Sri Lanka. Kochający wygląd
Witam, moż e ten tekst się komuś przyda...Zamieś cił em tu tylko swoją opinię , muszę powiedzieć pierwszą . Ale od pierwszego wejrzenia jestem zakochana w Sri Lance i nie znudzi mi się powtarzanie tego. Tę sknię za tobą , wię c nie był em zbyt leniwy i spę dził em kilka dni piszą c o tym kraju. Bo zasł uguje na wię cej...Starał em się rozbić cał ą tę "owsiankę " wspomnień i notatek na punkty, ż eby przynajmniej jakoś był o to zrozumiał e i uporzą dkowane. Zaczynajmy...
1. Przelew z TUI nie został odebrany. Niektó rzy z naszych rodakó w i „braci Sł owian” nie mieli nawet takiego wyboru, ale na pró ż no. Czę ś ć dowoż ono autobusem, czę ś ć z przystankiem przy każ dym hotelu, gdzie ktoś wylą dował , co wcale nie skró cił o czasu spę dzonego w drodze do wyczekiwanego hotelu. Pojechaliś my taksó wką do hotelu tuż przy lotnisku, targują c się od 60 do 55 dolaró w, chociaż był o to moż liwe za kolejne 5-10 dolaró w, są dzą c po lokalnych cenach benzyny - okoł o dolara za litr. Na Ukrainie - już.1 Euro.
TUI zaproponował o nam transfer dla trzech osó b (z dzieckiem) – 180 USD. Zgadzam się , jest ró ż nica. Byli turyś ci, któ rzy twierdzili, ż e miejscowi kierowcy podobno „oddzierają ” nam wię cej (wydaje się , ż e w nocy trudniej znaleź ć kierowcę , a my wszyscy wyjechaliś my w nocy). Nie prawda. Wystarczy poszukać go przynajmniej wieczorem. Jeś li jesteś zbyt leniwy - skontaktuj się ze swoim przewodnikiem, z któ rym wybrał eś się na wycieczki - nie są dzę , ż e odmó wi, bo wł aś nie tak zrobiliś my. Wró ciliś my za 50$, po prostu skonfrontują c się z faktem, ż e nasza cena jest taka, a przewodnik nie oburzył się.
2. Kurs na lotnisku wszę dzie taki sam (nie pamię tam dokł adnie, okoł o 108-109 rupii za 1 dolar bez prowizji) i chyba najbardziej opł acalny w kraju, wię c nawet nie trać czasu, wymieniaj pienią dze na dowolnej gieł dzie. Ale w Kolombo, w oddziale banku, stawka wynosił a 108, wię c był a też prowizja w wysokoś ci 300 rupii (zmieniliś my 30 USD). A w hotelu kurs jest cał kowicie drakoń ski - okoł o 102-103 rupii.
Mieszkań cy Sri Lanki są niezwykle powolni, a jednocześ nie imponują swoją filantropią i szczerą chę cią pomocy. Ciekawa był a reakcja gł ó wnego kierownika hotelu, kiedy powiedział em, ż e mó j mą ż nadepną ł na jeż owca i został ranny. Zbliż ył się , potrzą sną ł gł ową...Wtedy sam zadał em mu pytanie: czy jest tam jod? Nie wiedział nic o jodze, wię c poprosił am go, ż eby pokazał mi apteczkę , a on mi ją dał . Wzią ł em nadtlenek, watę , plastry i maś ć antybakteryjną . Ż aden z pracownikó w nie pomó gł mojemu mę ż owi. Zaproponowali tylko wezwanie pł atnego lekarza. Po raz pierwszy z mę ż em sami wycią gnę liś my wszystkie igł y igł ą (był o ich 5). Kiedy po 2 dniach mó j mą ż ponownie nadepną ł na jeż a, wycią gnę ł am czę ś ć , ale zorientował am się , ż e 3 igł y są mocno wbite. Widzą c moją bezradnoś ć kierowca tuk-tuka, któ ry czę sto „pasie się ” na plaż y (wą saty niski wujek), zaoferował nam pomoc.
