Z Ukrainy po Rosję. Tam i z powrotem

03 Luty 2014 Czas podróży: z 05 Styczeń 2014 na 07 Styczeń 2014
Reputacja: +6112.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Raport powstał na począ tku stycznia. Jednak ze wzglę du na znane wydarzenia nie udał o się jej ukoń czyć na czas. A teraz niektó re informacje w nim zawarte są nieaktualne. Ale nie o to chodzi. Myś lę , ż e generalnie szczegó ł y nie wpł ywają zbytnio na jego treś ć.

Wyjazd sł uż bowy do Obniń ska w obwodzie kał uskim został ogł oszony z wyprzedzeniem, ale bez podania dat. A tuż przed Nowym Rokiem stał o się jasne, ż e niedł ugo bę dziemy musieli wyjechać.

Jednak wieczorem 3 stycznia, po przeczytaniu wiersza w telewizji, ż e „biegnie”, ż e obywatele Ukrainy bę dą potrzebować paszportu na wjazd do Rosji (moja waż noś ć wygasł a latem), nawet się uspokoili – mó wią , no có ż , dlaczego ja tam w Rosji nie widział em. Ale jak się okazał o, od 01.01 bę dziemy mogli wjechać do Rosji z zagranicznymi paszportami. 2015, a zatem nie ma przeszkó d do wyjazdu – „wą sy, ł apy i ogon” moż na przedstawić na ukraiń skim dokumencie.


Nawiasem mó wią c, o odrę cznym wypeł nieniu ukraiń skiego paszportu - dokł adnie to mam, ale nie był o problemó w z przekroczeniem granicy, ani drogą tam, ani z powrotem. Przypadkowo zauważ ył em to, kiedy wró cił em do domu.

Tak wię c rano 5 stycznia byliś my już w drodze.

Po minię ciu obwodó w ż ytomierskiego, kijowskiego, czernihowskiego, okoł o godziny 8 rano czasu lokalnego, w koń cu dotarliś my do „Trzech Sió str” – przejś cia celnego, gdzie w bliskich ramionach zlał y się Rosja, Ukraina i Biał oruś (czyli w tym miejscu moż na od dowolna „siostra” ”). dostać się do innych.

Bardzo dobrze, ż e nasza "kierownica" w poprzednich wyjazdach zaopatrywał a się we wszystkie niezbę dne dokumenty, takie jak karty migracyjne (puste) i same deklaracje na samochó d, a takż e "kozy" do ich wypeł nienia. Dlatego w przeciwień stwie do wielu staliś my kiedyś w kolejce do wymarzonego okienka – aby zł oż yć już ukoń czone referaty.

A ludzie, któ rzy nie wiedzą o takich „karaluchach”, najpierw obronili kolejkę po papiery, potem – do prawidł owego wypeł nienia, a dopiero potem – do przedstawienia.

Ogó lnie przekroczenie granicy przypomina nieco sł ynną repryzę „Kró likó w” (gdzie chudy „Kró lik” przedstawia rosyjskiego celnika, a pulchny – ukraiń ski, a nasz wyrzuca ł uski nasienne na terytorium Rosji). W ż yciu one i strefy celne wyglą dał y mniej wię cej tak samo.

Z naszej strony (przeprawa Senkivka) są niskotł uszczowi celnicy, teren bardzo zadbany, ale jak zwykle najpierw przechodzą rodzice chrzestni i swatki, a potem reszta.

Placó wka kontroli celnej (dosł ownie pisane „ст ost… azhe… ogo control” – zaledwie kilka liter latał o) po stronie rosyjskiej nazywa się „Mał y Jurkowiczi”.


Na tym „przystanku” wszystko jest jakoś ponure i szare: wiatr wieje postrzę pioną flagą pań stwową , obywatele ró ż nych krajó w patrzą ze zdziwieniem na niepomalowaną (bez dolnego niebieskiego paska) flagę pań stwa rosyjskiego na baldachimie zakrywają cym pasy celne korytarze (przepraszam, przeniosł em swojego fotografa przez telefon) . Opró cz samochodó w o wjazd do Rosji wystą pił y jeszcze 2 naszyjniki - jeden z Moł dawianami, drugi - z buł garskimi tablicami rejestracyjnymi. Już wtedy na przedmieś ciach Moskwy uwagę przykuł o wielu robotnikó w o niesł owiań skim wyglą dzie.

Na granicy był zadowolony z rosyjskiego celnika, któ ry zaproponował , ż e uda się do tego pawilonu, aby przejś ć kontrolę paszportową . W prostocie umysł u wszedł em do widocznego ceglanego budynku z zadaszoną werandą . I nie, bł ą d wyszedł.

„Pawilon” z wagą imperialną nazywany jest zwykł ą pojedynczą budką celnika, podobnie jak te, w któ rych wcześ niej sprzedawano ciastka (nadal zamykają ją tak skomplikowane poziome stawki).

Klincsy, pierwsze tankowanie po stronie rosyjskiej. Ponieważ moż emy powiedzieć bez jedzenia w nocy, a ja jestem mał ym ptaszkiem, ale strasznie ż arł ocznym, postanowiliś my napić się kawy i zjeś ć ś niadanie.

Sklep-kawiarnia „Sł onecznik” (to jak nasz Sun Market w WOGe): barszcz - 55 rubli. , Cappuccino - 65 rubli. Ż eby był o jaś niej, nasze pienią dze należ y podzielić przez okoł o 4. Czyli barszcz kosztuje okoł o 14 UAH. , cappuccino - okoł o 16 hrywien. Ale litr 95 benzyny - 31 rubli. (7.75 (!!! ) UAH - to jest poprawa, Krivosys! ).

Uwagi szczegó lnie dla Rosjan: mamy 1 litr 95 kosztuje 11.50 UAH. (w rublach okoł o 46 rubli. ), A 95-Puls w koń cu 12.30 UAH. (W rublach okoł o 49 rubli. ).

Krivosys to nasz premier, któ ry mó wi pł ynnie po ukraiń sku, aw jednym ze swoich starych wywiadó w napię tnował dawnych krwiopijcó w hań bę dla wł adzy, w swojej interpretacji - "Krivosis" i "poprzednicy", a tygodnik opowiada o poprawie. ) gospodarka , co jego zdaniem jest osobistą zasł ugą jego i jego gabinetu).

Có ż , ani sł owa o smokach.


Po drodze natknę liś my się tylko na stacje benzynowe, Rosnieft', rzadziej Neftikę , jeszcze rzadziej Gazprom i Shell. Nie ma znanego „Okko”, „WOG”, bo nie ma stacji benzynowych ani po prostu przydroż nych kawiarenek. I nawet samo picie kawy nie jest ł atwe: przy pierwszym tankowaniu nie był o wody, w kolejnym zabrakł o ziaren kawy, przy trzecim – był o wszystko opró cz mleka. Ś miali się , ż e kawa wyszł a trzy w jednym: przy pierwszym tankowaniu trzeba był o poprosić o kawę ziarnistą , przy drugim mleko, a przy trzecim wszystko zaparzyć i wreszcie się upić.

A kiedy wró cili nastę pnego dnia - woda nie został a dostarczona na pierwszą stację benzynową w Kliń cach (2 dni! Normalne? ).

Moim zdaniem generalnie nasza „przydroż na” infrastruktura jest znacznie lepiej rozwinię ta. Jest wiele miejsc, w któ rych moż na zjeś ć porzą dną i niedrogą przeką skę oraz odpoczą ć w drodze. Na naszych stacjach benzynowych nigdy nie znajdziesz samsy ani czebureka. Ale takie cudowne pą czki za 13 rubli.

, na gorą co iz cukrem pudrem - szkoda, ż e ​ ​ go nie znajdziesz.

Nawet tutaj (przepraszam za pikantny detal) toalety „tankują ce” wodę są zdecydowanie lepsze, bo są czystsze. Tutaj - mał e, wą skie i, przepraszam, ś mierdzą ce, jak to bywa tylko w pocią gach dalekobież nych.

Jedziemy przez obwó d Briań ska. Krajobraz za oknem - nic wybitnego, poza ś niegiem (nie mamy), znaki typu "Kolhosp im.

Lenina (od dawna nie mamy koł chozó w, nie ma takich wskaź nikó w), stada koni (ogromne, takie widział em tylko w filmach, mamy nawet stado kró w tej wielkoś ci).

Klimowo koł o Briań ska - podobnie jak w regionie Czernihowa, domy wył oż one drewnem. Tylko na Ukrainie tego nie widziano: domy z plastikowymi oknami, a nad oknami - rzeź bione drewniane listwy! Pię kna! Ktoś musi umieć je przecią ć . Ale plus sami mieszkań cy są zachwyceni, mogą c nimi udekorować swoje domy, najwyraź niej jest to lokalna tradycja.

W ogó le to podró ż samochodem sprawia wraż enie, ż e tak wielka matka Rosja. Tak jak w „Mił oś ci”: Rosja, moja Rosja, od Woł gi po Jenisej. Jest ogromna. Poszedł , poszedł , poszedł i wszystko - obwó d briań ski. Nie obszar, ale podatek; ).

