Święta w Goa

Pisemny: 2 sierpień 2010
Czas podróży: 23 kwiecień — 8 może 2010
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje; W przypadku podróży służbowych
Ocena hotelu:
8.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 10.0
Usługa: 9.0
Czystość: 8.0
Odżywianie: 7.0
Infrastruktura: 8.0
Odpoczywaliś my pod koniec sezonu, na przeł omie kwietnia i maja 2010 roku. Czas został tak dobrany, aby plaż e był y puste - i tak się stał o. Do Goa dotarliś my po tygodniowej podró ż y do centralnych Indii - "Zł otego Tró jką ta", wię c byliś my już przygotowani do indyjskiej sł uż by.
Hotel jest dobry. Duż y zagospodarowany teren. Uprzejmy personel - stale "dzień dobry pani", "dzień dobry panie", uś miechnię ty.
POKÓ J. Przy odprawie poprosili o pokó j na drugim pię trze, aby nie był o tak wilgotno, zainwestowali 20 USD - zamieszkali nie w standardzie, ale w deluxe. Pokó j jest duż y, balkon, duż e ł ó ż ko mał ż eń skie (co dla nas waż ne). Sejf, bar (ale zamknię ty, nigdy nie prosiliś my o jego otwarcie). Ś wież e kwiaty są ł adne. Herbata, kawa w torebkach, cukier, czajnik. Wodę przynoszono nie w butelkach, ale w termosie. Mocna klimatyzacja (ale najsł abszy tryb był dla nas za zimny, wię c gdy tylko pokó j się ochł odził , wył ą czyli klimatyzator i wł ą czyli duż y wentylator nad ł ó ż kiem). Ł adna ł azienka, cał a hydraulika jest nowa, dział ają ca. Ciepł a woda - bez przerw. Bagnisko. Stale zgł aszane i dobrej jakoś ci mydł o, ż el pod prysznic itp. Wedł ug Zł otego Pierś cienia mieszkali w 5-gwiazdkowych Tridensach - prawie idealnych hotelach. Dla poró wnania, Holiday Inn zasł uguje na swoje 4 gwiazdki. ALE: podł ogi był y stale brudne. Pokó j był stale sprzą tany, podł ogi był y codziennie myte, ale jakoś pozostał y zakurzone, nieumyte. Chodź boso - czarne szpilki. Już mają c wyobraż enie o indyjskiej czystoś ci, sami myli szklanki, kubki itp. Cią gle oczekiwał em jakiejś nieczystoś ci - to był o bardzo denerwują ce. Poś ciel nowa - przyjemna, ale kilkakrotnie leż ał a w grudach.

TERYTORIUM to duż e, pię kne, dobre trawniki, po któ rych chodzą niektó re ptaki, podobnie jak mał e czaple i oczywiś cie wrony. Na począ tku je karmiliś my - nawet jedzą rę koma, fajnie, ale walczą o jedzenie, zabijają mał e, a nieprzyjemnie jest patrzeć . Basen jest mał y, a o 18:00 (lub 8 - już nie pamię tam) przestaje dział ać . Czysty. Nie był o komaró w i innych owadó w, okresowo cał e terytorium jest poddawane fumigacji ś rodkami owadobó jczymi. Przy basenie dostę pne są rę czniki, z któ rych moż na korzystać ró wnież na plaż y.
PLAŻ A. Biał y delikatny piasek, bardzo delikatne i dł ugie wejś cie do morza. Morze to ciepł a zupa. Ile stopni - nie dowiedział em się , ale kiedy wchodzisz do wody, nie czujesz ró ż nicy temperatur. Ką pię się w domu. Ponieważ był koniec sezonu, nie udał o nam się spokojnie popł ywać (wiedzieliś my o tym): duż e fale, ale brnię cie w nich to najlepsza atrakcja, wcale nie chcieliś my wychodzić z morza. Piasek jest gorą cy, trudno biec do leż aka bez butó w (rano przyszli na plaż ę , wspię li się do wody, brnę li przez pó ł torej lub dwie godziny, wyszli - i już boli chodzić , jak na patelni). Leż aki są normalne, pod duż ymi baldachimami utkanymi z siana. Na plaż y - kawiarnia hotelowa. Pozostał tylko jeden wstrzą s (reszta był a już zamknię ta na sezon monsunowy) - po lewej, jeś li spojrzeć na morze - brzydka i brudna. Hotel jest na pierwszej linii, ale trzeba przejś ć przez teren 200 m. Dwie stare ł odzie rybackie wyglą dają bardzo malowniczo (jeś li się nie zbliż ysz i nie zajrzysz do ś rodka, są ś mieci). Wieczorem są oś wietlone, a bar organizuje kolacje bezpoś rednio na plaż y.
ALE: na biał o-gł adkim piasku są czarne pasy. Począ tkowo nie zwracali na nie uwagi, potem przyglą dali się uważ nie - olej. Czy gdzieś był o jednorazowe uwolnienie, czy stał e ź ró dł o, nie wiem, ale jakoś niezbyt dobrze jest chodzić po piasku roponoś nym. + Wzdł uż cał ego wybrzeż a, kilka metró w pó ź niej - martwe ryby. Zjadają go bezpań skie psy, potem wrony, któ rych jest bez liku. Jeden z naszych znajomych miał aparat ukradziony przez takiego ptaka. Kraby zjadają resztę w nocy i wszystko się powtarza. W przedostatnim dniu ujrzeli wyrzuconego martwego szczura, któ rego dziobał y wrony. Wspaniał e morze przestał o być atrakcyjne. Już się tym nie bawił em.
Na plaż y jest wielu sprzedawcó w. Po Jaipur i Agrze są bardzo nieś miali i nie denerwują cy, ale Arabowie odpoczywają . Nie wolno im leż akować , turyś ci zaplą tują się w szczelinę mię dzy plaż ą a leż akami. Jeś li kupisz coś od jednego, inni pł aczą i proszą Cię , abyś kupił od nich. Rosyjski został już opanowany. Musisz albo nic nie kupować , albo kupować ostatniego dnia, albo kupować od kilku (aby pó ź niej mniej się przykleił y). Musisz się targować , kilkakrotnie obniż ają c cenę . Moż na u nich kupić bransoletki (srebrne lub srebrne, nie wiem, ale dobrze wyglą dają ). Bardziej z litoś ci kupił em kilka zestawó w (300-350 rupii każ dy) - okazał y się wspaniał ymi prezentami. I ż ał uję , ż e nie kupił em wystarczają co duż o.

KONTYNGENT. Brytyjczycy i Francuzi już wyjechali. Byli Rosjanie. Wszę dzie pusto i za darmo, co był o dla nas duż ym plusem. Ale od 4-5 maja zaczę li pojawiać się Indianie - coraz wię cej. Normalna klasa ś rednia. Mnó stwo Sikhó w. Nie stresowali się . Z rodzinami lub delegacjami. Co trochę zbulwersował o - kobiety nie pł ywają w morzu, a wię kszoś ć z nich jest w sari lub pendż abskim, wię c jakoś nie czuł am się zbyt dobrze w bikini. Ale nikt nie spojrzał krzywo, to już są moje karaluchy. + Pojawili się sikają cy chł opcy (w ś rodkowych Indiach Indianie na ogó ł zaspokajają wszystkie swoje potrzeby w miejscach publicznych).
ODŻ YWIANIE. W hotelu znajduje się restauracja i dwa bary. Zjedliś my tylko ś niadanie. Bufet, ale nie Chiny, a nie Turcja. Uwielbiamy egzotyczną , a tym bardziej pikantną kuchnię , ale wię kszoś ć indyjskich potraw, któ rych pró bowaliś my, w ogó le nie smakował a. Mał e kawał ki kurczaka czy niektó re roś liny strą czkowe w pł ynnym pikantnym puree warzywnym nie są dla każ dego, zwł aszcza jeś li nie jesteś cie pewni, ż e do tego puree nie dostał o się trochę bł ota. Ale oczywiś cie moż na zjeś ć : jajka, omlety, kieł baski lub wą tró bkę drobiową , ser, trochę ciastek, tosty, dż emy. Najlepsze są ich ciasta. Soki - pakowane lub z arbuza, papai itp. dla amatora. Ale cudowna herbata, któ rą nalewają kelnerzy. Nie rezygnuj z mleka - dobra czarna herbata z mlekiem jest bardzo smaczna! Owoce - mango, banany, arbuzy, ananasy. I to wszystko. W ogó le nie widzieliś my liczi i innych owocó w tropikalnych. Nigdzie. Warzywa to zupeł nie inna historia. We wszystkich restauracjach - sał atka jarzynowa - jest to grubo posiekana i osobno umieszczona na talerzach marchewki, szorstkich ogó rkó w, twardych niedojrzał ych pomidoró w i czerwonej cebuli bez sosu. To jest w Trident w Agrze i Jaipur, to jest w kilku restauracjach w Delhi, a to jest na Goa. Moż e nie jest to sezon, ale takiego niedoboru warzyw (i owocó w też ) po prostu się nie spodziewano.
