Выбрала этот отель из-за цены и неплохих отзывов, многого ждать от двушки нельзя, только переночевать, а вот это оказалось не так просто, но попорядку.
Прилетела в Салоники в 17 часов, в отеле в начале седьмого, ключ дали сразу, номер 105, самый ближайший к выходу, первый жилой этаж. Как только зашла в номер ощущение как в яме, окно выходит во двор над которым навес высотой до перил балкона, плюс темно, хотя западная сторона в это время солнечная, но недалеко до дома напротив и деревья. Вернулась на рецепцию попросила заменить номер, сказали что все занято и можно только через 4 ночи, ладно я же не знала, что это еще цветочки.
Поужинала, уже за ужином пожалела что оплатила заранее ужины на весь срок, кухни в отеле маленькая, что-то по мелочи готовят, а ужины привозят готовые и разогревают, и шведский стол только салаты, а горячее подают порцию, выбора нет. Сбегав в лидл за соком и водой решила лечь пораньше, все таки дорога. Как только включила свет тут же появились гости – комары, растительность во дворе видимо неплохо поливают и там достаточно сыро, кстати на улице комары не так заметны. Пришлось закрыть окно. Потом стало душновато, попробовала включить кондиционер, он оказался направлен прямо на кровать и лежать под ним невозможно, снова открыла окно, хорошо с собой был фумигатор. Вроде начала засыпать, но в это время кто-то решил воспользоваться лифтом, который оказался за стенкой и которого в этом сезоне точно не смазывали, и было прекрасно слышно все с лестницы, в общем последний жилец вернулся в отель около полтретьего ночи, а в семь пришел хозяин отеля и стал громко разговаривать с ночным портье.
Хозяин по-русски не говорит, а полька, говорящая по-русски появляется в середине дня, я дождалась представителя музединиса, объяснив ей ситуацию, сразу сказали что нет свободных номеров, но есть интернет (вай-фай бесплатный, но сигнал очень слабый, а в номерах еще и не устойчивый) и букинг по данным которого в отеле есть 3 свободных номера, в т. ч. два той же ценовой категории как мой, пришлось проявить настойчивость, вплоть до звонка менеджеру в Минск, в итоге пообещали переселить завтра. Следующей ночью последний жилец вернулся в отель чуть раньше двух часов.
На третий день переселили в номер на втором этаже с окнами на улицу, В этот день уехала на целый день в Салоники, вещи сложила в чемодан, перенесли сами. накануне, когда договаривались о переселении мне сказали что освободятся номера на втором и третьем этаже, я сказала что лучше повыше и в результате дали ниже. Номер оказался четырехместным, двуспальная кровать располагалась в закутке без окон и отделялась от основной комнаты шторой, в основной комнате были две односпальные кровати.
Те кто пишет, что во дворе тише, скорей всего там не жили, или одновременно с ними напротив не жили китайцы или вьетнамцы (я их не различаю), которые допоздна громко разговаривали, монотонный шум улицы проще не замечать.
В отеле всего провела 11 ночей, из 9 ночей во втором номере дважды поменяли белье, убирали почти каждый день, к горничным претензий нет, на рецепции вроде все вежливо, с улыбками, но как только чего требуешь замечается «камень за пазухой». Еще не понравилось что ключи не сдают, а просто оставляют на стойке, бери какой хочешь. Большинство людей конечно честные, но…, я ключ не оставляла, носила с собой, никто ничего не сказал.
Отъезд был в 15-30, за задержку на 4 часа номера хотели около половины суточной стоимости, по букингу в отеле 8 свободных номеров…
Wybrał em ten hotel ze wzglę du na cenę i dobre recenzje, nie moż na wiele oczekiwać od kawał ka kopiejki, po prostu spę dź noc, ale okazał o się , ż e nie jest to takie proste, ale w porzą dku.
Przybył em do Salonik o godzinie 17, w hotelu na począ tku sió dmego, klucz został wydany natychmiast, pokó j 105, najbliż ej wyjś cia, pierwsze pię tro mieszkalne. Jak tylko wszedł em do pokoju, czuł em się jak w dziurze, okno wychodzi na dziedziniec nad któ rym jest baldachim aż do balustrady balkonu, plus jest ciemno, choć strona zachodnia jest w tym czasie sł oneczna, ale niedaleko dom naprzeciwko i drzewa. Wró cił em do recepcji i poprosił em o zmianę numeru, powiedzieli, ż e wszystko jest zaję te i moż na był o dopiero po 4 nocach, ok, nie wiedział em, ż e to jeszcze kwiaty.
Zjadł am obiad, już na obiedzie ż ał ował am, ż e za cał y okres zapł acił am za obiady z gó ry, kuchnie w hotelu są mał e, gotują coś do drobiazgó w, a obiady są gotowe i rozgrzane, a bufet to tylko sał atki, a gorą ca porcja jest serwowana, nie ma wyboru. Pobiegł em do lidl po sok i wodę , postanowił em jednak wcześ nie poł oż yć się do ł ó ż ka. Gdy tylko wł ą czył em ś wiatł o, od razu pojawili się goś cie - komary, roś linnoś ć na podwó rku jest podobno dobrze podlana i jest tam doś ć wilgotno, a komary nie są tak zauważ alne na ulicy. Musiał em zamkną ć okno. Potem zrobił o się duszno, pró bował em wł ą czyć klimatyzator, okazał o się , ż e jest skierowany bezpoś rednio do ł ó ż ka i nie moż na się pod nim leż eć , ponownie otworzył em okno, miał em przy sobie fumigator. Wyglą da na to, ż e zaczę ł a zasypiać , ale w tym czasie ktoś zdecydował się skorzystać z windy, któ ra był a za ś cianą i któ ra w tym sezonie zdecydowanie nie był a smarowana, a ze schodó w wszystko był o doskonale sł yszalne, w ogó le wró cił ostatni lokator do hotelu okoł o wpó ł do trzeciej nad ranem, ao sió dmej przyszedł wł aś ciciel hotelu i zaczą ł gł oś no rozmawiać z nocnym portierem.
Wł aś cicielka nie mó wi po rosyjsku, aw ś rodku dnia pojawia się Polka mó wią ca po rosyjsku, czekał am na przedstawiciela Musedinis, tł umaczą c jej sytuację , od razu powiedzieli, ż e nie ma wolnych pokoi, ale jest internet ( Wi-Fi jest darmowe, ale sygnał jest bardzo sł aby, a pokoje też niestabilne) oraz rezerwacja, zgodnie z któ rą hotel ma 3 wolne pokoje, m. in. dwa w tej samej kategorii cenowej co moje, musiał em być wytrwał y, aż do telefonu do kierownika w Miń sku, w wyniku czego obiecali przenieś ć się jutro. Nastę pnej nocy ostatni lokator wró cił do hotelu tuż przed drugą .
Trzeciego dnia przenieś li się do pokoju na drugim pię trze z oknami na ulicę , tego dnia wyjechał em na cał y dzień do Salonik, wł oż ył em rzeczy do walizki i sam je przeniosł em. dzień wcześ niej, kiedy zgodzili się na przeprowadzkę , powiedzieli mi, ż e pokoje na drugim i trzecim pię trze bę dą wolne, ja powiedział em, ż e lepiej być wyż ej i w efekcie dali mi niż szy. Pokó j okazał się czteroosobowy, podwó jne ł ó ż ko znajdował o się w zakamarku bez okien i był o oddzielone od gł ó wnego pokoju zasł oną , w gł ó wnym pokoju znajdował y się dwa pojedyncze ł ó ż ka.
Ci, któ rzy piszą , ż e na podwó rku jest ciszej, najprawdopodobniej tam nie mieszkali, a naprzeciw nich nie mieszkali Chiń czycy czy Wietnamczycy (nie odró ż niam ich), któ rzy do pó ź na rozmawiali gł oś no, ł atwiej nie zwró ć uwagę na monotonny hał as ulicy.
Spę dził em w hotelu ł ą cznie 11 nocy, z 9 nocy w drugim pokoju poś ciel był a zmieniana dwa razy, był y sprzą tane prawie codziennie, na pokojó wki nie ma ż adnych skarg, wszystko wydaje się być grzeczne w recepcji, z uś miecha się , ale gdy tylko zaż ą dasz czegoś , „kamień na twoim ł onie” zostanie zauważ ony. Nie podobał o mi się też , ż e nie oddają kluczy, ale po prostu zostaw je na ladzie, weź co chcesz. Wię kszoś ć ludzi jest oczywiś cie uczciwa, ale… nie zostawił am klucza, nosił am go ze sobą , nikt nic nie powiedział .
Wyjazd był o 15-30, za opó ź nienie 4 godzin, pokoje chciał y okoł o poł owy dziennego kosztu, zgodnie z rezerwacją w hotelu był o 8 wolnych pokoi.. .