В принципе, воспоминания о прошлогоднем отдыхе на Новый год – ВЕЛИКОЛЕПНЫЕ! Но скорее – «ВОПРЕКИ», а не «ПОТОМУ ЧТО»:
1. ВОПРЕКИ ТОМУ, ЧТО НАС НЕ ЖДАЛИ НА ВИЛЛЕ «WISIENKA 2» - МЫ ВСЁ-ТАКИ В НЕЙ ЖИЛИ!
Мы – это 2 семейные пары из Донецка, которые, в принципе, могут себе позволить отдых и в 4-х* европейских отелях, но все знакомые наперебой расхваливали местные виллы-коттеджи, мол, местный колорит, деревянные дома в гуральском стиле и т. п. Тем более, агентство «ДеТур» показывало красочные фотографии нашей виллы, да и мы, перерыв весь инет, все-таки нашли фотографии, вроде бы, именно второй «Вишенки».
Поверьте, приезд наш в Закопане – стоит того, чтобы о нем написать подробно. Итак, автобус привез нас в Закопане в около 6 утра – вначале мы все бурно радовались, что на таможне почти не стояли, и у нас впереди целый день. Мы знали, что трансфера до виллы не будет, и практически сразу договорились с местным водителем «маршрутки», что он нас довезет до места. Оказалось, что кроме нас туда же едут 2 молодые пары, по-моему, из Харькова (точно не помню) с двумя совсем маленькими детками. Мы все загрузились в машину и довольно быстро приехали на улицу Bronislawa Czecha (вроде бы так). Оказалось, что нас не ждали! Причем вообще! Все двери были закрыты, всё завалено снегом, дом был вовсе не деревянным, а каменным, хотя и красивым… Я понимаю, что заселение с 12 часов, так принято и т. д. и т. п. Но (! ), как говорится, есть нюанс - на улице было где-то минус 19-20, и сказать, что мы замерзли – не сказать вообще ничего : -( Начали звонить в турфирму, (благо у наших мужей роуминг позволяет) – еле дозвонились (воскресенье, 6 утра), и нас послали на виллу «Wisienka 1». Водитель, вроде бы как, отнесся с пониманием – повез, благо Закопане небольшой, и ехали мы не особо далеко. И мы увидели именно тот дом, который на фотках в интернете и в агентстве нам выдавали за якобы «Wisienka 2» - деревянный, колоритный и т. п. Но, нас и там не ждали, все было закрыто – хотя на этой вилле видно было, что живут люди. Опускаю все пикантные подробности нашего разговора со львовским туроператором, думаю догадываетесь… : -) Мы вернулись на Bronislawa Czecha и минут через …надцать подъехал «любезный пан» Марек (которого тут очень хвалили в одном из отзывов). Дядька, в принципе, оказался нормальный хитрый поляк. Оказалось, что мы первые, кто приехал в этот коттедж – его только достроили и то, как оказалось, буфет-столовая еще не были готовы. Мы, в итоге, остались, а ребята с маленькими детками уехали искать более комфортные условия.
2. ВОПРЕКИ ТОМУ, ЧТО КОТТЕДЖ ЕЩЕ НЕ СОВСЕМ ГОТОВ К ПРИЕМУ ГОСТЕЙ – НАМ ПОЧТИ ПОНРАВИЛОСЬ : -)
Все, что касается номеров – хорошо. Да, маловаты, думаю где-то 13-14 кв. м. Но! Все абсолютно новое и хорошего качества – и мебель и сантехника. Номер теплый. Вода горячая была, один раз отключили – из-за сильного мороза что-то там случилось, но вызвонили пана Марека и к вечеру вода была. Думаю то, с каким скандалом мы въехали – оказало неизгладимое впечатление на пана и он старался как мог. Один раз вырубился свет – но тоже быстро все починили.
Объективно говоря из существенных минусов, только то, что завтракали мы в соседней колоритной корчме – до нее было буквально 10 шагов, но совершить их надо было по утреннему морозу, да и в корчме с утра была холодрыга. Завтраки, это конечно был отстой – совсем все скромно, до сих пор смеёмся, вспоминая фразу хозяйки «А то пану було мало? » в ответ на наш вопрос – «А где еще одна порция? ». : -) Но, честно скажу, мы наедались – и мужикам нашим хватало продержаться до обеда. А это главное…
3. ВОПРЕКИ ТОМУ, ЧТО В СТОИМОСТЬ ПУТЕВКИ ВХОДИЛ ТОЛЬКО ЗАВТРАК – МЫ ПОЛУЧИЛИ КОЛОССАЛЬНОЕ УДОВОЛЬСТВИЕ ОТ ПОЛЬСКОЙ КУХНИ!
Да…. Это, конечно, особая песня и петь я её могу очень долго. Поэтому скажу только главное – обедайте и ужинайте в местных корчмах и ресторанчиках – не пожалеете денег, потраченных на это! Боровиковые супчики (! ), местные гуляши, вареники, форель …. Да под горячее винцо! Ну и в перерывах между катаниями, конечно же, святое дело - сосиски или мясо с тем же глинтвейном.
4. ВОПРЕКИ ТОМУ, ЧТО НИКТО ДО ЭТОГО НА ГОРНЫХ ЛЫЖАХ НЕ КАТАЛСЯ – ВСЕ ПОЛУЧИЛИ ОГРОМНОЕ УДОВОЛЬСТВИЕ!
Хотя, признаюсь, из всей нашей веселой компании я одна под конец каталась хуже всех, но ЧЕСТНОЕ СЛОВО – получала от этого не меньшее удовольствие. Где катались, почём и как – тоже не буду описывать – пора закругляться.
Вывод – ностальгия замучила, обязательно еще поедем и вам советуем!
W zasadzie wspomnienia z ubiegł orocznych wakacji sylwestrowych są WSPANIAŁ E! Ale raczej – „POMIMO” a nie „PONIEWAŻ ”:
1. Pomimo tego, ż e nie spodziewano się nas w Willi „WISIENKA 2” – W TYM NADAL MIESZKALIŚ MY!
Jesteś my 2 mał ż eń stwami z Doniecka, któ re w zasadzie mogą sobie pozwolić na pobyt w 4* europejskich hotelach, ale wszyscy nasi przyjaciele rywalizowali ze sobą , aby chwalić tutejsze wille, domki, jak mó wią , lokalny smak, drewniane domy w Gó ralu stylu itp. Ponadto agencja DeTour pokazał a kolorowe zdję cia naszej willi, a my po przerwie w internecie znaleź liś my jednak zdję cia, jak się wydaje, drugiej Cherry.
Proszę mi wierzyć , o naszym przyjeź dzie do Zakopanego warto szczegó ł owo opisać . Tak wię c autobus przywió zł nas do Zakopanego okoł o 6 rano - na począ tku wszyscy byliś my zachwyceni, ż e prawie nie stoimy na odprawie celnej, a przed nami cał y dzień.
Wiedzieliś my, ż e nie bę dzie transferu do willi i prawie od razu ustaliliś my z miejscowym kierowcą minibusa, ż e zawiezie nas na miejsce. Okazał o się , ż e opró cz nas jechał y tam też.2 mł ode pary, moim zdaniem, z Charkowa (dokł adnie nie pamię tam) z dwó jką bardzo mał ych dzieci. Zał adowaliś my się wszyscy do samochodu i doś ć szybko dotarliś my na ulicę Bronisł awa Czecha (pozornie tak). Okazał o się , ż e nie oczekiwano nas! I na ogó ł ! Wszystkie drzwi był y zamknię te, wszystko zaś miecone ś niegiem, dom wcale nie był drewniany, tylko kamienny, choć pię kny...Rozumiem, ż e zameldowanie odbywa się od godziny 12, wię c jest zwyczajowo itp. itd. Ale (! ), jak mó wią , jest niuans - na ulicy był o gdzieś minus 19-20, a powiedzieć , ż e był o nam zimno - nic nie mó wić : -( Zaczę liś my dzwonić do biura podró ż y, (dla mę ż owie, roaming pozwala) - ledwo dojechaliś my (niedziela, 6 rano) i wysł ano nas do willi Wisienka 1. Kierowca podobno sympatyczny - miał szczę ś cie, bo Zakopane jest mał e, a my jeź dzić bardzo daleko.
I dokł adnie widzieliś my dom, któ ry na zdję ciach w internecie i w agencji podarowano nam jako podobno „Wisienka 2” - drewniany, kolorowy itp. Ale tam też nas nie spodziewali, wszystko był o zamknię te - choć w tej willi widać był o, ż e mieszkają ludzie. Pomijam wszystkie soczyste szczegó ł y naszej rozmowy z lwowskim touroperatorem, chyba moż na się domyś lić … : -) Wró ciliś my do Bronisł awy Czecha i po okoł o jedenastu minutach przybył „kochany Pan” Marek (któ ry był bardzo chwalony w jednej z recenzji). Wujek w zasadzie okazał się zwykł ym przebiegł ym Polakiem. Okazał o się , ż e jako pierwsi przybyliś my do tego domku - był on wł aś nie ukoń czony i jak się okazał o, bufet-jadalnia nie był jeszcze gotowy. W koń cu zostaliś my, a chł opaki z mał ymi dzieć mi wyjechali szukać bardziej komfortowych warunkó w.
2. POMIMO, Ż E DOMEK NIE JEST JESZCZE W PEŁ NI PRZYGOTOWYWANY NA PRZYJMOWANIE GOŚ CI, PRAWIE SIĘ PODOBAŁ O : -)
Wszystko w pokojach jest dobre. Tak, są mał e, myś lę , ż e jakieś.13-14 metró w kwadratowych. m. Ale!
Wszystko jest zupeł nie nowe i dobrej jakoś ci - zaró wno meble, jak i hydraulika. W pokoju jest ciepł o. Woda był a gorą ca, raz był a wył ą czona - z powodu srogiego mrozu coś się tam stał o, ale Pan Marek został wezwany i do wieczora był a woda. Myś lę , ż e z jakim skandalem weszliś my, zrobił o to niezatarte wraż enie na patelni i starał się jak mó gł . Gdy zgasł o ś wiatł o - ale też szybko wszystko naprawili.
Obiektywnie rzecz biorą c, z istotnych wad, tylko to, ż e ś niadanie zjedliś my w pobliskiej kolorowej tawernie - był o do niej dosł ownie 10 krokó w, ale trzeba je był o pokonać w porannym mrozie, a w tawernie rano był o zimno. Ś niadania oczywiś cie do bani – wszystko jest doś ć skromne, wcią ż się ś miejemy, przypominają c sobie zdanie gospodyni „Nie wystarczy Panu? ” w odpowiedzi na nasze pytanie – „Gdzie jest kolejna porcja? ”. : -) Ale, prawdę mó wią c, zjedliś my doś ć - a nasi chł opi wytrzymali do obiadu. I to jest najważ niejsze...
3.
POMIMO Ż E W CENIE WYCIECZKI WLICZONE JEST TYLKO Ś NIADANIE – Z POLSKIEJ KUCHNI CIESZYLIŚ MY SIĘ DUŻ Ą PRZYJEMNOŚ CIĄ!
Tak…. To oczywiś cie szczegó lna piosenka i mogę ją ś piewać bardzo dł ugo. Dlatego powiem tylko najważ niejsze - zjedz obiad i kolację w lokalnych tawernach i restauracjach - nie poż ał ujesz wydanych na to pienię dzy! Zupy grzybowe (! ), lokalny gulasz, pierogi, pstrą g…. Tak, gorą ce wino! Có ż , pomię dzy jazdą na nartach oczywiś cie rzecz ś wię ta - kieł baski lub mię so z tym samym grzanym winem.
4. POMIMO, Ż E NIKT WCZEŚ NIEJ NIE BYŁ NA NARTACH, WSZYSTKO BYŁ O WSPANIAŁ EJ PRZYJEMNOŚ CI!
Chociaż , przyznaję , z cał ego naszego wesoł ego towarzystwa to ja ostatecznie jeź dził em najgorzej, ale SZCZERZE - nie mniej czerpał em z tego przyjemnoś ć . Gdzie jechaliś my, ile i jak – też nie bę dę opisywał – czas podsumować.
Wniosek - nostalgia torturowana, na pewno pojedziemy ponownie i doradzimy!