Pokoje bardzo fajne, w stylu chiń skim, wszystko nowe, nowoczesne. Dziwna ł azienka i toaleta ze wzglę du na to, ż e są za matowym szkł em i nie ma w ogó le izolacji akustycznej)). Rę czniki był y codziennie sprzą tane i zmieniane, stale dodawano kosmetyki: ż el pod prysznic, szampon, mał e pasty do zę bó w, czepki pod prysznic, a nawet szczoteczki do zę bó w. Klimatyzator dział a dobrze. Hotel znajduje się w spokojnej okolicy. W ogó le nie ma animacji. Pię kno jest wszę dzie niezwykł e. Co drugi dzień jeź dziliś my na wycieczki: na wł asną rę kę (wypoż yczyliś my skutery w hotelu) i kupowaliś my u przewodnika. Dolary moż na wymienić bezpoś rednio w hotelu. Kurs jest wszę dzie taki sam. W hotelu znajduje się mał y sklep, ceny napojó w, lodó w itp. są wyż sze niż moż na kupić w mieś cie.
W pobliż u hotelu znajduje się wiele kawiarni i sklepó w (10-15 minut spacerem). Istnieje bezpł atny transfer do restauracji. Ceny są tam znacznie niż sze niż w Kijowie. Na przykł ad ogromna kaczka po pekiń sku kosztuje 410 UAH. To i kaczka z warzywami + zupa to ogromna waza z mię sem z kaczki. Czyli 3 w jednym. Aż trudno był o uwierzyć , ż e był o tak tanio i smacznie. Jedli też ż ó ł wie i homary. wszystko w przystę pnych cenach. W sumie idź na cał oś ć , nie poż ał ujesz. Plaż a znajduje się po drugiej stronie ulicy od hotelu, nie ma wystarczają cej liczby leż akó w dla wszystkich. Ale to nie jest dla nas problem. Przez wię kszoś ć czasu byliś my w stanie zabrać lokalnie. nie od razu, wię c ludzie wyszli i poszliś my spać . Parasole i leż aki gratis. Koniecznie wybierzcie się na wycieczki na Wyspę Mał p, do parku z posą giem bogini Guanyin, do panoramy Sanyi (bezpł atnie) i szklanego mostu nad przepaś cią .
Wakacje przypadł y w styczniu, wię c decydują c się nie mę czyć się upał em i wysoką wilgotnoś cią , ale nadal opalać się i pł ywać w morskiej wodzie, wybraliś my Hainan, Sanya.
Od hotelu nie oczekiwano nic nadprzyrodzonego, wybraliś my taki, abyś my mogli po prostu spę dzić noc. W tym sensie nie ma niespodzianek. Sł aba „troechka”, raczej „dwó jka”.
Tak wię c szafka, w któ rej stał a lodó wka, był a zepsuta - zawiasy był y odkrę cone. Przy pierwszej pró bie otwarcia szafy i dostania się do lodó wki ż ona dostał a wył amane drzwi na nodze. Naprawa scyzorykiem trwał a 3 minuty. Teraz pytanie brzmi: oni sami, wł aś ciciele hotelu, nie mogli zrobić tego drobiazgu. Nie zapamię tał bym tego, gdyby nie dalsze wydarzenia.
W toalecie nie był o papieru toaletowego. Có ż , jesteś my doś wiadczonymi jeź dź cami, jak zawsze zabraliś my ze sobą rolkę - moż e wytrzeć rę ce lub gdzieś kurz. Pomó gł .
Pokó j był uważ any za „widok na ogró d”, w rzeczywistoś ci był to „widok na parking”.
Bezpoś rednio przed oknem, a my mieszkaliś my na 1 pię trze, zaaranż owano parking z odpowiednimi oznaczeniami na chodniku. Chiń czycy, lud bardzo ekspresyjny i hał aś liwy (bardziej hał aś liwy nawet niż Wł osi, któ rych wcześ niej uważ ał em za wynik kazirodztwa mię dzy Moskalami a Cyganami), mieli zwyczaj wjeż dż ać na parking nocą . Pomimo tego, ż e samochody w Chinach są nowe, zadbane, z dobrymi tł umikami, sami Chiń czycy, któ rzy przyjeż dż ali nocą , krzyczeli jak turuchań skie mewy. Sł ychać ich był o znacznie lepiej niż nawet z pobliskiego placu budowy. Budowa w rzeczywistoś ci nie przyniosł a ż adnych niedogodnoś ci.
