Poszliśmy do biura podróży. Od progu mówiąc: „przyszedł prawdziwy turysta”. Brak reakcji. Prośba o wycieczkę do Egiptu, Sharm lub Hurghady. Menedżerka Katya (jak sama się nazwała) zaczęła mówić jak spójna osoba, musiała patrzeć na wycieczki bez twarzy itp. Monit „wpisz swój numer telefonu za pomocą Viber i e-mail”.