"Zaczarowane" miasto
Zawsze chciał em odwiedzić Polskę , a zwł aszcza Krakrvę . Oczywiś cie pewną rolę odegrał romans z ksią ż ek G. Senkevicha „Krzyż owcy” i „Potop”. A moż e burzliwa historia Polski. Jeś li poznaliś my trochę Polskę po wizycie we wspaniał ym Wrocł awiu, to Krakó w pozostał miastem „zaczarowanym”. Trzy razy wycieczki do tego miasta nie powiodł y się z ró ż nych powodó w. Tym razem trasa ró wnież był a na skraju niepowodzenia, ale wszystko się udał o i jedziemy do Krakowa.
Był em bardzo zadowolony z nowej szybkiej autostrady, któ ra zaczyna się zaraz po przekroczeniu granicy w punkcie Krakowiec. Tak szybko, bez korkó w, dotarliś my do Krakowa. Zadowolony z hotelu "Chopin". Niedaleko od centrum. W holu znajduje się bar i restauracja, otwarte do 23.00.
Chodź my sami na pierwsze spotkanie z Krakowem. 15 minut spacerem i jesteś my przy Barbakanie. Jest już ciemno, wię c pierwsze spotkanie odbę dzie się przy wieczornym oś wietleniu. Za pię knym budynkiem teatru, przez Bramę Floriań ską idziemy Traktem Kró lewskim. Nie moż na się zgubić . Wieczorny Krakó w jest tajemniczy i uroczyś cie pię kny. Oto Plac Rynok ze sł ynnymi Sukennitsami, Koś cioł em Mariackim i Wież ą Ratuszową . Nie ma zbyt wielu ludzi. Za koś cioł em Piotra i Pawł a, obok jednego z najstarszych koś cioł a ś w. Andrzeja wzdł uż tajemniczej ulicy Canon docieramy do Zamku na Wawelu. p>
Nie dotarliś my do restauracji „Pod Wawelem”. Nie ma wolnych stolikó w i wcale nie chcesz czekać . Na drugą ulicę wracamy na Rynek. Należ y pamię tać , ż e sklepy z alkoholem (oddzielnie od innych produktó w) dział ają przez cał ą dobę . Znajdujemy restaurację „Zdarske Yadlo” i tam postanawiamy zakoń czyć wieczó r. Kolacja dla dwojga z Ż ubrovką i winem ok 60 zł .
Wieczorem wszystkie sklepy w Sukennicach są otwarte. Dł ugo patrzył am na bursztynową biż uterię . Nawet nie na temat kupowania (choć nie bez tego), ale po prostu do podziwiania. Bardzo podobał a mi się odmiana bursztynowych zawieszek bez oprawek (od 15 zł ). Naszyjniki i kolczyki z bursztynu zielonego oprawione w srebro od 500 do 700 zł . W prawie wszystkich sklepach moż na pł acić kartami. W lekkim deszczu wracamy do hotelu bardzo zadowoleni z „odczarowanego” miasta.
Rano. Bez deszczu, ale też bez sł oń ca. Zakochany w swoim mieś cie przewodnik rozpoczyna zwiedzanie od Pomnika Bitwy Grunwaldzkiej. Dzień narzuca swoje realia, a miasto nie wydaje się już tak tajemnicze, co nie umniejsza jego pię kna. Od Barbakanu przez Bramę Floriań ską powtarzamy wę dró wkę Traktem Kró lewskim. Pod Bramą Floriań ską artyś ci wieszają swoje wyroby. Przechodzimy na plac Rynok do Koś cioł a Mariackiego. Wsł uchujemy się w niedokoń czoną melodię trę bacza i wychodzimy tą samą ulicą Kanonichi na Wavel. Tutaj dowiadujemy się , ż e dziś komnat kró lewskich nie moż na zwiedzać , oferują nam coś , co nas nie interesuje, wię c bę dzie tylko wycieczka zewnę trzna.
Uderzył a mnie Katedra z jej harmonijnym chaosem budynkó w i budynkó w gospodarczych. Ciekawy dziedziniec pał acu. Podeszliś my do muru i podziwialiś my Wisł ę oraz sł ynnego smoka krakowskiego.
Mał a niespodzianka. Muzeum Czartoryskich jest w remoncie, ale „Damę z gronostajem” Leonarda da Vinci moż na oglą dać tutaj, na Wawelu. Rodzaj muzeum jednego obrazu. I wł aś nie to zrobiliś my. Brak tł umó w, dobre oś wietlenie, oglą daj tyle, ile chcesz. Co mogę powiedzieć . Jest ś liczna. Jej pł aszcz jest niebieski, a nie zielonkawy, jak na reprodukcjach, a gronostaj jest dobry. W sklepie z pamią tkami znajduje się posą g, któ ry powtarza fabuł ę obrazu. Ci, któ rzy chcą , mogą zrobić zdję cie.
Kupuję bilet (9.5 zł ) i idę do Katedry. Pię kno i powaga. Bardzo warte obejrzenia. Pijemy kawę z tiramisu (nieprawdziwe, bez mascarpone) 15 zł i wyjeż dż amy z Wawelu. Po drodze odwiedzamy Koś ció ł Franciszkanó w. W koś ciele jest ciemno, robotnicy pracują , naprawiają c kafelki na podł ogach. W drugim transepcie wykł adają studenci, ale witraż e są w peł nej krasie. Na witraż ach przeplatają się ró ż ne kolory ich szkł a. Có ż , bardzo pię kne!
Nastę pnie odwiedź Koś ció ł Mariacki ze sł ynnym oł tarzem. Kupujemy bilet (9 zł ). Oł tarz jest drewniany, podobny do trzydrzwiowej szafy z pię knymi rzeź bionymi w drewnie figurami, pię knie zdobionymi i zł oconymi. Na oł tarzu znajduje się okoł o 200 figurek. Powiedzieć , ż e jest pię kny, to nic nie mó wić . Po prostu nie chciał em odejś ć .
Postanawiamy nie jechać do Kazimierza. Zachowamy go na przyszł e wizyty. Idziemy wzdł uż Rynku. Kupujemy ciasta Wawel, pamią tki i wypieki krakowskie. Ciocia z wypiekami ma przenoś ny terminal, moż na zapł acić kartą . Wychodzimy na pó ź ny obiad. Instytucja „Zdybanka”. Mię so z grilla dla towarzysza, dla mnie pstrą g z grilla, Zubrovka i wino (70 zł ). Porcje duż e, wszystko smaczne i szybkie. Ponownie przechodzimy przez Bramę Floriań ską i Brabakan. Kpakov naprawdę lubił . Tajemniczy, uroczysty i przytulny. Naprawdę chcę speł nić moje marzenie i odwiedzić tutaj katolickie Ś wię ta Boż ego Narodzenia.