Dziki na Sri Lankę. Podręcznik dla manekinów (odcinek 4)

24 Listopad 2017 Czas podróży: z 06 Listopad 2017 na 17 Listopad 2017
Reputacja: +15099.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Wą tpił em, czy pisać , a nie pisać . Postanowił em jednak napisać . Przygotuj kapcie do rzucania.


Podczas kolacji, zanim zdą ż ył em skosztować pierwszej krewetki, Verka jak zwykle miał a już na talerzu kilka resztek. To, ż e jem powoli, nie oznacza, ż e ​ ​ bę dę jeś ć mniej! W każ dym razie bez krewetek! Kocham ich tak samo jak ona. Rzadziej rzucają c się w ofertę , był a oburzona, ż e ​ ​ nie kupił em wystarczają co duż o (w zoo nie zgł aszają mię sa tygrysowi), a jej się to nie podoba! I trochę piwa! Na co jej powiedział em, ż e jak ONA zorganizuje wyjazd, to ona podyktuje jej warunki. Do tego czasu prosimy o posł uszeń stwo! Zamknę ł a się i pocią gnę ł a nosem z urazą (nie ja, "przyjaciel"). Nie dopijają c piwa na znak protestu, weszł a do pokoju. Biedny Vadik biegał , nie wiedzą c, do któ rego obozu doł ą czyć . Ale najwyraź niej ochrona uciś nionych ma we krwi. A moż e sam tak się czuł i dlatego nie staną ł po mojej stronie. Powiedział , ż e mam urojenia wielkoś ci. Pospiesz się !

Jaka mania? Wielcy ludzie nie cierpią z tego powodu!

Wkł adają c szklankę niedokoń czonego piwa Verki do lodó wki, poszł a wę drować po wiosce. Niech się wś ciekają . Zorganizują mi rewolucję ! Biedni mali ludzie! Tak ja. . . tak ja... !

Spacer uspokoił mnie i zapewnił mi rozrywkę . Niektó rzy miejscowi pró bują jednak uczyć się rosyjskiego. To prawda, niezbyt udany

Nie myś lał em o tym wcześ niej, ale Hikkaduwa to ogromna wioska i rozcią ga się nie tylko wzdł uż drogi, ale się ga daleko w gł ą b lą du. Wę drują c krę tymi uliczkami. Miejscowi przywitali się , uś miechnę li, zapytali doką d jadę ? Odpowiedział em - jadę !

Widział em mangustę (prawdopodobnie to on) i mał py.

Potem wró cił em na wybrzeż e i czekał em na zachó d sł oń ca. Zachó d sł oń ca znó w był taki sam.

Obiad był trudny.

Nastę pnego dnia postanowił em ponownie pojechać do Unawatuna. No có ż , tych dwó ch oczywiś cie też . Gdzie oni są beze mnie? Wystarczy zatrzymać się bezpoś rednio na plaż y Unawatuna. Ostatnim razem nie pł ywaliś my tam, ponieważ natychmiast poszliś my do Jungle Beach. Woda był a niesamowicie czysta, bez fal. Tylko tutaj nastą pił gwał towny wzrost gł ę bokoś ci, a Verka nie mogł a pł ywać . Có ż , oczywiś cie pł ywaliś my! Potem musiał em przejś ć pod klasztorne wzgó rze, gdzie był o pł ytko. Ale nie mogli, a raczej nie chcieli, my już pł ywaliś my z Vadikiem. Wpadają ca do zatoki rzeka przyniosł a ze sobą mę ty i ś mietniki. Pozostawiają c Verkę pluskają cą się w tym bagnie, wró cili do normalnej wody.

Wtedy postanowiliś my ponownie udać się do Jungle Beach.

Chodź . I nie ma plaż y! Silny pó ł nocny wiatr nie tylko zł apał wodę , zalewają c prawie cał ą plaż ę , ale takż e ś mieci z Galle! Po prostu fu! Nie był o ochoty tu pł ywać .


Zostawiają c Verkę na jednym z kilku mokrych skrawkó w piasku, poszliś my za parą . Kiedy pł ywaliś my tu ostatnim razem, widzieliś my kolejną plaż ę od strony morza, w kierunku Galle. Musiał em iś ć najpierw wzdł uż stosu duż ych kamieni, potem ś cież ką zalaną wodą i znowu wzdł uż kamieni. Nastę pna plaż a był a wię ksza. Był y leż aki i kawiarnia. Podejrzewam, ż e ta konkretna plaż a był a w rzeczywistoś ci Dż unglą , a nie taką mał ą . Ale jaki jest sens, jeś li morze jest tak samo brudne jak poprzednie? Niestety nie myś leliś my o zrobieniu tam fotika, bo wł aś nie jechaliś my na rekonesans.

Uznają c, ż e koszt energii na przeniesienie Verki z plaż y na plaż ę taką drogą nie jest tego wart, wró ciliś my bez ką pieli. Niektó rzy Rosjanie pytali nas, czy tu zawsze jest tak brudno? Powiedział em nie zawsze. Potem zapytali, gdzie są jeszcze inne plaż e? Powiedział em, ż e Unawatuna jest w pobliż u.

Zapytali, czy to nie Unawatuna? Przybyli na motocyklach z Hikkaduwy i najwyraź niej nawigator ich zawió dł .

Dzisiaj postanowiliś my ponownie kupić barakudę , ale w Halle. W pobliż u fortu zobaczyliś my duż y targ rybny. Był o już gorą ce popoł udnie i nie pozostał o już wystarczają co duż o sprzedawcó w ryb. W zwią zku z tym nie był o wyboru. Barracuda, jeszcze znaleziona. Mają c na uwadze, ż e taką rybę moż na kupić za 500, targowali się do koń ca. Patrzyli na skrzela, pową chali, skrzywili się , ale uparty sprzedawca nie dał taniej niż.650. Udawaliś my, ż e wyjeż dż amy. Nikt nas nie zatrzymał . Naprawdę musiał em się cofną ć i spojrzeć dalej. I wydaje się , ż e go znaleź li i dali nam za 600. Ale ...

Kupiliś my wię cej owocó w i czerwonego (lub brą zowego) ryż u i curry w supermarkecie. Chcieliś my gotować w domu.

A w domu znowu rozległ y się krzyki. Lek w postaci paczki papierosó w, tak jak poprzednio, zadział ał . Ale wdzię cznoś ć był a już bez tań ca.

Tym razem ryba nie wydawał a się już tak smaczna.

A koś ci z jakiegoś powodu miał y bladoturkusowy kolor! Co do cholery? Moż e dlatego, ż e ryba nie był a wystarczają co ś wież a? Po raz pierwszy spotykam się z tym zjawiskiem. Zaczę li sobie przypominać , jak wyglą dał poprzedni. No, dł uga, w kształ cie kieł basy. Popeł nił em bł ą d z mojej strony, ż e nie zrobił em jej zdję cia. Obecny wydaje się być taki sam. Ale jaka był a twarz tego jednego? Obecny jest taki

A ten wydaje się być kró tszy. Ech, schrzanili sprawę ! Prawdopodobnie jest też taniej!


Rano, po ką pieli z rybami, poszliś my wspó lnie eksplorować lokalne dziczy. Wedł ug mapy gdzieś w pó ł nocnej czę ś ci wsi znajduje się jezioro. Spró bujmy się do tego dostać . Jeś li oczywiś cie Verka przeż yje.

Uż yliś my nawigatora telefonicznego. Chatynki na odludziu był y czasem wow!

Wyglą da na to, ż e bogaci ludzie budują z dala od wody, boją c się tsunami.

A moż e po prostu z dala od turystycznego zgieł ku.

Telefon wskazał , ż e gdzieś w okolicy jest jezioro. Tylko nie mogliś my zbliż yć się do wody - solidne budynki. Na jednym z podwó rek jakaś kobieta machał a uprzejmie do nas rę kami i wraz z dwoma chł opcami zaprowadził a nas nad są siadują ce z nią jezioro. Po drodze znalazł em trochę owocó w i warzyw i powiedział em, ż e robią z tego sok.

Có ż , taki sobie krajobraz. Woda jest mę tna. A Verka też zapytał a, czy zabrać ze sobą kostium ką pielowy? Nie pł ywał bym tutaj. Dzieciak powiedział , ż e tu ł owią krewetki! Oh jak! Na przeciwległ ym brzegu był jakiś fajny hotel.

Wró ć my do domu. Wyją ł em sto rupii i pró bował em podzię kować goś cinnej kobiecie, ale pienię dzy nie wzię ł a. Już mieliś my wyjeż dż ać , ale zapytał a, czy napilibyś my się kokosa? Dlaczego nie? Och, takie zamieszanie wokó ł nas rozbł ysł o!

Stara babcia wraz z chł opcami wycią gnę ł a z domu mię kką sofę , na któ rej siedzieliś my. A matka wzię ł a dryuchok i poszł a wydobyć kokosy. Dł oń był a nisko, a dryuchok osią gną ł szczyt. Poprosił em tylko o dwa, ponieważ Verka nadal uważ ał a na ten napó j i wypił a trochę naszego. Nie był o dę tek, tak się pokrywał y. Po wypiciu ponownie pró bował em dać pienią dze, tym razem na kokosy. Nieś miał a kobieta kazał a dać to chł opcu. Po przytuleniu jej wró ciliś my do Hikkaduwy. Gdy oddaliliś my się o okoł o kilometr, wyprzedził nas motocykl, na któ rym siedział a kobieta w kasku. Nie od razu zorientował em się , ż e to nasz stary przyjaciel. Pokazał a mi torbę zawierają cą pę czki sał aty. Powiedział a, ż e ​ ​ zabiera ją do hotelu. Ma biznes. A myś lał em, ż e nie ma nic wspó lnego z handlem, dlatego jest taka bezinteresowna!

Do kontynuacji po weekendzie

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Хиккадува
Небо Унаватуны
По дороге на Джангл бич
По вечерам автобусы превращаются в новогодние елки :)))
загадочные фрукты (или овощи)
Podobne historie
Uwagi (52) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara