Świnia zakląła. Część 3.

26 Listopad 2018 Czas podróży: z 04 Listopad 2018 na 16 Listopad 2018
Reputacja: +15099.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Kiedy dotarli do miejsca rzekomej rzeki, z ulgą zobaczyli, ż e to wcale nie rzeka, ale zatoczka, któ ra nie ł ą czy się z morzem. Przeszliś my wię c cał ą plaż ę bez ż adnych przeszkó d. Jest kilka kawiarni, a takż e leż aki. Ale wię kszoś ć ludzi skulił a się pod drzewami na rę cznikach. Cał a zatoka był a pokryta surferami.

Zaczę li szukać willi, któ rą się opiekował em. Nazywał się Dom Hiriketiya Hasmal. Kilka minut od plaż y znaleź li coś , co nazywał o się po prostu Hasmal.

Vadik twierdził jednak, ż e Mapy się ze mną nie zgadzają . Pokazał a willę w nieco innym miejscu. Ale i tak poszedł em zobaczyć . Gospodyni pokazał a nam dwa pokoje. I kuchnia. Ogó lnie nieź le. Ale nie podobał a mi się cena - 3000 za noc. Trwać . Moż e to nie ta willa? Wę drowali i wę drowali, krą ż ą c dookoł a i dookoł a. Nie udał o nam się dotrzeć do miejsca wskazanego na mapie. A Google coś podsł uchiwał .


Jeś li pisał do mnie, na przykł ad: „Unawatuna. Temperatura 28”, teraz - W twoim regionie +30. Deszcz. Chociaż nie był o deszczu. W koń cu pogoda się poprawił a i zrobił o się nieznoś nie ciepł o. Jeś li chodzi o „nasz region”, to podobno niewielu „lokalnych ekspertó w” takich jak ja wspię ł o się na taką dzicz.

Poszliś my do kilku willi - w jednym miejscu nie był o ż adnej, aw drugim nie był o kuchni. Poprosili też o 3000. Uznał em, ż e muszę wzią ć pierwszy. Oni wró cili. Brama otwarta, dom też . Oni przyszli. Nikt. Pohellokali. Nikt. Zajrzał em do jednego pokoju. Nikt. Drzwi do drugiego pokoju wydawał y się być przytrzymywane od wewną trz. Dziwny! Dobrze, usią dź w holu. Czekamy. W koń cu przybywa kochanka. Chyba nas nie rozpoznał a. Prawdopodobnie biał y dla miejscowych wszystko dla jednej osoby. Tak jak dla nas. Zamieszkamy z tobą , mó wię . Jak wiele nocy? Na razie powiedział em dwa. Nadal miał em nadzieję , ż e znajdę coś tań szego.

W Dikvelli są dwie plaż e - wł aś ciwie Dikvella, któ ra znajduje się niedaleko wioski. Jest wię kszy. Nadal moż na tam zobaczyć mieszkania. Có ż , nasza, Hiriketiya. To dwa razy mniej.

Gospodyni kazał a nam zają ć drugi pokó j, któ rego nie mogł em otworzyć . Mieliś my już czas na zarezerwowanie pierwszego, gdy spacerowaliś my po okolicy. Otworzył a drzwi. Okazał o się , ż e był a po prostu bardzo ciasna, z bliż szej. I myś lał am, ż e gospodyni schował a się przed nami w pokoju, ż eby jej nie wydać . Miał em nadzieję , ż e znudzi nam się czekanie i wyjedziemy.

Gospodyni zabrał a nasze 6000 i wyszł a. Nigdzie nawet niczego nie zarejestrował em i nie zajrzał em do paszportu. Po przebraniu poszliś my na plaż ę . Nie bez trudu, znajdują c miejsce w cieniu, ką pali się na zmianę . Woda to urok, czysta, ciepł a. Pode mną bł ysną ł cień . Kamień ? Nie, ogromny ż ó ł w! Klasa! Myś lał em, ż e moż na je znaleź ć tylko w Hikkaduwie!

Po zakupach doś ć szybko wró ciliś my do domu i po przebraniu udaliś my się do wioski po jedzenie. W tym samym czasie zobacz drugą plaż ę . Był cał kowicie opuszczony. I mokry. Z dł ugimi mał ymi falami. Jak Veligama. Absolutnie nam się nie podobał o.


Ale lokalny supermarket mnie uszczę ś liwił . Nie był gorszy niż w Galle. Był o wszystko, co potrzebne, w tym dział y rybne i alkoholowe. Tuń czyk kosztował tylko 760. Kupiliś my. I rum Calypso. Nigdy wię cej arakó w!

Drugi pokó j zaję ł o kilku mł odych Niemcó w. Był też trzeci pokó j, ale nie był o w nim jeszcze prac wykoń czeniowych, a tam skł adowano ró ż ne ś mieci. Poł oż ono drugie pię tro, ale nie przeprowadzono budowy. Ale to był o prowadzone bezpoś rednio za naszym oknem w są siednim terenie. Ale nie był o to stresują ce, bo konstrukcja był a od nas oddzielona ś cianą metr od okna. Tylko od czasu do czasu musiał em widywać mę ż czyzn na ś cianie.

Lepiej wię c nie być nagim w pokoju. W zwią zku z tym nie był o balkonu. Ale na podwó rku stał kamienny stó ł z kamiennymi krzesł ami. Tam wł aś nie jedliś my. Albo zjadł em przeką skę .

A Niemcy jedli pł atki owsiane tylko na ś niadanie w domu. Na stole w holu. Nie rozumiem, po co im willa z kuchnią ?

Prowadził tuk-tuka, a kierowca proszą c o pozwolenie pokazał dwó m dziewczynom nasz pokó j. Ale powiedział em, ż e mamy zestaw. Wow, do cholery! Prawdopodobnie bę dziesz musiał zapł acić jeszcze 2 noce, zanim bę dzie za pó ź no. Już nam się tu podobał o. Swoją drogą na pł ocie znalazł em napis, z któ rego wynikał o, ż e pokó j bez klimatyzacji kosztuje tu 18 dolcó w, a z klimatyzacją - 31. W naszym pokoju był a klimatyzacja, ale my oczywiś cie nie zapł aciliś my za to. Spanie wcale nie był o gorą ce. Nie zawsze nawet wł ą czaliś my wentylator. 18 dolcó w to dokł adnie te 3000, o któ re prosił a gospodyni.

A klimatyzacja moim zdaniem to zbyt droga przyjemnoś ć . Na przykł ad myś lał em, ż e uż ywanie go moż e kosztować , có ż , maksymalnie 5 dolcó w, ale nie 13!

Po obiedzie jedliś my kieł baski na plaż y. Nastę pnie wspinaliś my się po skał ach na poł udniowym krań cu zatoki.

Tutaj też nie zachodził o sł oń ce. охонюшки! Znowu nie widzimy pię knego zachodu sł oń ca!


Dlatego nie czekaliś my. Poszedł do domu. Kalipso czekał . I jak ż ał ował em, ż e wyjechaliś my! Patrzą c w niebo, zobaczył a chmurę oszał amiają cego pię kna, rozś wietloną zachodem sł oń ca. Nie pobiegł em z powrotem na plaż ę . Po prostu nie moż esz mieć czasu. Zachody sł oń ca w ostatnich sekundach. Zamiast tego wspię ł a się na drugie niedokoń czone pię tro i oddał a jedyny godny uwagi strzał .

Pawie o zachodzie sł oń ca nie był y ż artem. Oczywiś cie sł yszał em je w Unawatunie.

A nawet raz widział em na dachu domu. Ale w Dickwell był y szczegó lnie gł oś ne. Najpierw rozległ się dź wię k przypominają cy klakson lokomotywy, potem zaczę ł o się miauczenie. Czę sto był to chaotyczny, kilkugł osowy chó r o ró ż nym stopniu wstrę tu.

W okolicy Dikvelli jest kilka atrakcji. Wizytę w jednym z nich zaplanowano na nastę pny dzień . Kompleks ś wią tynny jaskini Mulkirigala. To inna nazwa!

Wedł ug opinii ś wią tynia nie ustę puje sł ynnej Dambulli, jednak nie ma tu tł umó w turystó w.

Do wioski o tej samej nazwie od Dikvella 30 km. Musiał em jechać okoł o godziny dwoma autobusami z przesiadką . A potem kolejny kilometr do pokonania pieszo. Na począ tku był o zupeł nie niejasne, ską d mogą pochodzić jaskinie. Teren jest absolutnie pł aski, ale gó ra wynurzył a się i wszystko uł oż ył o się na swoim miejscu.

Przy wejś ciu byliś my praktycznie zmuszeni kupować bukiety kwiató w dla Buddy, motywują c to tym, ż e bę dziemy mieli dobrą karmę . Dobra, dał em 100 rupii za dwa bukiety. Naprawdę potrzebujemy dobrej karmy!

W kasie siedział a postać godna roli w hollywoodzkich hitach kinowych. O bardzo jasnej karnacji, z biał ymi, kró tkimi, przycię tymi wł osami. I z cał kowicie skoś nymi oczami. Nie są dzę , ż eby był Europejczykiem. Wielokrotnie spotykał em babcie ze Sri Lanki o bielszej skó rze. Myś lę , ż e mieli bó l, bielactwo, wydaje się , gdy skó ra jest przebarwiona w niektó rych miejscach. I z biegiem czasu najwyraź niej zajmuje cał e ciał o. Wydaje mi się , ż e kasjerka też był a chora. A moż e to tylko albinos. Miodowym gł osem, któ ry mó gł przylgną ć do wszystkiego, powiedział mi, ż e bilety kosztują.500 rupii od osoby. Wiedział em to. Potem zaczą ł pocierać coś o moje buty. Czego konkretnie ja, moim podstawowym angielskim, nie mogł em zrozumieć .


Oczywiste jest, ż e klasztor i tak dalej trzeba rozebrać . Rozebrał a się . Z westchnieniem znowu zaczą ł mi coś wyjaś niać , teraz o pokoju. Pomyś lał em, ż e buty należ y zostawić w jakimś pomieszczeniu. Gdzie jest ten pokó j, pytam? Albinos stracił resztki cierpliwoś ci, ale się nie poddał . Gł os nadal wydzielał na pó ł melasę z dż emem. Po raz czterdziesty pią ty w koń cu zdał em sobie sprawę , ż e buty należ y zdejmować tylko przy wejś ciu do lokalu, a na terenie klasztoru moż na chodzić w butach. Ups! Zrozumiany. Jeden z raportó w wprowadził mnie w bł ą d. Tam jedna dziewczyna napisał a, ż e ​ ​ po poł udniu jest bardzo gorą co chodzić boso. A nawet wymyś lił em hack na ż ycie - musisz przynieś ć skarpetki, aby nie poparzyć stó p. Dziś znó w był o pochmurno i nie był o potrzeby zakł adania skarpet. Co wię cej, pozwolono im uderzyć .

Obawiają c się , ż e nasz zwykł y stró j nie pasuje zbyt dobrze do ś wię tego miejsca, i aby unikną ć kradzież y od nas pienię dzy na odpowiedni stró j, zabrał em ze sobą pareo, aby zawią zać Vadika przez szorty, chowają c nagie kolana i rzucić rę cznik na siebie. ramiona. Walcowane. Pamię tam, ż e w ś wią tyni Zę ba Buddy od naszego towarzysza podró ż y wzią ł em porzą dną szmatę do wypoż yczenia. Wł aś ciwie nie widział em miejsca, gdzie te szmaty był yby rozdawane. I nikt nas nie obserwował .

Klasztor skł adał się z pię ciu miejsc, z któ rych każ de miał o pokoje z leż ą cymi Buddami.

Sufit i ś ciany pomalowano na jaskrawe kolory. Byliś my tu prawie sami, z wyją tkiem kilku mał p.

Potem jednak spotkali obce mał ż eń stwo z dwó jką mał ych dzieci i przewodnikiem. Mł odszy przesiadywał w ergo plecaku na brzuchu taty. Towarzysze!

Podobno Niemcy wynaleź li teleportację . Inaczej, jak wytł umaczyć , ż e przyjeż dż ają na Ligę Mistrzó w z malutkimi dzieć mi, a nawet wspinają się z nimi w taką dzicz! Oczywiś cie nie w transporcie publicznym. Ale jednak!

Wchodzą c na ostatnią pią tą platformę , znaleź liś my oł tarz Buddy, przy któ rym już czekaliś my na czł owieka. Wzią ł ode mnie bukiet, uwolnił go z zielonych liś ci i oddał mi, pokazują c, gdzie go poł oż yć . Potem zaczą ł czytać jakiś beł kot nad moją gł ową . Prawdopodobnie ś cią gną ł na nią wszystkie przekleń stwa ś wiata. Na jego tacy leż ał y banknoty 500 i 1000 rupii. Kto jest tak hojny? Wszystko jasne! Hodowca! A mę ż czyzna był ubrany wcale w klasztorny pomarań czowy mundur.

Pod koniec swojej tyrady chciał zawią zać biał ą linę wokó ł mojego nadgarstka, ale powiedział em: „Dzię kuję , Nada! »I był taki. Vadik zostawił swó j bukiet na jednym z poprzednich poziomó w, wię c szybko znikną ł za mną .

Có ż , dlatego nie uczono mnie angielskiego w tym wieku?

Po przejechaniu kilometra postanowiliś my wró cić . Mimo to nie dotrzemy do ciemnoś ci, a jeś li to zrobimy, nie bę dziemy mieli czasu na powró t.


W drodze powrotnej trafiliś my na wyspę poł ą czoną z brzegiem wą skim przesmykiem.

Oczywiś cie został przez kogoś schwytany. Ale zobaczyliś my znak, kiedy z niego wró ciliś my. Wł aś nie skakaliś my na przybrzeż nych skał ach.

Czas zbliż ał się do szó stej i pospieszyliś my na platformę , któ rą oglą daliś my wcześ niej. Usiedliś my na skał ach czekają c na zachó d sł oń ca. Surfowanie tutaj był o bardzo zł e.

A zachó d sł oń ca znó w był niczym.

Och, ukradli wczoraj!

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Холодильник с замком :))) Хорошо, чтобы не жрать по ночам. Запер, а ключ потерял :))))
Лестница между площадками храма
Дорога от нашей виллы к океану
Пещерный храм
Podobne historie
Uwagi (4) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara