Według dokumentów zamek Ryszarda pojawił się na
Andreevsky Spusk w latach 1902-1904, a ziemia wraz z domem należała do kijowskiego kontrahenta Dmitrija Orłowa. To na jego zlecenie technik budowlany A. Krauss wzniósł budynek w stylu neogotyku angielskiego. Na rodzinne szlacheckie gniazdo najlepiej nadawał się zamek ze spiczastymi iglicami i blankami, zadaszona klatka schodowa prowadząca na wewnętrzny, zaskakująco romantyczny dziedziniec, ale ciekawe jest, że dom był pierwotnie wybudowany jako dochodowy (przy na początku XX wieku Kijów przeżywał okres gwałtownego rozwoju urbanistycznego: drewniane, w większości parterowe budynki zostały rozebrane, a na ich miejsce wzniesiono wieżowiec o tych standardach i przestronne mieszkania, które właściciel następnie wynajmował). Więc Orłow postanowił zainwestować w ten bardzo dochodowy biznes, ale los postanowił inaczej. Wykonawca Orłow, zajmujący się budową na Dalekim Wschodzie, został zastrzelony w 1911 roku, a po jego niespodziewanej śmierci wkrótce dom sprzedano.
Natychmiast po tym, jak nowy właściciel kamienicy wynajął mieszkania, w Kijowie rozeszły się mrożące krew w żyłach plotki, że zły duch osiadł w zamku na Andreevsky Descent. Pogłoski były spowodowane przerażającymi dźwiękami w kominach i otworami wentylacyjnymi, które pojawiały się, gdy wzmagał się wiatr. Mieszkańcy Kijowa byli dosłownie sparaliżowani strachem. Najbardziej zdecydowani grozili rozbiciem przeklętego domu cegła po cegle, niszcząc w ten sposób zarówno duchy, jak i ich straszliwe głosy. Tylko dzięki interwencji jednej wybitnej osobowości, jak głosi legenda kijowska, w tej historii nastąpił zbawczy punkt zwrotny dla wszystkich. Jednym z lokatorów domu nr 15 był profesor Kijowskiej Akademii Teologicznej, słynny historyk Stepan Timofiejewicz Gołubiew. To jemu legenda przypisuje rolę śmiałka-zbawcy. Plotka głosi, że pewnego dnia, zupełnie zmęczony żałobnym wyciem w rurach, Golubev włożył rękę do komina... i była skorupka jajka! To ona była przyczyną dźwięków nieprzyjemnych dla słuchu: powietrze przechodziło przez małe otwory w muszli, a sama muszla pełniła rolę rezonatora. Jak dostała się do rury, można się tylko domyślać. Najprawdopodobniej zasadzili go tam robotnicy, których wykonawca czymś zdenerwował…
Wraz z ustanowieniem władzy radzieckiej dom został znacjonalizowany, a wygodne mieszkania przebudowano na zatłoczone mieszkania komunalne. Kiedy pisarz Wiktor Niekrasow był w Kijowie (gdzieś pod koniec lat 60.), Zamek Ryszarda, podobnie jak Dom Turbinów, przyciągał kijowską bohemę jak magnes. Przecież za domem było między innymi wyjście na jedno ze stromych wzgórz otaczających Andreevsky Descent - Zamkovaya, a stamtąd otwierał się niesamowity widok na Podil, a dalej z panoramą całego Lewego Brzegu.