Dobry hotel, głupia cena?

Pisemny: 9 kwiecień 2017
Czas podróży: 14 — 26 marta 2017
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje
Ocena hotelu:
7.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 7.0
Usługa: 8.0
Czystość: 8.0
Odżywianie: 8.0
Infrastruktura: 5.0
Odpoczywaliś my razem z mę ż em w Cinnamon Bay 5* od 14.03. 17 do 26.03. 17. Wybraliś my się wył ą cznie ze ś niadaniem, nie ż ał owaliś my. Trasa został a zaczerpnię ta z Join UP!

Lot był doś ć trudny, po wylą dowaniu chciał em jak najszybciej przejś ć przez wszystkie procedury wizowe i celne i wreszcie dostać się do hotelu. Niestety na lotnisku pojawił y się nieprzewidziane trudnoś ci, co znacznie opó ź nił o cał ą odprawę . W efekcie po przybyciu o 22:35 zał atwiliś my formalnoś ci dopiero o 00:30 w nocy. Na lotnisku wymienili dolary na rupie, zatrzymali czek - w drodze powrotnej dokonali na nim odwrotnej wymiany. Przedstawiciel biura podró ż y wsadził nas do autobusu, chodź my. Nasz hotel był pierwszym miejscem, do któ rego zabierano turystó w. Odległ oś ć do niego od lotniska wynosi 88 km, wię c byliś my nieco zdziwieni, gdy przewodnik zapowiedział , ż e przyjedziemy za 2 godziny. Ale nawet w takim czasie nie moż na był o dojechać do hotelu, ponieważ zatrzymaliś my się na stacji benzynowej. Przez pierwsze 5-10 minut wszyscy siedzieli cicho i spokojnie, wszyscy byli zmę czeni.

Kiedy po pię tnastu minutach stał o się jasne, ż e jeszcze nie jedziemy, ludzie zaczę li narzekać . W efekcie – autobus zatankował.25 minut! co wydł uż ył o naszą podró ż.

Zameldowanie w hotelu przebiegł o szybko - w nocy byliś my jedynymi nowoprzybył ymi. Na czas - rozliczone o 03:20.

Teraz konkretnie o hotelu i wypoczynku. Hotel pozostawił mieszane uczucia.
Ś niadania był y dobre, każ dy mó gł znaleź ć coś dla siebie. Istnieje wiele narodowych potraw, któ rych trudno nawet spró bować - wszystko w twoich ustach zaczyna pł oną ć od pieprzu, uważ aj na to. Ale moż na też znaleź ć sporo dań bez pieprzu – jajecznica/omlety, smaż ony boczek, grillowane kieł baski wieprzowe, gofry z ró ż nymi sosami/dż emami, pł atki z mlekiem. Był nawet bulion z kurczaka, jednak nie wiem co to jest, nie pró bowaliś my. Sporo owocó w, bardzo smaczne papaje, ananasy i mał e banany. Był y buł ki i rogaliki. Kelnerzy serwują kawę i herbatę.
Nie brano obiadó w i kolacji, nic o nich nie powiem.

Pokó j, któ ry dostaliś my, znajdował się na pierwszym pię trze. Z jednej strony - wygodnie - dostę p od razu do trawnika, blisko basenu. Z drugiej strony - bardzo duż a wilgotnoś ć i za duż o komaró w. Przez trzy dni pró bowali się przystosować , potem za zgodą przenieś li się na trzecie pię tro w odległ ym skrzydle - i byli z tego bardzo zadowoleni. Duż o mniej wilgoci, komary tylko na balkonie, a potem – jeś li siedzimy za dł ugo, widok na ocean. Wedł ug tego ostatniego wydaje się , ż e wszystkie pokoje wychodzą na ocean, ale w rzeczywistoś ci nie widać oceanu z pierwszego pię tra - palmy, krzewy i drzewa blokują wszystko. Na balkonie był a ł azienka, ale nigdy z niej nie korzystaliś my.


