Niesamowita i piękna Elista
W zeszł ym roku odwiedził mnie mó j bliski przyjaciel i dał mi mał ą figurkę Buddy. Był am zaskoczona tak egzotycznym orientalnym prezentem i oczywiś cie był am ciekawa ską d, jak mó wią , wzię ł a się taka postać ? Znajoma zapewnił a mnie, ż e w ogó le nie pojechał a do Indii czy Japonii, ale po prostu pojechał a na weekendową wycieczkę do Elisty.
Szczerze mó wią c nie interesuje mnie specjalnie historia i geografia, wiem tylko, ż e Republika Kał mucji jest gdzieś w pobliż u Woł gogradu, ale nie są dził em, ż e moż e być tam coś ekscytują cego i interesują cego.
Przy filiż ance herbaty koleż anka zaczę ł a dzielić się wraż eniami z podró ż y. A jej historia był a tak ż ywa, ż e sam był em zaraż ony jej nastrojem i chciał em odwiedzić . Wedł ug niej okazał o się , ż e wszystko tam jest niesamowite: zaró wno przyroda, jak i ludzie oraz tajemnicze ś wią tynie buddyjskie. Dobra, niech tak bę dzie, moja có rka i ja postanowiliś my tam pojechać , gdy tylko nadejdzie wiosna.
A 5 kwietnia 2014 roku sł oń ce wł aś nie wzeszł o, przyjechaliś my na Plac Lenina i zobaczyliś my mał y autobus z podró ż nikami takimi jak my.
Padał deszcz i jak zwykle przeszywają cy był wiosenny wiatr. Gdy podjechaliś my pod granicę Republiki Kał muckiej, zobaczyliś my stelę z figurami saigó w i napisem „Republika Kał mucji”. Postanowiliś my zrobić zdję cie. Wiatr był tak silny, ż e zdawał się podskakiwać i zabierać cię daleko w step.
Od razu, jak tylko przekroczyliś my granicę , wyszł o sł oń ce, a asfalt stał się schludniejszy.
W cią gu zaledwie 4 godzin wjechaliś my do Elisty. Miasto poł oż one jest na nizinie i zaraz wś ró d szarych dachó w zobaczyliś my zł otą kopuł ę gł ó wnej ś wią tyni buddyjskiej. Po kilku minutach, wiją c się uliczkami wiosennej Elisty, nasz autobus podjechał do khurul. Ta niesamowita buddyjska ś wią tynia nagle pojawił a się wś ró d drzew i domó w. Wszyscy dyszeliś my! Nie sposó b był o powstrzymać jego zaskoczenia. Wyobraź sobie - wysoka biał a ś wią tynia ze zł otą kopuł ą pę dzi w bł ę kitno-niebieskie niebo. Widział em wiele ró ż nych ś wią tyń i po prostu pię knych budynkó w, ale tutaj poczuł em coś wiecznego. Jakby dusza rzucił a się w nieskoń czoną przestrzeń .
Do sali oł tarzowej moż na wejś ć tylko wtedy, gdy zdejmie się buty i zał oż y dł ugie spó dnice lub zawią ż e chusty wokó ł bioder – to tradycja. Gdy weszliś my do ś rodka, przed naszymi oczami pojawił się ogromny zł oty Budda. A dookoł a ś ciany był y pomalowane ró ż nymi buddyjskimi bó stwami, ś wię tymi i tybetań skimi mantrami. Wokó ł oł tarza był o duż o kwiató w, palił y się lampy i kadzidł a. Miał em wraż enie, ż e nie jestem w Rosji, ale gdzieś na tajemniczym wschodzie.
Ś wią tynia zwana „Zł otą Siedzibą Buddy Siakjamuniego” został a zbudowana w 2006 roku, jest bardzo mł oda, ale czuje się już w niej wielką moc tej pradawnej, tajemniczej kultury. Czuje powszechny spokó j, a cał a ta uniwersalna cisza wyglą da, uś miechają c się tajemniczo, ogromnego Buddy. Siedział yś my z có rką na ł awce i siedział yś my w zupeł nej ciszy przez okoł o 20 minut, Kał mucy chodzili, cicho recytowali mantry, przewodnik coś powiedział , ale moje myś li był y gdzieś daleko, w jakimś pię knym innym ś wiecie, peł nym spokoju i mił oś ć . W ogó le nie chciał em opuszczać ś wią tyni, ale czas uciekał - musiał em zobaczyć inne zabytki miasta.
Opuś ciliś my zmierzch ś wią tyni i od razu zamknę liś my oczy przed jasnym, stepowym sł oń cem. Przewodniczka Olga powiedział a, ż e nadal moż emy spacerować po ś wią tyni, krę cić mł ynkami modlitewnymi i zł oż yć ż yczenie, co zrobiliś my.
Nastę pną atrakcją , któ rą odwiedziliś my, był pomnik Ostapa Bendera, któ ry, wyobraź cie sobie, znajduje się w alei na cześ ć jego imienia. Tak, tak, myś lę , ż e to jedyna na ś wiecie aleja nazwana imieniem Ostapa Bendera, bohatera ksią ż ki „12 krzeseł ”, „wielkiego szachisty i intryganta”. Aleja prowadzi do Chess City lub „City Chess”, dlatego nosi imię najsł ynniejszego literackiego bohatera szachó w.
City-Chess to przytulne miasteczko na obrzeż ach Elisty, zbudowane na Ś wiatową Olimpiadę Szachową w 1998 roku. Ma nawet muzeum i portrety wszystkich mistrzó w ś wiata w szachach.
A po wizycie w Szachowym Miasteczku zwiedziliś my też muzeum represji. To smutna i tragiczna historia dla wszystkich Kał mukó w, a muzeum opowiedział o nam o tym, jak Kał mucy byli represjonowani podczas wojny i wywiezieni na Syberię . Kompleks muzealny to wzgó rze i po spiralnej ś cież ce trzeba wspią ć się na szczyt wzgó rza, gdzie znajduje się pomnik poś wię cony temu tragicznemu wydarzeniu. Autorem pomnika jest sł ynny rzeź biarz Ernst Neizvestny.
Nastę pnie poszliś my rozejrzeć się po centrum, ponownie zakrę cić duż ym mł ynkiem modlitewnym na centralnym placu, zrobić zdję cia z posą giem Buddy, przejś ć pod Zł otą Bramą , gdzie ró wnież moż na zł oż yć ż yczenia. Centrum miasta zaskoczył o nas wieloma niezwykł ymi rzeź bami.
Elista, Pagoda 7 Cudó w Ś wiata
Po wszystkich widokach poszliś my na lunch. Za radą przewodniczki Olgi odwiedziliś my kawiarnię w samym centrum, obok rynku. Moż na tu zjeś ć tanie europejskie jedzenie, a takż e skosztować narodowej kuchni kał muckiej.
Ogó lnie Eista wydawał a nam się uroczym miejscem. Miasto jest bardzo czyste i zadbane. Nawet powietrze nie jest zagazowane. Wszystkim, któ rzy jeszcze tam nie byli, gorą co polecam. Elista znajduje się.300 km od Woł gogradu. Moż na się tam ró wnież dostać ze Stawropola i Astrachania. Chodź , nie poż ał ujesz!