Dziki na Sri Lankę. Poradnik dla manekinów (finał odcinka)
Pocią g nagle się zatrzymał . Zatrzymał się wcześ niej, ale tym razem jakoś specjalnie się zatrzymał . Szef pocią gu wysiadł i udał się na tył pocią gu. Niektó rzy mę ż czyź ni podą ż ają za nim. Ludzie zaczę li wysiadać z samochodó w. Jak ci się podoba ta sytuacja? A co się dzieje, nie pytaj! Do tego czasu skł ad rasowy pasaż eró w zmienił się radykalnie. Prawie wszystkim Europejczykom udał o się wyjechać , a ich miejsca zaję li okoliczni mieszkań cy. Ale był o ich niewielu. Najwyraź niej wię kszoś ć podró ż ował a 3 klasą . Chociaż nie jest jasne, co stoi na przeszkodzie, aby kupić bilet do 3 klasy, podró ż ują c w 2 klasie, a przy wysiadaniu po prostu wró ć do samochodu i stamtą d wysiadaj. Podczas jazdy nie widzieliś my ż adnych kontroleró w. Bilety są sprawdzane na platformie.
Ale nie o tym mó wię . Był o to jednak powolne! W gł ę bi duszy, gdzieś bardzo gł ę boko, wiedział em, ż e wszystko bę dzie dobrze. Ale na pozó r. . . Pró bowaliś my ż artować i spekulować , co się stał o? Chichotali nerwowo. A w mojej gł owie przewijał y się moż liwe opcje wyjś cia z sytuacji. I nie był o wyjś cia! Wynają ć miejscowych, ż eby gdzieś przewieź li nasze rzeczy? I zabiorą i rozproszą się w ró ż nych kierunkach wraz z rzeczami. A gdzie w ogó le przecią gną ć ? Jaki inny transport jest tutaj moż liwy? Helikopter?
Nie mieliś my innego wyjś cia, jak tylko czekać na nasz los i polegać na Ministerstwie Kolei Sri Lanki. Droga jest jednotorowa. Dopó ki nasz pocią g nie przejedzie, nadjeż dż ają cy, odpowiednio, ró wnież nie bę dzie mó gł przejechać . Po prostu nie moż emy być tutaj pozostawieni na ł asce losu! Czy moż e? Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych zostanie poł ą czone i wszyscy bę dą ewakuowani! Albo się nie ewakuują . Istnieją dwie opcje.
A ruch Browna trwał nadal. Ludzie biegali tam iz powrotem od samochodu do samochodu i wzdł uż pł ó tna, wysiadali i wracali. Fakt, ż e się pojawił , napawał optymizmem. A co najważ niejsze, nikt nie cią gną ł mł otó w kowalskich i ró ż nych innych kawał kó w ż elaza potrzebnych do naprawy. Jeś li coś jest zepsute, należ y to naprawić ! Chociaż...są inne sposoby.
Pomarań czowy mnich przemaszerował obok powozu na tył pocią gu. Po chwili ruszył w przeciwnym kierunku. Po chwili przeszł a kierownik pocią gu i grupa mę ż czyzn. Przez nasz samochó d przeszł a też para, z któ rych jeden pokazał nam uniesiony palec i powiedział „OK! ”. Moż e oczywiś cie zachwycał się moją lub Verką urodą , ale zinterpretowaliś my jego gest tak, jak bardzo chcieliś my - wszystko został o naprawione! Mnich wykonał swoją pracę !
Co naprawdę się tam wydarzył o, moż na się tylko domyś lać . Nie wiem, jak udał o jej się to zobaczyć , ale Verka twierdził a, ż e ostatni samochó d wypadł z szyn jednym koł em i ostatecznie problem został rozwią zany bardzo prosto - odczepili samochó d. Lokomotywa dwukrotnie zaryczał a, a ludzie pospiesznie zaczę li wskakiwać z powrotem do wagonó w. Zatrzymaliś my się na pó ł godziny. I wydawał o nam się , ż e przez cał ą wiecznoś ć .
Przejechaliś my kilkaset metró w, a za oknem pojawił a się mał a ś wią tynia. Stą d pochodził mnich! Okazuje się , ż e nie taka dzicz tutaj! Ogó lnie Sri Lanka wedł ug moich obserwacji jest gę sto zaludniona. Oczywiś cie! Sam bym tu mieszkał ! I co? Został em tu oskarż ony o bezdusznoś ć , jak podkopuję ekonomię wyspy, nie ż al mi nieszczę snych mieszkań có w. Dlaczego się nad nimi litować ? Czy potrzebują drogiego gazu i wę gla do ogrzewania domó w? Albo futra z norek i kapelusze z lisó w? Albo buty? Nie! Kostiumy ką pielowe nie są potrzebne. Moż e trzeba wydać duż o pienię dzy na wydę cie się , przedł uż anie wł osó w i doklejanie rzę s? Nie są dzę . A z jedzeniem wszystko jest dla nich znacznie prostsze - ż uj kokosy, jedz banany! Lepota! Musimy nam wspó ł czuć .
Dotarliś my do duż ej stacji. Znowu stoimy przez dł ugi czas. Wcześ niej stacje był y opó ź nione o kilka minut. Podobno zebrali komisję ekspercką i poszli sporzą dzić akt wycofania auta z eksploatacji. A moż e poszliś my odczepić inny samochó d, ż eby jechać szybciej. Cokolwiek to był o, ale pó ł godziny znowu protorchali. Wyobraź sobie, jak to jest z ludź mi podró ż ują cymi w przeciwnym kierunku. Ten odł ą czony wagon nadal musi zostać usunię ty z drogi, aby mó gł przejechać bez przeszkó d.
Ś ciemnia się . I zrobił o się naprawdę smutno. Za oknem nic nie widać . Tylko czasami, po rzadkich ś wiatł ach powyż ej, moż na był o się domyś lić , ż e wcią ż jesteś my w gó rach.
Ogó lnie rzecz biorą c, był o niesamowicie nudno, gorzej niż w samolocie. To prawda, ż e do Kandy weszł a grupa studentó w hał aś liwie grają cych w karty. Ale wkró tce też się pojawił y.
Wcią gnę liś my się do Kolombo o wpó ł do jedenastej. Mimo podjadania pysznych smakoł ykó w kupionych od handlarzy, bardzo chciał o mi się zjeś ć ! Opró cz kwoty zarezerwowanej na bilet na lotnisko został o mi jeszcze kilka rupii.
Wyszliś my z budynku dworca - Kolombo nie ś pi! Mimo pó ź nej pory wszystkie stragany shmarki dział ał y. Ludzie na ulicy! Ci, któ rzy się zmę czyli, spali wł aś nie tam z gó rki na chodnikach, szczegó lnie w pobliż u budynku dworca. Bardzo chciał em iś ć do jednej z lokalnych tawern, ale Verka kategorycznie odmó wił a z histerycznymi nutami w gł osie. Dotarliś my do miejsca, gdzie autobusy zaparkował y wzdł uż chodnika. Gdzieś tutaj musi być przystanek autobusowy. Przeczytał em, ż e rzą dowy autobus na lotnisko kursuje do 20:00. W nocy z komercyjnego dworca autobusowego kursuje tylko ruch komercyjny. Stanowy, do któ rego dotarliś my, znajduje się po drugiej stronie ulicy.
