Hotel jest dogodnie poł oż ony z jednej strony: 5-10 minut spacerem od dworca autobusowego, naprzeciwko dworca kolejowego, prawie przy moś cie, ale w takim zamieszaniu, ż e dł ugo go szukaliś my. Nie myś leli o drukowaniu wię kszego schematu w domu. Pracę komplikował ró wnież fakt, ż e numeracja domó w w Wenecji jest taka sama dla cał ego miasta, a pokoje nie zawsze znajdują się w pobliż u. Ale to dopiero w dniu przyjazdu. Co wię cej, bliskoś ć dworca tylko nas ucieszył a: w Wenecji są w zasadzie dwa rodzaje znakó w: „Per Rialto” – na most Rialto i „Alla ferovia” – na dworzec kolejowy. Wię c ś miał o szliś my do San Marco, kierują c się znakami, do domu też zgodnie z drogowskazami - najważ niejsze był o, ż eby dostać się na stację , a tam nas znajdzie! I znowu, przy zupeł nym braku transportu lą dowego, biedni koledzy turyś ci biegali po mieś cie z walizkami w rę kach, ale dla nas te noszenie został o zredukowane do minimum - z lotniska Treviso wyjechaliś my autobusem (kupiliś my bilet tam i z powrotem , był o taniej) na dworzec autobusowy w Wenecji, aw pobliż u jest hotel, to samo z powrotem - minimum ruchó w ciał a.
Bliskoś ć dworca był a ró wnież dogodna, ponieważ w pobliż u znajdował y się : przystanek tramwaju wodnego, gondolierzy (tu zaoferowano nam najniż szą cenę za spacer), kioski, sklepy.
O samym hotelu - hotel rodzinny, w starym budynku, z bardzo niereprezentacyjną fasadą . Po raz pierwszy nawet minę liś my go nie zauważ ają c, ale potem obejrzał em się i zobaczył em znak - ale czy to nasza instytucja? Byliś my trochę zdezorientowani faktem, ż e Albergo to tak naprawdę hotel, wię c był o wiele znakó w z tym sł owem.
Jednak o dziwo wszystko w ś rodku nie był o takie smutne - nie był o zuż ytych dywanó w i przeciekają cych krzeseł . Mał e lobby, przyjazny personel. Mał a kanapa, kilka krzeseł . Magazyn. Darmowe wi-fi w holu.
Hotel jest ś mieszny - jakby rozcią gnię ty. Nasz pokó j znajdował się na trzecim pię trze, z widokiem na dziedziniec. Na pię trze nie ma pokoi - tylko "jadalnia", przedpokó j, pomieszczenie na rzeczy.
Wszystko w pokoju jest doś ć skromne, ale funkcjonalne - ł ó ż ko, dwie szafki (po bokach), wieszaki przy wejś ciu, kilka gniazdek, stolik. Nie był o telewizora, lodó wki, czajnika ani ż elazka (mieliś my wł asny czajnik, czajnik podró ż ny i to bardzo nam pomogł o – wieczorami piliś my herbatę ). Brak lodó wki trochę rozczarowywał - mimo ż e na dworze był marzec, był o doś ć gorą co, a zakupiony ser trzeba był o zjeś ć w cał oś ci. Ł azienka jest doś ć przestronna, czysta, nic zepsute, prysznic nie przeciekał (co mnie ucieszył o: nigdy nie spotkał em idealnie dział ają cego prysznica w ż adnym ukraiń skim hotelu, niezależ nie od ceny), mydł o, czepki. Rę czniki został y zmienione.
Ś niadania doś ć urozmaicone, ale bez mię sa i jajek. Wszelkiego rodzaju wypieki (rogaliki domowej roboty!! ! , buł ki, herbatniki) oraz przeką ski z dodatkami - masł o czekoladowe, dż em, mió d, masł o. Herbata, kawa, cappuccino do wyboru.
Kontyngent to przecię tni Europejczycy (zaró wno starsi, jak i mł odzi), nie spotkaliś my naszego. Oczywiś cie ję zyk rosyjski był nieobecny w codziennym ż yciu personelu.
Personel jest bardzo mił y, bardzo przyjazny. Sprzą taczka ś piewał a wł oskie piosenki, kiedy sprzą tał a. Rano podczas ś niadania, przynoszą c kawę , dziewczyna też pię knie ś piewał a. Był o ł adnie i bardzo kolorowo! W recepcji u nas 4 osoby zmienił y się w cią gu 5 dni, niektó rzy mó wili po angielsku, niektó rzy z trudem. Zgodziliś my się tak bardzo, jak tylko mogliś my. : -))
Logistyka - có ż , pisał em już o bliskoś ci przystanku tramwaju wodnego, dworca PKP i PKS, spacer do San Marco to nie wię cej niż pó ł godziny. Pró bowaliś my chodzić ró ż nymi drogami, ale i tak dzię ki znakom nie zgubiliś my się . : -) Wracaliś my też ró ż nymi drogami, ale to gł ó wnie dlatego, ż e się zgubiliś my. Ale dzię ki znakom nadal tam byli. : -)) Ale widzieliś my wiele uliczek i uliczek nie zadeptanych przez turystó w. Czasami, wchodzą c na jakiś pozornie prywatny dziedziniec, ż eby „zrobić zdję cie”, spotykaliś my tam innych turystó w. Biedni Wenecjanie, a wedł ug ich standardó w był o poza sezonem!
Produkty - dwa doś ć duż e Rachunki został y odkryte empirycznie, nie pytaj o adres, nie powiem : -)). Wybó r jest bardzo dobry, ceny cał kiem zadowolone. Wię c w zasadzie jedli tak: ś niadanie w hotelu, obiad na mieś cie - najlepiej za każ dym razem w nowym miejscu, w cią gu dnia: lody-lody-lody, wieczorem - w domu, z serem, ciasteczkami , sł odycze i kanapki na herbatę . Pewnego dnia zdecydowaliś my się zjeś ć kolację w kawiarni, stoliki na zewną trz nie był y oś wietlone, usiedliś my w ś rodku, a potem obcią ż ono nas po jednym euro za obsł ugę pokoju! Pienią dze nie są duż e, ale szczerze mó wią c był a „niespodzianka”. Zapomnieliś my o tej zasadzie.
Lodó w, jak są dzę , nie należ y chwalić , wszyscy wiedzą – ale w mieś cie moż na znaleź ć miejsca, w któ rych jest cał kiem niedrogo, i moż na dostać trzy kulki w cenie dwó ch, ale w innym miejscu. Bardzo smaczne i satysfakcjonują ce, smakowaliś my tak bardzo, ż e nawet nie jedliś my lunchu.