Laos. Piękny Luang Prabang. Niegrzeczny słoń.
Podczas moich samotnych podró ż y po ś wiecie czę sto podejmuję ryzyko, robią c zdję cia z dziką przyrodą . Tylko na zdję ciach zwierzę ta są tak mił e, a co tylko mają na myś li, najwyraź niej Bó g jeden wie. Moi krytycy piszą mi, ż e zwierzę ta nie są straszne i przesadzam z ich niebezpieczeń stwem, ale jednocześ nie nie widział em nikogo szczegó lnie chę tnego do pó jś cia z nimi do zbliż enia. Podobno powiedzenie dział a: „Nie jestem tchó rzem, ale się boję ”. Dlatego nie polecam ś miał ych zdję ć ze zwierzę tami. Nawet najbardziej nieszkodliwe zwierzę moż e zaszkodzić zdrowiu czł owieka, a czasem odebrać mu ż ycie. Zawsze myś lał em, ż e najbardziej nieszkodliwe są sł onie, ponieważ prawie zawsze są obok czł owieka. Po tej wycieczce dowiedział em się , ż e jeden z moich znajomych sł oni deptał turystę z Anglii.
Postanowił em wybrać się na wycieczkę do dż ungli, gdzie znajduje się obó z sł oni i osada kilku domó w nad brzegiem rzeki.
Jechaliś my przez okoł o godzinę okropną drogą . Nad brzegiem rzeki Mekong znajduje się kawiarnia, a wraz z nią sł onie, któ re toczą turystó w. To miejsce jest bardzo pię kne. Wś ró d drzew widział em sł onie przywią zane ł ań cuchem u nogi do drzewa. Jest to dla nich ś wię to. Po Tajlandii obiecał em sobie, ż e już nie usią dę na sł oniu, po tym jak zobaczył em niegrzeczne nastawienie kornakó w do sł oni, któ rzy bili sł onie po gł owie hakami, dopó ki nie wykrwawił y się . Co wię cej, trzeba tu dodać , ż e prawie wywró cił się wraz ze sł oniem do wą wozu, gdzie sł oń się gną ł trą bą po soczystą trawę . Czas miną ł , wszystko został o zapomniane. Ponadto zbadał em mojego sł onia i woź nicę , któ ry miał tylko cienki prę t. Widać był o, ż e sł oń był dobrze traktowany, tylko jego oczy był y smutne. Ciekawe, czy kiedykolwiek chciał uciec do dż ungli do swoich wolnych braci? Niestety nigdy nie powie. Przez prawie dwie godziny tarzał mnie przez rowy, kamienie i lasy.
Dziwię się , jak umieję tnie omijał kamienne gł azy, doł y. Szedł em wą ską ś cież ką . To prawda, dyndał em w fotelu i cudem z niego nie spadł em. Pod koniec podró ż y kornak zaproponował mi usią ś ć na szyi sł onia. Kiedy się przeprowadził em, zrobił o mi się ż al sł onia. Jego cał a szyja był a zniszczona, a na koń cach jego duż ych uszu zwisał y strzę py skó ry. Chciał em go pogł askać , ale na skó rze są wł osy, jak u jeż a. Mocno kł ują ca. Musiał em odł oż yć czuł oś ć dla sł onia. Po przejaż dż ce na sł oniach mieliś my okazję nakarmić je obcię tymi gał ę ziami mł odego bambusa. Przeraż enie! Jak trawią je ż oł ą dki sł onia? W koń cu bambus jest tak silny, ż e potrafi kopać ziemię , ale sł oni nie moż emy zrozumieć . Bardzo go kochają . Sesję tę dedykuję mojemu sł onikowi, któ ry cierpliwie mnie zawió zł .
Wyglą da jak mił y sł oń , któ ry prowadził mnie przez takie dziczy, ż e z lę kiem myś lał em, ż e już nigdy nie wyjdę z dż ungli.
Jak ł adnie, jak kot.
Moje krzesł o kilka razy przewró cił o się na bok, ale trzymał em się .
Co im zabrać ? Muszą wyż ywić swoje rodziny, a ż ycie jest tymczasowe.
Nigdy wię cej nie zbliż ę się do sł oni. Doś ć moich wyczynó w.
Pię kno Laosu, chociaż granice w ogó le nie są widoczne. Graj gdziekolwiek chcesz.
Jak drż ał em podczas zjazdó w i podjazdó w.
Ktoś mó gł by powiedzieć , ż e dostaje zastrzyki, dlatego jest taki spokojny. Ile pł ynu potrzebują ?
Zjadł em tutaj lunch.
Trzymają sł onie w dż ungli na grubych ł ań cuchach. Przyjaciele! ! ! Ż al mi sł oni.