Trochę Rygi.
Zaczę ł o się od tego, ż e chciał em pojechać do Tallina… Podczas gdy myś lał em i zastanawiał em się , gdzie, jak i kiedy jechać , drogie już bilety Estonian Air znaczą co poszł y w gó rę . Musiał em poszukać alternatywy, okazał się lot „airBaltic” z przesiadką w Rydze. Ale tutaj w „opracowanie trasy” wł ą czył się dotychczas oboję tny mą ż , któ ry kategorycznie stwierdził , ż e skoro przez Ł otwę był los, nie zamierza ruszać dalej niż Ryga. Ja, oceniają c pragmatycznie, ż e Ryga jest lepsza niż nic, ł atwo się zgodził em. Ponadto kraje bał tyckie bez wyją tku są dobre, mił e dla oka i serca. Wię c bilety są kupowane, hotel jest zarezerwowany, wizy są odbierane. I tak budzimy się o 6 rano, pospiesznie piją c kawę , zanurzają c nierozbudzone jeszcze ciał a w taksó wce, po drodze besztają c się , ż e nie kupiliś my biletó w na lunch. Wiesz, kiedy kł adziesz się spać o trzeciej i wstajesz o szó stej rano, nie cieszy cię perspektywa dł ugo oczekiwanego weekendu, nawet jeś li odbywa się on w „raju”. Na tej wycieczce poznaliś my urok nowoczesnego postę pu, przechodzą c przez elektroniczną odprawę na dzień przed wylotem. Ciekawe, jak pracownicy Boryspola zareagują na wydrukowane na drukarce karty pokł adowe. Okazał o się - nie ma problemu. Ogó lnie wszystko na lotnisku Boryspol tym razem poszł o szybko i sprawnie. Odprawa bagaż u przy stanowisku odprawy, odprawa celno-paszportowa trwał a okoł o 20 minut. „Mimo to wczesne wyjazdy mają swó j urok” – zdecydowaliś my, wylegują c się imponują co na krzesł ach przed ladą barową „irlandzkiego” pubu w terminalu B.
Ale teraz ogł oszono wejś cie na pokł ad „na dł ugo oczekiwany samolot”, pasaż erowie wysiadają z kompaktowego samolotu turboś migł owego „Bombardier”. Mą ż teatralnie przewraca oczami: „O bogowie! Tak, jest tak stary jak moja babcia! Przyleciał em do Iranu na ten ostatni raz lata… jedenaś cie lat temu! ” Ojej, mó j mą ż raczył zaż artować . „Zostajemy? Zdrowie jest droż sze! ” – Gram razem. „Pł atne! ” – z miną zawzię tego wieś niaka mą ż dumnie wchodzi po rozklekotanych schodach do wnę trza samolotu. Wł aś ciwie samolot jest nowy, czysty i cichy. To niezwykł e, ż e oko widzi obracają ce się spiralne ostrza w oknie. Jest oczywiś cie ciasno, jak w minibusie, ale stosunek ceny do jakoś ci jest optymalny. Na pokł adzie znajduje się „Sky Shop”: moż na kupić napoje, przeką ski, pamią tki. Akceptujemy ł aty, euro i karty pł atnicze. Po przeczytaniu recenzji w Internecie rozważ nie zamó wiliś my „przeką skę ” przy rezerwacji biletó w. Zamó wienie przyszł o w duż ych pię knych pudeł kach. Jedzenie był o bez dodatkó w, ale obfite, a był o go tak duż o, ż e nie mogliś my opanować jogurtu oferowanego na deser. Ale tutaj, pod skrzydł em samolotu, "baranki" fal Bał tyku pobielał y - Jurmala, a za nią widać Rygę . Jak pię knie! Nadal ż ał uję , ż e nie mam pod rę ką aparatu. Mię kkie lą dowanie, jodł y, brzozy. . . No witam Bał tka! : )
Wię kszoś ć pasaż eró w, któ rzy z nami polecieli, to pasaż erowie tranzytowi. Do Rygi przyjechał o pię ć osó b, biorą c pod uwagę nasze fizjonomie. Podczas kontroli paszportowej zrobili prawdziwe „przesł uchanie”: gdzie jedziesz, na ile dni, kiedy wyjeż dż asz, adres i nazwa hotelu… „Cel twojej wizyty na Ł otwie? ” – granica – spytał surowo straż nik o rosyjskim nazwisku. „Napij się kawy na K. Baron Street” – odpowiedział em w myś lach, ale wiedzą c, ż e z pogranicznikami nie ma co igrać , powiedział em na gł os lakonicznie: „Turystyka”.
Na Ł otwę przybyliś my 18 listopada, w Ś wię to Niepodległ oś ci Ł otwy. Po drugiej stronie ulicy od wyjś cia z lotniska ludzie radoś nie "szturmowali" miejski autobus numer 22, jadą cy do centrum. Z okazji ś wię ta cał y transport publiczny w Rydze był bezpł atny. Nie wiedział em, ż e bę dzie taka „pił ka”, wię c rozegrał em ją bezpiecznie, zapł aciwszy wcześ niej za „Airport Express” – taksó wkę o stał ej trasie, któ ra kursuje po okreś lonej trasie obok hoteli w Rydze. Przejazd takim autobusem kosztuje 3 ł aty lub 5 euro, moż na zapł acić kierowcy przy wejś ciu. Ale mieliś my opł acone z gó ry, ponownie przy rezerwacji biletó w, kupon. Gdyby nie ten sam voucher, chę tnie doł ą czylibyś my do pasaż eró w autobusu numer 22, ale ponieważ był już „opł acony”, wygodnie pojechaliś my do hotelu Tallink (przystanek najbliż ej naszego hotelu), pokonują c mał a improwizowana „wycieczka autobusowa”. Podobał a mi się usł uga "Airport Express", moż e być droż sza niż transport publiczny, ale tań sza niż taksó wka, kursuje zgodnie z rozkł adem - raz na 30 minut. Na lotnisko wró ciliś my też jasnozielonym autobusem Express. Jeś li zamierzasz skorzystać z „Airport Express”, musisz pamię tać , ż e doś ć dł ugo jeź dzi on po wielu hotelach i krą ż y po mieś cie, czę sto wpadają c w „toffi”, wię c lepiej wyjś ć wcześ niej, gdy wybierasz się do na lotnisko.
Dotarliś my z Tallink do naszego hotelu dokł adnie w 11 minut, tak jak obiecał a mapa Google. Zdecydowaliś my się zatrzymać w hotelu "Gertrude", w któ rego restauracji mieliś my przyjemnoś ć zjeś ć kolację sylwestrową dwa lata temu (choć wtedy hotel nazywał się "Ramada"). Bardzo podobał mi się hotel. Przytulne pokoje, pyszne ś niadania, mił a recepcja - czego jeszcze turysta potrzebuje do szczę ś cia?
Muszę powiedzieć , ż e pogoda w Rydze był a przyjemna, był o ciepł o, +5 - 7 stopni, natomiast w Kijowie zamarzł y kał uż e. Zostawiliś my wię c swoje rzeczy w pokoju i poszliś my na spacer. Ł otysze, podobnie jak inne narody, ś wię tują Dzień Niepodległ oś ci paradą , skł adaniem kwiató w pod Pomnikiem Wolnoś ci i uroczystymi fajerwerkami. Na paradę nie mieliś my czasu, jej zakoń czenie obserwowaliś my z okna minibusa. Ale do syta podziwiali ł otewską marynarkę wojenną - kilka okrę tó w wojennych zacumowanych w porcie w Rydze. Ką tem oka oglą daliś my skł adanie kwiató w pod pomnikiem przez lokalnych „VIPó w”, ale szczegó lnie wzruszają ce był o obserwowanie zwykł ych obywateli spieszą cych do „Wolnoś ci” z gał ą zkami chryzantem biał o-bordowych (w barwach flaga Ł otwy). Generalnie obchody Dnia Niepodległ oś ci w Rydze są spokojniejsze niż w naszym kraju, mł odzi ludzie kalają ulicami kieliszkami kawy zamiast piwa, nie zauważ yliś my też wystę pó w pó ł nagich gwiazd muzyki pop i chó ró w ludowych (moż e rankiem). A jeś li ktoś pró bował potrzą sną ć powietrzem ze zwię kszonymi decybelami, to byli to turyś ci lekko rozgrzani balsamem : ). Deptawszy trochę po sł ynnym zegarze „Laima”, „nurkujemy” na Stare Miasto. Oooch! Ryga, Ryga! Jak dobry jesteś , chociaż jesteś raczej wybredny (nic dziwnego, bo to ś wię to na podwó rku ; )). Tutaj moż na bez koń ca krą ż yć po mał ym „ł atku”, przechodzą c brukowanymi uliczkami, zaglą dają c w przytulne dziedziń ce i mimo niewielkich rozmiaró w „Vertsriga” dosł ownie „zgubić się w trzech domach”. Wraz z nadejś ciem zmierzchu ulice miasta zaczę ł y coraz bardziej zapeł niać się ludź mi. Opró cz Dnia Niepodległ oś ci w Rydze odbył się Staro Riga Light Festival, na któ rym mieszkań cy i goś cie stolicy Ł otwy pospieszyli, aby zobaczyć domy i ulice miasta przemienione w nowym ś wietle (w dosł ownym tego sł owa znaczeniu). My, siadają c przy stoliku w jednej z przytulnych kawiarni, przypomnieliś my sobie, a co najważ niejsze - CZUŁ OŚ MY, ż e byliś my w Kijowie o 6 rano. . . Postanowiliś my odł oż yć dalsze zwiedzanie miasta „do jutra” i udaliś my się do hotelu, z trudem przedzierają c się przez tł um, spieszą c na festiwal i ś wią teczne fajerwerki.
Nastę pnego ranka mą ż odepchną ł mnie z okrzykiem: „Wstawaj, spó ź nimy się na stację ! ” Och, jakż e nie chciał em puś cić mię kkiej ś nież nobiał ej poduszki! Za oknem mż ał o paskudny deszcz, ale mą ż był nieugię ty: planowali Jurmalę - musieli jechać . Mimo to spó ź niliś my się na pocią g, ale nie byliś my zbyt zdenerwowani, ponieważ na dworcu autobusowym naprzeciwko dworca (pod hotelem Tallink) był o wiele minibusó w. Na jednym z nich (nr 7020) dotarliś my do Jurmaly. Opł ata wynosi 1 ł at 10 santimó w. Zapł ać przy wejś ciu, kierowca wystawia paragon. Poprosiliś my o wysadzenie w Majori (jest to ś rodek Jurmaly). Zaraz w Info Center na przystanku zabrali mapę , a potem na piechotę ulicą . Jomas poszedł do Dzintari, spojrzał na sł ynną salę koncertową , wypił filiż ankę kawy z balsamem, kupił pamią tki (któ re są tu dwa razy tań sze niż w Rydze), zdenerwował się , widzą c opł akany stan domu-muzeum Janis Rainis , podziwialiś my widoki na wybrzeż e Bał tyku. . . W sumie dobrze się bawiliś my przed obiadem. A potem deszcz się skoń czył i zdecydowaliś my, ż e czas wracać do Rygi. Wró ciliś my za 1.05 LV, jednak musieliś my iś ć na stoją co.
Druga poł owa dnia poś wię cona był a fotografii. Spokojnie przyjrzeliś my się kilku instalacjom festiwalu „Staro Riga”. Niektó re z nich był y „interaktywne”. Np. na jednej instalacji moż na był o zmienić oś wietlenie wrzucają c kulkę w odpowiednim kolorze do specjalnego kosza, albo poczuć się jak „samolot” biegną cy po specjalnie oś wietlonym „startowi” (biegowi towarzyszył dź wię k silnika odrzutowego). Na jednej z ulic dzieciaki aktywnie pedał ował y rowerami, robią c niesamowity hał as (każ dy rower odpowiadał instrumentowi muzycznemu) i sprawiają c, ż e obrazki na ś cianie się poruszał y… Generalnie był o coś do zobaczenia, chociaż wolę ” kompozycje statyczne”, jak ś wiecą ce ł odzie na laukum Livu czy „planetowe” kule na jednym z zauł kó w Starego Miasta. W sumie na festiwalu był o okoł o 80 obiektó w; Nie miał em ochoty, ani moż liwoś ci zobaczenia ich wszystkich. Szczegó lnie denerwują ce był o to, ż e wszystkie obiekty festiwalu był y podpisane tylko po ł otewsku. A ponieważ wiele instalacji był o awangardowych, ich znaczenie dla zagranicznych turystó w pozostawał o niejasne.
Ostatni dzień spę dziliś my w ten sam sposó b, leniwie spacerują c po Rydze, kupują c przeró ż ne „gadż ety” na pamią tki. Szczerze mó wią c festiwal trochę popsuł nam plany, bo „niezatł oczony” weekend nie wypalił . Niemniej jednak teraz pamię tam moją podró ż do Rygi jako cudowny sen. Czasami nawet myś lisz: „Czy był a wycieczka, czy to wszystko był o tylko snem? ” Ale tu raz za razem przeglą dam „dowody” w postaci zdję cia i dodaję trochę cierpkiego balsamu z ceramicznej butelki do filiż anki kawy - nie, to wszystko nie był o we ś nie, ale w rzeczywistoś ci...: )
Có ż , teraz trochę o „wiecznym” – o pienią dzach. Kurs wymiany wynosi okoł o 2 USD lub 1.5 euro za 1 LV (lat). Wydedukował em proporcję.1 ł ata do 16 UAH i wszystkie obliczenia poszł y "jak w zegarku". Okazał o się , ż e ceny w Rydze prawie nie ró ż nią się od tych w Kijowie. Nawiasem mó wią c, w centrum Rygi moż na wymieniać na ł aty i hrywny ukraiń skie, choć kurs wymiany jest raczej niski - za jednego ł ata dają okoł o 15 hrywien. Ró wnież bardzo niski kurs w Jurmale, 45 ł ató w za 100 dolaró w. Dwie filiż anki kawy z balsamem i buł ką cynamonową w kawiarni „Vercriga” na Starym Mieś cie to koszt 2.80 LV (45 UAH), obiad lub kolacja dla dwojga w popularnym bistro „Lido” (ziemniaki, ryba, sał atka, herbata ) - 7 LV (112 UAH), kolacja w jednej z restauracji przy koś ciele ś w. Piotra - 18 ł ató w (ok. 300 UAH) dla dwojga (z napojami). W Livu laukums, naprzeciwko Teatru Rosyjskiego, ustawiono „Boż onarodzeniowy namiot”, w któ rym moż na zjeś ć niedrogi i smaczny posił ek z narodowymi daniami kuchni ł otewskiej: zupa - 1.60 LV, kieł baski - 1.50 LV, duszona kapusta - 1.35 LV, gorą ca porzeczka sok z balsamem (mmm, pycha! ) – 2.80 LVL.
Magnesy 1.5 - 2.5 ł ata, breloczki są mniej wię cej w tej samej cenie. Mapa miasta został a kupiona w księ garni za 99 centymó w. Zabrali sł odycze dla siebie i jako prezenty (w supermarkecie „Rimi”): czekoladki „Laima” 100 gr („Rigonda”, „Krejuma”, „Riga”) - 0.73 lv, ciasta waflowe 350 gr. - 1.01 - 1.79 lv, cukierki marcepanowe - 0.21 lv sztuka, "Piparkukas" (boż onarodzeniowe ciasteczka pieprzowe) 250 gr - 0.99 lv, marmolada z rokitnika w czekoladzie 185g - 2.57lv, sama marmolada z rokitnika - 1.66lv. Tym razem piwo „minę ł o” też nas, skosztowali butelkę „Rizhsky” za „proformę ” - 0.69lv. To, co na Ł otwie jest naprawdę drogie - to mocne napoje alkoholowe. W sklepach jest duż o wó dki rosyjskiej i ukraiń skiej. Ceny są fantastyczne, za 140 UAH. za butelkę "Chlebowego Prezentu"! Wina chilijskie - zbliż one do cen naszych supermarketó w. W prezencie kupiliś my likier ryski „Benedektyny” 0.35l – 4.25lv oraz lokalną nalewkę pieprzową „Piparu” 0.25l – 1.79lv.
Wbrew zwyczajom wyprawa ta został a cał kowicie zaplanowana i zorganizowana przez nas samych. Budż et na podró ż z przelotem i transferem wynosił.600 euro dla dwó ch osó b, w poró wnaniu z 800 oferowanymi przez agencję .
Ż yczę wszystkim przyjemnych podró ż y i ż ywych wraż eń !