Aby nie obcią ż ać się jakimś harmonogramem, nie przywią zywać się sztywno do hotelu, zawsze staramy się wzią ć „BB”. Tym razem zrobili to samo. Dobra robota!
A wię c pierwsze ś niadanie. Makaron z niewielką iloś cią mię sa skrę cony do wielkoś ci ziarenka maku. Myś lę , ż e to był bawó ł , przynajmniej suchoś ć mię sa sugerował a, ż e tak.
Dwa rodzaje (wedł ug stopnia gę stoś ci, ale nie zawartoś ci), - nie wiem, jak się to nazywa, gdy niewielka iloś ć ryż u unosi się w mę tnej wodzie… zupa (? ).
Koniecznie ugotowane na twardo aż niebieskie jajka kurze, któ re Chiń czycy „zamiatają ” z wielką przyjemnoś cią . Moja ż ona i ja nie jesteś my Chiń czykami.
Kilka razy duszone kawał ki pomidoró w z drobno posiekanym jajkiem. Kilka razy był a albo rzepa, albo brukiew, z drobno posiekanymi koś ć mi, na któ rych po dokł adnym zbadaniu moż na był o znaleź ć mikroskopijne resztki ś cię gien, parę duszonej marchewki, pokrojonej na duż e kawał ki, z dodatkiem oczywiś cie czegoś nie pochodzenia mię snego. Nie przesadzam!
Kilka razy pojawił się ryż gotowany, lekko doprawiony sosem sojowym i sproszkowany ma-alam, z iloś cią startych i drobno zmielonych jajek.
Z warzyw zawsze był y pomidory (cztery razy wiś niowe), ś wież e ogó rki, sał ata chiń ska, nawet trzy razy z posiekaną cebulą . Zawsze był sł odki chiń ski majonez.
Buł ek był o pod dostatkiem. Koniecznie mał e pieczone „pampusiki” wielkoś ci sowieckiego rubla metalowego, raz nawet z drobno posiekanym ogó rkiem i majonezem, jak kanapka. Kilka razy zjedli kromki sł odkawego chleba pokrojone w cienkie kromki, posypane na wierzch czymś w rodzaju ketchupu (choo-out - trochę ) i czymś w rodzaju najmniejszych pł atkó w suszonego mię sa (? ), któ rym nie jestem do koń ca Pewnie, nie czuł em tego, jakoś się wysmarował...
Osobliwoś cią chiń skiego jedzenia jest to, ż e wię kszoś ć potraw ma sł odkawy smak, prawie nie ma soli, ale soli też nie ma na stoł ach. . . Po dł ugich poszukiwaniach jakoś znalazł em zwykł ą solniczkę .
Sokó w nie pili na co dzień (dzię ki Bogu! ), jakie soki, z duż ą iloś cią owocó w (! ) robiono z proszku (!! ! )
Czę ś ciej był a herbata (chiń ska, Yo! parzona bezpoś rednio w torebkach, Yo! W tym samym pojemniku, z któ rego wlewa się ją do szklanki.
Swó j stosunek do chiń skiej herbaty mogę oddać tylko jednym poró wnaniem: po wielu podró ż ach po Ewenkii, Transbaikalii, Chakasji, Tuwie, Uralu Pó ł nocnym itp. , czasami z braku czegokolwiek pił em wodę z bagien, beczek, podobne zbiorniki. Po ugotowaniu ta woda, jeś li nie jest niczym doprawiona smakiem i aromatem, przypomina chiń ską herbatę .
Herbata, muszę przyznać , mam na myś li dobrą herbatę angielską , indyjską , cejloń ską , herbatę i ja, i moją ż onę bardzo lubimy.
Był a też kawa. Có ż , był o i był o, nie pamię tam ani smaku, ani aromatu. Chiń ska kawa. . .
Zawsze był o mnó stwo chiń skich buł eczek gotowanych na parze. Ró ż ne kolory. O smaku nie mogę nic powiedzieć : pró bowaliś my już wcześ niej tych dzieł chiń skiej sztuki kulinarnej, wię c nie ryzykowaliś my.
Buł eczki był y obfite! Wszystkie moż liwe kolory tę czy: biał y, ż ó ł ty, fioletowy, kawowy, z odcieniami. . .
Wszystko. Nie ma nic wię cej do zapamię tania o sł ynnej kuchni chiń skiej. To znaczy, trudno zapamię tać cokolwiek pozytywnego.
Jedliś my kilka razy w hotelowej stoł ó wce. Chodzą c tam czę ś ciej (codziennie) i upewniają c się , ż e nie ma nic poza tymi „mdł oś ciami”, wdrapywali się do lodó wki, wyjmowali carpaccio, surową wę dzoną kieł basę , w skrajnych przypadkach zimne przeką ski z KFS lub Macdonald's i wbijali to uczucie gł odu .
Obiad i kolacja pojechaliś my do miasta (hotel na obrzeż ach). Czasami jedli wieczorem na plaż y. Przyszedł Chiń czyk, któ ry przynió sł ś wież y rubin (kilka rodzajó w), pł aszczki, kalmary, skrzydeł ka z kurczaka, podroby, bylochki, któ re od razu usmaż yli wraz z resztą na wę glu drzewnym, ser tofu (z soi), grzyby itp. itp. re. Gdyby nie ta chiń ska, z jej bajecznym bogactwem (w poró wnaniu do kuchni hotelowej) musielibyś my codziennie wę drować po mieś cie (do najbliż szej, nie najlepszej restauracji z europejską kuchnią , dojazd zajmuje jakieś.10 minut, ale tak był o nie najlepsza z restauracji) My, po fanaberii w hotelu, najbardziej podobał a mi się restauracja Beryozka.
Ilya (piszę to do wł aś ciciela restauracji), dzię kuję , ż e nie pozwolił eś mi umrzeć z powodu niedoż ywienia i niestrawnoś ci! I wielkie cześ ć dla twojego towarzysza Edwarda! Dzię ki chł opaki!! !
A co jeszcze z hotelem?
Rę cznikó w nie moż na był o wymieniać codziennie, zostawiają c na pokrywie toalety mokry i brudny rę cznik spoś ró d tych zawartych w obowią zkowym zestawie…
Mogliby „zapomnieć ” o nał oż eniu szamponu i ż elu pod prysznic, pozostawić na podł odze ś mieci i cudze wł osy (ja i moja ż ona mamy kró tkie wł osy i nie rzucamy). Mogli zostawić wodę na podł odze w toalecie - odpł yw w podł odze był tak naprawiony, ż eby czę ś ć wody nie spł ywał a tam sama. . .
Tak, prawie zapomniał em! Nie kupuj piwa w hotelu! W cią gu dnia kosztuje 2-3 razy wię cej niż chiń ski sklepikarz po drugiej stronie ulicy, 70 metró w od hotelu.
O samym piwie: Anchor i Tsingtao smakował y przyjemnie, ale mimo deklarowanych 4 nieparzystych stopni ż adne piwo nie „wstawia się ” w ż aden sposó b, nawet jeś li pije się kubeł kiem.
I ostatnia rzecz: zawsze wspominali Tajlandię w pozytywnym kontekś cie. . .
Prawie zapomniał em!
Dosł ownie przed wyjazdem zostaliś my „oskarż eni” o przyję cie boż onarodzeniowe!
Moja ż ona i ja wcią ż wiemy z Tajlandii - co to za rozwó d dla pienię dzy.
Myliliś my się !
Chrystmas party po tajsku to po prostu impreza towarzyska w poró wnaniu do chiń skiej chrystmas party.
Nie pamię tam takiej nę dzy nawet w czasach studenckich, kiedy w oczekiwaniu na stypendium lub jakiś „sabat” studenci w hostelu „jedli ostatni chrzan bez soli”!
A najciekawsze jest to, ż e „Pegasus” nalega na nieuczestniczenie w pił owaniu otrzymanego za to ciasta, jeś li mogę powiedzieć „zabawa i objadanie się ”. Có ż , mieliś my ze sobą butelkę Red Label dla cał ej naszej sześ cioosobowej firmy przy stole. A potem nie był o już nic do zapamię tania. No, oczywiś cie poza mił ymi sł owami o hotelu i Pegazie z ich wymuszonymi rozrywkami, takimi jak obecne na imprezie dzieci przeskakują ce przez bambusowy kij…