Nie ma ż adnych skarg na personel recepcji i pokojó wki - wszystko w porzą dku, w porzą dku, pokó j w miarę czysty (w rogach był a paję czyna, za ł ó ż kami i kanapami był kurz i brud, ale nie rozpieszczaliś my się , byliś my nie boję się Sama podł oga był a regularnie myta, naczynia też zmieniał y się akcesoria.
Bardzo ł adny park wokó ł i przyjazny personel, któ ry się nim opiekuje.
Ale "restauracja".... Hotel ma 3 (TRZY! ) gwiazdki, z taką restauracją...To katastrofa, obywatele...Przynieś li do niego barszcz, jaką ś dziwną "kwaś ną ś mietanę ", któ ry po bliż szym zbadaniu okazał się majonezem. Dlaczego barszcz z majonezem kelner nie mó gł od razu odpowiedzieć - poszł a zapytać . Odpowiedź bardzo nas zaskoczył a: „I zabrakł o nam ś mietany! ” W rezultacie w „restauracji” na pewno przez kilka dni nie był o kwaś nej ś mietany (dotarcie do supermarketu zajmuje pó ł godziny). Podano cudowne serniki, któ re rozsmarowywał y się na talerzu niczym kefir. Na proś bę o zmianę kelnera oczywiś cie wymienił a, ale zapytał a mnie "Czy sam w ogó le ugotował eś serniki? " Musiał am wytł umaczyć , ż e wiem, jak gotuje się serniki i wiele wię cej, a nawet wiem, jak prawidł owo uł oż yć sztuć ce, w przeciwień stwie do kelneró w restauracji Albatros… Podają powoli.
Kolejny ż ywy przykł ad: idę rano do „restauracji”, uś miecham się , gł oś no mó wię „Cześ ć ! ” - personel milczy i marszczy brwi. Na „Dzię kuję ! ” - też cicho...Ogó lnie chł opaki prawie nie dostali napiwku z oczywistych powodó w, ale poszli do znakomitego baru "Villa Rossa" na plaż y. Kto nie wierzy w ró ż nicę - niech odejdzie i poró wna. W pobliż u znajduje się też kawiarnia „Alim” – też godna, ale nie dla wszystkich, bo też serwują bardzo wolno, choć karmią pysznie.
Aby dopeł nić opowieś ć o „restoranie” „Albatrosa”, opowiem też , jak zostaliś my otruci przez miejscowego melona, leż eliś my przez dzień z gorą czką i cię ż kim zatruciem, dzień pó ź niej bladzi i ledwie ż ywi, czoł galiś my się Wychodzę zjeś ć coś takiego jak rosó ł z kurczaka. . . O 18:30. I wtedy zaczę ł a się zabawa - restauracja był a zamknię ta. Był o wesele i przez dwa dni karmienie był o na zamó wienie iw kompleksach (no, te kompleksy wyglą dają jak jedzenie ze studenckiej stoł ó wki). Ogó lnie rzecz biorą c, kilka chorych ludzi, ledwo mogą cych chodzić , musiał o przejś ć cał ą drogę do tej samej „Villa Ross” i tam w barze szybko nakarmili nas rosó ł , a takż e zamó wiliś my ś niadanie na wynos...To jest to. Ogó lnie, jeś li potrzebujesz tylko noclegu, wszystko jest w porzą dku, ale do restauracji Albatross lepiej iś ć tylko dla osó b zahartowanych w sowieckich stoł ó wkach i nieprzyzwyczajonych do normalnej obsł ugi.
Muszę od razu powiedzieć , ż e duż o widział em, jestem absolutnie bezpretensjonalny, ale wiem czym restauracja ró ż ni się od stoł ó wki. A wię c w „Albatrosie” – jadalni