Indyk. Belka. Izrael w 24 godziny + Palestyna. Część 2.

Rozdział.10 Idę do ziemi ś wię tej!
Dokł adnie o trzeciej nad ranem nasze telefony zaczę ł y krzyczeć . Alarm! Pora wstawać . Jak trudno to zrobić ! W koń cu spaliś my tylko trzy godziny… Pię tnaś cie minut pó ź niej dwa zombie w naszym przebraniu weszł y do hotelowego lobby. Po zamó wieniu darmowej kawy i kanapek w barze trochę się opamię taliś my.
- Izrael, Izrael. . . - wyobraź cie sobie, lecimy z zagranicy do innej zagranicy! To wspaniale! Przygoda się zaczyna!
Dokł adnie o czwartej rano pod hotel, na któ ry już czekaliś my, podjechał minibus z napisem „Pegasus”. Samochó d był pusty.
– Czy jako jedyni lecimy do Izraela z Belek? Ż artobliwie zapytał em przewodnika.
- Nie! Po drodze odbierzemy wię cej turystó w z innych hoteli – odpowiedział z uś miechem.
Dotarliś my na lotnisko w Antalyi o 5:30 rano. Na zewną trz był o jeszcze ciemno, ale budynek tę tnił ż yciem. Loty z ró ż nych krajó w stale przylatywał y i odlatywał y. W Izraelu otwarte był y dwa okienka do rejestracji i choć kolejka był a przyzwoita, to doś ć szybko się przemieszczał a. Oczywiś cie lot ten był prawie w cał oś ci zaję ty przez rosyjskich turystó w, ale był o też kilka arabskich kobiet. Podobno bilety na pozostał e miejsca został y sprzedane wszystkim. Po zameldowaniu byliś my w poczekalni. Był ogromny. Wszelkiego rodzaju sklepy, fontanny, kawiarnie i wiele bramek wjazdowych.
Usiedliś my przy jednym z baró w i zamó wiliś my kawę . Kubek kosztował.5 dolaró w. Hmm, nie tanio. . . no có ż , co moż na zrobić . Pó ź niej dowiedział em się , ż e na mię dzynarodowych lotniskach cena kawy w cenie 5 USD nadal nie jest zbyt wysoka! Ale sama turecka kawa był a oczywiś cie bardzo smaczna. Wreszcie rozweselony, poszedł em poszukać „pokoju smokingowego”. Ale po przejś ciu przez cał e lotnisko nie znalazł em tego pokoju, któ rego naprawdę potrzebował em, zwł aszcza po kawie. Nastę pnie zwró cił em się do pracownika lotniska. Zdenerwowana odpowiedź - „Poznaj pokó j ze smokingami”. A jak to rozumieć ? Czy na lotnisku mię dzynarodowym nie ma palarni? Nie, có ż , fakt, ż e na lotnisku nie moż na palić , jest zrozumiał y. Nigdzie nie wolno palić . Ale powinny być do tego oddzielne pokoje! W koń cu po rejestracji nie wyjdziesz na ulicę . To prawda, pó ź niej dowiedział em się od doś wiadczonych turystó w, ż e w ogó le takie pokoje są wszę dzie za granicą , ale Turcji nie ma. Jak się pó ź niej okazał o, istniał y nieformalne „pokoje smokingowe”, w któ rych pracownicy palili. Ale potem nie był o czasu ich szukać - zostaliś my zaproszeni do lą dowania.
Wyjś cie odbywał o się przez „bramkę ”, czyli jelito, jak to się nazywa. To wtedy idziesz prosto do samolotu z budynku lotniska specjalnym korytarzem! Dogodnie! Samolot był peł ny. Zapię liś my pasy, wysł uchaliś my powitania kapitana statku po angielsku i hebrajsku, uformował a się rura korytarzowa i samolot ruszył w kierunku pasa startowego.
Był już ś wit i zauważ ył em jedną ciekawą rzecz! Myś lał em, ż e korki są tylko z samochodó w. Nie! Z samolotó w też są korki! Zatrzymaliś my się niedaleko pasa startowego i wyraź nie widać był o, jak przed nami na tym samym pasie stał o sześ ć samolotó w, któ re praktycznie spoczywał y na sobie. A mamy jeszcze dwa!
Jeden samolot wylą dował , miną ł , a drugi natychmiast wystartował . Potem sytuacja się powtó rzył a. Klasa! Gdyby tylko dyspozytor niczego nie pomylił...
Ale oczywiś cie wszystko poszł o dobrze i zaję ł o to trochę czasu. W sumie bardzo zabawny widok. W peł ni doceniam napł yw turystó w przybywają cych do Turcji pod koniec wrześ nia! Przecież to nie tylko rano, to cał y dzień i chyba cał ą noc!
A teraz nasza kolej. Powstań , skrę ć … wow, okazuje się , jaki ogromny obszar zajmują szklarnie. A w oddali pię kne gó ry. A oto pod nami Morze Ś ró dziemne. Nastę pny przystanek Izrael!
Lecieliś my okoł o dwudziestu minut. Uprzejme stewardessy nosił y kawę i buł ki po kabinie, a Ira i ja podziwialiś my morze w dole. A potem zauważ yli w oddali wyspę . Duż a wyspa. I wyglą da na to, ż e polecieliś my prosto do niego. Oczywiste jest, ż e to jeszcze nie Izrael, a nie wyspa z „ZAGUBIONEJ”, ale co to jest? Nasza ciekawoś ć szybko został a zaspokojona. Okazuje się , ż e tę wyspę lataliś my po poł udniowej stronie i daleko, daleko w dole moż na był o zobaczyć hotele, baseny, samochody. Dokł adnie tak! To jest Cypr! To wspaniale! Jak ciekawie zobaczyć go z takiej wysokoś ci!
Po opuszczeniu wyspy samolot wyró wnał lot i skierował się na wschó d. A jakieś dwadzieś cia minut pó ź niej usł yszeliś my w radiu proś bę o zapię cie pasó w, po czym zobaczyliś my przed sobą ziemię ! Morze się skoń czył o i zaczą ł suchy lą d. Tory, samochody, wież owce, coraz bliż ej. A oto mię kkie lą dowanie i komunikat w radiu – „Witamy w Izraelu! ”.
Rozdział.11. Lotnisko izraelskie.
Wyjś cie z samolotu na najbezpieczniejsze lotnisko na ś wiecie im. Davida Ben-Guriona odbywał o się przez „rurę bramową ” i po kilku minutach byliś my w ś rodku. Cał ą naszą firmę powitał przewodnik, któ ry zaprowadził nas do kontroli paszportowej. Ustawiliś my się w kolejce. Był em trochę zdenerwowany, a oto dlaczego. Faktem jest, ż e przy kontroli paszportowej, w innych sprawach, jak wszę dzie, umieszczają pieczę ć pań stwa. Z czym jest wtedy niewielka szansa, aby nie wjechać do Zjednoczonych Emirató w Arabskich (uważ a się , ż e arabscy bracia byli bardzo uraż eni). Miał em też plany, aby odwiedzić Emiraty. Ale nawet w Turcji, dowiedziawszy się o tym powodem do niepokoju, Janish powiedział nam: „W Izraelu poproś , aby nie podstemplować cię w paszporcie”. Przekraczają c granicę na piechotę (na przykł ad z Taby do Ejlatu) nie robią tego i mogą nie dostarczyć na lotnisko, jeś li o to poprosisz! Dlatego teraz był em przytł oczony myś lami - a jeś li nadal go zakł adają ? Czy to pię ć lat czekać , aż zakoń czy się akcja „obcego”?
A teraz nadeszł a moja kolej. Wrę czył em dokument przez szczelinę w oknie i szybko, gł oś no, tak, ż e chyba poł owa lotniska usł yszał a, powiedział a – „Ale stemp pliz! ”.
Mił y pracownik lotniska szybko przerzucają c paszport, przykleił na odwrocie okł adki mał ą naklejkę , na któ rej coś był o napisane po hebrajsku. Zadział ał o!
Czekał em na Irę , któ ry po mnie wygł osił to samo przemó wienie i ruszyliś my dalej. Po zrobieniu zdję cia na tle napisu „Witamy w Izraelu” wyszliś my na ulicę . Był o tu zdecydowanie chł odniej niż w Turcji, ale znoś nie. Kró tkie rę kawy był y bardzo wygodne. Siedem lub osiem autobusó w czekał o na cał y nasz tł um z samolotu na parkingu i moż na był o wsią ś ć do każ dego. Có ż , nie do koń ca w ż adnej, ale tam, gdzie napisano „Alfa Tours”.
Kiedy palił em, autobusy był y szybko zaję te i nie wsiadaliś my do pierwszych dwó ch. A w trzecim zostaliś my uprzejmie zaproszeni przez przewodnika. Swoją drogą , mieliś my szczę ś cie. Autobusy i tak był y bardzo przyzwoite, ale ogó lnie natknę liś my się na luksusowy. Wszystko opł ywowe, w ś rodku był o wszystko, co moż esz sobie wyobrazić .
A co najważ niejsze, już od pierwszych sł ó w przewodnika zdał em sobie sprawę , ż e jest on bardzo, bardzo mił ą i ciekawą osobą !
Autobusy zaczę ł y stopniowo odjeż dż ać i wszyscy staliś my w miejscu. Zastanawiam się , dlaczego czekamy na kogoś ? Jak się okazał o, w naszym autobusie był o jeszcze kilka miejsc i najwyraź niej czekaliś my na tych, któ rzy się spó ź nili. Przewodnik stał na zewną trz i rozmawiał przez telefon.
- Ir, wyjdź my na zewną trz, zaczerpnijmy trochę powietrza, po co tu siedzieć - zaproponował em.
Wyszliś my i udaliś my się do przewodnika.
- Jaki jest problem? Zapytał em go.
Tak, bę dziesz musiał trochę poczekać . Dwó ch muzuł mań skich turystó w przyleciał o twoim samolotem, a ochrona lotniska już z nimi wspó ł pracuje. Ale zwykle wszystko odbywa się szybko. A propos, mam na imię Zhenya, a ty?
Spotkawszy się w ten sposó b, jakoś od razu znaleź liś my wspó lny ję zyk i po prostu ł adnie pogadaliś my. Zhenya, jak się okazał o, przenió sł się z Odessy do Izraela, ma tu swó j wł asny biznes i dorabia jako przewodnik. Po pierwsze mi się podoba, a po drugie – dodatkowe pienią dze nie zaszkodzą !
Pó ł godziny pó ź niej te dwie kobiety w koń cu dotarł y do autobusu. Oczywiś cie byli ź li!
- W Turcji "rozedrzemy" tego przewodnika - powiedzieli - Powiedział nam, ż e bez problemu wjedziemy do Izraela! A potem zaczę li nas pytać , czy mamy krewnych w Palestynie i tak dalej!
- Wszystko się skoń czył o, to standardowa kontrola, uspokó jmy się i już ! - powiedział Zhenya i wszyscy weszliś my do autobusu.
A co zrobić przed trudnym, ale ciekawym dniem? Zjeś ć ś niadanie! Wię c nasz pierwszy przystanek był w cał kiem mił ej restauracji. Jedzenie był o pyszne i wszyscy, ł ą cznie z tymi dwiema muzuł mankami, byli milsi. Był y rozmowy, uś miechy i ś miech.
Naszym drugim celem był a Jerozolima! Po drodze przewodnik opowiedział nam historię .
– A propos, czy wiesz, jaki jest rok w Izraelu? Powszechnie akceptowany jest taki sam jak wszę dzie, ale naprawdę ? - spytał Zhenya pasaż eró w. Nikt nie odpowiedział .
- Konto jest zachowane ze Stworzenia Ś wiata, a teraz mamy 5769!
- Och, nie jesteś my przygotowani na wizytę w kraju! Nie odpowiedzieli na pytanie – powiedział em Irze.
- To dobrze! Dowiemy się wszystkiego z pierwszej rę ki i sami się przekonamy!
Rozdział.12. Jerozolima.
Autobus zatrzymał się na tarasie widokowym. Stą d masz widok na Jerozolimę . Pozostał oś ci pierwszych osad odnaleziono tu okoł o pię ciu tysię cy lat p. n. e. , czyli przed narodzeniem Chrystusa!
Ignorują c Arabó w, któ rzy podbiegli do autobusu i sprzedawali plakaty z panoramą , wszyscy staliś my na skraju placu i zaczę liś my podziwiać widok, podczas gdy Zhenya kontynuował rozmowę .
Widzisz tamtą ś cianę ? To miasto w mieś cie! Nie, nie, to nie jest Ś ciana Pł aczu. To obrzeż a Starego Miasta. I jest Koś ció ł Zmartwychwstania Chrystusa (Koś ció ł Grobu Ś wię tego). Powinieneś wiedzieć , ż e jest w telewizji na Wielkanoc. Tam Ś wię ty Ogień schodzi do ś rodka. Nie, nie, nie zł ota kopuł a, ale szara. Zł oto to Kopuł a na Skale. Czy widzisz tę gó rę ? Znaleziono szczą tki wł aś nie tych pierwszych osadnikó w. Ale w tym miejscu siedział Jezus Chrystus i opł akiwał Jerozolimę , zapowiadają c swoją nieuchronną ś mierć...No có ż , teraz wszyscy są w autobusie i chodź my, zobaczymy to wszystko na wł asne oczy!
Ludzie radoś nie pobiegli i usiedli na swoich miejscach, a ja pomyś lał em, ż e chyba nawet dobrze, ż e byliś my trochę w tyle za resztą . Firma z jednego autobusu jest jakoś ł atwiej niż z siedmiu! Nikt się nie tł oczy, każ dy moż e wszystko zobaczyć i usł yszeć !
Po minię ciu Jerozolimy zatrzymaliś my się na Starym Mieś cie. Dalej na piechotę . Wszyscy wyszli i pierwszą rzeczą , któ ra przykuł a moją uwagę , był y gó ry ś mieci leż ą ce pod ś cianą , co zaskoczył o naszą firmę . Ś wię te miejsce!
„To normalne” – zapewnił Zhenya – „Tak jest prawie wszę dzie w Jerozolimie. Uwaga.
Kontynuowaliś my naszą drogę . Przewodnik zatrzymał się przy wejś ciu na Stare Miasto.
- Chł opaki! Jeś li ktoś się zgubi, poszukaj mnie z tym magazynem w wycią gnię tej rę ce! powiedział i podszedł do przodu.
Wszyscy szli za nim, patrzą c na mijane po drodze miejsca, a takż e patrzą c przed siebie, aby nie stracić z oczu magazynu.
Stare Miasto tę tnił o ż yciem. Ludzie (gł ó wnie Arabowie) szli, jeź dził y wozami i samochodami.
- Chł opaki, teraz pó jdziemy do Bazyliki Grobu Ś wię tego. Tutaj (Zhenya wskazał na pasaż handlowy) moż esz kupić ró ż ne pamią tki, jeś li chcesz. I weź.33 wię cej cienkich ś wiec. Przydadzą się nam w Ś wią tyni. Przejdziemy teraz przez bazar, nastę pnie skrę cimy w lewo. . .
Zhenya kontynuował rozmowę , a ja się rozproszył em. Faktem jest, ż e czuł em za sobą jaką ś negatywnoś ć lub niebezpieczeń stwo, nawet nie rozumiał em, co to był o. Obró cił em się . Dokł adnie tak! Jakieś pię ć metró w ode mnie, opierają c się o balustradę , stał o dwó ch mł odych Arabó w i rozmawiał o o czymś , patrzą c na nas. Z ich twarzy wyczytał em, ż e na pewno rozmawiali o naszej grupie i robili to z wyraź nie nieprzyzwoitymi wyrazami twarzy i najprawdopodobniej rozmawiali o naszych kobietach.
„To jasne, na wszelki wypadek, w dzielnicach arabskich trzeba mieć na to oko” — pomyś lał em i poszedł em dogonić nasze.
Gdy szedł em ostatni, w sklepach wskazanych przez Ż eń kę , jeden komplet ś wiec mi nie wystarczał . Ś wią tynia moż e nie mieć ich na sprzedaż , musisz je wcześ niej kupić .
Po poinformowaniu Iry, ż e nadrobię zaległ oś ci, zaczą ł em chodzić do wszystkich sklepó w w rzę dzie, pokazują c 33 kupione już ś wiece i sygnalizują c znakami, ż e potrzebuję wię cej. W jednym sklepie wcią ż znalazł em produkt, któ rego potrzebował em.
„15 dolaró w”, powiedział arabski sprzedawca.
Biorą c pod uwagę , ż e kupił em pierwszy zestaw za 3 dolary. . . co za 15 dolaró w? !
Skrę cił em do wyjś cia, ale wł aś ciciel sklepu zaczą ł obniż ać cenę...14.13, 12.10, 8. . .
- Bezpł atny! Mó wił em dalej.
Nastę pnie sprzedawca wykonał ruch rę ką , jakby chciał zrzucić turban i uderzyć nim o podł ogę , i gł oś no powiedział - „Fife”!
- Dobra, czas ż ebym pobiegł a - pomyś lał em i dał em 5 dolaró w.
Wię c gdzie są nasze? Musieli posuną ć się za daleko! No nic, nadrobię zaległ oś ci!
Ignorują c dzwonią cych do mnie sprzedawcó w, przebiegł em przez targowiska i nie na pró ż no – udał o mi się ! Tł um wł aś nie zebrał się przy wejś ciu do Ś wią tyni, a Zhenya dał instrukcje, co tam zobaczyć . Ponieważ nie bę dziemy w stanie podą ż ać za nim z cał ym tł umem – jest tu sporo turystó w z ró ż nych krajó w.
Zebrawszy ducha, myś li i sił y, czekają c na wyjś cie czł onkó w rzą dó w ró ż nych krajó w w towarzystwie izraelskiej policji, weszliś my do Ś wią tyni. Ira, któ ra doś ć czę sto chodził a do koś cioł ó w w swojej ojczyź nie, był a oczywiś cie bardzo podekscytowana, a ja, powiedzmy, nie ateistka, ale niezbyt wierzą ca, był am spokojna. Jednak to, co zobaczył am, z pewnoś cią mnie zachwycił o! Miejsce to był o gł ó wnym sanktuarium ś wiata chrześ cijań skiego.
