Park Narodowy Khao Phra Theo

Urocza dżungla.
Ocena 8110

28 listopad 2016Czas podróży: 24 lipiec 2015
Z jakiegoś powodu nikt nie oferował tej wycieczki, wię c wł aś nie znaleź liś my park na mapie, uzgodniliś my z mał ą agencją turystyczną w pobliż u hotelu (Lae Lei, mię dzy plaż ą Karon i plaż ą Kata), otrzymaliś my pokwitowanie i nastę pnego dnia rano zabrano nas do pierwszego wejś cia do Parku Narodowego, na wschó d od wodospadu Ton Sai (wodospad Ton Sai). Ponieważ w Tajlandii każ da woda, któ ra spada nawet z wysokoś ci dwó ch metró w, nazywana jest wodospadem, nie byliś my specjalnie pochlebiani obiecanej wielkoś ci, ale był a pora deszczowa i był a nadzieja, ż e ​ ​ choć trochę wody popł ynie! Ponadto obfitoś ć wody towarzyszy obfitoś ci zieleni, nawet hyvea był y jakoś kudł ate, zwykle miał y wyglą d wychudzony.
W zasadzie spacer okazał się rewelacyjny, szliś my wzdł uż koryta rzeki, patrzyliś my na „kieszeniowe” ż ł ó bki, wspinaliś my się ś cież ką aż do samego progu wodospadu, gdzie zostaliś my zalani doś ć chwalebnym deszczem.
Ze smutkiem czytamy o gorzkim losie gibonó w trzymanych w Oś rodku Rehabilitacyjnym (to bynajmniej nie jest sarkazm – dobre dzieci po takiej informacji nigdy nie zgodzą się na fotografowanie z gibonem! )
Ponieważ nie był o innych ś cież ek, a ś cież ka wzdł uż rzeki się skoń czył a, wró ciliś my do naszego kierowcy i pojechaliś my do innego wejś cia do tego samego parku. I w samą porę , bo był a już poważ na ulewa, wycieraczki auta nie radził y sobie z przepł ywem wody. Doś ć dł ugo objechaliś my park wzdł uż autostrady i dotarliś my do drugiego wejś cia, zachodniego, tam jest wodospad Bang Pae. Niespodziewanie znowu poproszono nas o zapł acenie za wejś cie, chociaż nie wyrzuciliś my biletó w na pierwszy wodospad, nie wiem wprost, trzeba był o zrobić skandal, ale nie był o ochoty na to.
Drugie wejś cie wyposaż one jest w cudowną mapę , na któ rej uł oż onych jest kilka tras o ró ż nej dł ugoś ci, moż esz wybrać to, co lubisz najbardziej, a jednocześ nie upewnić się , ż e nie dostaniesz się tak po prostu do pierwszego wodospadu . Podą ż ają c za strzał ką ś rodkowej trasy, obiecują cej trzy kilometry, wspinaliś my się coraz wyż ej i gł ę biej w dż unglę , rozpoznają c roś liny, któ re w naszych szerokoś ciach geograficznych wystę pują tylko w donicach wewnę trznych. Natknę liś my się na wesoł e towarzystwo mł odzież owe, z ich uwag i gestó w wynikał o, ż e zamiast Niagary był mał y strumyk. No tak, wodospad był wieloramienny, bardzo nieszkodliwy i przytulny, strumyki czasem się gał y po kostki.
Nie jestem pewien, czy przeszliś my co najmniej dwa kilometry, ale czuliś my się jak prawdziwi podró ż nicy! A ś mialiś my się najgł oś niej, gdy odkryliś my, ż e podnó ż e wodospadu, do któ rego schodziliś my „pokonują c wszelkie trudy i trudnoś ci”, okazał o się być jakieś sto metró w od począ tku naszej trasy!
Ale za rogiem, dlaczego nie widzieliś my tego wcześ niej.
Biorą c pod uwagę drogę , ta wycieczka trwał a okoł o pię ciu godzin, gorą co polecam spacer, a cał kiem moż liwe jest ograniczenie się tylko do jednego wodospadu, po zachodniej stronie wydawał się nam ciekawszy.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał

MIEJSCA W POBLIŻU
PYTANIE ODPOWIEDŹ
Brak pytań