Po dotarciu do autobusó w i nie znalezieniu potrzebnej trasy 187, zatrzymaliś my się . Tuk-tukery są tutaj. Ale zbył em je, bo przeczytał em, ż e nie warto jechać tuk-tukiem na lotnisko – to za daleko. Kierowca jednego z nich wcią ż pró bował się ze mną porozumieć . Powiedział , ż e autobus na lotnisko zatrzymuje się tutaj. Dobra, poczekajmy. Tuk-tuker nie był daleko w tyle i zaproponował , ż e zabierze nas za pó ł torej sztuki (10 dolcó w). Nie zgodził em się . Potem, widzą c, ż e mi się nie przyda, pokazali mi, gdzie wł aś ciwie zatrzymuje się potrzebny nam autobus. Poszedł em szukać . Trzeba był o przejś ć przez rynek peł en ludzi. Potem po prostu stę pił a się , ż e mam portfel z tysią cem dolaró w zawieszony na mojej szyi. Zł apał a go ś miertelnym uś ciskiem. Nikt mnie nie zaatakował , a nawet nie zasugerował , gdzie szukać autobusu.
Ten nie był taki sam, jak jechaliś my z lotniska. Jakiś mał y. Kierowca ś pi na siedzeniu. Uradowany, ż e znalazł em autobus, pobiegł em z powrotem. Vadik i Verka nie wiedzieli już , co robić . Gdzie mogę znaleź ć ? Zabrał em je do autobusu. Kierowca się obudził , poł oż ył nasze rzeczy blisko swojego siedzenia. Konduktor zaczą ł woł ać rozdzierają cym serce gł osem. Gdybym nie wiedział , nigdy nie zrozumiał bym, doką d jedzie ten autobus. Coś takiego jak „Ipootipootipootipoot” wykrzykiwane w ł amaczu ję zykowym nie pomogł oby mi w ż aden sposó b w zrozumieniu.
Ludzie stł oczeni jak ś ledzie. Prawie usiadł em na mojej gł owie. Ale to nie wystarczył o. Po przejś ciu na drugą stronę autobus zatrzymał się przy krawę ż niku w pobliż u stanowego dworca autobusowego, a konduktor dalej wykrzykiwał swó j beł kot. Czy wszyscy muszą jechać na lotnisko? Gdzie są dziwacy? Ale po drodze wielu się wydostał o. Jechaliś my dł ugo, a nie autostradą (pozornie).
W koń cu przybyli. Wychodzą c, wrę czam konduktorowi 500 rupii, liczą c na sto metró w kwadratowych reszty (po przyjeź dzie, jeś li pamię tacie, zapł aciliś my po 130 rupii). Gdzie tam! Konduktor najpierw powiedział - "900", ale kiedy zobaczył nasze rzeczy i opamię tał się , podnió sł stawkę do 1400! Dobrze, ż e nie zjedliś my obiadu, a ja nadal jadł em rupie. Oddał em prawie wszystko, co miał em. Budda jest z tobą , zł ota rybko!
Pozostał e okoł o trzystu rupii wydano na krakersy w minisupermarkecie na lotnisku.
Przy stanowisku odprawy dziewczyna powiedział a, ż e polecimy nie o 4.55, ale o 4.05 (wł aś ciwie był y dwa loty, kiedy kupował em bilety). Lot z kró tszym poł ą czeniem był trochę tań szy, wię c oczywiś cie go kupił em. A potem, z jakiegoś powodu, postanowili nas przeszczepić .
Wai? - Pytam. Có ż , odpowiada: „Bikoz………. . ” Jak rozumiesz, usł yszał am tylko jedno znajome sł owo – pierwsze. Tak, jakie to ma dla nas znaczenie, dlaczego? Im wcześ niej usią dziemy, tym wcześ niej wyjedziemy! "OK! " - mó wię .
Ale był a ró ż nica. Zamiast trzech godzin, został y nam tylko dwie na splą drowanie Dutika. Koń czą mi się perfumy, Vadik musi kupić whisky na prezenty (w ramach walki z korupcją ).
A dutik okazał się doś ć smutny. Na perfumach nie ma pró bnikó w ani cennikó w. O wszystko trzeba był o zapytać . Bardzo niewygodnie. Ceny perfum są oburzają ce! Ostatnio kupił em setkę perfum za 77 dolaró w. A teraz musiał am kupić.50 wó d toaletowych za prawie te same pienią dze! Kapety!
W dziale gorzał y nie ma nic ciekawego. Vadik był zdenerwowany.
A potem odkryliś my, ż e jest tam wię cej niż jeden dutik. W drugim był y udział y w whisky i sł odyczach. Jest gdzie wę drować ! Nie patrzył em już na perfumy, ż eby się nie denerwować . Istnieje moż liwoś ć , ż e nie ma nawet dwó ch dutikó w. Ale nie mieliś my czasu!
Nie moż esz sobie wyobrazić , jak bardzo jestem zmę czona! Wstał em, jeś li pamię tasz, na począ tku szó stego na spotkanie ś witu. Pó ł toragodzinny spacer po trudnym terenie w bardzo szybkim tempie. Potem piwo, potem 12 godzin w pocią gu. I przez cał y ten czas na krawę dzi. Miną ł prawie dzień na nogach. Nawet mgliś cie pamię tam start. Dobrze, ż e samolot nie był wypeł niony po brzegi, a Verka usiadł a na trzech pustych miejscach. A ja zwiną ł em się na dwó ch krzesł ach. Udał o mi się spać przez kilka godzin, chociaż w mniej trudnym trybie nigdy nie był bym w stanie.
W nastę pnym samolocie nie był o już mowy o ż adnym ś nie – nadszedł dzień .
W Kijowie, o dziwo, był o doś ć sł onecznie. Zadzwonili do tej samej usł ugi, co podczas wyjazdu. Za te same 250 UAH. dotarliś my do Dworca Poł udniowego, a dokł adniej do Chaty Brzusznej. Niemą drze się pobawił em i kupił em bilety na pó ź niejszy pocią g (mamy teraz dwa). Ź le jest, gdy jest tylko jeden pocią g. Okazuje się , ż e przy dwó ch - szkoda! Rozpoczyna się agonia wyboru. A jeś li samolot był opó ź niony? I zamiast wyjś ć o 16.37, musieliś my czekać aż.18. 55! Tak wię c siedzieliś my w Chatce przez nieprzyzwoicie dł ugi czas i to był a chyba najbardziej bolesna czę ś ć podró ż y. Naprawdę chciał em poł oż yć się na pó ł ce i przespać jeden dzień ! A i tak trzeba się napić za udane zakoń czenie wyprawy! Miał o to być zrobione w pocią gu. Czy wystarczy sił y? Folk, patrzę , aw Chacie jest spokojnie kwaś no. A dla siebie, co mogę zrobić , aby z czystym sumieniem od razu iś ć spać ? Ale istnieje niebezpieczeń stwo, ż e zostaniemy kompletnie zdmuchnię ci i zostaniemy tutaj na noc, albo stracimy poł owę ł obuzó w. Nie ma mowy! Trzymaj się ostatniego!
I przeż yliś my! Piliś my koniak w pocią gu i spaliś my tak dobrze! Do sió dmej rano! Szczerze planował em spać do poł udnia, do przyjazdu pocią gu, ale ciał o odmó wił o spania w cią gu dnia nawet pod groź bą ś mierci!
A teraz – najciekawsze. Czy był o warto? Có ż , policz i pomyś l za siebie.
Zapł acił em 455 USD za bilety. To nie jest tanie. Jeś li masz szczę ś cie, moż esz zł apać znacznie taniej. Nie miał em szczę ś cia. Udał o nam się zaoszczę dzić.5 dolcó w na wizie, po wcześ niejszym uzyskaniu zgody elektronicznej. Ale o to chodzi. Jeś li dopisze nam szczę ś cie. Mamy szczę ś cie. Najwię ksze oszczę dnoś ci pochodził y z transferu. Taksó wką kosztował oby to okoł o 50 dolcó w do Hikkaduwy. Zapł aciliś my w tym przypadku 6. Od Elli nawet nie wiem, ile moż e kosztować przelew. Moż e sto dolcó w. Zapł aciliś my 16 (bilety na pocią g + autobus na lotnisko). Warte tyle nerwó w? Sam zobacz. Nie ż al mi mojego. Wedł ug ostatnich badań komó rki nerwowe są jednak odbudowywane. To prawda, nie wszyscy, ale sporo piją cych ludzi. Naprawdę to sł yszał em (każ dy sł yszy, czego chce). Nie obchodzi mnie to. Wcale tego nie ż ał uję . Przygoda jest cenniejsza niż gł upie pienią dze.
Zmusił em Vadika do obliczenia, ile wydaliś my. To nie był o ł atwe. Narysował liś ć jak kulę i wyczarował go przez dł ugi czas. Okazał o się , ż e wydaliś my na nos 222 dolary. To wszystko, co spę dziliś my bezpoś rednio na Sri Lance (hotele, transfery, jedzenie, a nawet zakupy). Wydaje się być dobry? Od tej kwoty moż esz odją ć.250 - koszt mieszkania (10 nocy ze ś niadaniem). Jeś li znajdziesz wycieczkę tań szą - ś miał o! Pamię taj jednak, ż e nie bę dziesz tam miał kuchni, a ż eby ugotować krewetki, bę dziesz musiał zboczyć . Opisał em jednak swoje trudnoś ci. Opró cz pewnych oszczę dnoś ci, podró ż ują c samodzielnie, zyskujesz peł ną swobodę ruchó w. Generalnie jeś li znowu wpadnie mi do gł owy szalony pomysł powrotu na Sri Lankę , zrobię inaczej – zarezerwuję jedną lub dwie noce w Hikkaduwie lub Unawatunie, a nocleg znajdę już na miejscu. Rezerwacja zajmuje minimum 15% od gó ry. I nie bę dzie niespodzianek podczas rozliczenia. Przyjechał em, zobaczył em, zapł acił em. Kiedy tam byliś my, był o bardzo mał o ludzi. Myś lę , ż e nie ma tam absolutnie ż adnych problemó w mieszkaniowych. Ella to inna historia. Nie widzę sensu biegać po gó rach w poszukiwaniu mieszkania na kilka nocy. Chociaż wielokrotnie przychodzili ró ż ni ludzie, a wł aś ciciel pokazał im pokoje.
O tak! Kupił em też ubezpieczenie. Udał o mi się znaleź ć w najniż szej cenie - 255 hrywien. Dzię ki Bogu to się nie przydał o!
Bilety lotnicze – 1365
Przelew w obie strony – 22
Ubezpieczenie – 28
Hotele – 250
Ł ą cznie: 1665 dla 3 osó b na 10 nocy przy ś niadaniu
Nie doł ą czam wizy, jej koszt nie jest zawarty w pakiecie.
Jak już pisał em, w miejscu wydano na trzy (jedzenie, podró ż e, czę ś ć zakupó w) - 416 dolaró w. To trochę wię cej niż ostatnio spę dziliś my w Goa. Ale jedliś my tam w kawiarni, ale rum jest tam niezmiernie tań szy.
Ogó lnie rzecz biorą c, dzię ki mojej ską poś ci, pogarszają cej się przez lata, dochodzą cej czasami do absurdu, poszliś my, jak są dzę , bardzo dobrze. Osobiś cie mi się podobał o! Mam nadzieję , ż e moje pisanie był o nie tylko zabawne, ale takż e w niektó rych miejscach przydatne.
Myś lę , ż e mił oś nicy zorganizowanych wycieczek po zobaczeniu liczb uspokoją się – absolutnie proporcjonalnie! A mił oś nicy niezależ nych podró ż y też się uspokoją – prawdopodobnie wydali mniej niż ja. Dobre! Niech wszyscy zobaczą , czego chcą !