Pierwszą rzeczą , któ ra przykuł a mó j wzrok, był a Kuvukliya, w któ rej znajdował się Ś wię ty Gró b Pana. To tutaj w Wielkanoc wkraczają greccy i ormiań scy duchowni prawosł awni i po chwili wydobywają Ś wię ty Ogień (tak nazywa się Ś wię te Ś wiatł o).
- Ir, chodź my w porzą dku - powiedział em, widzą c jej kompletne zakł opotanie. Oto schody, o któ rych mó wił Zhenya. Chodź my się wspią ć !
Schody miał y 18 stopni. Na tej drodze Chrystus wykonał.14 przystankó w. Po przejś ciu schodó w znaleź liś my się na Golgocie. Tu poś rodku znajdował się tron, za nim Ukrzyż owanie, a wokó ł niego wisiał o wiele lamp koś cielnych.
Ira stał a w kolejce, któ ra prowadził a do tronu, a ja został em na ś rodku, ż eby na nią czekać , patrzą c na Ś wią tynię i obserwują c kapł anó w. Pomimo tego, ż e wszyscy tutejsi turyś ci byli bardzo podekscytowani, sł udzy Ś wią tyni byli spokojni i ł adnie rozmawiali o czymś mię dzy sobą , okresowo ś mieją c się i uś miechają c.
- Przyzwyczaić się do tego! Myś lał em. Są tu codziennie. Po raz pierwszy w ż yciu dotarliś my do Ziemi Ś wię tej. A moż e mają inny stosunek do religii? Bardziej spokojny? I oczywiś cie jest tu duż o ludzi. Wszystko z kamerami i aparatami. I oto nadchodzi Ira. Ir, zró b mi zdję cie przed Golgotą .
Swoją drogą zazwyczaj nie da się mnie zmusić do robienia zdję ć , ale tutaj naprawdę czegoś chciał em. To takie miejsce!
Ale patrzą c na moją towarzyszkę , zdał em sobie sprawę , ż e zdecydowanie bardzo się martwił a na Kalwarii i nadszedł czas, aby zejś ć .
– Dobra, chodź my – powiedział em i wzią ł em ją za rę kę .
Po zrobieniu dwó ch krokó w Ira trochę się opamię tał a, a mimo to speł nił a moją proś bę o zdję cie. Potem powiedział a mi, ż e kł ania się krucyfiksowi i zapala ś wiece dla wszystkich dla zdrowia!
Nastę pnie zeszliś my tymi samymi ró wnoległ ymi schodami do Kamienia Namaszczenia, nad któ rym palił o się osiem lamp koś cielnych. Był o to miejsce, w któ rym ciał o Chrystusa został o zł oż one przed pogrzebem. Niedaleko od Kamienia znajdował się Edicule z Grobem Ś wię tym, któ ry widzieliś my już , gdy po raz pierwszy weszliś my do Ś wią tyni. Przy wejś ciu po obu stronach palił y się pochodnie ze Ś wię tym Ogniem bież ą cego roku. Tutaj, tak jak nam kazano, spaliliś my 33 ś wiece, a raczej wszystkie komplety ś wiec i ż eby nie opó ź niać kolejki wyszliś my na zewną trz. Nie mieliś my czasu, aby wejś ć do Kuvukliyi. Tam rozpoczę ł o się naboż eń stwo, a przewodnik już czekał na naszą grupę .
- Zhenya, - postanowił em zadać pytanie, - Tutaj nie do koń ca rozumiemy. Spó jrz, Ś wię ty Gró b, to jest wł aś nie miejsce, do któ rego zstę puje Ś wię ty Ogień i, có ż , samo miejsce pochó wku. Tutaj wszystko jest jasne. A co z Golgotą – dlaczego jest dosł ownie dziesię ć metró w dalej? O ile pamię tam, Jezus wszedł po schodach i nie został pochowany w tym samym miejscu, w któ rym został ukrzyż owany.
- Tak, chł opaki, dobra robota za pytanie! Faktem jest, ż e dokł adna lokalizacja krucyfiksu jest nieznana, być moż e ta gó ra już nie istnieje. Wierzono, ż e wcześ niej Golgota znajdował a się poza murami Jerozolimy. A teraz jest czę ś cią Ś wią tyni.
Wszystko jasne! Teraz wszystko jest na swoim miejscu!
- No chł opaki! Przejdź my dalej! - kontynuował Zhenya, gdy zebrał a się cał a nasza grupa i poprowadził a nas w gł ą b starego miasta.
Skoń czył y się arabskie dzielnice i szliś my wą skimi ż ydowskimi uliczkami. Był y tak wą skie, ż e nasza grupa ledwo mogł a się tam zmieś cić . A Ż ydom, nawiasem mó wią c, udał o się też tutaj jeź dzić samochodami. Ale pozostawał o dla mnie zagadką , co zrobią , gdy ich samochody spotkają się nos w nos. Nie oglą dał em tej sceny do koń ca - powinienem był biec dalej!
Coraz wię cej ludzi zaczę ł o pojawiać się na ulicy, ubranych na czarno, w czarnym kapeluszu i pejsach.
- Wygrał a! Patrz patrz! niektó rzy z naszych turystó w kł uli palcami.
Có ż , nie wiedzą , jak się zachować . Ciekawe, co się stanie, jeś li zobaczą kobietę w welonie? !
Przechodzą c przez ż ydowskie galerie handlowe zauważ ył em wł azy przypominają ce studnie przykryte szklaną pokrywą .
- Zhenya, co to jest? Zapytaliś my Ira i ja.
- To stare podziemne miasto, ale niestety dzisiaj tam nie dojedziemy - trzeba wcześ niej zamó wić przepustkę .
Jaka szkoda, ż e nie zobaczymy lochó w! To dobrze! Wię c kiedyś bę dzie powó d, ż eby tu wró cić !
Nasza zaprzyjaź niona firma stopniowo zbliż ał a się do punktu kontrolnego z taś mą prześ witują cą przez worki. To był a Ś ciana Pł aczu!
Sklepy nawiasem mó wią c, tutaj zadowolone. Sprzedawcami byli Ż ydzi, z któ rych jeden grzecznie powiedział mi po angielsku:
- Cześ ć , jak mogę Ci pomó c?
Kupił em baterie do aparatu, papierosy i nagle zobaczył em 33 ś wieczki, któ re też tutaj był y sprzedawane.
- Sprawdź my to teraz! – pomyś lał em i zapytał em – „Ile? ”
„Jeden dolar” — odpowiedział sprzedawca.
Nikt nie wą tpił , ż e przepł acił em na arabskim rynku!
Zebraliś my się w grupie na placu przed Murem. Zhenya wyjaś nił , co robić : dziewczę ta po prawej, chł opcy po lewej, a chł opcy przy wejś ciu musieli zał oż yć piuski.
- Dlaczego nie razem? zapytał a jedna z kobiet.
- Uważ a się , ż e mę ż czyzna nie moż e się w peł ni skoncentrować , gdy obok niego jest kobieta! Bę dzie rozproszony! - odpowiedział przewodnik.
Ira z paniami poszł a w prawo, a ja w lewo, po drodze fotografują c policjantó w na zakrytych quadach Polaris i armię dziewczą t maszerują cą przez plac. TAk! Dziewczyny też sł uż ą w Izraelu! I to wcale nie jest przeraż ają ce, ale bardzo prestiż owe! Mają wolne, a nawet zarabiają ! A po naboż eń stwie wzrastają szanse na przyję cie do dobrej pracy! Otó ż to! Ciekawe, czy Ira chciał by sł uż yć w wojsku? ! Z tymi myś lami udał em się do punktu kontrolnego, ale od razu wyrzucił em wszystko z gł owy. Musiał em się skoncentrować .
Mur został wzniesiony przez kró la Heroda Wielkiego od 37 do 4 roku n. e. Oznacza to, ż e miał a ponad 2000 lat. Ale w naszych czasach pozostał a tylko ta czę ś ć o dł ugoś ci 485 metró w. Mur, ogó lnie rzecz biorą c, był podporą Ś wią tyni, zniszczonej w 70 r. n. e. przez Rzymian. I nazywa się Ś cianą Pł aczu, ponieważ Ż ydzi po zburzeniu Ś wią tyni modlili się tutaj i opł akiwali ją .
Zakł adają c jarmuż , któ ra tu leż ał a na kupie, podszedł em do Muru. Jak wiecie, przychodzą tu notatki z cał ego ś wiata. Ale kiedy jesteś tu sam, nie potrzebujesz notatki. Wystarczy zł oż yć ż yczenie, dotykają c rę ką Ś ciany! Domyś lił am się . Stał . Potem wró cił . Nasza grupa już zaczę ł a ponownie gromadzić się na placu.
- Zł oż ył eś wszystkie ż yczenia? – zapytał Ira.
- Nie! Tylko jeden! A moż e duż o? Zhenya, czy moż esz mieć jedno czy wiele pragnień ? - Tyle ile chcesz!
- Wię c czekaj na mnie, znowu ucieknę !
I poszedł em ponownie. Pracownik, któ ry siedział przy wejś ciu, któ ry obserwował wszystkich zakł adają cych jarmuł ki, oczywiś cie był trochę zdziwiony, ale nic nie powiedział .
Grupa został a zebrana i wyszliś my za bramę , gdzie autobus już czekał . Nastę pny przystanek był w dzielnicy arabskiej, gdzie zabrano nas do duż ego sklepu z pamią tkami. Niespecjalnie chcieliś my niczego kupować , ale mimo wszystko zabraliś my trochę pamią tek - każ dy dostał w prezencie menorę . To ś wiecznik na siedem ś wiec - symbol judaizmu i kilka innych drobiazgó w. Nawiasem mó wią c, sklepy wszę dzie przyjmował y dolary amerykań skie, co znacznie uł atwiał o zakupy.
Potem natychmiast wsiedli do autobusu. Nie moż na był o stać na zewną trz. Ze wszystkich stron pró bował y nas otoczyć miejscowe arabskie dzieci, bardzo podobne do naszych Cyganó w na stacji, któ rzy bł agali o zmianę . Musiał em trzymać rę ce w kieszeniach. W innych sprawach to, ż e w dzielnicy arabskiej trzeba uważ ać , zrozumiał em na począ tku podró ż y, jak już powiedział em.
Kiedy wszyscy się zebrali, Zhenya ogł osił :
- Chł opaki! Teraz udasz się na wycieczkę do Betlejem. W Koś ciele Narodzenia Pań skiego.
Rozdział.13
Jedziemy do Palestyny? zapytał ktoś w autobusie.
- TAk! Tam bę dziesz miał swojego przewodnika, a ja tu poczekam!
Ludzie w autobusie ś miali się .
- Aha! Nie wiadomo, doką d nas posył a, ale sam „poczekaj tutaj”!
Wyraź nie widać był o, ż e niektó rzy ludzie w autobusie byli poruszeni. W koń cu Palestyna. Chociaż nie w Gazie, w wiadomoś ciach pokazywane są konflikty zbrojne. Ale nie był o doką d jechać , autobus i tak jechał ! Ira od razu zaczę ł a dzwonić do domu, ż eby ostrzec swoich krewnych, mó wią , ż e jeś li w ogó le, to szukajcie nas w Palestynie, ale ja się specjalnie nie martwił am. Wrę cz przeciwnie, był o bardzo, bardzo ciekawie!
Zhenya wysiadł i dziesię ć minut pó ź niej autobus podjechał pod ś cianę o wysokoś ci okoł o oś miu metró w!
Mur ten został zbudowany przez Izrael w 2003 roku w celu ochrony osiedli przed atakami terrorystó w palestyń skich.
Minę liś my punkt kontrolny. Ludzie energicznie dyskutowali o tym, co dzieje się w cał ym autobusie i byli podekscytowani.
- Wszystko bę dzie dobrze! Nagle powiedział em gł oś no: „Spó jrz, jadą w moją stronę dwa autobusy! ” Sprawdź my teraz, jak radzą sobie tam turyś ci. Czy są jakieś dziury po kulach… (Oczywiś cie powiedział em to dla ż artu)!
Ludzie zaczę li uważ nie przyglą dać się nadjeż dż ają cym autobusom. Okazał y się … puste. No moż e to nie wycieczka? !
Jechaliś my ulicami Betlejem. Wokó ł panował a bieda, był y gó ry ś mieci, a stare fiaty 124. jeź dził y dookoł a, jak nasz VAZ 2101, za pensa. Po okoł o dziesię ciu minutach podjechaliś my na przystanek autobusowy, gdzie już czekali na nas sprzedawcy, oferują c ró ż ne towary. Gdy wyszedł em, postanowił em je zignorować , ale potem zauważ ył em jednego arabskiego dziadka, któ ry sprzedawał irań skie szale dobrej jakoś ci.
- Jak duż o? Zapytał am.
„Pię ć dolaró w” — odpowiedział sprzedawca.
Cena tego produktu był a normalna, wię c nawet nie zawracał em sobie gł owy targowaniem się . Zabierają c od niego dwie chusteczki (jedną w prezencie, drugą dla siebie), w jednej kartce podał am dziesię ć dolaró w. Kupiec wzią ł pienią dze i podzię kował mi za zakup. Odwró cił em się , ż eby dogonić nasze, ale wtedy stał o się coś , czego w ogó le się nie spodziewał em. Dziadek poklepał mnie po ramieniu. Odwró cił em się , a on, pokazują c mi moją dziesią tkę , podzielił ją na dwie! To był o dwadzieś cia dolaró w! Sł ynny magik? ? ? Nie! Wszystko jest o wiele prostsze! Faktem jest, ż e pienią dze był y nowe i po prostu sklejone, ale nie sprawdził em w tym zgieł ku. Po pokazaniu mi tej sztuczki dziadek oddał mi dodatkowe dziesię ć . Dzię kują c staruszkowi i kupiwszy od niego kolejną palestyń ską kefiję w kratkę (naszym zdaniem arafatka), uciekł em. Otó ż to! Opowiedział em pó ź niej o tej sprawie wielu znajomym, któ rzy czę sto odwiedzali kraje arabskie, ale nikt nie wierzył , ż e moż e się to zdarzyć i to w zuboż ał ej Palestynie!
Ale odrzucił em proś bę innego sprzedawcy o zmianę moich 100 dolaró w na mniejsze. Nie był gotowy do eksperymentu. Kiedyś nastę pnym razem! Ogó lnie zdał em sobie sprawę , ż e kupują c mał e rzeczy, lepiej nie pokazywać duż ych rachunkó w. Niech leż ą w innej kieszeni!
Po przejś ciu kilku przecznic wzdł uż Betlejem wylą dowaliś my na placu w pobliż u cerkwi Narodzenia Pań skiego. Wejś cie był o poniż ej ludzkiego wzrostu, wię c musiał em się pochylić . Wewną trz znajdował y się kolumny, aw niektó rych miejscach podł oga został a usunię ta. Okazuje się , ż e niedawno odnaleziono tam pł yty, któ re zdaniem ekspertó w leż ą od czasó w „BC”. Ale jak dotą d nie został y one w peł ni zbadane, wię c pokró tce je zbadaliś my. Nawiasem mó wią c, prawie wpadł em do dziury, podchodzą c zbyt blisko krawę dzi. Powinniś my tu postawić pł ot!
Nastę pnie poszliś my za naszym przewodnikiem i stanę liś my na koń cu kolejki prowadzą cej gdzieś w dó ł . Nawiasem mó wią c, przewodniczką był a kobieta. Zdecydowanie z Rosji lub WNP, jak Ż eń ka, ale jakoś nam się nie podobał a od razu. Nie był a zainteresowana opowiadaniem, cią gle kaszlał a i krzywił a się . Tak, dobrze, dobrze! Nie przyszliś my tu, ż eby ją zobaczyć . Cał a nasza firma stopniowo przesuwał a się po schodach na dolne pię tro, jak do piwnicy. Ale teraz to piwnica. A w tym czasie był a to jaskinia, w któ rej Najś wię tsza Maryja Panna urodził a Jezusa Chrystusa! A teraz wejdziemy do tej jaskini! W rzeczywistoś ci po prostu nie mogł em w to uwierzyć !
Posuwają c się w szeregu i stopniowo schodzą c coraz niż ej, weszliś my do lochu. Wszę dzie palił y się ś wiece, a duchowny rozdawał konsekrowane kartki z obrazem na temat narodzin Chrystusa, a obok stał a urna na datki. Wkł adają c kilka dolaró w zauważ ył em, ż e wszyscy przykł adają usta do czternastoramiennej srebrnej gwiazdy na czymś w rodzaju pó ł ki. Okazuje się , ż e gwiazda wskazywał a dokł adnie miejsce, w któ rym narodził się Jezus Chrystus, a napisano na niej po ł acinie – „Tu Maryja Panna urodził a Jezusa Chrystusa”. Szczerze mó wią c, nigdy w ż yciu nie uż ywał em ust, ale tutaj zdecydował em. Po pierwsze, robili to wszyscy bez wyją tku, a po drugie, był a to druga co do wielkoś ci ś wią tynia prawosł awna!
Pocał ował em. Nie wydaje się to przeraż ają ce. Ale prawdopodobnie usta jednak lepiej wytrzeć . W koń cu wiele osó b się zgł asza. Nawiasem mó wią c, wł aś nie do tego był y mokre chusteczki. W tym samym miejscu Ira pobł ogosł awił a swó j krzyż , a ja uś wię cił em wodę w butelce. Któ re my jednak wypiliś my.
Ale to tylko jedna czę ś ć jaskini. Przeszliś my trzy metry. A oto ż ł ó bek – karmnik dla zwierzą t. W tym miejscu Najś wię tsza Maryja Panna, w powijakach, poł oż ył a Chrystusa po urodzeniu! Przekraczają c się i kł aniają c, skierowaliś my się do wyjś cia, aby nie opó ź niać kolejki. Jest duż o ludzi i każ dy chce to zobaczyć !
Po pewnym czasie wszyscy zebrali się przy wyjś ciu z jaskini, któ ra znajdował a się po drugiej stronie, a przewodnik oprowadził nas po reszcie Ś wią tyni. A po ogó lnej sesji zdję ciowej nasza firma poszł a do autobusu.
Był już wieczó r. Biorą c pod uwagę , ż e jedliś my tylko ś niadanie, po prostu strasznie chciał o mi się zjeś ć . Ale na szczę ś cie po drodze natknę liś my się tylko na sprzedawcó w napojó w. Nie był o jedzenia! Kupiwszy z ż alu sł oik arabskiej coli, niestety wsiadł em do autobusu. Gł owa zaczę ł a mnie boleć z gł odu. A jeś li zachoruje „w peł ni”, nic nie zł agodzi bó lu gł owy, z wyją tkiem snu. A do snu jeszcze daleko! A potem do autobusu wpadł a gł owa Araba.
Mam nadzieję , ż e jedzenie! - pomyś lał em i krzykną ł em do niego - "Chipsy? "
Na co Arab uś miechną ł się i pokazał ikony.
– Nie jedzenie – powiedział em ze smutkiem.
Po tym palestyń ski policjant wykopał sprzedawcę z autobusu, bo nie wolno mu był o wsadzić się do ś rodka nawet na centymetr. Nagle zrobił o mi się go ż al. Prawda, nie bardzo. Teraz, gdyby przynió sł ż etony, wspó ł czuł bym mu podwó jnie!
Ale cud się wydarzył ! Ktoś poklepał mnie po ramieniu. Obró cił em się . Turysta z naszej grupy wrę czył mi buł kę (podobno ż eby się już zamkną ć ), któ rej nie zjadł w samolocie. Uradowany podzię kował em mu i zaproponował em colę . Odmó wił , a ja, zaoferowawszy Irze buł kę , rozpoczą ł em posił ek. W sam raz na drinka. Skoń czywszy, zaczą ł em ze wszystkimi przyglą dać się Arabom biegają cym po autobusie z ró ż nymi towarami. Byliś my już blisko muru granicznego i był korek. Sprzedają cy zdą ż yli wię c pobiec za autobusami i zaproponować zakup od nich. Oferowane przez okno. Nasi turyś ci w odpowiedzi na nich radoś nie machali i ś miali się z tego, jak sprytnie gonią autobus, a ja dbał em o melodię , któ rą zademonstrował jeden z nich. Dlaczego spojrzał em, nie wiem. Najwyraź niej po posił ku wyzdrowiał !
Nie moż na był o tutaj otworzyć drzwi, a sprzedaż odbywał a się przez kierowcę autobusu - przez jego okno za niewielką ł apó wkę w wysokoś ci 1 USD!
Po rozważ eniu przeję cia dmuchną ł em. Zaczę ł a grać fajka (i bzdura, bo ja nie umiał em grać ), pasaż erowie autobusu ś miali się (ten chł opak umiera z gł odu, potem gra na fajce) i w tak wesoł ym towarzystwie odjechaliś my z powrotem do Izraela, ską d odebraliś my Zhenya.
- Wszystkim to się podobał o? - on zapytał .
- Taaa! turyś ci odpowiedzieli zgodnie.
- Nie miał em wą tpliwoś ci, ż e wszystko bę dzie dobrze! Mamy jedną z najlepszych agencji wywiadowczych na ś wiecie - Mossad. Gdyby Palestyń czyk siedzą cy w swoim mieszkaniu pomyś lał tylko o ataku terrorystycznym, za pię ć minut został by zabrany przez sł uż by specjalne. Có ż , to oczywiś cie w przenoś ni!
- W programie został o nam jeszcze jedno miejsce. Moż esz tam pł ywać ! Zhenya dodał i ruszyliś my dalej.
Rozdział.14
Po przebraniu się i powrocie do autobusu podzieliliś my się ze sobą wraż eniami i pytają co spojrzeliś my na Ż eń kę . Na lotnisko?
- Nie! – powiedział – „Najpierw obiad! ”
- Wreszcie!
Pojechaliś my do restauracji w pobliż u oś rodka. Cał e jedzenie, takie jak ś niadanie, był o wliczone w cenę wycieczki, ale napoje był y pł atne osobno. Przy restauracji był supermarket, w któ rym kupowaliś my pamią tki z Morza Martwego dla naszej ojczyzny. Sole do ką pieli, bł oto, kosmetyki.
A potem pojechaliś my na lotnisko.
Chł opaki, dzię kuję wszystkim! Zhenya poż egnał się z nami. Przyjdź cie do Ziemi Ś wię tej jako pielgrzymi! Izrael, Jordania. . . jest o wiele wię cej miejsc do odwiedzenia!
- Dzię kuję za wycieczkę ! - Powiedział em i wrę czył em Zhenyi 20 dolaró w napiwku, - Czy mogę zapisać twó j numer telefonu, co jeś li znó w się spotkamy?
Po wymianie numeró w telefonó w komó rkowych i ponownym podzię kowaniu (swoją drogą Zhenya poradził mi, ż ebym na lotnisku nie nosił a palestyń skiej kefii, chociaż nie miał am takiego zamiaru), poszliś my do odprawy. Wszystko poszł o bardzo szybko, nie trzeba był o tutaj zdejmować butó w, pł yn moż na był o bez problemu zabrać ze sobą na pokł ad, wię c wszystkie pamią tki został y z nami!
Ale przy kontroli paszportowej trzeba był o się ocią gać . Wpuszczają tu wszystkich, a wypuszczają dopiero po sprawdzeniu, czy coś nie wydaje się dziwne dla obsł ugi lotniska. Tak się zł oż ył o, ż e Ira miał a w paszporcie zdję cie z ciemnymi wł osami, a teraz był a jasna. W zwią zku z tym został a poproszona o weryfikację paszportu rosyjskiego, któ rego oczywiś cie nie miał a przy sobie.
- Có ż , nie farbujesz wł osó w, ale my czę sto! - powiedział Ira pracownikowi.
Był o jasne, ż e był a uraż ona, ale postanowił em zmienić sytuację w ż art i od razu dodał em, wskazują c na wł osy - „Morze Martwe”. To znaczy, ż e wł osy Iry wł aś nie wyblakł y nad Morzem Martwym, a uś miechnię ty pracownik przepuś cił nas.
Oczekiwanie na wejś cie na pokł ad poszł o dobrze, ponieważ na tym lotnisku palarnia był a ró wnież doł ą czona do kawy. Potem Ira i ja spacerowaliś my po doś ć duż ym sklepie Duty Free, nie zapominają c o kupieniu Janish butelki Olmeki, a potem udaliś my się do lą dowania.
Do samolotu weszliś my też rurą , co zaoszczę dził o sporo czasu. Wszyscy usiedli na swoich miejscach, ale z jakiegoś powodu drzwi się nie zamknę ł y. Czekaliś my na coś . Stewardessy i stewardzi biegali po kabinie, dzwonią c gdzieś i był o jasne, ż e dzieje się coś niezwykł ego. Jak się pó ź niej okazał o, w samolocie brakował o dwó ch pasaż eró w. Albo się zgubili, albo celowo pozostali w Izraelu. Nigdy ich nie znaleziono i myś lę , ż e po prostu postanowili zostać nielegalnie. Trudno się zgubić . Nawet nie szukają c przewodnika, moż esz wypowiedzieć sł owo „Eapot? ” w każ dym sklepie handlowym, a on wskaż e Ci drogę . Albo po prostu weź taksó wkę . Po okoł o godzinie oczekiwania na zaginionych turystó w odlecieliś my bez nich!
Po przelocie nad ś wiecą cymi ś wiatł ami Cypru wkró tce wylą dowaliś my w Turcji.
- Domy! – powiedział em do Iry.
- Gdzie jest dom? W Turcji?
- No tak! Wylecieliś my stą d! Wię c teraz mamy tu dom!
Był a dokł adnie 4 rano, kiedy kierowca autobusu przywió zł nas do hotelu. Miną ł dzień od naszego wyjazdu! Weszliś my do pokoju i zmę czeni, wyczerpani, ale bardzo zadowoleni z wycieczki, zasnę liś my!
Rozdział.15
Obudziliś my się w samą porę na lunch. Po zjedzeniu, odzyskaniu sił i ponownej wymianie wraż eniach na temat Izraela, dzisiaj postanowiliś my nie chodzić na plaż ę , ale pozwolić sobie na zakupy i poszukać galanterii skó rzanej. Oferowane darmowe wycieczki do centró w handlowych nam nie odpowiadał y. Musimy iś ć sami! A na czym? Zastanawiam się , czy są autobusy?
„Sł uchaj”, powiedział em, „dlaczego potrzebujemy transportu publicznego? Dlaczego zabraliś my ze sobą mię dzynarodowe prawo jazdy! Chodź , poszukajmy wypoż yczalni samochodó w.
Okazuje się , ż e ta usł uga był a ś wiadczona bezpoś rednio w hotelu. Podeszliś my do stolika, obok któ rego był o mał e ogł oszenie z napisem „Bogazkent wynajem”. Pracownika nie był o na miejscu, ale portier w „recepcji” powiedział , ż e za pię ć minut przyjdzie. W oczekiwaniu postanowiliś my przestudiować cennik.
Najtań szy samochó d to Renault Symbol z instrukcją , 45 dolaró w dziennie. Potem Renault Logan, Hyundai Accent, Nissan Almera i… BMW X5 za 95 dolaró w. Nadpł ata 50 dolaró w, ale warto. „X5” Nigdy nie jeź dził em i chciał em tylko spró bować ! I. . . nic się nie stał o. Przywitał nas pracownik wypoż yczalni „rent ka” i od razu poinformował , ż e w kasie pozostał tylko „Renault Simbol”, reszta samochodó w był a zaję ta.
– A ten czarny „X5” stoją cy przy hotelu? Zapytał am.
– Whis od poszukiwanego szefa! Turcy odpowiedzieli z uś miechem.
– No tak, jest praktycznie przy wjeź dzie… tak jak w aucie wł aś ciciela. Szkoda! Có ż , co robić , jedzmy! Oto moje mię dzynarodowe licencje.
I wyją ł em tę duż ą i niewygodną ksią ż kę .
- Tutaj z visu? zapytał mnie pracownik.
Nie, i to ja celowo stał em w kolejce przed policją drogową , ż eby pó ź niej pytali mnie za granicą „Czy to z visu? ”!
- Wszystko jasne! Zaś miał em się i wyją ł em zwykł e plastikowe prawa.
- OK! - powiedział Turek - Case ka (poł oż ył kluczyk na stole i dał znak, ż e samochó d stoi na hotelowym parkingu za rogiem), dokumenty w ka, paliwo dziesię ć litró w, wen back ka, paliwo dziesię ć litró w, polisa stop o wypadek o zatrzymaj się na drodze – zadzwoń do mnie koniec, ale problemy… pete nelzya!
Tł umaczenie: „Oto kluczyki do samochodu, dokumenty są w ś rodku, jest dziesię ć litró w benzyny, przy zwrocie samochodu powinna być taka sama iloś ć (czyli to, co odtoczył eś - uzupeł nij), jeś li zatrzymaj policję , masz wypadek lub samochó d się zepsuje, zadzwoń do mnie na ten telefon, a my zdecydujemy o wszystkim. " „Nie moż esz pić podczas jazdy” - powiedział to prawie po rosyjsku!
– Tak, wcale nie piję ! - powiedział em i wrę czył em 45 dolaró w, na co Turek uś miechną ł się i ż yczył powodzenia.
Nawiasem mó wią c, osoba z alkoholem do 0.5 ppm nie jest uważ ana w Turcji za pijaną i moż e prowadzić samochó d.
Udaliś my się do wyjś cia, po drodze pytają c recepcjonistkę , gdzie moż emy