без камней. Еда вполне достаточная и разнообразная, фрукты были как во время еды, так и на перекус недалеко от пляжа. Несколько раз попадались подпорченные куски арбуза (видать нарезанные с прошлой еды). Остальное было вроде свежее, никто из нас не отравлялся.
Дискотека вечером мешала спать, ее слышно было практически по всей территории. Хорошо что она заканчивалась после 11.
Были проблемы с поселением, это испортило впечатление сначала. Нас поселили в какой-то полуподвальный номер без нормального окна! ! ! После возмущений нам дали номер в другом корпусе, который был возле дороги в понижении, из-за чего там не было ветра и в комнате воздух был какой-то канализационный (зато и дискотека не мешала). Как выяснилось потом, туда селили преимущественно "русских", немцев там ни разу не видел. Через день начали требовать номальный номер. Мужчик средних лет на рецепшене прикидывался, что не понимает ни русский, ни английский. Потом рассказывал, что есть номера повышенного класса, требовал бакшиш 50 долларов и предложил нормальный номер с видом на море (как подавляющее большинство номеров). Бакшиш платить мы не собирались, а когда переселились, стали нам рассказывать, что доплатить надо 200 долларов. После требований предъявить прейскурант и поговорить с начальством отстали от нас.
Потом мы узнали, что это стандартная схемы выбивания денег из "русских".
Na wakacjach z mał ymi dzieć mi. Ogó lnie mi się podobał o, dostaliś my to, czego oczekiwaliś my po recenzjach. Hotel jest naprawdę "dla emerytó w i dzieci", czyli tzw. stosunkowo spokojna, dyskretna animacja (nie byliś my nią zainteresowani). Terytorium jest ś redniej wielkoś ci, jest cień , ale nie wszę dzie, w niektó rych miejscach to za mał o. Bardzo przyjemne wilgotne morskie powietrze, szczegó lnie dobre w upale pod sosnami na hamaku. Budynki Bolshinsky znajdują się na niewielkim wzgó rzu od strony morza. Sosnowy las po drugiej stronie drogi. Plaż a jest szeroka, nie zatł oczona nawet z peł nym hotelem, wystarczają cą iloś cią wolnego terytorium, piaskiem, prawie bez kamieni. Jedzenie w miarę wystarczają ce i urozmaicone, owoce był y zaró wno podczas posił ku, jak i na przeką skę przy plaż y. Kilka razy natkną ł em się na zepsute kawał ki arbuza (patrz, wycię te z ostatniego posił ku). Reszta był a doś ć ś wież a, nikt z nas nie został otruty.
Dyskoteka wieczorem zakł ó cał a sen, sł ychać ją był o prawie na cał ym terenie. Dobrze, ż e skoń czył o się po 11.
Był y problemy z ugodą , począ tkowo psuł o to wraż enie. Osiedliliś my się w jakimś pó ł piwnym pokoju bez normalnego okna! ! ! Po oburzeniu dostaliś my pokó j w innym budynku, któ ry znajdował się przy drodze w zagł ę bieniu, przez co nie był o wiatru, a powietrze w pokoju był o jakaś kanalizacją (ale dyskoteka nie przeszkadzał a). Jak się pó ź niej okazał o, osiedlili się tam gł ó wnie „Rosjanie”, Niemcó w tam nigdy nie widziano. Dzień pó ź niej zaczę li domagać się numeru nominalnego. Mę ż czyzna w ś rednim wieku na przyję ciu udawał , ż e nie rozumie ani rosyjskiego, ani angielskiego. Potem powiedział mi, ż e są pokoje wyż szej klasy, zaż ą dał bakszyszu za 50 dolaró w i zaoferował normalny pokó j z widokiem na morze (jak wię kszoś ć pokoi). Nie zamierzaliś my pł acić Baksheeshowi, a kiedy się wprowadziliś my, zaczę li nam mó wić , ż e musimy zapł acić dodatkowo 200 dolaró w. Po ż ą daniach pokazania cennika i rozmó w z wł adzami, zostaliś my w tyle.
Potem dowiedzieliś my się , ż e jest to standardowy schemat wybijania pienię dzy „Rosjan”.