Herbata cejlońska lub mieszanka Sri Lanki
Są na Ziemi miejsca, w któ rych wszystko jest jakoś skoncentrowane…
Dawno, dawno temu Adam nie znał smutku.
Ale Ewa uwiodł a faceta i został ukarany...
Bó g zesł ał go na Ziemię i tam zostawił...
To był o już dawno temu. . . Ludzie naukowcy mó wią , ż e tak 60-90 tysię cy lat temu.
Adam wylą dował na Ziemi wcale nie tam, gdzie został a wysł ana jego kusicielka. Wylą dował na wyspie Cejlon. Mianowicie na gó rze Adama, gdzie pozostawił tam jego ś lad, zachował się do dziś .
Ró ż ne narody i religie przypisują ten ś lad ró ż nym ludziom.
Hindusi wierzą , ż e ś lad pozostawił Ś iwa podczas tworzenia ś wiata, buddyś ci uważ ają , ż e jest to odcisk stopy Buddy podczas jego ostatniej wizyty, muzuł manie twierdzą , ż e ś lad pozostawił Adam, któ ry stał tu na jednej nodze przez 1000 lat ukarani przez Boga chrześ cijanie uważ ają , ż e jest to ś lad ś w. Tomasza, któ ry gł osił w tych miejscach.
Kró tko mó wią c, ta relikwia jest miejscem pielgrzymek wszystkich gł ó wnych religii ś wiata, a pielgrzymi czują się tu spokojni, spokojni i wznioś li, niezależ nie od tego, do jakiej religii należ ą .
Postanowiliś my wię c zobaczyć , jak wyglą da ta kraina, na któ rej tak pokojowo wspó ł istnieją ludzie wyznają cy tak ró ż ne filozofie ż ycia.
Usiedliś my, rozmyś laliś my, ustaliliś my trasę , zidentyfikowaliś my gł ó wne ciekawostki i… cią gnę liś my!
Obsł ugę lotu z Kijowa zapewnił y nam Arab Airlines, za co im dzię kujemy!
Na Sri Lance mieliś my do dyspozycji minibusa z rosyjskoję zycznym przewodnikiem, kierowcą i no có ż marzy się w iloś ci 6 osó b.
Polecieliś my do Kolombo i pojechaliś my zgodnie z wcześ niej zatwierdzonym planem.
Pierwszym punktem zainteresowania, ze wzglę du na bliskoś ć Kolombo, był sierociniec sł oni Pinnawala. Na począ tku tak naprawdę nie chciał em tam jechać . Ogó lnie rzecz biorą c, ta szkó ł ka został a stworzona, aby chronić sł onie i przybywa tam wiele zwierzą t z cał ej wyspy. Są to zranione sł onie i mł ode sł onie porzucone przez rodzicó w. Patrzenie na „chore”, ale szlachetne zwierzę ta jakoś mnie nie wbijał o. Ale przyjaciele chcieli i pojechaliś my! Dzię ki im za to, czego chcieli i pojechaliś my!
Tutaj zdał em sobie sprawę , jaka jest moc sł oni, zwł aszcza gdy jest ich duż o! Zrozumiał em, a raczej czuł em, co czuli zdobywcy, po któ rych poruszał a się armia dowodzona przez sł onie bojowe, a oni nie mieli ani granatnikó w, ani nawet koktajli Moł otowa!
A same sł onie wyglą dał y na zadbane i cał kiem zdrowe. Był o wiele mł odych sł oni, któ re nieustannie usił ował y ź le się zachowywać , pomimo czujnego nadzoru ich matek.
Jednym sł owem, jeś li tam jesteś - koniecznie pojedź , powinno ci się spodobać .
Ż ł obek istnieje kosztem budż etu pań stwa oraz datkó w turystó w.
Po wniesieniu naszego wkł adu w ochronę sł oni Sri Lanki ruszyliś my dalej.
Anuradhapura czekał a na nas.
Co tu duż o mó wić … W internecie moż na duż o przeczytać w ró ż nych ź ró dł ach, wię c powiem tylko – imponują co!
Sama stupa w czasach Cesarstwa Rzymskiego był a trzecim co do wielkoś ci pomnikiem zbudowanym przez ludzkoś ć , po piramidach Cheopsa i Kafrena w Gizie. Ponadto stupa Jetavana to najwyż szy ceglany budynek na ś wiecie (120 m).
Ogó lnie rzecz biorą c, stupy na Sri Lance są doś ć powszechne. Są budowane w miejscach, w któ rych znajdują się niektó re fizyczne czą stki szczą tkó w Buddy, buddyjskich ś wię tych lub w miejscach, w któ rych miał y miejsce waż ne wydarzenia religijne.
Są dzą c po liczbie stup, Budda pozostawił wiele faktó w o swojej obecnoś ci na wyspie. Najwyraź niej stwarza to pewien spokó j i ciszę podczas podró ż y po Sri Lance.
W Anuradhapura moż na zobaczyć nie tylko ś wią tynie buddyzmu stworzone przez czł owieka.
Tutaj roś nie sł ynne drzewo Bodhi, czyli drzewo Bo (tł umaczone jako „Drzewo Mą droś ci”). Historia drzewa się ga czasó w staroż ytnych.
Został wyhodowany z pę du dzikiej figi pobranej z drzewa Budha Goya (Nepal), pod któ rym Budda osią gną ł oś wiecenie. W III wieku. PNE. có rka indyjskiego cesarza Asoki, mniszka Teri Sangkhamitta, przywiozł a sadzonkę na wyspę i zasadził a ją w kró lewskim parku Anuradhapura. Rodzicielskie drzewo Budha Goya w Nepalu zniknę ł o, a dziś drzewo Bo jest uważ ane za najstarsze udokumentowane drzewo na ziemi. Jego wiek przekracza 23 wiek. Ale staroś ć to nie radoś ć ! Pod gał ę ziami tego drzewa znajdują się rekwizyty ochronne, któ re same mogą przedstawiać dzieł a sztuki i zabytki.
Có ż , przejdź my dalej. Naszym nastę pnym celem jest Nilaveli.
Nilaveli znajduje się w pó ł nocno-wschodniej czę ś ci wyspy. Interesował o nas to miejsce przede wszystkim dlatego, ż e region ten przez ponad 30 lat znajdował się w strefie dział ań wojennych. Mię dzy Tygrysami Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu a rzą dem trwał dł ugotrwał y konflikt wewnę trzny. Dopiero w 2009 roku wojna zakoń czył a się cał kowitym zwycię stwem pań stwa. W zwią zku z tymi wszystkimi problemami region był rzadko odwiedzany przez turystó w, a zatem nie był przez nich zbyt „deptany”.
Cał a droga, któ rą jechaliś my do Nilaveli był a kontrolowana przez punkty kontrolne, któ re był y zamknię tymi punktami ostrzał u zbudowanymi z workó w z piaskiem, ze strzelnic, z któ rych wystawał y karabiny maszynowe. Ale wojskowi na posterunku uś miechali się do nas otwarcie i w ż aden sposó b nie przeszkadzali nam w podró ż y. Na drodze panował niewielki ruch. Ludzie wcią ż nie odwiedzają tych miejsc zbyt czę sto. Ale powoli osiedlają się opuszczone wioski. Ludnoś ć to gł ó wnie muzuł manie. Budzi to pewne zaniepokojenie wś ró d buddystó w. Niepokó j zwią zany jest z faktem, ż e jeś li buddyś ci mają.2, maksymalnie 3 dzieci w rodzinach, to muzuł manie mają.8-12. Moż e to doprowadzić do tego, ż e cał y region wkró tce stanie się muzuł mań ski i pomimo tego, ż e na Sri Lance wspó ł istnieje wiele religii, wypeł nianie cał ego regionu muzuł manami nie jest mile widziane przez buddystó w.
W Nilaveli musieliś my trochę odpoczą ć nad brzegiem oceanu, aw naszych planach był o ró wnież odwiedzenie koralowej Wyspy Goł ę bi.
W zwią zku z udanym przejś ciem przez teren dział ań wojennych postanowiliś my udać się do kawiarni nad oceanem i uczcić to wydarzenie. Od razu zauważ yliś my reklamę w pobliż u baru i chociaż nie zamó wiliś my zalecanego koktajlu, zamó wiliś my danie dnia. A do niego lokalne piwo. Należ y zauważ yć , ż e piwo to nawet nic!
Gdy tylko osiedliliś my się w hotelu, stado languró w natychmiast wyszł o nam na spotkanie.
Langurs to urocze roś linoż erne mał py, któ re w Indiach i na Sri Lance czę sto ż yją na terenie klasztoró w, ś wią tyń i ogó lnie w pobliż u ludzi. Po bliż szym poznaniu okazał o się , ż e wszyscy są bardzo ró ż ni, tak jak ludzie. Zapamię tywanie i rozpoznawanie konkretnej mał py nie jest trudniejsze niż czł owieka (nie mam na myś li Mongoloidó w, któ rych osobiś cie prawie nie odró ż niam od siebie, ale to chyba moja osobliwoś ć ). Matki z dzieć mi bardzo uporczywie domagał y się od nas kolejnego banana lub kawał ka herbatnika. Ojcowie jednocześ nie nie ró ż nili się szczegó lną walecznoś cią i skutecznie odbierali karmią cym matkom to, co dostali.
Nastę pnego dnia popł ynę liś my do Pidgeon. Wyspa jest naprawdę bardzo pię kna. Biał y piasek koralowy, przejrzysta laguna. Jednym sł owem – peł en dreszczyk emocji! I ż adnych ludzi! Odpoczywaliś my, pł ywaliś my, chodziliś my na gó rę i wracaliś my na stał y lą d, to znaczy. ró wnież na wyspie, ale duż y.
Kolejnego dnia cieszyliś my się oceanem z pię kną plaż ą , a nastę pnego ranka ruszyliś my dalej.
Chodź my do Kandy. Ale najpierw musieliś my odwiedzić Trincomalee, a dokł adniej ciekawa był a staroż ytna ś wią tynia Koneshwaram (III wiek p. n. e. ). Dziś jest to niewielka ś wią tynia, ale o duż ym znaczeniu dla hinduizmu. Ś wią tynia poś wię cona jest gł ó wnemu hinduskiemu bogu – Ś iwie. Ś wią tynia miał a najwię ksze znaczenie i rozkwit swojej popularnoś ci od VI do VIII wieku n. e. W tym okresie ś wią tynia został a ogł oszona gł ó wnym miejscem kultu Ś iwy i był a odwiedzana przez Hindusó w na cał ym ś wiecie. Jednak w XVI wieku ś wią tynia został a zniszczona i odbudowana dopiero w 1952 roku. Ś wią tynia poł oż ona jest na wysokiej skale (120 m) nad pię kną zatoką . Otwiera się stą d wspaniał y widok, a sama ś wią tynia sł uż ył a niegdyś jako latarnia morska dla ż eglarzy.
Nastę pna był a Sigiriya.
Sigiriya to samotna skał a o wysokoś ci 370 mz pł askim wierzchoł kiem. W V wieku naszej ery miejsce to wybrał Kasala, syn kró la Datusena, na miejsce swojej wł asnej rezydencji. Nawet w dzisiejszych czasach naprawdę cię ż ko się tam dostać . Pró bowaliś my, ale nigdy nie dotarliś my na szczyt. To był o gorą ce!
W stromych ś cianach Sigiriyi znajdują się nisze. W tych niszach byli straż nicy. To był ł atwy sposó b, ż eby straż nicy nie zasnę li na sł uż bie. Nisze był y tak duż e, ż e straż nik mó gł tylko stać . Jeś li nagle zasną ł , czekał go nie do pozazdroszczenia los - po prostu upadł i pę kł .
Niestety, wszystkie te ś rodki ostroż noś ci nadal nie pozwalał y wygodnie rzą dzić Casale. Zwiedziony swoją nietykalnoś cią (rzą dził przez 18 lat), wyzwał swojego brata Mogallana na bitwę na ró wninie i przegrał ją .
Ale to był o dawno temu. Dziś Sigiriya jest obiektem pielgrzymkowym dla turystó w. Najsilniejsi osią gają same wyż yny, sł absi podziwiają od doł u. Ale sił a gó ry jest imponują ca! Moż na sobie tylko wyobrazić , jak niezdobytą cytadelą był o to terytorium w czasach swojej ś wietnoś ci!
Po wchł onię ciu cał ej mocy Sigiriya udaliś my się do Dambula.
W drodze do Dambuli naszą uwagę zwró cił a hinduska ś wią tynia.
Bardzo nietypowy budynek dla naszej mentalnoś ci. Ale zdecydowanie pię kne! Ś wią tynia nie jest staroż ytna, ale mimo wszystko imponują ca. Chodziliś my, patrzyliś my, podziwialiś my i jechaliś my dalej.
Po drodze zatrzymujemy się w kolejnym ciekawym dla Europejczyka miejscu – ogrodzie przypraw w Matale.
Okazał o się to niesamowite. Zadbany ogró d i sł ynne roś liny w nieznanej dotą d jakoś ci! W pewnym sensie nie pakowane w torby i butelki z przyprawami, ale po prostu rosną ce w ś rodku uprawianego lasu. Widzieliś my wiele ró ż nych rzeczy! Na przykł ad ciekawe i zaskakują ce był o dla mnie odkrycie, ż e pieprz czarny, biał y i zielony to ta sama roś lina, ale o ró ż nym stopniu dojrzał oś ci. Cynamon jest tu zwykle uż ywany nie zmielony na proszek, ale bezpoś rednio w kawał kach kory, któ re umieszcza się w sał atkach lub ugotowanym ryż u. Có ż , pod koniec wycieczki zaproponowano nam zakup ró ż nych olejkó w, kremó w, ekstraktó w i nalewek, któ re mogą się przydać w ró ż nych przypadkach i pomogą prawie we wszystkich chorobach. Twoim zadaniem jest wymyś lenie dla siebie choroby, a oni natychmiast wezmą dla ciebie lekarstwo. Có ż , ceny za zdrowie są oczywiś cie proszone, a nie takie same jak za sł odycze. Ogó lnie rzecz biorą c, ajurweda jest bardzo powszechna na Sri Lance. Ajurweda to filozofia medyczna, któ ra nie odrzucają c medycyny tradycyjnej, ma na celu uzdrowienie czł owieka poprzez osią gnię cie harmonii i uważ a każ dą osobę za czę ś ć Wszechś wiata i pozostawanie z nim w mistycznej relacji.
Dambula znajduje się na poł udnie od Sigiriya na gó rze 350 m n. p. m. i jest tam buddyjska ś wią tynia jaskiniowa z I wieku p. n. e. Najwię kszym zainteresowaniem cieszy się najwię ksza kolekcja posą gó w Buddy zgromadzonych w ś wią tyni. Za panowania Nissankamalla (XII wne) ś wią tynia został a odrestaurowana, a 73 posą gi Buddy pokryto zł otem. Od tego czasu ś wią tynię zaczę to nazywać „Ś wią tynią Zł otej Jaskini”. Dziś ś wią tynia znajduje się pod ochroną UNESCO.
Nieco zmę czeni wieczorem docieramy do kolejnego punktu naszej podró ż y – Kandy.
Kandy to bardzo malownicze miasteczko, zajmują ce drugie miejsce na Sri Lance pod wzglę dem rozwoju gospodarczego po Kolombo. Poł oż ona w paś mie gó rskim na wysokoś ci okoł o 490 m n. p. m. Otoczony rzeką Mahaweli Ganga.
Kandy przycią ga pielgrzymó w i turystó w przede wszystkim Ś wią tynią Relikwii Ś wię tego Zę ba. Sam relikt pojawił się na wyspie w 311 roku i sł uż ył jako symbol suwerennoś ci.
Relikwię moż na zobaczyć tylko raz w roku, podczas uroczystej i barwnej procesji – Esala Perehera. Odbywa się w sierpniu podczas peł ni księ ż yca i przycią ga wielu pielgrzymó w.
Kandy sł ynie ró wnież z rę kodzieł a. Wyjeż dż ają c z miasta odwiedziliś my jedną z fabryk produkują cych pamią tki z drewna. Interesują ce był o obserwowanie procesu przygotowania naturalnych farb do malowania i barwienia wyrobó w wytwarzanych przez mistrzó w fabryki.
Sri Lanka sł ynie z kamieni szlachetnych i pó ł szlachetnych. Gł ó wne wydobycie kamieni koncentruje się w regionie Ratnapura. Wizyta w tym miejscu nie był a w naszych planach, ale nie udał o nam się przejechać obok fabryki biż uterii na przedmieś ciach Kandy. I nie na pró ż no. Po pierwsze, w fabryce jest coś w rodzaju muzeum, gdzie cał y proces wydobycia kamieni szlachetnych jest pokazany bardzo wyraź nie i ciekawie, a takż e zostaniesz pokazany, jak te kamienie są cię te w fabryce. Có ż , moż na zobaczyć doś ć kamieni, któ re są doś ć rzadkie w naszym kraju, na przykł ad spinel, turmalin, szafir gwiaź dzisty i wiele innych. I oczywiś cie nie moż na się oprzeć kupowaniu czegoś .
Kolejnym punktem zainteresowania w naszym planie dział ania był y Kró lewskie Ogrody Botaniczne.
Ogró d powstał w 1821 roku i jest uważ any za jeden z najlepszych w Azji.
Jest prawdopodobnie jednym z najlepszych, w każ dym razie jest tam ogromna liczba egzotycznych roś lin, drzew i kwiató w! Ogró d sł ynie ró wnież z tego, ż e są tu drzewa sadzone przez znane osoby. Na przykł ad Mikoł aj II w 1821 r. posadził w ogrodzie ż elazne drzewo cejloń skie - symbol Sri Lanki. Jest tam drzewo zasadzone przez Jurija Gagarina.
I wreszcie naszym celem jest sł ynna herbata cejloń ska.
Jesteś my w drodze do Nuwara Eliya.
Pię kna droga do centrum wyspy, przechodzą ca przez zielone pasma gó rskie, w cał oś ci obsadzone herbatą .
Generalnie plantacje herbaty bardzo zdobią krajobraz. Są ciemnozielone i bardzo ł adne.
Podziwiają c okoliczne krajobrazy pojechaliś my do fabryki herbaty.
Ogó lnie rzecz biorą c, Sri Lanki najwyraź niej powinni być wdzię czni Brytyjczykom za ich „okupację ”.
Chodzi mi o to, ż e wizyta w fabryce jasno pokazał a, ż e sprzę t dostarczyli Brytyjczycy i gdyby nie oni, to chyba nikt na ś wiecie nie wiedział by nic o cejloń skiej herbacie.
Z ciekawostek - okazał o się na przykł ad, ż e noż e w maszynach do krojenia herbaty są drewniane.
Herbata ta jest pakowana w torebki, co zgodnie z przyję tą tu klasyfikacją nazywa się „pył em herbacianym” i kosztuje najtaniej.
Herbata został a przywieziona na Sri Lankę z Chin w 1824, aw 1839 z Assam (Indie). Ró ż ne rodzaje herbaty uprawiane są na ró ż nych wysokoś ciach – do 600 m, od 600 do 1200 m oraz powyż ej 1200 m.
Brytyjczycy nie tylko rozwinę li produkcję herbaty na Sri Lance, ale są obecnie gł ó wnymi konsumentami tego produktu.
W pobliż u fabryki znajduje się mał a kawiarnia, w któ rej moż na skosztować nie tylko ró ż norodnych herbat, ale takż e kupić sobie na pamią tkę . Ale Sri Lanki mó wią , ż e eksportowane są najlepsze odmiany herbaty, a w kraju pozostaje to, czego nie kupują zagraniczni. Jednym sł owem socjalizm. Generalnie duż o herbaty kupiliś my w domu na Sri Lance, podczas gdy był a w bardzo pię knych, malowanych drewnianych skrzynkach, ale w domu okazał o się , ż e sama herbata nie jest taka zł a, ale nie ma w niej nic wybitnego. Dlatego jeś li chcesz kupić herbatę na Sri Lance, polecam zrobić to w strefie bezcł owej na lotnisku.
W ś wią tyni znajdują się jaskrawo kolorowe postacie Ramy, Sity, Hanumana i innych bó stw.
Rezerwat Yala.
Droga do rezerwatu jest bardzo malownicza i obfituje w przepię kne wodospady z najczystszą wodą , w któ rych miejscowa ludnoś ć uwielbia się ką pać .
W rezerwacie od razu zostaliś my ostrzeż eni, ż e wwó z do rezerwatu ż ywnoś ci, a zwł aszcza owocó w, w szczegó lnoś ci bananó w i mango, jest surowo zabroniony. Wynika to z faktu, ż e dzikie sł onie, swobodnie spacerują c po rezerwacie, bardzo kochają ten biznes i bardzo dobrze go pachną . Nawet jeś li zostawisz owoce w samochodzie, nadal moż liwe jest, ż e sł oń postrzega samochó d po prostu jako opakowanie na pyszny smakoł yk. Có ż , wtedy rozumiesz...
Nastę pnego ranka postanowił em udać się na taras widokowy, aby obejrzeć wschó d sł oń ca. Niestety ś wit tego dnia okazał się jakoś niewyraź nie wyblakł y, ale przybył y na niego langury, któ re znajdował y się w ogromnym stadku na dachu rezerwatu.
Wracają c do swojego pokoju, usiadł em cicho przy wejś ciu i zaczą ł em obserwować ż ycie wokó ł .
Przybył a jaszczurka. Nie zwracają c na mnie uwagi, jednak poczuł , ż e coś jest nie tak i kompletnie wiewió rka staną ł na tylnych ł apach, ż eby się rozejrzeć . Potem przyszł a gigantyczna wiewió rka palmowa. Postanowił em sprawdzić , czy mam coś smacznego.
Samo safari w rezerwacie to fascynują ca rzecz.
Nagle z zaroś li wprost do naszego samochodu wyszedł ogromny samiec sł onia i gdy trawiliś my nasze emocje, dumnie kroczył swoją drogą , nie zwracają c na nas najmniejszej uwagi.
Nieoczekiwane był o obserwowanie cał kowicie dzikich pawi. Ich luksusowe ogony nie pasował y do dzikich zwierzą t. Wyczuwał o się niespó jnoś ć .
W zachodzą cym sł oń cu na ogromnym, wysokim na 6-8 metró w gł azie leż ał pię kny lampart i spokojnie się lizał .
Nastę pnego dnia ruszyliś my wzdł uż wybrzeż a oceanu i czekał na nas Dikwella.
Zaplanowaliś my tu kilkudniowy odpoczynek przed kolejnym etapem naszej podró ż y.
- OOO! ! ! Dikwella… – czę sto pó ź niej takie zdanie wymó wimy, bł ogo przewracają c oczami.
Bardzo pię kna plaż a. Pró bował em nawet robić inscenizowane uję cia, przecią gają c muszle. Có ż , jeś li nie „nagroda”, to wspaniał y Robinson Crusoe!
Każ dego wieczoru moż na był o obserwować , jak miejscowi rybacy na swoich wą skich ł odziach wypł ywają w morze i walczą c z falami ł owią ryby. Ekscytują ce widowisko! Pię kno tropikalnego zachodu sł oń ca, potę ga fal oceanu, ekscytacja rybakó w – wszystko to stworzył o tak pozytywnie nał adowaną atmosferę , ż e po prostu chciał em polecieć pod wiatr! Szkoda tylko, ż e zachody sł oń ca w tropikach są kró tkie - 15-20 minut i już wszystkiego nie ma. Ale w cią gu tych 15-20 minut ż ycie zdecydowanie wydł uż a się o 5-10 lat! Jestem tego pewna!
Nał adowani ogromnym pozytywnym potencjał em w Dikwella, ruszyliś my dalej wzdł uż wybrzeż a.
Kolejnym naszym przystankiem był a farma ż ó ł wi w Kosgodzie.
Farma jest wł aś nie taka. Faktem jest, ż e z 7 gatunkó w ż ó ł wi morskich ż yją cych na ś wiecie, 5 gatunkó w „gnieź dzi się ” na poł udniowym wybrzeż u Sri Lanki. Zadaniem gospodarstwa jest peł na ochrona ś rodowiska. Istnieje zbió r jaj dzikich ż ó ł wi. Nastę pnie są dostarczane na farmę . A kiedy mał e ż ó ł wie stają się silniejsze (3 dni po urodzeniu), są wypuszczane do oceanu. Zał oż ycielem centrum jest Chandrasiri Abru. Centrum istnieje kosztem darowizn od turystó w i sprzedaż y pamią tek. Opró cz reprodukcji ż ó ł wi w centrum moż na ró wnież zobaczyć „tortilo”, któ re ucierpiał y w wyniku dział alnoś ci czł owieka i nie mogą już ż yć w naturze. Oś rodek zaopiekował się tymi zwierzę tami. Interesują ce jest spojrzenie na ż ó ł wia morskiego albinosa. Mieszka na farmie, ale nie wpuszcza się jej do oceanu, zakł adają c, ż e z takim makijaż em dł ugo tam nie poż yje.
Nadszedł czas na przeką skę i zatrzymaliś my się w jednej z restauracji nad rzeką Bentota.
Nie rozwodził bym się nad tym szczegó ł owo, ale i tutaj czekał a nas kulinarna niespodzianka. Zaoferowano nam krewetki sł odkowodne, któ re ł owi się wł aś nie tutaj. Uderzył a cię dł ugoś ć pazuró w tych stawonogó w! Widział em ró ż ne owoce morza, ale z takimi pazurami - po raz pierwszy!
Kró tko mó wią c, ugryzliś my, zastanawialiś my się nad pazurami, spojrzeliś my na krajobraz rzeki i ruszyliś my dalej.
Nastę pnie jedziemy do Fortu Galle. Ale po drodze nie moż emy powstrzymać się od zatrzymania się w okolicy Welligama i obserwowania rybakó w na biegunach. Został y już sfotografowane miliony razy przez wszystkich, któ rzy nie są leniwi, wię c postanowiliś my się zameldować . To ciekawe do oglą dania. Ale ł owią ryby gł ó wnie „na uż ytek domowy” (C).
Ryby na sprzedaż ł owi się nieco dalej wzdł uż wybrzeż a. Jednocześ nie uż ywają tradycyjnych sieci i od razu sprzedają wszystkim ś wież y poł ó w.
Wię c dotarliś my do fortu Galle. Tuż na murze fortecy powitał a nas jaszczurka. Miejscowi nazywali ją kameleonem, ponieważ . Zmienił a kolor na jej oczach. Ale najwyraź niej nie był to kameleon, najprawdopodobniej jakaś agama, któ ra kosi jak kameleon.
Nastę pnie podziwiają c krajobrazy wzdł uż drogi, w koń cu docieramy do Kalutara.
Tutaj mamy ostatni punkt odpoczynku przed wyjazdem do domu.
Wybrzeż e oceanu, choć nie tak romantyczne jak w Dickwell, nadal jest bardzo dobre do pł ywania. Dla tych, któ rzy nie lubią fal, jest jeszcze lepiej.
Po hotelu moż na spacerować jak po rezerwacie przyrody. Wtedy pojawi się jaszczurka monitorują ca (nawiasem mó wią c, są ich 2 rodzaje) i zainteresuje się twoimi sprawami. Wtedy pas (odpowiednik naszego szpaka) pofrunie w gó rę i zacznie bł agać o ciastko. Jedno z drzew wybrał y latają ce lisy. Są mał e jaszczurki. Latają tropikalne motyle. A przy basenie dostaniesz ż ó ł tego kokosa, pię knie ozdobionego limonką .
Wiewió rki palmowe (podobne do wiewió rek) roją się we wszystkich kawiarniach. Ale kraby z peryskopowymi oczami biegają tylko po zmroku wzdł uż wybrzeż a. Szybko się dowiedzieliś my i każ dego wieczoru chodziliś my na polowanie. Każ dego wieczoru gotowaliś my kraby z piwem (pomó gł sowiecki zwyczaj noszenia ze sobą kotł a). Przyjechał a na nas ropucha, a jeś li to nie miejscowa ż abie księ ż niczka, to na pewno jej matka.
Tamtejsze ż aby drzewne ró ż nią się od naszych – nasze są zielone, a lankijskie czerwonobrą zowe.
Osobno kilka sł ó w o owocach. Ogó lnie rzecz biorą c, kraje tropikalne obfitują w ró ż ne owoce. Jednak podró ż ują c po Sri Lance trzeba liczyć się z tym, ż e ró ż nica wzniesień mię dzy wybrzeż em a gó rami wynosi okoł o 2000 m. W efekcie w ró ż nych regionach przeważ ają ró ż ne owoce. W niektó rych miejscach mangostan jest powszechny, w innych wcale. Są cał e regiony specjalizują ce się w pysznych orzechach nerkowca, podczas gdy w innych to dobro jest tylko pakowane. Wię c jedz owoce, gdziekolwiek je znajdziesz i gdziekolwiek masz na to ochotę .
Kilka sł ó w o Sri Lance. Ludzie są bardzo przyjaź ni, mili i nie nachalni.
Obejrzeliś my kilka ceremonii ś lubnych. Bardzo dobrze! Nowoż eń cy ubrani są w stroje ludowe, a wszystko to wyglą da bardzo uroczyś cie i elegancko.
Kupują c owoce na jednym z targowisk, zobaczył am mał ą dziewczynkę . Po prostu bawił a się na swoim podwó rku. Poczę stowali ją sł odyczami, ale ich nie jadł a, tylko zaczę ł a się nimi bawić . Dziewczyna wyglą dał a bardzo kolorowo, wesoł o i oczywiś cie nie zawstydzona uwagą biał ych wujkó w i ciotek.
Taka jest Sri Lanka. Inny, staroż ytny, pię kny, bogaty - cudowny!