Wycieczka z przewodnikiem na Koh Samui
W koń cu postanowił em napisać o mojej wycieczce na Koh Samui. Tak wię c nadeszł a zimna syberyjska zima 2015-2016, był em wł aś nie na wakacjach, pojechał em do Soczi i przygotował em się na ukaranie zimy. Wszystko zmienił o się z dnia na dzień , gdy ż ona powiedział a, ż e wolno jej wyjechać na dwa tygodnie na urlop i fajnie był oby gdzieś pojechać . Dł ugo nie musiał am wybierać zdecydowanie - Tajó w, ale tam, gdzie w Tajlandii, w Pattaya i Phuket byliś my, zaczę li wybierać mię dzy Koh Chang, Koh Samui i Krabi. Rozważ ono wszystkie opcje. Kupiliś my bilet lotniczy do Bangkoku iz powrotem, tylko 13 dni. Postanowiliś my to zał atwić na miejscu. Podczas lotu wcią ż namawiał em ż onę , aby odwiedził a Koh Samui, niedaleko stą d i do Krabi, Koh Chang został na inny czas. Polecieliś my na lotnisko Suvarnabhumi, nazwaliś my hotel na Koh Samui, kupiliś my kartę SIM dtac, happy taryfę , pojechaliś my metrem i pojechaliś my do centrum, stamtą d musieliś my dostać się na poł udniowy dworzec autobusowy, kupić bilety na wieczorny autobus i spę dź noc w drodze. Dojazd na dworzec autobusowy nie sprawiał ż adnych trudnoś ci, dojechaliś my do Placu Zwycię stwa metrem, wsiedliś my do autobusu chyba numer 55 i dojechaliś my nim na dworzec autobusowy, w czasie zaję ł o to okoł o 1.5 godziny. Kupiliś my bilety na 19-30, kosztował y 860 bahtó w za jeden, został o 5 godzin, torby został y przekazane do magazynu na dworcu autobusowym i poszliś my szukać.7/11, okazał o się , ż e jest daleko i zanim do niego dotarliś my, byliś my spoceni, ponieważ w sklepie był o fajnie, kupowaliś my przeró ż ne gadż ety, ż eby w autobusie nie był o nudno (jak zwykle jestem moim ulubionym sem i chang). Resztę czasu spę dziliś my na dworcu autobusowym, o 18.00 wysł uchaliś my (stoją c) hymnu Tajlandii i po godzinie przenieś liś my się na peron. Tutaj wszystko okazał o się nie takie proste, peron był za budynkiem dworca i był ogromny, z trudem znaleź liś my nasz autobus, wł oż yliś my rzeczy do bagaż u i wdrapaliś my się do ś rodka, był a Syberia, zimny strach, klimatyzatory dział ał y na peł nych obrotach Pojemnoś ć . Na szczę ś cie miał am ze sobą swoje zimowe ubrania. Nie bę dę Wam opowiadać o drodze, mimo ż e autobus był VIP-em, droga i tak okazał a się mę czą ca, zatrzymali się na noc w kawiarni i nakarmili nas tajskim jedzeniem za darmo. O 6 rano dotarliś my na molo Donsak, przewieź liś my nas na prom, autobus też nim jechał , potem dotarcie na wyspę zaję ł o 1.5 godziny, tam ponownie wsiedliś my do autobusu i pojechaliś my na autobus stacja (musieliś my nie jechać , jest tylko okoł o 1 km, a okazał o się , ż e jest w przeciwnym kierunku, a nie w tym, w któ rym musieliś my jechać ). Ogó lnie rzecz biorą c, z dworca autobusowego taksó wką - songteo za 200 bahtó w dotarliś my na plaż ę Maenam, tam, kierują c się znakami, znaleź liś my nasz hotel Lemon House, dowiedzieliś my się , ż e lokatorzy mó wią po rosyjsku, ponieważ byli imigrantami z ZSRR , zostali zakwaterowani w pokoju z kuchnią na drugim pię trze, pł acili tylko 1000 bahtó w dziennie i uciekali nad morze......Mam doś ć sił y, napiszę sequel.