Patriotyzm, nawet w mał ych: studnie, a raczej baldachimy do nich, malowane rosyjskim tró jkolorem.

Mimo to: nawet znaki drogowe są surowe i bezkompromisowe: „Kierowca!

Utrzymuj drogi w czystoś ci! "Mamy delikatny i mił y: " Dzię kujemy za czystoś ć poboczy! »


Nie mogę powiedzieć nic konkretnego o rosyjskich drogach. Jadą c „tam” – z jakiegoś powodu wydawał o się , ż e „oni” – lepiej. W drodze powrotnej, wjeż dż ają c już na Ukrainę , zdecydował em - wydaje się , ż e jest tak samo. Są tylko znacznie ciemniejsze. Rano o godzinie 10 jest jeszcze ciemno, wieczorem o godzinie 17 jest już ciemno.

Orzechy duszy tam (lub gibededeshniki - ś mieci, chesslovo i nie mó w). Po kolejnym postoju zapomnieliś my wł ą czyć reflektory.

A ż e zapadł już zmierzch i „ś liwkowy rekin palił na nawie” i oczywiś cie trzeba był o zapalić ś wiatł a, nasz bł ą d mó gł nas kosztować trochę Rosjan lub inne pienią dze. Ale dobry wujek GBDdeshnyk nie wybrał swoich rodakó w Sł owian, ł askawie napisał protokó ł z ostrzeż eniem (! ) I chodź my ze ś wiatem.

Ogó lnie najbardziej lubił em ludzi w Rosji. Wydawali mi się inni od nas.

Są prostsze (w najlepszym tego sł owa znaczeniu). Nie wiem, jak to dokł adniej wyjaś nić . Najbardziej odpowiednim synonimem jest bezpontovy. Wszystko to pracownik stacji benzynowej i wł aś ciciel duż ego zakł adu „woda”. Wszyscy są spokojni i przyjaź ni. Nie zobaczysz na ulicach tylu ponurych twarzy, co my. Tak, najwyraź niej i nie wszystkie są tak, jak byś my chcieli. Ale generalnie Rosjanie są , moim zdaniem, nieco wyważ eni, nawet, przykro mi, trochę pofigistami w dobry sposó b.

Moż e o ponurych twarzach - to wskazuje na Obninsky'ego, doką d poszliś my.

W koń cu pierwsze rosyjskie miasto nauki.

Nie był o nic specjalnego do napisania o samym Obniń sku - nie był o czasu na zwiedzanie miasta. Rozwią zali swoje problemy i wró cili do domu. Jednak jako zakupoholiczka (lub, jak mó wią moi znajomi, sklepikarz) otrzymał em fascynują cą wycieczkę po Obniń sku Handlu.

Był am szczę ś liwa dla siebie i moich kompanó w, wiedzą c z doś wiadczenia jak uspokoić dziewczę ce serce, aby one (serce i dziewczyna) w pewnym stopniu okazał y zabawę , ł agodnoś ć i inne pozytywne cechy : f).


Podsumowują c powyż sze, zauważ am, ż e jeś li podró ż ujesz (tak samo jak ja), waż ne jest, aby mó c okresowo się zatrzymać , rozprostować nogi, wypić kawę , po prostu odpoczą ć - bą dź przygotowany na to, ż e w Rosji nie bę dziesz mogę to robić czę sto, jak bym chciał i do czego jesteś przyzwyczajony na Ukrainie (no, moż e po prostu mieliś my pecha). Na wszelki wypadek weź ze sobą duż y termos z kawą i herbatą.

Przygotuj się na to, ż e przeką sek takich jak te, któ re moż emy zrobić w „A la minute” na pewno tu nie bę dzie. Oczywiś cie nie bę dziesz gł odować , ale z tym jest nam znacznie lepiej.

Chociaż „Warszawa” jest ró wnież autostradą federalną , ruch jest przeważ nie jednopasmowy, rzadziej dwupasmowy.

Trudno jest wyprzedzić , myś liwce dł ugodystansowe nie są zbytnio gorsze od drogi, a ich przelotowy odcinek 90 km, jakby nic się nie wydarzył o, blokuje drogę i przeglą d rufą . W dniu wyjazdu (6 stycznia) padał o. Brud spod kó ł samochodó w z przodu + deszcz + reflektory nadjeż dż ają cych aut - to wszystko oczywiś cie denerwuje i komplikuje drogę do domu, ale wszystkie kł opoty udał o się pokonać io 20.00 na Ukrainę już wjeż dż aliś my do Czernihowa. I oczywiś cie „dym Ojczyzny” był „zaró wno sł odki, jak i przyjemny”.

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (23) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara