Na począ tek hotel jest cał kowicie opuszczony. Nie ma drzewa, krzaka, ł awki, nic! Dookoł a niewykoń czone, jakieś baraki, wszystko zupeł nie szare. W hotelu nie ma muzyki w tle, zupeł na cisza; cisza na basenie, woda jest zimna, jacuzzi nie dział a, nie moż na wskoczyć do basenu, wszystko to obsł uguje nudny i zaspany facet.
Zjedzenie ś niadania rano jest prawie niemoż liwe. 700 Chiń czykó w jednocześ nie stł oczonych w mał ej jadalni niczym metro w godzinach szczytu, wszystkie stoł y i podł oga są zasypane skorupkami jajek i ogó rkami. Hał as jest jak w szkole podczas przerwy: Chiń czycy krzyczą , komunikują się ze sobą i wszyscy razem, dyndają mię dzy stolikami. Cał y personel jest zagubiony. Nie mają czasu na zrobienie herbaty czy kawy, czy posprzą tanie stoł ó w. Ten ruch trwa od 6-30 do 9 rano. Potem przynajmniej moż na zjeś ć ś niadanie, ale autobus na plaż ę już odjechał (9-00). Musimy poczekać.12. Kiedy Chiń czycy opadają , w hotelu panuje taka ś miertelna cisza, ż e przez nie wkrada się horror. Hotel do wieczora przypomina ducha.
A wieczorem wszyscy ci sami Chiń czycy i kolejka na obiad, któ ra wychodzi poza jadalnię . Na obiad trzeba zejś ć kilka razy, ż eby nie stać wstydliwie w kolejce po jedzenie. Nie mamy znowu czasu na wieczorny autobus, bo kolacja zaczyna się o 18-30, a autobus odjeż dż a o 19-00. Miną ł wieczó r. Pozostaje siedzieć w jadalni i sł uchać muzyki pogrzebowej. Ona jest naprawdę pogrzebem! Kiedy zapytał em kierownika, dlaczego tak jest, odpowiedzieli „tak powinno być ”. Albo pospaceruj po martwym hotelu (Chiń czykó w znowu zabrano) albo weź.40 dolaró w za taksó wkę (20 w jedną i drugą stronę ). Dojazd do najbliż szej cywilizacji zajmuje pó ł godziny.
Mieliś my też „szczę ś cie” z pogodą : 4 z 6 dni padał o. Jednego dnia specjalnie zmokliś my, czekaliś my też.4 godziny na transfer do hotelu.
Mokre stroje ką pielowe i rę czniki w hotelu nie wysychają . Wyszliś my z sytuacji z suszarką do wł osó w. W pokoju nie był o ró wnież suszarki do wł osó w. Proś by do recepcji o wniesienie brakują cych przedmiotó w do pokoju realizowane są co trzeci raz. Twarze pracownikó w są absolutnie plastyczne, oboję tne.
Pojechaliś my na wakacje z okazji urodzin dzieci. W hotelu nie ma praktyki gratulowania urodzin.
Widok z okna pokoju jest okropny, wentylacja albo w ogó le nie dział a, jeś li dział a, robi się bardzo zimno i strasznie pachnie wilgocią (lub pleś nią ). W pokoju cał y czas pachnie dymem papierosowym. Odmó wili zmiany numeru.
Tak cudowne urodziny dzieci (pomimo tego, ż e specjalnie to wyraził em) polecił mi kierownik firmy turystycznej TEZ - ekspert w swojej dziedzinie.
Szkoda straconego czasu (o pienią dzach generalnie milczę ).