Zaproponował , ż e za darmo zabierze mę ż a do pań stwowej kliniki, któ ra zresztą jest naprawdę (a nie taka jak nasza) bezpł atna - nawet dla obcokrajowcó w, a mą ż pojechał . Chirurg zrobił zastrzyk znieczulają cy, ale z braku czegoś nie mó gł wycią gną ć wszystkiego, powiedział , ż e jutro przyjdzie (bę dzie miał tam coś ). Mó j mą ż uparł się , ż e zapł aci tuk-tukerowi za drogę (2 USD) do Bentota iz powrotem, i poszliś my do restauracji, w któ rej zawsze jedliś my. Ale wspó ł czują cy (znó w miejscowy) wł aś ciciel restauracji, widzą c takie nasze nieszczę ś cie, stanowczo poradził nam, abyś my jak najszybciej udali się do jego przyjaciela, dobrego prywatnego chirurga, bo noga moż e puchną ć przed „jutrem” i bę dzie tylko gorzej od opó ź nienia. Zgodzili się z nim nasi znajomi z hotelu, z któ rymi regularnie tu jadaliś my i któ rzy okazali się obydwoma lekarzami. Restauratorka zł apał a dla mę ż a tuk-tukera, podał a mu adres (znowu w Bentocie) i za 10 dolaró w chirurg ostroż nie wycią gną ł wszystkie igł y dla jej mę ż a.
Zawsze, gdy potrzebna był a pomoc, każ dy Sri Lanki wykazywał chę ć podpowiedzi, pomocy.
4. O restauracji, w któ rej regularnie jedliś my. O jedzeniu. Zawsze jednak był o pyszne - monotonne. Menu nie jest bogate. Jednak wszystko jest zawsze ś wież e. Nasza proś ba – „bez pikantnoś ci” i „bez pikantnoś ci” – był a zawsze speł niona. Ceny demokratyczne: 240 rupii (okoł o 2 USD) ś wież y anyż , sał atka z kurczakiem 320 rupii, krewetka jumbo (duż a) z warzywami, przystawka i talerz pysznego sosu 650 rupii i 475 rupii za 100 g homara + chodzi z dodatkiem i warzywami piwo kosztuje 150 rupii za butelkę.0, 66 l, butelka coli 0.33 l 100 rupii, rosó ł (duż y talerz) 240 rupii (zjedliś my razem z có rką , poprosiliś my o przyniesienie drugiego pustego talerz), miseczkę zupy 200 rupii, lody 150 rupii...i wszystko w tym duchu. Maksymalnie, jakie "zjedliś my" to 4000 rupii, gdy zamawialiś my homara, a zwykle codziennie - 2500 rupii. Standard w restauracjach to 10% opł aty za obsł ugę.
I najprawdopodobniej nie był a to najtań sza restauracja, został a zaprojektowana oczywiś cie z myś lą o turystach, jednak znajdował a się nad oceanem i blisko hotelu.
5. Sprzedawcy na plaż y. Na granicy plaż y i hotelu (muszę powiedzieć bardzo warunkowo, ale jednak obowią zkowo, za co nieznajomi nie podchodzą ani na krok) idą i bł agają o kupienie pareo, sukienek, sł oni i ż ó ł wi z muszli, sł oni, mał py i tuk-tuki wykonane z drewna. Osobny „rispekt” dla dziewczyn w sukience i pareo: dziewczyny bezczelnie proszą o mocno zawyż oną cenę za towar. Albo w ogó le nie musisz na nie reagować , albo, jeś li już wykazał eś zainteresowanie, nie zostawią Cię w tyle. Dlatego okazja na każ dą rupię . Mó j przykł ad komunikowania się z jednym z nich: jej cena to 20 USD za sukienkę dla dorosł ych (kupił em za 10 USD), ma sukienkę za 10 USD dla dzieci (kupiona za 5 USD), ma pareo 10 USD (kupiona za USD 8). Targowaliś my się o te ceny od trzech dni: codziennie jesteś my na plaż y, a oni są jak u nas pracują , wię c był o nawet ś miesznie.
6. O drogach, znakach drogowych i budynkach.
Jeś li droga prowadzi z jednego duż ego miasta do drugiego, to jakoś ć drogi jest normalna, jeś li jedzie się gdzieś w gł ą b lą du, w gł uszę , albo (jak jadą c do Kandy) trzeba jechać przez gł uszę - to oh-oh- o: doł y. ))) Przypomniał em sobie: jechaliś my z Kandy do fabryki herbaty i widzieliś my remont jednej drogi - MASTERKOM (nie, wiem, widział em normalne lodowiska na Sri Lance))))))). Wszyscy mieliś my furię ś miechu i 10 minut ż artó w i wersji - jakż e to skuteczne))))). Wystę pują problemy z jazdą po drogach: po pierwsze jeden pas w każ dym kierunku, a po drugie nie ma poję ć „pomiń ”, „ustą pić ”, „zasady porzą dku przy przejeż dż aniu przez skrzyż owania” i tak dalej - nie, kierowca po prostu „wytacza się ” na jezdnię i trą bi tak, aby gapią cy się kierowca zauważ ył i nie upadł . Co dziwne, nie zauważ ył em wysokiego wskaź nika wypadkowoś ci. Pewnie dlatego, ż e wszystkie „jak kró liczki” jeż dż ą z prę dkoś cią nie wię kszą niż.60 km/h. I tuk-tukery - nie wię cej niż.40 km/h.
Co wię cej, nie widział em na drogach takiej liczby policji drogowej (PIDR) jak w naszym WNP. Bawił y mnie też znaki drogowe na Sri Lance: jakby został y namalowane pę dzlem przez amatoró w - na począ tku wyglą da to dziwnie, ale teraz pamię tam i uś miecham się.
7. W Kolombo wzię liś my samochó d z kierowcą na cał y dzień za 60$. Udaliś my się do pomnika niepodległ oś ci „Izba Pamię ci Niepodległ oś ci”, do „Ratusza” (stolica miasta), do ś wią tyni Gangarama, nad jezioro „Beira Lake” w centrum miasta, gdzie znajdował a się ró wnież „Ś wią tynia Buddy” i „ Park dla dzieci”, są też posą gi i widoki na drapacze chmur w Kolombo, potem do muzeum narodowego, potem na nasyp do Hotelu Galle Face, to już jest na nasypie, z niego idź wzdł uż nasypu do drapaczy chmur i do Kompleks Starego Parlamentu (Sekretariat Prezydentó w), a nastę pnie do latarni morskiej i do stupy Sambodi Chaitiya. Jedliś my w centrum handlowym, gdzie na dolnym pię trze znajduje się oddział banku z stawką.108 rupii - 1 USD oraz wiele knajpek lokalnych, amerykań skich, tajskich itp. z niedrogim jedzeniem i wspó lnymi stolikami dla wszystkich. Zjadł em za 13 dolaró w. Nastę pnie udaliś my się do „Domu mody” i tam z powodzeniem kupiliś my rzeczy.
Nie był o czasu, aby jechać do Odla, jednak kiedy w nocy wylotu udaliś my się do oddział u Odel na lotnisku, zorientował em się , ż e niewiele stracił em, ponieważ ceny są tam znacznie wyż sze, chociaż zaró wno jakoś ć , jak i modele odzież y, zgadzam się , warto.
W Kolombo - wejś cie do muzeum narodowego - 500 rupii na osobę , na dziecko - 300 rupii, pozwolenie na fotografowanie - 250 rupii (osobny bilet wystawiany jest tuż przed wejś ciem do budynku). Wejś cie do ś wią tyni Gangarama jest pł atne, ale nie pamię tam ile.
8. W sklepie „Dom mody” prawie wyję liś my rzeczy bez pł acenia. W wię kszoś ci w tym sklepie (moż e w innych? ) kupują cy pł acili kartami. Wszystko został o dla nas kosmicznie szybko policzone, po wystawieniu czeku, a kolejne zaczę to liczyć na maszynie. Staliś my z gotó wką w rę ku. Mamy gł upią pauzę : co z pienię dzmi? Jesteś my na straż y: „Gdzie z rzeczami i czekiem? ”.
Generalnie, jak rozumiem, poziom kradzież y sklepowych na Sri Lance jest znacznie niż szy niż u nas, nikomu nie przyszł oby do gł owy, ż e ktoś odszedł by bez pł acenia. Nawiasem mó wią c, w „House of fashions” 98% kupują cych to Sri Lanki. A jakoś ć rzeczy tam mnie zaskoczył a, mimo ż e ceny są tam niskie. Kupił am tam: dla dziecka - 2 sukienki, 1 T-shirt, 2 dł ugie rę kawy, 1 spó dniczkę , okulary pł ywackie; dla siebie - 2 cienkie dzianinowe bluzki (po 5 USD), 2 dzianinowe spó dniczki (po 4 USD); mą ż - 1 koszulka; woreczki na pamią tki - 5 szt, gruby ekologicznie czysty notes (ze sł oniem), herbata w ż elaznej puszce 125 gr - wszystko to w sumie za 65$.
9. Sri Lanka w wię kszoś ci jest jedno-dwupię trowa. Kolombo - miasto bę dzie wyż sze, budynki architektury kolonialnej, nowe hotele, banki. W centrum Kolombo drogi w koń cu stał y się trzema lub czterema pasami w każ dym kierunku. Nawet w Kolombo jest wielu kontroleró w ruchu z napisem „Policja” na mundurach.
A oni, w przeciwień stwie do naszego „DAI” (i prawdopodobnie twojego „PIDRa”) naprawdę przynoszą wiele korzyś ci, a nie tylko polują z radarem. Na przykł ad w drodze powrotnej w centrum Kolombo, gdy na alei prowadzą cej do wyjazdu z miasta był korek, dostosował go w nastę pują cy sposó b: przydzielił jeden pas po przeciwnej stronie droga (oddzielona pasem bezpieczeń stwa i ogrodzeniem) dla wyjeż dż ają cych z miasta
10. Wybraliś my się ró wnież na wycieczki do szkó ł ki ż ó ł wi, do wodospadu poza miastem Bentota, w Gale, w Kandy, po drodze - ogró dek przypraw, a w drodze powrotnej - fabryka herbaty i szkó ł ka sł oni, gdzie jeź dziliś my na sł oniach. Pojechaliś my z przewodnikiem o imieniu Kasun (brat Jivana znany już w sieci): 10 USD - w mieś cie Gale, 60 USD - w mieś cie Kasun.
Kandy i wycieczki towarzyszą ce, ale za wejś cie do Ogrodu Botanicznego zapł aciliś my osobno 10 USD, a obiad w restauracji bufetowej 8 USD (do rachunku wł oż ył em 24 USD, a potem przynieś li mi resztę i wyjaś nili, ż e dziecko jest uważ ane za „poł owa”, czyli 4 dolary – i znó w był em przekonany o uczciwoś ci miejscowej ludnoś ci – mogli milczeć ); 2 USD - to za wycieczkę do ż ł obka ż ó ł wi, osobno za wejś cie - 5 USD. To ja podał am ceny dla jednej osoby, ale Kasun nie wzią ł od nas pienię dzy na 6-letnie dziecko.
11. Kiedy jedziesz gdzieś daleko, wydaje się , ż e miasta nie mają granic, a jedno miasteczko lub wieś przechodzi w drugie, a sklepom i sklepom z ubraniami, owocami, przeką skami i wszelkiego rodzaju ś mieciami nie ma koń ca… Wyglą da na to, ż e cał e ż ycie Sri Lanki koncentruje się przy drodze, a jeś li wejdziesz gł ę biej, to prawdopodobnie zostaną tylko palmy kokosowe i bananowe… Tylko sporadycznie meczet, potem stupa, potem kolorowa ś wią tynia hinduska migotanie.
Nie wiem, jak to naprawdę jest, to tylko moje subiektywne pierwsze wraż enie, bez twierdzenia, ż e jest prawdziwe.
12. Kiedy jechaliś my do Gale, nasz przewodnik zaproponował nam pó jś cie do centrum handlowego, ale wszyscy odmó wiliś my, dzię ki Bogu. Pragnę zauważ yć , ż e leniwy kierowca nam tego nie zaproponował , zwł aszcza tuk-tukery „grzeszą ” tym (w przedostatnim dniu miał am już doś ć nagabywania i zapraszania mnie do „centró w handlowych” lub „no, bardzo tania pamią tka sklep - tu jest 5 minut jazdy” i chciał em schować się w hotelu i nie wystawiać nosa nawet przy najmniejszej prowokacji). Taksó wkarze (to kierowca klimatyzowanego samochodu, zupeł nie bez identyfikowania „warcabó w” czy czegokolwiek) są zaró wno mniej rozmowni, jak i bardziej rzeczowi. Nawet w drodze na Galę nasz przewodnik zaproponował zobaczenie koralowcó w w ł ó dce z przezroczystym dnem.
Oni też odmó wili, bo podró ż owali w grupie i z jakiegoś powodu wszyscy już uznali, ż e to „oszust”: po pierwsze wszyscy widzieliś my koralowce w Egipcie, a po drugie ocean jest już bardzo niespokojny w drugiej poł owie Marzec, a ł odzie są marne i wszyscy wą tpiliś my, jaką przyjemnoś ć nam dostaniemy. Ale spó jrz na ż ó ł wie – warto. Jeś li zrelaksujesz się na plaż y Induruwa, musisz opuś cić hotel i pojechać tuk-tukiem na 15 minut, aby jechać w kierunku Gale. Nawet z przewodnikiem, nawet bez - pienią dze są takie same, wię c bę dzie fajniej - z rosyjskoję zycznymi przyjació ł mi w hotelu. Wiem, ż e to nie jedyny ż ł obek, ale wiem, ż e tam opowiedzą i pokaż ą , i oddadzą wszystkie ż ó ł wie, pogł aszczą je i wezmą na rę ce.
13. Osobno chcę powiedzieć o jakoś ci pamią tek i odzież y. Jeś li nie mó wimy o sklepach Odel i House of fashions, to na przykł ad jakoś ć ubrań w sklepach miasta Bentota (jest wiele sklepó w dla turystó w - z t-shirtami a la Tommy Hilfinger, Polo, itp. ) nadwyrę ż ył mnie.
Był am też niemile zaskoczona jakoś cią pamią tek: skó rzane torby, skó rzane klapki, drewniane sł oniki...szorstka skó ra, cię ż ka robota...niezgrabna. Był y produkty z drewna najwyż szej jakoś ci: krzesł a, fotele, sł onie i maski - ale to już jest trochę drogie. Nawet na lotnisku, lecą c z powrotem, szukał em dobrej jakoś ci skó rzanej torby, ale jej nie znalazł em, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu.
14. Puk puk. Jedziesz z wiatrem, ale też ze spalinami. Ale moż esz zobaczyć z bliska cał y kolor Sri Lanki, we wszystkich kolorach. Nie radzę podró ż ować daleko tuk-tukiem. Nie oszczę dzaj! W Gali, a jeszcze bardziej w Kandy, w Kolombo, nie daj Boż e jechać tuk-tukiem! A w Bentocie na owoce lub ubrania - moż esz.
15. O naszym przewodniku. Nazywa się Kasun, 33 lata, ż onaty. Ż ona ma na imię Tigo, 29 lat. Mam có rkę , 4 lata. Mieszka 1 km w linii prostej od oceanu i okoł o 1.5 km od hotelu. Ma wł asnego tuk-tuka, a takż e minibusa - na dzierż awę (jest wś ró d nich popularny).
Dom jest biedny, mał y, mieszkają zresztą z teś ciową i teś ciem. Jako gospodarz jest bardzo mił y i goś cinny. A on jest przyzwoitym czł owiekiem, wię c pojechaliś my z nim na Galę i do Kandy, i na ż ó ł wie, i do wodospadu za Bentotą . Przyjaciele pojechali do Bentoty na rzekę i nie ż ał owali. Ale sami pojechaliś my do Kolombo, bo wszyscy byli zmę czeni: im wię ksza grupa, tym wię cej czasu straconego, a Kolombo to nie ś wiatł a mijania, jedzie się dł ugo (2 godziny) - a chce się zobaczyć wię cej, i przynajmniej kupić mał e rzeczy, a takż e zjeś ć obiad w hotelu. A Kasun był uraż ony. I, jak wszyscy Sri Lanki, nie mó gł ukryć swoich emocji. Oni, Sri Lanki, są na ogó ł jak dzieci. Nasi ludzie nie są już tak szczerzy i otwarci, kiedy wyrosną na dorosł ych wujkó w i ciotki.
Kasun w zasadzie, jak wszyscy miejscowi kupcy (usł uga przewodnicka też jest towarem) - uczynni, ż ał owaliś my, ż e ledwo się targowaliś my, ale oszczę dziliś my na wycieczkach dzię ki temu, ż e zgromadził a się duż a kompania „naszych”, z któ rymi w efekcie , potem pojechaliś my wszę dzie
Wewną trz: najpierw duż y salon z TV (1 szt. na dom), w kuchni (bardzo mał a, z niskim sufitem) moż e być pralka pó ł automatyczna, piec opalany drewnem, mogą być dwa palniki elektryczne. Pozostał e 1-2 pokoje są bardzo mał e.
• Kiedyś zobaczył em tuk-tukera na kciuku – no có ż , bardzo dł ugi gwó ź dź (tak jak list przewozowy). Pytam: dlaczego? Cytuję : „Umyj zę by po jedzeniu”. I to nie ż art.
Generalnie pojechał em sam i wszystkim radzę , a chcę tu wró cić jeszcze raz! ! !