Случилось так, что в Черногорию, на виллу Франета в Будве попали мы только на несколько дней после отдыха в Хорватии. Встреча была странной: завели нас в комнату и предупредили, что все здесь очень дорогое и не дай бог что-нибудь испортить. Не менее строго вели себя хозяева и при отъезде: ровно в 10.00 явился в номер человек , отнес наши вещи вниз хотя в аэропорт мы ехали в обед а особенной многолюдности на вилле не наблюдалось. Сама же вилла ничего – большая комната, хорошая мебель, телевизор. Туалет-душ, правда, могли быть побольше. Территории нету никакой, балкончик упирался в какой-то дом, так что при желании можно было спокойно разговаривать с его обитателями и без особого желания «наслаждаться» запахами, доносящимися из их кухонь. Рядом с виллой рынок рынок, магазин и кафешка с сигаретным названием «LM». До моря далековато, метров 500, но в Будве на берегу ничего и нету.
Теперь об отдыхе. Напоминает Крым, хотя в Крыму сейчас, по моему даже лучше. Во всяком случае, детей просящих на набережной милостыню в Крыму я не встречал. В Черногории у меня постоянно появлялось ощущение дежа-вю. Где-то я уже видел эти раздолбаные автобусы, эти крутые джипы разъезжающие по набережной, этих наглых водителей не пропускающих на переходах пешеходов, этих продавцов старающихся получить как можно больше от отдыхающих…
Положительные моменты. Понравился старый город с его узенькими, прохладными улочками. Кафешка «LM» тоже ничего – вкусно и сравнительно недорого. Платный пляж (вход 1 эвро, два лежака и зонтик 9 эвро) справа от старого города неплохой, но очень много народу. Пожалуй, и все.
Рад, что попал туда только на несколько дней.
Tak się zł oż ył o, ż e do Czarnogó ry, do willi Franeta w Budvie, trafiliś my tylko na kilka dni po wakacjach w Chorwacji. Spotkanie był o dziwne: zabrali nas do pokoju i ostrzegli, ż e wszystko tutaj jest bardzo drogie i nie daj Boż e coś zepsuć . Gospodarze zachowywali się nie mniej surowo przed wyjazdem: dokł adnie o godzinie 10.00 w pokoju pojawił a się osoba, zniosł a nasze rzeczy na dó ł , chociaż na lotnisko pojechaliś my w porze lunchu i nie był o szczegó lnego tł oku w willi. Sama willa to nic - duż y pokó j, dobre meble, telewizor. Toaleta/prysznic mogł aby być wię ksza. Terytorium nie ma, balkon opierał się o coś w rodzaju domu, wię c moż na był o spokojnie porozmawiać z jego mieszkań cami i bez wię kszej chę ci „cieszyć się ” zapachami wydobywają cymi się z ich kuchni. Obok willi znajduje się targ, targ, sklep i kawiarnia o papierosowej nazwie „LM”. Daleko od morza, 500 metró w, ale w Budvie nie ma nic na wybrzeż u.
Teraz o odpoczynku. Przypomina mi Krym, choć na Krymie teraz moim zdaniem jeszcze lepiej. W każ dym razie nie spotkał em na Krymie dzieci ż ebrzą cych na skarpie o jał muż nę . W Czarnogó rze cią gle miał am poczucie deja vu. Gdzieś już widział em te zepsute autobusy, te fajne jeepy jadą ce po nasypie, tych aroganckich kierowcó w, któ rzy nie przepuszczają pieszych na przejś ciach, tych sprzedawcó w starają cych się wycią gną ć jak najwię cej od wczasowiczó w. . .
pozytywne punkty. Podobał o mi się stare miasto z wą skimi, chł odnymi uliczkami. Kawiarnia „LM” to też nic – smaczna i stosunkowo niedroga. Pł atna plaż a (wejś cie 1 euro, dwa leż aki i parasol 9 euro) na prawo od starego miasta nie jest zł a, ale jest duż o ludzi. Moż e to wszystko.
Cieszę się , ż e dotarł em tam tylko na kilka dni.