Sprzą tanie był o codziennie, ż adnych skarg. Zostawiliś my sprzą taczce napiwek w wysokoś ci 100 rupii. Jakoś zostawili okoł o 140-150 rupii, sprzą taczka tak się ucieszył a, ż e ​ ​ wykrę cił nam sł onia z rę cznikó w, a nawet zrobił oczy z kawał kó w trawy.
Rę czniki są zmieniane tylko wtedy, gdy rzucasz je na podł ogę , wię c jeś li potrzebujesz codziennej zmiany rę cznikó w, nie zapomnij o tym.
Pokó j jest cał kiem wygodny dla dwojga. Dzieci nie był yby tak wygodne. Pomysł z toaletą i prysznicem za matowym szkł em, tak naprawdę na korytarzu, pozostał nieco niezrozumiał y.

Basen jest czysty, woda ciepł a, wieczorem - jak w ł azience. Do 12 godzin czę ś ć basenu zasł ania cień , wtedy moż na pł ywać tylko w sł oń cu.

Teren hotelu jest zadbany, czysty, duż o zieleni i ż ywych stworzeń - wiewió rki, legwany, wszelkiego rodzaju ptaki. Pewnego dnia zobaczyliś my wielkiego czarnego wę ż a, któ ry przecią ł ś cież kę przed nami baaardzo szybko. Wydaje się nieszkodliwe...Nie zauważ yli placó w zabaw, ale celowo ich nie szukali, poszli razem.
Personel jest bardzo przyjazny, wszyscy mó wią po angielsku, ale jeś li angielski jest sł aby, moż esz skorzystać z tł umaczy offline, któ rzy bardzo nam pomogli kilka razy.
Ogó lnie hotel robi dobre wraż enie.


Co pozostawił o oszoł omienie - polityka cenowa hotelu. Wszystko jest tak drogie, ż e restauracje i bary prawie zawsze są puste, co najwyż ej ktoś siedzi z filiż anką kawy lub puszką piwa. Np. butelka wody w mieś cie kosztuje 40 rupii, w hotelu 350 rupii + 24% podatku. Puszka piwa - w mieś cie 140 rupii, w dowolnej restauracji na plaż y 200 rupii, w hotelu - 600 plus taka sama opł ata podatkowa...Gdyby ceny był y nieco wyż sze niż kilka krokó w wzdł uż plaż y, to oni chę tnie skorzystam z hotelowych baró w - restauracji. Ale przy takiej polityce cenowej pienią dze szł y oczywiś cie wszę dzie, ale tylko w Cynamonie ...
Na 11-dniowe wakacje wydali okoł o tysią ca dolaró w, nie odmawiają c sobie niczego. Uwzglę dnia to wycieczki, pamią tki, herbaty, prezenty. Obiad-kolacja udał się (podró ż owany tuk-tukiem) do restauracji w pobliż u hotelu.
Jeś li idziesz na plaż ę , to dosł ownie 50-100 metró w są trzy restauracje (chociaż wolisz nazywać je kawiarnią ), jeś li pó jdziesz trochę dalej, jest jeszcze kilka lokali. Zakres dań , któ re mają , jest w przybliż eniu taki sam, ale pod wzglę dem smaku / komunikacji / wielkoś ci porcji najbardziej podobał mi się „Sł onecznik”. Zamó wiliś my kilka razy "morski plateau" - w "Sł oneczniku" sam "plateau" był wię kszy (pod wzglę dem wielkoś ci ż ycia morskiego i jego liczby) a z dań towarzyszą cych był y nie tylko frytki i sał atka, ale ró wnież talerz ryż u (bardzo pyszny). Dla dwojga jedli obficie. Co jeszcze podobał o mi się w Sł oneczniku - za każ dym razem, gdy przynosili nam jakiś deser w prezencie z restauracji - albo sał atkę owocową , albo ananas w cieś cie, coś innego - wszystko był o baaaardzo smaczne. Wł aś ciciel lokalu jest doś ć dobrze wytł umaczony po rosyjsku, personel jest w wię kszoś ci po angielsku, ale podstawowe „koncepcje” menu są ró wnież rozumiane po rosyjsku.

Na wycieczkach.

Wszyscy chyba już przeczytali, ż e na plaż y jest duż o „lepkich” plaż owych bó jek… nie zwracaliś my na nie zbytniej uwagi. Na jednej z kolacji w Sunflower rozmawialiś my z miejscowym Indiką , siostrzeń cem wł aś ciciela lokalu. Dział a jako przewodnik. Pytaliś my go o wycieczki, oglą daliś my zdję cia, zapamię tywaliś my niektó re pozycje, odbieraliś my telefon. Nastę pnego dnia zapytali chł opcó w z plaż y o ich ceny, co obejmuje wycieczka, poró wnali - i wycią gnę li wnioski. W rezultacie wybraliś my się z Indicą na safari do Yalla, na farmę ż ó ł wi, na rejs ł odzią w celu oglą dania wielorybó w, do Galle i ł odzią wzdł uż Bentoty. Wszystkie wycieczki był y bardzo dobre. Indica biegle posł uguje się ję zykiem angielskim, czę ś ciowo zna rosyjski, nadal się go uczy. Czasem wisi w poszukiwaniu wł aś ciwego sł owa, ale w koń cu – zawsze osią ga się zrozumienie. Pomagał nam takż e w wycieczkach do miasta (na swoim tuk-tuku), pomagał w selekcji i zakupie owocó w.
Mó j mą ż targował się z kupcami - przy pomocy kalkulatora, a Indica bardzo pomogł a jako tł umaczka. Pewnie miał jakiś procent naszych zakupó w, ale tak naprawdę zaoszczę dził nam tyle czasu i poś wię cił na nas tyle czasu, ż e nie mamy nic przeciwko temu, ż e dorabia trochę (są lokalne - ż eby nie powiedzieć , ż e jest prosperują cy). Czyli - jeś li ktoś jest zainteresowany wycieczkami, albo po prostu - zabrać / przywieź ć do miasta, do hotelu, do tego samego "Sł onecznika", jeś li na dworze pada deszcz, ś miał o mogę polecić Indicę . Skontaktowaliś my się z nim przez Viber +94 (77.540 7274.

Nad oceanem ...pł ywanie w pobliż u hotelu - nie podobał o nam się to na terenie chronionym przez rafę , poszliś my w okolice Sł onecznika - moż na tam elegancko pł ywać !! ! ! ! Ale trzeba uważ ać , dno jest bardzo pł askie, prą d zrywają cy jest doś ć silny. Fale są zawsze, lepiej nie iś ć dalej niż talia / klatka piersiowa.
Jeś li czujesz, ż e wychodzą ca fala bardzo mocno cią gnie się w stronę oceanu, lepiej odejś ć.20-50 metró w dalej w bok. Có ż , nie schodzimy gł ę boko, tam o wiele trudniej jest pokonać prą d zrywają cy. I uwaga na sł oń ce – pierwszego dnia był o bardzo pochmurno, ale w 20 minut w oceanie udał o nam się wypalić.

Bardzo podobał y mi się moje wakacje na Sri Lance, myś lę , ż e wró cimy jeszcze nie raz. Nie jestem jednak pewien, czy w Cynamonie))))). W trakcie odpoczynku okazał o się , ż e lubimy tylko nocować i zjeś ć ś niadanie w hotelu.


Jeszcze kilka sł ó w o Join UP! Nigdy nie widzieliś my naszego przewodnika hotelowego Olgi. Pojawił o się w klimacie po naszym zapytaniu do biura podró ż y, czy był tu jakiś przedstawiciel touroperatora. Pozostawił wraż enie kompletnie niekompetentnej osoby. Mieliś my nocny lot powrotny, Olya został a zapytana, jak zorganizować pó ź ne wymeldowanie, poradził a mi, abym dowiedział się w recepcji. Potem okazał o się , ż e za wyjazd trzeba zapł acić za dzień lub dwa, w przeciwnym razie zgodnie z oczekiwaniami są eksmitowani o 12:00.
Olya oczywiś cie nie mogł a nam tego powiedzieć , wydawał o nam się , ż e w ogó le nic nie wie. Kolejny ciekawy punkt dotyczą cy touroperatora. Nasz wyjazd był o 01:05, autobus przyjechał po nas o 16:30.8 i pó ł godziny przed odlotem! W efekcie dotarliś my na lotnisko o godzinie 19:00 - jakimś mał ym niewygodnym busem i bardzo dł ugo czekaliś my przynajmniej na rozpoczę cie rejestracji na nasz lot. Ale przedstawiciele Join UP! mogli spać spokojnie w swoich ł ó ż kach i nie zabierać turystó w na lotnisko na nocleg. Bardzo nieprzyjemne doś wiadczenie ze strony touroperatora i to jest nasze drugie doś wiadczenie kupowania wycieczki od tej firmy. Najprawdopodobniej - ci ostatni, jest wielu touroperatoró w, zawsze są opcje, dla któ rych moż na wzią ć pienią dze)))).
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał

Uwagi (2) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
аватар Matveika
Matveika

Swoją drogą, w Indiach jest dużo słońca i nie trzeba dużo wydawać na ocieplanie domów i kupowanie zimowych ubrań.... już samo to sprawia, że ​​są bardziej optymistyczni niż my... ale jaka religia? I mamy? Od razu chce mi się płakać... nie, porównanie tu nie zadziała....

Mon, 17 Feb 2020, 12:43
аватар in.ki
in.ki

Zgadzam się chętnie, że nie trzeba próbować wszystkiego na świecie. Jak mówią, jeśli chcesz spróbować wszystkiego, staraj się być miły, tolerancyjny, pomocny i tak dalej na liście.

Ale jeśli chodzi o Indie... Ale nie zamożna Austria, nie Szwajcaria, nie Monako. Ale widzę, że wokół Indii wytworzyła się aura najsilniejszych stereotypów. Idź za róg dworca autobusowego, gdzie ktoś na zewnątrz musi przytrzymać nogą drzwi do toalety, bo inaczej ten w środku po prostu nie może tego zrobić, a ten, który podpiera go drugą nogą, jest zakopany błoto - och, żadne Indie nie mają porównania. Mówię o Ukrainie, jeśli już. A poplamione łzami i rzygające drzwi wejściowe? A to jest w Kijowie. A co z koszami na śmieci z górami śmieci, dopóki zakłady użyteczności publicznej nie zechcą je posprzątać? A „cielęta” na ziemi 10 cm od urny? I tak dalej. Ale to jest jak…..hmm…..kochanie, nie ma sensu krytykować, więc to uciszają. Wszyscy rodacy o tym wiedzą.
I nawet nie widziałem takich śmieci jak w głowach Słowian Wschodnich wśród Indian. Wróciłem tu jak w psychologicznym szambie, za tydzień ledwo wróciłem do swojej zwykłej rutyny, a to jeszcze osad.

Mon, 17 Feb 2020, 17:19
аватар in.ki
in.ki

*plucie, nie płacz)))

Mon, 17 Feb 2020, 17:20
аватар in.ki
in.ki

Zgadzam się chętnie, że nie trzeba próbować wszystkiego na świecie. Jak mówią, jeśli chcesz spróbować wszystkiego, staraj się być miły, tolerancyjny, pomocny i tak dalej na liście.

Ale jeśli chodzi o Indie... Nie zamożna Austria, ale nie Szwajcaria, nie Monako. Ale widzę, że wokół Indii wytworzyła się aura najsilniejszych stereotypów. Idź za róg dworca autobusowego, gdzie ktoś na zewnątrz musi przytrzymać nogą drzwi do toalety, bo inaczej ten w środku po prostu nie może tego zrobić, a ten, który podpiera go drugą nogą, jest zakopany błoto - och, żadne Indie nie mają porównania. Mówię o Ukrainie, jeśli już. A poplamione łzami i rzygające drzwi wejściowe? A to jest w Kijowie. A co z koszami na śmieci z górami śmieci, dopóki zakłady użyteczności publicznej nie zechcą je posprzątać? A „cielęta” na ziemi 10 cm od urny? I tak dalej. Ale to jest jak…..hmm…..kochanie, nie ma sensu krytykować, więc to uciszają. Wszyscy rodacy o tym wiedzą.
I nawet nie widziałem takich śmieci jak w głowach Słowian Wschodnich wśród Indian. Wróciłem tu jak w psychologicznym szambie, za tydzień ledwo wróciłem do swojej zwykłej rutyny, a to jeszcze osad.

Mon, 17 Feb 2020, 19:19
аватар in.ki
in.ki

*plucie, nie płacz)))

Mon, 17 Feb 2020, 19:20
аватар