Jeś li masz ponad 50 lat i chcesz ciszy, to jesteś tutaj. Kontyngent hotelu to bardzo, bardzo starsi hiszpań scy emeryci tań czą cy wś ró d biał ych do tanga w restauracji. I wię cej osó b na wó zkach inwalidzkich. A w lipcu jest szczyt sezonu.
Nie ma animacji. Nie ma terytorium. Okna pokoi patrzą na siebie i są doskonale widoczne. Dwa nę dzne baseny, z któ rych jeden znajduje się na dachu. Dla zainteresowanych dzieci też nie ma nic.
Plaż a po drugiej stronie ż wirowej drogi. Wejś cie do wody jest kamieniste. Nie był o leż akó w ani parasoli. Jedynym plusem hotelu jest jego jedzenie. Liczba był a dobra.
Zamiast zarezerwowanego hotelu w Benidormie, Natalie Tours bez informowania nas zmienił a nasz hotel na ten Cactus, o któ rym dowiedzieliś my się dopiero po przyjeź dzie. Minę ł y 2 lata, ale wcią ż nie zapomniano. Nie bę dziemy przez nie ponownie przechodzić za ż adne pierniki. Tylko dranie.
Wieczorem w hotelu nie był o nic do roboty, jak na cał ym tym prowincjonalnym przedmieś ciu. W cał ym mieś cie są.3-4 restauracje i tyle. Moż esz dostać się do Benidormu zwykł ym autobusem 30 min. po drodze lub taksó wką (w jedną stronę też nie trafisz na okoł o 25 euro). Drugiego dnia pobytu w tym „raju” ze ł zami w oczach poprosiliś my przewodnika o zmianę hotelu na inny w Benidormie. Zmienił a się , ale za trzy rubli (w sezonie wszystko jest z gó ry zarezerwowane). I nikt nie zwró cił ró ż nicy w pienią dzach. Ale my też byliś my z tego zadowoleni - znaleź liś my się naprawdę w kurorcie, a nie w dziurze, w któ rej wypchał a nas Natalie Tour.
BARDZO NIE ZADOWOLONY Z POBYTU. SZCZĘ Ś LIWE, Ż E NIE NAPISAŁ EM SKARGI DO KOMISJI TURYSTYCZNEJ.