Przyjechaliś my do hotelu, spotkali się z nami, wrę czyli klucze do pokoi, karty ż ywnoś ciowe i lokalne karty SIM (nie każ dy był w stanie wł oż yć je do telefonu).
Weszliś my do pokoju, po ś cianie peł zał a mał a jaszczurka, któ ra od razu schował a się w klimatyzatorze. W pokoju jest wszystko: prysznic, toaleta, dwie umywalki, szafa (w szafie są dwa parasole i wieszaki), sejf, lodó wka, duż y wentylator w suficie, telewizor (znaleź liś my kanał Rosja! ))). Ł ó ż ko jest bardzo duż e, 4 osoby mogą spokojnie spać + dostaliś my ró wnież dostawkę dla dziecka (wzię liś my pokó j superior z widokiem na morze).
Przyjechaliś my 31 po poł udniu, a wieczorem poszliś my na „Galową Kolację Sylwestrową ”. Wchodzimy do restauracji (jeś li moż na to tak nazwać ), a tam, jak w domu opieki: wszyscy siedzą i jedzą , gra jakaś nudna rzecz, potem ze sceny rozpoczyna się losowanie (butelka niezrozumiał ego napoju z „E” -shki, takim jak soda truskawkowa). Kró tko mó wią c, sprawa nie doszł a do Nowego Roku: powiedziano nam, ż e wakacje się skoń czył y, wszyscy sprzą tali ze stoł u, a jeś li chcesz, moż esz z nami zatań czyć ! I zorganizowali sobie wakacje ze swoją muzyką i personelem! Byliś my po prostu w szoku! Wzię liś my ze sobą kilka drinkó w i poszliś my ś wię tować Nowy Rok w pokoju z naszymi przyjació ł mi.
W nocy ja osobiś cie ź le spał em, cał y czas budził em się z dusznoś ci, wł ą czał em klimatyzator, wył ą czał em po 5 minutach i znowu zasypiał em. Klimatyzator jest baaardzo gł oś ny i nawet przy najmniejszym ustawieniu mocno wieje, moż esz zachorować . Drzwi w pokoju są dwuskrzydł owe: najpierw przeszklone, potem z siatki (oba zamykane od wewną trz). Trzeciej nocy postanowiliś my wł ą czyć wentylator, otworzyliś my szklane drzwi, aby przez siatkowe drzwi oddychać morskim powietrzem. Ale znowu nie spał em dobrze, ponieważ był silny hał as od morza i wiatr od liś ci drzew (a liś cie są ogromne). A potem ś wiadomoś ć , ż e ktoś moż e przyjś ć , spokojnie przecią ć tę siatkę i swobodnie przyjś ć do nas, natchnę ł a mnie straszliwym strachem, bo tam nikt niczego nie pilnował . Drę czył em, drę czył em. . Zamkną ł em szklane drzwi i od czasu do czasu wł ą czał em klimatyzator. Moż e to tylko ja, mó j mą ż i dziecko spali w kroju))).
Rano poszliś my na ś niadanie. Ś niadanie jest cał kowicie identyczne. Podobno to, co pozostał o z obiadu, pł ynnie przenosi się na poranek. Nie ma jogurtó w ani seró w. Jedyne, co zjadł em na ś niadanie, to buł eczki z ró ż nymi dż emami i kawą . Boczek jest smaż ony do stanu okropnej nie do ż ucia skó rki, nastawienie personelu przy ś niadaniu jest tak powolne i oboję tne, ż e czekał em 40 minut (!! ! ) na kawę . Co wię cej, sami zgł osili się na ochotnika, aby dwukrotnie mi go przynieś ć (! ). Nastę pnego ranka nalał em sobie kawę , kiedy już wiedział em, ską d ją wzią ć .
Wieczorem wró ciliś my do pokoju: ł ó ż ko był o poś cielone, był y czyste rę czniki i 4 butelki wody. I to wszystko. Nikt nie sprzą tał ł azienki. Nastę pnego dnia zostawili 10 bahtó w jako napiwek, wieczorem odpł yw pod prysznicem był już wyczyszczony, pó ł ka wytarta, wszystko ł adnie uł oż one, wywieziono ś mieci. Rano idziemy na ś niadanie, spotykamy naszego „sprzą tacza”, uś miecha się : „Dzień dobry” i tak dalej. Został o 20 bahtó w - nie był o lepiej. Nie został o nic wię cej))).
Plaż a jest okropna, nie moż na pł ywać - kamienie. Poszliś my do nastę pnego (bardzo dobrze), 15 minut na piechotę i 5 minut samochodem. Leż aki moż na zabrać za 100 bahtó w. Wokó ł ró ż ne sklepy, kawiarnie, w któ rych jedliś my lunch i kolację . Jest urozmaicony, bardzo smaczny i niedrogi. Istnieje ró wnież wymiennik.
Samochó d odjeż dż a z hotelu, jeś li jest bezpł atny, tylko co dwie godziny. I tak, moż esz wezwać taksó wkę za 200-300 bahtó w (1 rub. = 1 baht). Jak się zgadzasz.
Wieczorem przed odlotem po naszej drodze przepeł zną ł zielony wą ż - duż y, pó ł tora metra. Przestraszyliś my się .
I tak dobrze wypoczę liś my, morze wszystko rekompensował o))).