Jedliś my w Cavelossim, a przede wszystkim w restauracji "Fishterman`s Wharf" (jeś li stoisz przy wyjś ciu, na ulicy tył em do hotelu, to skrę ć w prawo 150-200 metró w). Restauracja stoi nad rzeką , na przeciwległ ym brzegu - pomost rybacki, pię kny i nie brudny. Zamó wiliś my ryby i owoce morza - trudno je zepsuć , wszystko był o pyszne. Kiedyś wzię li kebab i obiecali spró bować dań mię snych w Indiach. Jako dodatek moż na był o zamó wić coś z kuchni chiń skiej. Nawiasem mó wią c, tylko tutaj znaleź li sał atkę z prawdziwej sał atki. Kolacja dla dwojga wyszł a za okoł o 800-1200 rupii (z odrobiną rumu). Kelnerzy nie mó wią po rosyjsku, ale jest rosyjskie menu. W hotelu wszystko jest droż sze. Dlaczego nie jeś ć w szyję ? Zaraz pierwszego dnia poszliś my na obiad w koktajlu. Brudny. Bardzo brudny. Jedzenie w zasadzie był o pyszne, wię c postanowiliś my nie zwracać uwagi na brudną ceratę . Ale w szklance soku z mango znaleziono duż ego owada. Biorą c pod uwagę , ż e w Indiach cał kiem normalne jest sprzedawanie jedzenia siedzą c na blacie z brudnymi stopami, a nawet czystymi paznokciami (osobiś cie widział em, jak sprzedawca czyś cił je z bananó w i nie spowodował o to u nikogo odrzucenia), postanowiliś my znaleź ć miejsce, w któ rym przynajmniej na zewną trz wszystko jest w porzą dku.
ROZRYWKA. W hotelu - nie ma, z wyją tkiem kolacji tematycznych na plaż y, któ re odpowiadał y mnie i mojemu mę ż owi. Poza hotelem - wszystko jest napisane w innych opiniach. Naprzeciw hotelu znajduje się sklep, w któ rym sprzedawca „Marco Polo” sprzedaje zioł a.

TELEFON. Roaming jest dostę pny w firmie MTS. Drogi. W wiosce znajdują się automaty. Przed hotelem - też .
ZAKUPY. Mał e sł onie w sklepie naprzeciwko hotelu są bardzo przydatne na pamią tki, są dobrze wykonane. Za 5 dolaró w - 3-5 sł oni. Okazja! Szale w Cavelossim. Są też dż insy (bez targowania się moż na kupić dobre). Bransoletki na plaż y - bardzo przydatne. Biż uteria srebrna z 2-4 ró ż nymi kamieniami w stylu indyjskim/orientalnym w sklepach jubilerskich: 35-45 USD za pierś cionek i zawieszkę (nawet jeś li podró bka jest kompletna - jak idzie biż uteria - wyglą da niesamowicie w domu). Lepiej kupować drogą biż uterię dla tych, któ rzy je rozumieją . Herbata jest droga i nie moż na powiedzieć , ż e jest bardzo smaczna. Moż esz mieć trochę Darjeeling - przynajmniej pachnie. Zestaw przypraw lub herbaty w drewnianych szkatuł kach – same szkatuł ki są niesamowite, mił o bę dzie je pó ź niej podziwiać . Goan rum naprawdę trafia do samego Goa, nie trzeba go cią gną ć do domu - wcale tak nie jest pijany.
OGÓ LNIE moż esz iś ć zobaczyć . Ale mó j mą ż i ja byliś my już wcześ niej w podobnej podró ż y do Chin: ró wnież ł ą czona wycieczka: najpierw Pekin, Szanghaj, potem wakacje w Hainan. Od razu zakochaliś my się w Chinach. I nie zawiedli się . W Indiach mimowolnie poró wnywano wszystkich do Chin i wszystko nie był o na korzyś ć Indii. Pod każ dym wzglę dem (zabytki architektury i lotniska, morze i plaż a, ludzie, kuchnia, stosunek do turystó w, bezpieczeń stwo i ogó lna atmosfera) Chiny przewyż szają Indie. Pod koniec wyprawy bardzo chcieliś my wracać do domu. Trudno odpoczą ć , gdy w pobliż u są gł odni i ż ebracy. Trudno się zrelaksować , gdy wszę dzie jest brud i bieda. A jednak prawie każ dy, kto ż ywi się obok turystó w, jak najbardziej stara się je rozmnaż ać . Indie muszą być bardzo kochane, aby został y zaakceptowane takimi, jakie są . A jeś li masz wybó r mię dzy Chinami a Indiami – jedź do Chin, nie wahaj się , spodoba Ci się .
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał