Na Ziemi Świętej. Część 2. „Nad błękitnym niebem znajduje się złote miasto...”

19 Lipiec 2009 Czas podróży: z 02 Lipiec 2009 na 12 Lipiec 2009
Reputacja: +110.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Wł aś ciwie Taba został a wybrana przez nas ze wzglę du na bliskoś ć granicy izraelskiej. Z terenu hotelu, jeś li spojrzeć przed siebie, to zaraz za są siednim, ostatnim hotelem Hilton na ziemi egipskiej, moż na był o już zobaczyć wzgó rza Izraela. I przez Morze Czerwone (ró wnież widoczne) - terytorium Jordanii. Tak wię c po zadzwonieniu do Ibrahima, spotkaniu z jego agentem w Sharm Mustafa i wrę czeniu mu kaucji, czekaliś my z niepokojem na noc z poniedział ku na wtorek, zastanawiają c się , czy nasze pienią dze pł aczą , czy nadal pojedziemy do Ś wię tego Miasta, oszczę dzają c 90 dolcó w . Nastró j był lekko optymistyczny. O zawił oś ciach przekraczania izraelskiej granicy czytamy w Internecie. Powiedzmy, ż e moż esz staną ć w korku i stać od godziny do pią tej. Albo mogą w ogó le cię nie wpuś cić , jeś li nie podjedziesz z twarzą .

Wreszcie nadszedł dł ugo oczekiwany moment. O wyznaczonej godzinie byliś my na umó wionym miejscu. I minuta po minucie zbliż ał się do nas mł ody mę ż czyzna, przedstawiają c się jako Ahmed, mł odszy brat Ibrahima. Był bez pojazdu, co nas trochę zmartwił o. Jednak wszystko stał o się jasne, gdy przeszliś my 100 metró w do Hiltona i okazał o się , ż e punkt kontrolny izraelskiej straż y granicznej był jeszcze 150 metró w dalej. Po oczekiwaniu na wię kszoś ć turystó w, z któ rymi mieliś my podró ż ować w paczce (kolejne 40 osó b, któ re przyjechał y autobusem z Sharm), ruszyliś my dalej. Egipska granica celna został a przekroczona w 10 minut bez ż adnych problemó w. Ma salamaa, panie!


Zbliż yliś my się do izraelskiego punktu kontrolnego. Mł ody czł owiek z dł ugimi krę conymi wł osami dokł adnie obejrzał nasze twarze, poró wnał je z naszymi paszportami i skiną ł gł ową , wejdź , jak mó wią . Przeszliś my kolejne 5 metró w i znaleź liś my się przed celnikami (co warto zauważ yć , wię kszoś ć pracownikó w izraelskiego punktu kontrolnego to panie i dziewczę ta). Zabrali nam paszporty, namaś cili je jakimś pł ynem (zapewne po to, by sprawdzić , czy nie są fał szerstwem) i też kiwnę li gł ową . Potem przyszł a kolej na dziewczyny ze sł uż by granicznej. Po przejrzeniu mojego paszportu mł oda kobieta spojrzał a na mnie i zapytał a o imię ojca. Odpowiedział am. Dziecko skinę ł o gł ową i spoliczkował o mi 3-miesię czną wizę . I to wszystko. Dalej autobus z izraelskiego biura podró ż y, któ re nas goś cił o. Cał y proces przejś cia zają ł nie wię cej niż pó ł godziny! Tak wię c, przyjaciele, diabeł nie jest taki straszny, jak piszą o nim w sieci.

Zaraz za linią graniczną zaczą ł się izraelski kurort Ejlat. Zaimponował nam tym, ż e nawet o drugiej w nocy ż ycie toczył o się tutaj peł ną parą . Bary, restauracje, wspaniał e hotele, sklepy i sklepy - wszystko do Twojej dyspozycji. Tak, nie Misr z jego ospał oś cią i lenistwem kupcó w, wystają cych po sklepach, bo nie wiadomo dlaczego.

Po odrobinie snu, po 2 godzinach obudził nas postó j nad Morzem Martwym. Tutaj, przebrawszy się w specjalnych budkach, zeszli nad morze, o któ rym sł yszeli wiele wspaniał ych rzeczy. Wszystko, co usł yszał em i przeczytał em, okazał o się prawdą ! Ostroż nie wszedł em do gę stej, biał awo-przezroczystej wody. Och, i ciepł o! Gdzie jest nasz Czerwony z 22 stopniami. Na pewno był o 35-36. Woda zaczę ł a przyjemnie mrowić na skó rze. Só l ta wnikał a w pory. Usiadł zgodnie z zaleceniami. Zł oż ył nogi po turecku i, odpychają c się od dna, zawisł w wodzie na nietoną cej pł ywaku. Uczucia są niezapomniane. Nie odważ ył am się poł oż yć na plecach, boją c się zmoczyć gł owę i zakrztusić się solanką . I tak 2 rozmowy na 15-20 minut. Dobry! ! ! Nastę pnie po ś niadaniu ruszyliś my dalej.

Po 2 godzinach otworzył a się przed nami majestatyczna panorama Ś wię tego Miasta. Nie był taki duż y. Otó ż ​ ​ taki prowincjonalny oś rodek z populacją.600 tys. Nie powiedział bym, ż e bardzo zielony. Silna i silnie umiarkowana architektura krajobrazu. W naszym biednym Charkowie jest duż o wię cej drzew i krzewó w. Cał e miasto jest rozrzucone na wzgó rzach. Architektura nowych dzielnic jest doś ć monotonna. Nigdzie nie widział em szerokich ulic i autostrad. Bł ę kitne niebo, szare budynki i kamienie pod gorą cym, wyniszczają cym sł oń cem, wysysają ce ostatnie krople wilgoci ze wszystkich ż ywych istot (pili ponad 6 litró w wody dziennie na trzy osoby, na szczę ś cie uprzedzone, zaopatrzone). I niezapomniane uczucie czegoś Tajnego, Nieziemskiego. . . Wskazano nam gł ó wne zabytki Miasta: Wzgó rze Ś wią tynne, cmentarz Są du Ostatecznego, miejsce na któ rym kosztuje okoł o 2 mln dolaró w, bo to tutaj koś ci zaczną rosną ć w ciał o na wezwanie trą by archanioł a, ogró d Getsemani, ognista Gehenna, gł ó wne ś wią tynie itp.


Pierwszym punktem naszej wycieczki był a twierdza i sł ynna Ś ciana Pł aczu. Był o tam bardzo mał o turystó w. Dzień był dobrze wybrany. W pią tek panuje duż o wię kszy ruch. Z biją cym sercem zbliż yliś my się do pozostał oś ci niegdyś wielkiej i pię knej Ś wią tyni Salomona. Kobiety i mę ż czyź ni zostali podzieleni na 2 strumienie. Mę ż czyź ni zostali skierowani na lewo, kobiety na prawo. Po umyciu rą k ze ś wię tego ź ró dł a zaopatrzyli się w mał e banknoty i mał ymi kroczkami udali się na Mur. Napisał em też proś bę do Wszechmogą cego. Zbliż ają c się do Muru, znalazł dziurę , w któ rej mó gł umieś cić notatkę , umieś cić ją tam i zamarł , dotykają c czoł em chł odnego (jeszcze spalonego sł oń cem) kamienia. Myś li w mojej gł owie był y zdezorientowane z powodu podniecenia i nikczemnej choroby. Wł aś nie wtedy podskoczył do mnie chudy czł owieczek w dł ugim czarnym lapsrdaku z ksią ż eczką w dł oniach. Kł adą c rę kę na mojej gł owie, poprosił o moje imię . Nazwał em siebie. Imię ż ony i dzieci? To też powiedział em. Dla twojego zdrowia, mrukną ł mó j wujek, otworzył broszurę po hebrajsku i wypowiedział kilka zdań w tym samym ję zyku. A potem wykonał wymowny gest palcami. Ś miał o, pienią dze. Pró bował em wysią ś ć z dolara, ale mę ż czyzna skrzywił się i poczuł się uraż ony: „Jestem rabinem! ” Musiał em przejś ć do innej przegró dki mojego portfela. Oczy jego wuja wypeł nił y się chciwoś cią i mrukną ł : „Sto dolaró w, sto dolaró w! ” Spojrzał em na niego z ż alem. Ek coś zł apał . Oczywiś cie szanuję Wszechmogą cego i Jego sł ugi, ale nie do tego stopnia, ż ebym dawał znaczną czę ś ć mojej miesię cznej pensji. Chwał a Stwó rcy, znalazł em w koszach 20 szekli, któ re kiedyś mi podarował Woł odia Sverzhin (to jest coś okoł o 5 dolaró w). Wrę czył go rabinowi i mimo kwaś nej budowy ciał a wró cił do domu. Po drodze widział em, jak mó j autobusowy są siad, dla któ rego to miejsce był o bardziej ś wię te (są dzą c po wymownym profilu), został napadnię ty przez wyż szych rangą rabinó w i po cichu rozstał się z amerykań skimi zieleniami, zaplą tany w coś w rodzaju skó rzanych paskó w z skrzynia, w któ rej, jak wyjaś nił em pó ź niej, był a pewna modlitwa. Baruch ata Adonai Eloheinu Melech ha Olam!

Kolejnym punktem naszego programu był Koś ció ł Narodzenia Pań skiego w Betlejem. Ten obszar Jerozolimy znajduje się obecnie w Autonomii Palestyń skiej, odgrodzony specjalnym murem od ż ydowskiej czę ś ci miasta. Bez problemu przeszli przez ś cianę , nie wychodzą c z autobusu. Zabrano nas do sklepu z ikonami, gdzie każ dy mó gł zaopatrzyć się w kopie sł ynnych jerozolimskich ikon, ś wiece, pamią tki pielgrzymó w z Ziemi Ś wię tej itp. Ceny oczywiś cie był y niebotyczne. Mał a ikona Matki Boż ej Jerozolimskiej kosztował a okoł o 15 dolaró w. Ten sam numer - Uś miechnię ta Matka Boż a. Za 10 dolcó w moż na był o kupić.3 zestawy pielgrzymó w, któ re zawierał y krucyfiks z cyprysu i 4 fiolki wypeł nione mirrą , wodą ś wię coną , ziemią i olejem. Bez litoś ci wydaliś my 35 dolaró w na pamią tki, zapominają c o mą droś ci, ż e nie należ y spieszyć się do strzelnicy, gdzie wskaż e wam przewodnik, któ ry ma wł asny procent z tych transakcji. Już gdy zbliż yli się do Ś wią tyni, zobaczyli arabskie sklepy, w któ rych wł aś nie te zestawy sprzedawano za 1 dolara, a ikonę.1, 5 raza wię kszą moż na był o kupić za 2-3 dolary! Co zrobił em, kupują c menorę . W sklepie kosztował.27$, tutaj kupił em za 9$. . .

Staroż ytna Ś wią tynia inspirował a poboż ne myś li nawet we mnie, agnostyku i bał wochwalcy. Modlił em się z uczuciem przed twarzami ś wię tych, dotkną ł em rę ką miejsca, w któ rym znajdował a się Koł yska Dziecią tka i samą Koł yskę ukrytą za grubym szkł em i obwieszoną licznymi lampami. Jednak moja noga, niechby się nie mylił a, uniemoż liwił a mi wł aś ciwe postrzeganie wszystkiego. Nie mó gł się ruszyć , patrzą c najpierw na wspaniał y witraż , potem na oryginał Matki Boskiej Uś miechnię tej. Na dziedziń cu natknę liś my się na figurę ś w. Hieronima, patrona tł umaczy, któ ry wedł ug legendy dokonał pierwszego tł umaczenia Pisma Ś wię tego na lytyn, tzw. Wulgata.

Niepokoił o nas przekroczenie granicy palestyń skiej w przeciwnym kierunku. Wszystkich turystó w wyrzucono z autobusu i zmuszono do zejś cia pod ziemię , gdzie mijaliś my palestyń ski punkt kontrolny. Surowe panie (tu też ! ) w hidż abach badał y nas i nasze dokumenty w poszukiwaniu szpiegó w. Nad nami, po metalowych konstrukcjach przypominają cych rusztowania, szli surowi faceci z karabinami maszynowymi w pogotowiu. Brr, to trochę zawstydzają ce. . .


Ostatnim punktem trasy był koś ció ł Grobu Ś wię tego – najwię ksze sanktuarium ś wiata chrześ cijań skiego. Oto sł ynna Golgota, kamień krzyż a i gró b, któ ry przez pewien czas skrywał ziemskie ciał o Chrystusa. Sam gró b nakryty jest staroż ytną ś wią tynią , wokó ł któ rej zbudowano kolejną , pó ź niejszą . Tutaj atmosfera jest jeszcze bardziej ponura i uroczysta. Przy kamieniu i przy ł ó ż ku, na któ rym leż ał o ciał o Chrystusa, modlił am się o zdrowie. Niestety nie był o natychmiastowego cudu. Ale to z powodu kruchoś ci mojej wiary. Teraz wydaje się , ż e sytuacja się poprawia. (Mó wią , ż e nie tylko ja, ale wielu, któ rzy odwiedzili Egipt w tym sezonie, zaostrzył o się przewlekł e rany. Pomyś lcie wię c, przyjaciele).

Zatoczywszy ostatni krą g wokó ł Ś wię tego Miasta, cofnę liś my się . Przespaliś my prawie cał ą drogę powrotną . Udał o mi się jednak zobaczyć ziemię z poł oż onymi na niej kibucami - zbiorowymi wspó lnotami rolniczymi. Podziwiał też , jak cię ż ko pracują Izraelici, któ rzy na tak ską pych ziemiach potrafią zebrać obfite plony owocó w, warzyw i zbó ż . Niech Bó g im pomoż e. Dzię ki za goś cinę !

Nawiasem mó wią c, przejś cie powrotne przez granicę zaję ł o tyle samo pó ł godziny.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Рассвет над Мертвым морем
Святой город
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara