O tym, co było...

Pisemny: 18 wrzesień 2008
Czas podróży: 19 — 26 czerwiec 2008
Ocena hotelu:
9.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 8.0
Usługa: 9.0
Czystość: 10.0
Odżywianie: 9.0
Infrastruktura: 9.0
Wszystko zaczę ł o się.24. 06. i nie szkoda, ale skoń czył o się.04. 07.2008. Wię c...
Nie chcę zaczynać ź le, wię c o Transaero napiszę na koń cu, zacznę od lotniska.
Jako pierwsi weszliś my, pierwsi (z jakiegoś powodu w wolnym okienku i najwyraź niej za 17 USD) otrzymali wizy, wypeł nili kwestionariusze, stali w kolejce i ....na tym spadł a prę dkoś ć wpadania do Egiptu. Kolejka oczywiś cie nie był a wł aś ciwa, kolejka był a dla zaskakują co towarzyskiego Egipcjanina, tylko on wolał komunikować się nie z turystami, ale z przyjació ł mi lub kolegami. Po kontroli paszportowej nie był o już mowy o ż adnych dutikach, pracownicy TEZ-Tour przyję li nas z wyrzutem w oczach iz bagaż em w rę kach. Nie ma ż adnych skarg na TEZ-Tour, wszystko jest jasne. Liczba pracownikó w grupy konferencyjnej na lotnisku przypomina Armię Zbawienia. Nie da się przegapić i przejś ć obok. Do autobusó w co 10 metró w stoją ludzie w ż ó ł tych koszulkach.

15 minut autobusem i jesteś my w hotelu.
10 minut czekania w recepcji, 10 dolaró w w paszporcie i eskortujemy nas do pokoju 614.20 minut, aby zrozumieć , ż e pokó j nam się podoba, przebrać się....choć moż e warto zatrzymać się w pokoju. Wię c…
Do hotelu dotarliś my okoł o godziny 14.00, moż e dlatego nie czekaliś my na zameldowanie. Za 10 dolaró w podzię kowano nam i zapytano, czy potrzebujemy jednego ł ó ż ka lub dwó ch. Pokó j 614 znajdował się na pierwszym pię trze, z jednym duż ym ł ó ż kiem, ogromnym balkonem, widokiem na klub dla dzieci i pola do minigolfa. Zaaranż ował em pokó j i spodobał mi się . Jeś li wyznaczysz sobie cel, skazy moż na znaleź ć wszę dzie, a do wad pokoju moż na zaliczyć brak jednych drzwi w szafie, rysę na lampie, brak szamponu oraz fakt, ż e mydł o w pł ynie nie został o ani razu dodane do dozownikó w. Wiesz lepiej, czy to zepsuje obraz, nie spowodował o to u nas dyskomfortu.
Moim zdaniem o wiele waż niejsze jest to, czy klimatyzator dział a i do jakiej temperatury chł odzi zależ ał o tylko od nas, ż eby mini bar okazał się doś ć przyzwoitej lodó wki, w któ rej co dwie butelki wody został y umieszczone. dzień , ż e telewizor nie był mał y, ż e widok nie jest na basen i dlatego był o cicho i nie był o much ani komaró w, a pokó j był po prostu przytulny, jednak jak w cał ym hotelu. Sprzą tanie nie powodował o reklamacji, 1-5 funtó w i masz wszystko czyste, umyte, zmienione i pomalowane. Gdy nie zostawili napiwku, sprzą taczka, dupek mi przypomniał - wył ą czył klimatyzację . ))) Ł azienka jest poł ą czona, wszystko jest wygodne, wszystko dział a, nie ma suszarki do wł osó w. Wyglą da na to, ż e wszystko krę ci się wokó ł pokoju, wracamy...

20 minut na zrozumienie, ż e pokó j Ci się podoba, przebranie się , odnalezienie na mapie hotelu (wydanej w recepcji) miejsc, w któ rych odbywa się popoł udniowa herbata i wydawane są rę czniki, i zaczę ł a się reszta.
W programie pierwszego dnia, opró cz zapoznania się z menu na popoł udniową przeką skę , znalazł się wyjazd na plaż ę , spotkanie z przewodnikiem o godzinie 19.30.
i obiad. Popoł udniowa przeką ska to takie sobie wydarzenie, ale o plaż y warto nawet pisać . Wię c…
Plaż a nie jest blisko. Plaż a jest daleko. Każ dy, kto myś lał , ż e to pierwsza lub druga linia, nerwowo pali na uboczu. Na plaż ę jeź dzi autobus, raczej autobus, mał y, wyglą dają cy na lata 60-te. Kursuje od 8 do 12 i od 14 do 18 co 15 minut. Dojazd 5 minut Plaż a należ y do hotelu Dana Beech, "nasza" czę ś ć plaż y znajduje się po prawej stronie. Dowozi Cię tam autobus, jest bar (10.00-17.00). Z leż akó w moż na korzystać na cał ej plaż y, bar jest tylko po prawej stronie. Zawsze jest wystarczają co ł ó ż ek. Przyjechaliś my wcześ nie, o 8 rano i wybraliś my w pierwszej linii, gdzie chcieliś my. Pó ź niej, co dziwne, o godzinie 12 ludzie podjeż dż ają , a pierwsza linia do morza jest zaję ta, wystarczy na resztę miejsc. O 17 plaż a jest pusta. Leż aki, materace gratis, rę czniki na kartach w hotelu, za zgubienie karty kara 50 funtó w.
Piaszczysta plaż a, sztuczna laguna. Wejś cie do morza jest dobre. Są kamyki, ale pró bują je usuną ć . Dobre dla dzieci, duż o dzieci.

W lagunie praktycznie nie ma fal, mał e rybki pł ywają przy brzegu, w pł ytkiej wodzie. Po lewej stronie jest dł ugie molo, wzdł uż niego jest mielizna, wzdł uż niej moż na dojś ć do samego morza, jest mał a rafa, odpł yw otwiera wyspy. Weź maskę i fajkę . Po prawej stronie, gdzie koń czy się „nasza” czę ś ć plaż y, znajduje się też mał e molo, należ y do biura wycieczek (tuż na plaż y). Tutaj po prawej stronie dają moż liwoś ć uprawiania sportó w wodnych, jeź dzi się tu ró wnież na koniach i wielbł ą dach.
Z hotelu na plaż ę moż na dojś ć pieszo, zajmie to okoł o 20 minut, jeś li nie bę dziesz się rozpraszać . Tak dotarliś my do morza pierwszego dnia. Ś cież ka podzielona jest na dwie czę ś ci, do Dana Beech i przez terytorium Dana Beech. Wychodzimy z hotelu, idziemy do szlabanu i jedziemy asfaltową drogą , krajobraz naprawdę nienajlepszy, po prawej za pł otem plac budowy, po lewej piasek i ś mieci, choć dwa rzę dy palm oż ywiają na zdję ciu palmy są już zielone.
Dochodzimy do „centralnej” ulicy, po jednej stronie któ rej znajduje się wiele sklepó w i dyskoteka Havana Club, po drugiej stronie hotele. Dzię kujemy miejscowym taksó wkarzom za uwagę , odmawiamy nigdzie jechać , przechodzimy przez ulicę , wchodzimy po schodach i z podniesionymi gł owami wchodzimy do hali Dana Beech. Dalsza droga przez terytorium. Pię kna. Do plaż y moż na dopł yną ć ł odzią motorową sztucznym kanał em, moż na po nim spacerować . Traktuj drogę jako przygodę , któ ra nie przyniesie niczego poza pozytywnymi emocjami. No to chyba doś ć o plaż y, przejdź my do spotkania z przewodnikiem...
O 19.30. przybysze zebrali się w hali. Spotkanie z przewodnikiem, opró cz oczywiś cie oferowania wycieczek, zawierał o wiele poż ytecznych i pouczają cych.

Przewodnik (wł aś ciwie dwó ch, Mohammed i Marina, jednak Marina był a raczej tł em dla Mohammeda, dlatego piszę o nich w liczbie pojedynczej) opowiedział o hotelu, o regulaminie, o godzinach otwarcia restauracji, baró w , autobusy i plaż a, o cenach , o tym jak, na co i za ile moż na dojechać do Hurghady, co trzeba powiedzieć , jeś li sprzedawcy są zmę czeni (warto pamię tać , ż e są zmę czeni), powiedział co i gdzie jest do hotelu, a na koniec poprowadził mnie na pokaz (lepiej iś ć np. do restauracji, cię ż ko znaleź ć gdzie odbywa się obiad). Potem przyszedł czas na zamó wienie wycieczek, ale najpierw o hotelu. Wię c…
Hotel, w któ rym odbywa się pokaz 1001 Nights, powinien wyglą dać jak bajkowy zamek i tak też wyglą da. Czerwone ś ciany, ż ó ł te dachy, niebieska woda basenó w z drewnianymi mostkami, trawniki i palmy, kopuł y i ł uki, rzeź by i wodospady… Zatrzymaj się , abstrahuj od emocji i spró buj jeszcze raz i szczegó ł owo. ))
Hotel stoi na obrzeż ach, za nim nie ma nic, tylko piaski.
Na prawo i lewo od wejś cia do hotelu znajdują się "knajpy", trawnik, klomby, drzewa, plastikowe krowy. Ł adne i pię kne. Od wejś cia zaczyna się „centralna ulica” hotelu, któ ra prowadzi na arenę , na któ rej odbywa się przedstawienie, wzdł uż niej znajdują się sklepy z wszelkiego rodzaju towarami, otoczenie przypomina nieco GUM, chociaż GUM jest okupowane, gdyż wię kszoś ć Niemcó w w hotelu, dlatego jest wię cej niemieckich kanał ó w telewizyjnych niż arabskich. Sprzedawcy cią gle kuszą , ale niezbyt nachalni. Hotel skł ada się z kilku dwu-trzypię trowych budynkó w. Na terenie 6 basenó w, dwa "centralne", reszta na dziedziń cach budynkó w. 2 bary przy basenie, jeden w recepcji, 3 restauracje, jeden na ś niadanie i kolację , drugi na lunch, trzeci na podwieczorek. Podobał mi się ten, w któ rym ś niadania i kolacje są ł adniejsze, wię ksze i wygodniejsze, jednak muchy wylatują na otwarty taras. Nie mogę nic powiedzieć o animacji w cią gu dnia, ale jest coś , czego nie ma, wię c jest wieczó r.

W barze jest muzyka na ż ywo (a dokł adniej wokale na ż ywo) i conocny (w ję zyku rosyjskim 3 razy w tygodniu) program „1001 Nights”. To wszystko. Spektakl zawiera kró tką dygresję do historii Egiptu, wystę py jigitó w bywają czasem komiczne iz jakiegoś powodu pod "Katyuszą " i tań cem mę ż czyzn w spó dnicach. Sceneria areny (zredukowane kopie zabytkó w) wyglą da lepiej w cią gu dnia, moż na spacerować i robić zdję cia. Przy arenie znajduje się stajnia, rano moż na jeź dzić konno. Znajduje się tu muzeum, mini golf, boisko do siatkó wki i pił ki noż nej. Klub dla dzieci okazał się zaskakują co cichym miejscem, choć w hotelu jest duż o dzieci. Przy wejś ciu do holu znajduje się lokalna firma turystyczna. Tam jest bank.
Poziom usł ug był zgodny z oczekiwaniami. Nie wył udzali pienię dzy, nie naruszali na gruncie krajowym. Dobrze sprzą tane, nawet gdy nie był o nas w pokoju. Obsł uga recepcji mó wi po rosyjsku. Budziliś my się na wycieczkach, dawaliś my z nami ś niadanie. Nie był o problemó w z przedł uż eniem numeru (30$ do 18.00. ).
W sklepach na terenie moż esz kupić wszystko, czego potrzebujesz. Targowanie się jako integralna czę ś ć zakupó w.
Być moż e najbardziej odpowiednim sł owem na okreś lenie hotelu jest sł owo „przytulny”. To, ż e jadą c do hotelu, na przykł ad z plaż y, mó wiliś my sobie, chodź my do domu, nie wystarczy. To, ż e pisał pię knie, a ja pisał am przede mną , ale chcę powtarzać i powtarzać....Zobacz zdję cia, wszystkie zamieszczone tutaj są prawdziwe. Odległ oś ć do morza i brak animacji nie był y dla nas minusem, wybraliś my hotel nie na hał aś liwe wakacje na plaż y, wybraliś my spokojny hotel, któ ry był by punktem wypadowym na liczne wycieczki. Czas zarezerwować wycieczki...
Moż esz dł ugo dyskutować o zaletach i wadach zamawiania wycieczek u przewodnika lub lokalnych agencji, ale nie zrobię tego tutaj. Decyzja o zamó wieniu w TEZ-Tour zapadł a w domu i decyzja był a ostateczna.

Ponieważ przy zamó wieniu pierwszego dnia na każ dą wycieczkę jest zniż ka w wysokoś ci 5 USD, przewodnik był zadowolony z naszej chę ci natychmiastowej realizacji zamó wienia. Przygotowywaliś my się na ten moment. Na pierwszym spotkaniu przewodnik wrę cza każ demu kartkę z opisem, rozkł adem zaję ć na dni tygodnia oraz cenami wycieczek. Dokł adnie taki sam cennik pobrano ze strony internetowej TEZ-Tour w Moskwie i sporzą dzono wedł ug niego listę . Ta lista został a ogł oszona przewodnikowi. Wyraz zaskoczenia zmieszany w ró wnych proporcjach z przyjemnoś cią oczekiwania na zysk na twarzy przewodnika, a takż e jego pytanie o to, kto wykonał program, wzmocnił y naszą wiarę w sł usznoś ć wyboru. Wybrano: "Sugar Park", "Rajską Wyspę ", "Kair + Aleksandria", "Luksor", "tań czą ce fontanny". Tak wię c wybó r jest dokonany, pienią dze wpł acone, czas na obiad. Porozmawiajmy o jedzeniu...
Jedzenie pozostawia wiele do ż yczenia. A teraz nie mó wię o hotelu, ale ogó lnie o Egipcie.
Poró wnują c pó ź niej moje wraż enia z recenzjami znajomych, zdał em sobie sprawę , ż e mamy jeszcze coś bardzo dobrego. Po pierwsze, co jest dobre. W restauracjach zawsze są wolne stoliki, jeś li nie w ś rodku, to na zewną trz. Kolejki tylko do miejsca, w któ rym gotują przed Tobą , a nawet wtedy nie są dł ugie i nie zawsze. Pizza, jajecznica, spaghetti (wszystko z dodatkami do wyboru) gotuje się na Twoich oczach, smaż y się mię so, kurczaka, ryby itp. Zawsze jest wybó r. Kilka rodzajó w dań gorą cych (mię so, dró b, ryby prawie zawsze, wieczne klopsiki, czasem coś niezrozumiał ego jak kraby podobne do pają kó w), gotowane ziemniaki na ró ż ne sposoby, makarony, warzywa w ró ż nych odmianach, sał atki, ś wież e warzywa i dressingi do nich . Sł odki stó ł to tylko bajka. Owoce to zawsze melony, jabł ka, pomarań cze, czasem arbuzy, wszystko w kawał kach, z syropami na nie. Kawa, herbata zawsze. Cola, Fanta, Sprite, oczywiś cie UPI. Ś wież e 12 funtó w.
Nie mogę nic powiedzieć o napojach alkoholowych, nie piję.
Nie moż na pozostać gł odnym, ale! Przy cał ej obfitoś ci i ró ż norodnoś ci jedzenia w wię kszoś ci przypadkó w ś wież e, czasem niesmaczne. Ziemniaki i warzywa są na wpó ł upieczone, makaron niedogotowany. Niestety, taki obraz jest wszę dzie i wś ró d Beduinó w, w Kairze, w Aleksandrii iw Luksorze. Ale ile osó b ma tak wiele opinii i na pewno bę dziesz miał swoje. Zostawmy jedzenie w spokoju, ruszajmy w podró ż...

Chociaż zró bmy dygresję i porozmawiajmy o pogodzie. Wyjazdy rozpoczę ł y się trzeciego dnia pobytu, a drugiego dnia ukształ tował a się opinia o klimacie Egiptu w tym okresie. Spodziewaliś my się gorszego. Wilgotnoś ć jest bardzo niska, wię c nie cierpieliś my z powodu upał u. Cię ż ko od 12 do 16, przez resztę czasu wygodnie. Nad morzem w ogó le nie czujesz ciepł a, wiatr cią gle wieje od morza, chcesz się poł oż yć , poł oż yć ...Moment palenia też nie jest wyczuwalny, wię c wszystko smaruj i smaruj. Swoją drogą , po dł uż szym leż eniu woda +27 wydaje się zimna.
A pomieszczenie, w któ rym klimatyzator jest ustawiony na +24, przypomina piwnicę . Przyjechaliś my nad morze od 8 do 9 i wyszliś my do hotelu na obiad o 12 (bar na plaż y nie kojarzył się z miejscem do jedzenia), o 16 wró ciliś my na plaż ę , wię c najcię ż ej spę dziliś my czas w Pokó j. Kiedy pogoda się poprawi, czas ruszać . Wię c…
26.06. „Park Sahary”. Po ś niadaniu zabieramy wodę , arafatki (40 funtó w za 3 sztuki w hotelowym sklepie po targowaniu się lub 25 na pustyni), szklanki, wsiadamy do jeepa i ruszamy w piaski. Dojeż dż amy do bazy, gdzie po kró tkiej odprawie i przebraniu się w arafaty dostajemy do naszej dyspozycji poobijany quad i zaczyna się najciekawsze. Sł oń ce, niebo, piasek i quad, a na horyzoncie we mgle gó r…. Nie chcę tego opisywać , chcę ponownie tego doś wiadczyć . Potem znowu wsiadamy do jeepó w (swoją drogą jazda nimi to raczej wą tpliwa przyjemnoś ć ).
Arabska pustynia przypomina cmentarzysko progó w zwalniają cych, a dwie podł uż ne, twarde ł awki w jeepie zamiast siedzeń pozwalają w peł ni cieszyć się rysami pł askorzeź by) i jedziemy oglą dać miraż . Mirage to taki sobie miraż , każ da asfaltowa droga pod Moskwą przy 30 stopniach upał u da 100 punktó w do przodu. Nastę pny przystanek to „gó ra z niespodzianką ”. Wyglą da na to, ż e zaskoczeniem był o to, ż e nadal udał o nam się na nią wspią ć . Okoł o 40 stopni upał u, uczucie nacisku wą troby na jabł ko Adama, ale widoki pię kne, jednak myś li to tylko o wodzie…. Zjeż dż amy z gó ry po biał ym piasku, opró ż niamy kapcie i pę dzimy jeepem do wioski Beduinó w. Czekają na nas Beduini z wielbł ą dami. Beduini czekają , wielbł ą dy nie. Statki pustyni okazał y się uparte i niewygodne. Nastę pnie odpoczynek pod baldachimem, herbata i wykł ad o obyczajach i obyczajach Beduinó w. W przeciwień stwie do innych wycieczek na tej trasie, nasz przewodnik nie był Arabem, przewodnikiem był a dziewczyna Maya, wszystko był o jasne i interesują ce.

Potem był a kró tka przejaż dż ka buggy (podejrzewam, ż e samochody został y skradzione z krę cenia Mad Maxa), sł oń ce, gó ry, buggy i dziecię ca rozkosz, zwiedzanie tutejszego zoo i serpentarium, potem pojechaliś my zwiedzać . Z wizytą u mistrza robienia butelek z piaskiem (sam proces jest ciekawy, nie trzeba kupować , ceny są wysokie), z wizytą u uzdrowiciela jest też handlarzem wszelkiego rodzaju bzdur (wszystko któ ry leż y na ladzie, od zió ł po to, co wydaje się być zbierane dla turystó w, w wię kszoś ci to naprawdę gó wno, nie trzeba go kupować , chociaż bę dzie moż na napisać przepisy na korzystanie z gó wna), na wizyta u Beduinó w, upiekli dla nas podpł omyk (pró bowali, to podpł omyk w Afryce) i na koniec u garncarza zrobił oczywiś cie dzbanek (moż na go samemu ulepić pod jego ś cisł e wytyczne, po wypaleniu moż na kupić to arcydzieł o). Wtedy Beduini potraktowali nas tym, co zesł ał Allah. Allah nie posł ał wiele tego wieczoru.
Có ż , nadal nam się podobał o.
28.06. "Rajska Wyspa". Wcześ niej Paradise był o prezentowane jako reklama Bounty. Albo reklamodawcy kł amią , albo Egipcjanie…. Powiem ci w kolejnoś ci. Po ś niadaniu zabieramy wodę , rę czniki, wsiadamy do autobusu i pę dzimy do jakiegoś hotelu w Hurghadzie, gdzie zaopatrujemy się w maski, fajki, pł etwy i udajemy się na ł ó dź . 40 minut przed zatrzymaniem się na rafie przechodzą niezauważ one. Nie był o wielu ludzi, ł ó dka był a doś ć wolna, wszyscy robili zdję cia lub po prostu wygrzewali się na morzu i sł oń cu. Czym jest rafa koralowa i dlaczego trzeba do niej nurkować , myś lę , ż e nie trzeba opisywać . Wspomnę tylko, ż e nasza ł ó dź był a bliż ej rafy niż inne. Po rafie pł yniemy 15 minut i jesteś my na wyspie. 10 minut do zejś cia na lą d i zaczynamy odkrywać raj. Okazał o się , ż e w raju nic nie roś nie, w ogó le nic, ż adnej zieleni.
Ale w raju jest restauracja (obiad jest wliczony w cenę wycieczki, napoje pł atne osobno), w raju są bardzo pię kne trzcinowe parasole z matami pod nimi, w raju jest duż o piasku i oszał amiają co pię kny bł ę kit -zielone przezroczyste morze. Wejś cie do morza jest ł agodne, gł ę bokoś ć zaczyna się daleko od wybrzeż a. W pł ytkiej wodzie jest mał a rafa, duż o kolorowych rybek, dzieci kwiczą z zachwytu. Jednak w tym pię knie doroś li stają się dzieć mi. 1.5 godziny w wodzie z maską przeleciał o mi jakieś.15 minut. Moż na wę drować wzdł uż wybrzeż a (morze wyrzuca na brzeg muszle i kawał ki koralowcó w, natrafiają na ciekawe okazy), szkoda, ż e ​ ​.4 godziny na wyspie to tylko szczyt upał ó w. Ale ogó lnie rzecz biorą c, Allah jest z nią , z zielenią , a bez niej jest bardzo pię kny. Ale to wszystko się koń czy, ł adujemy się na ł ó dź i chę tnie wracamy. Potę ż ny ł adunek pozytywnych emocji przed mę czą cą podró ż ą do Kairu i Aleksandrii.

29.06. „Kair + Aleksandria”.
Zabieramy duż o wody, przebieramy się , ś niadanie w recepcji io 2 w nocy wsiadamy do autobusu. Jesteś my ostatnimi, któ rzy zostaną zabrani. Nikogo nie odbieramy, nie czekamy na nikogo innego, ale wybó r miejsc w autobusie jest ograniczony. Jedź.7 godzin z jednym postojem. Zaspaliś my drogę do Kairu.
Kair…. Kair jest trudny do opisania. Jest duż a, jest inna, brudna, biedna i szanowana, budzi podziw i obrzydzenie, w niej wysypiska są siadują z parkami, a drapacze chmur z szał asami, są w nim tł umy ludzi i nikt nie przestrzega zasad droga, ż ycie nie zatrzymuje się w niej dzień po dniu, nie nocą , jeż dż ą nią na wszystkim co da się przejechać i sprzedają wszystko co da się sprzedać , w niej wyrzucają ś mieci na ulice, ale domy nie są ukoń czone, Arabowie są w nim przyjaź nie nastawieni i ma Nil, Kair trzeba zobaczyć , w Kairze czeka wizyta.
Naszym pierwszym przystankiem jest Muzeum Narodowe w Kairze.
Tam spotyka nas drugi przewodnik, któ ry został naszym przewodnikiem w Kairze i Aleksandrii (pierwszego spotkaliś my w Hurghadzie, po drodze peł nił funkcję eskorty). Bardzo ciekawe, pouczają ce i bardzo zatł oczone. Potem obiad na statku, fabryka perfum i jedziemy do piramid….

Piramidy i Sfinks...TO warto zobaczyć . Robi wraż enie. Wysoko. Gdyby nie straszne upał y, ż ał owalibyś my, ż e dają mał o czasu na oglę dziny. Trasa był a nastę pują ca: szliś my pod piramidami, potem przenieś liś my się na taras widokowy, a na koniec do sfinksa. Nie ma sensu opisywać , jak wyglą da IT, wszyscy wiedzą . Napiszę o tym, czego nie wiedział em. Wię c…. Sprzę t do pokazu „Dź wię k i ś wiatł o” psuje ogó lny obraz, przepraszam. Nic do roboty w piramidach! Z jakiegoś powodu wielu uważ a, ż e ​ ​ w ś rodku na pewno spotka je mumia, a skarabeusz pomacha im ł apą i wskaż e drogę do skarbó w faraona. Obywatele, wydarzenia z filmu „Mumia” są fikcyjne i wam się nie przydarzy.
Nie ma tam nic ciekawego i jest bardzo duszno. Sami przewodnicy ostrzegają przed tym. Wejś cie do piramidy Cheopsa kosztuje 100 funtó w. Cał y czas przy piramidach trzeba odpierać ataki spragnionych bakszyszu miejscowej ludnoś ci. Każ dy chce pienię dzy na wszystko. Oferują usią ś ć na wielbł ą dzie za darmo, trzeba zapł acić , aby wysią ś ć . Dają prezenty, potem proszą o prezenty w zamian, zwykle z pienię dzmi, ale przy okazji zrobią dla nich wszystko, czapki, szklanki, papierosy, zapalniczki, dla nich waż niejszy jest sam proces niż wynik, to jest styl ż ycia. Fajni faceci w kombinezonach do palcó w, w turbanach iz kijami w dł oniach, przyczepiają się do ciebie, gdy jesteś fotografowany i proszą o bakszysz. Policja turystyczna - faceci w biał ych mundurach na wielbł ą dach, uprzejmie proponują zrobienie wam zdję cia, aby odzyskać aparat trzeba zapł acić bakszysz. Potraktuj to jako cechę lokalnego koloru, uś miechu i odmowy „usł ug”.
Przewodnicy ostrzegają o tym wszystkim z wyprzedzeniem.
Za piramidami jedziemy do hotelu Sofitel Le Sphinx. 1.5 godziny na wzię cie prysznica i przebranie się , a obiad zjemy na trzypokł adowym statku. W programie muzyka na ż ywo, taniec brzucha i panowie w spó dnicach. Woleliś my siedzieć na gó rnym pokł adzie, podziwiają c wieczorne widoki Kairu. Rejs po Nilu zakoń czył się ten dzień z godnoś cią , przed nami kró tki sen, wstawanie, ś niadanie od 4 do 5 rano i droga, przed nami Aleksandria.

Aleksandria…. Aleksandria jest ł atwiejsza do opisania, wiele sł ó w nie jest potrzebnych. Aleksandria jest pię kna, chcę się w Aleksandrii zakochać i prawie mi się to udaje, nie ma czasu. Miasto leż y nad brzegiem Morza Ś ró dziemnego. Gł ó wną ulicą jest nasyp. Wzdł uż niej znajdują się najdroż sze i najpię kniejsze domy (w Kairze wzdł uż Nilu). Miasto jest bardziej zeuropeizowane, spokojniejsze, bardziej zielone. Aleksandria jako muzeum, Aleksandria jako miejsce do spania. Pię kno i spokó j - to Aleksandria.
Chcę wró cić do Aleksandrii przed wyjazdem.
Dzień zaczyna się pię knie. Pierwszym przystankiem jest park nad brzegiem morza, gdzie wś ró d palm i drzew stoi zamek – rezydencja był ego kró la Egiptu Farukha. Godzina na spacer po parku lub ką piel w morzu i jedziemy wzdł uż nabrzeż a na drugi koniec miasta do fortu Kite Bay, zbudowanego na miejscu latarni morskiej w Aleksandrii. Potem był meczet, obiad, rzymski amfiteatr i biblioteka aleksandryjska. To wszystko, znowu jedziemy do Kairu. Musiał em być zwię zł y, ż eby nie powtarzać cią gle sł owa „pię kna”. Zdję cia powiedzą mi wszystko.
W Kairze zatrzymaliś my się w fabryce biż uterii i poż egnaliś my naszego przewodnika. Jedziemy do Hurghady. Już podró ż ujemy bez towarzystwa, sami. Najpierw przez pustynię , potem nad morze. Po lewej morze, po prawej gó ry. Widzieliś my delfiny w morzu. Chcę wyglą dać przez okno i robić zdję cia, nie chcę nic wię cej. Potem znowu pustynia.
Na pustyni autobus się psuje, ale to też jest plus – wszyscy poszli na wydmę . Szybko się ś ciemnia, niepokó j narasta. Godzina bitwy z niegrzecznymi mechanizmami, arabski mat i ludzie wygrywają . Już po ciemku klaskamy kierowcom i wsiadamy do autobusu. Wszystko. "Dom". Spać . Odpoczywamy jutro. Wtedy czeka na nas Luksor.

02.07. „Luksor”. Bierzemy wodę , nie zabieramy ubrań , jemy ś niadanie i okoł o 5 rano wsiadamy do autobusu. Znowu jesteś my ostatni, ludzi jest wię cej, wybó r miejsc jest mniejszy. Jedziemy na miejsce zbió rki karawany, po drodze zapoznajemy się z przewodnikiem. W przeciwień stwie do poprzednich bez wyją tku Mahometó w, ten (op-pa! ) przedstawił się jako Khasam Susanin. Chciał em na koniec napisać o pracy przewodnikó w, któ ra zostanie wykonana, ale do tego bę dę musiał zrobić wyją tek i wspomnieć o tym w trakcie opowieś ci, bez tej osoby obraz nie bę dzie peł ny. Wię c zapoznaliś my się z przewodnikiem, dojechaliś my do punktu zbió rki autobusó w, czekaliś my na wszystkich. Karawana ruszył a.
Przejazd z jednym postojem zajmuje 4 godziny (bilet wstę pu do toalety kosztuje 1 funt, nie wydadzą reszty, jedzenie i napoje są nieracjonalnie drogie, rę kodzieł a lokalnego pod dostatkiem, są wielbł ą dy, mał a dziewczynka przyniosł a kozę , oni też dają jej na to pienią dze). Droga dzieli się na dwie czę ś ci, przez pustynię (w wię kszoś ci) oraz przez dolinę Nilu. Dolina jest peł na zieleni. Jedziemy wzdł uż kanał u, wokó ł palm i pó l trzciny cukrowej. Poczucie, ż e jesteś my w XVII wieku na Barbadosie, teraz pojawi się targ niewolnikó w, ż oł nierze w przekrzywionych kapeluszach z pistoletami, kareta gubernatora, a tam za horyzontem morze i oczywiś cie ż agló wka. Ale nie, na horyzoncie majaczą gó ry, z bronią tylko lokalni „straż nicy” nie wpuszczają na drogę , po któ rej jedzie nasza karawana arabskich chł opó w, wcale nie jak niewolnicy, ale zamiast powozu wó z cią gnię ty przez osł a . Prawda jest taka, ż e ​ ​ w ogó le nam to nie przeszkadza.
Naszym pierwszym przystankiem jest Ś wią tynia Karnaku, ale najpierw odprawa przewodnika:
- Co krzyczysz, gdy masz fajerwerki?
- Hurra! (wolny refren)
- Dobry. Przygotuj swoje bilety. Przejdź my do kontroli. Jest kolejka. Krzyczę Susanin. Ty chó rze Hurra! Wszyscy odwracają się na 30 sekund. Pomijamy linię.

Chodź my. Nie ma kolejki, jest tł um. Ale idea jest ucieleś niona, jesteś my w ś rodku. Tam jest gorą co. Jest jeszcze wię cej tł umu. Cał y czas biegamy. Przewodnik mó wi coś , coś ciekawego. Ale uszy nie sł yszą , oczy biegną , usta są otwarte. To nie z powodu upał u, to z powodu tego, co jest w pobliż u. Tego, co jest wokó ł , nie trzeba opisywać , trzeba to zobaczyć , dotkną ć . Ś wią tynia nie pozostawia nikogo oboję tnym. Minę ł y tysią clecia, zmieniał y się kultury, narody przychodził y i odchodził y i nikt niczego nie przynió sł , wrę cz przeciwnie, każ dy z tych, któ rzy przybyli, wymazywał się , ł amał , zabierał kawał ek lub czę ś ć stą d. Obeliski stoją w Europie i Ameryce, ale to, co pozostał o, prawdopodobnie każ demu, kto tu był , kojarzy się ze sł owem „grand”. Jest czas na wszystko.
Egipcjanie mó wią , ż e np. Francuzi przyjeż dż ają tu na trzy dni, a Rosjanie tylko na jeden. Okazuje się , ż e na chwilę zaglą damy w lukę . Bardzo przepraszam….
Idziemy na lunch. Podczas obiadu proponujemy wykonanie kartuszy (srebrne - 13$, srebrne ze zł otym napisem - 17$, zł ote od 24$). Przewodnik jest gorliwy, reklamowy, zamawiamy. Po obiedzie przeprawiamy się przez Nil na ł odziach motorowych. Opuszczają c dolinę ż ycia i wchodzą c do doliny ś mierci. Idziemy do kolosó w Mnemon. Kró tki postó j na robienie zdję ć . Aborygen jest pewien, ż e w jego towarzystwie, na tle kolosó w, bę dę wyglą dać lepiej. Przekonany i zarobił.5 funtó w. Teraz nasza droga wiedzie do chaty o dumnej nazwie „Fabryka Alabastru”. Prezentacja towaru w wykonaniu Pana Susanina pozostawia nas oboję tnymi. Dodatkowo chciał am zajrzeć do sklepó w przy ś wią tyni kró lowej Hatszepsut, tak kuszą co opisanej w jednej z recenzji na innej stronie. Jedziemy do ś wią tyni.
Rozpoczyna się poś cig. W drodze do autobusu cena gwał townie spada. W efekcie sł yszę : „wszyscy Rosjanie są ź li”, a patriotyzm ma pierwszeń stwo przed ską pstwem. Cena wizerunku ojczyzny to 5 dolaró w.

Teraz „dolina kró ló w”. Wydaje się być najbardziej kuszą ca, ale w rzeczywistoś ci okazuje się najbardziej nieciekawą i nuż ą cą czę ś cią trasy. W grobowcach nie moż na robić zdję ć , nie moż na wejś ć telefonami, wszystko zostawiamy w autobusie. Z autobusu do rozgrzanej sł oń cem doliny dowozi nas też „pocią g”. Upał jest niesamowity. Groby faraonó w są wykute w skał ach. Wykopaliska wcią ż trwają . Zapraszamy na najdalsze. Schodzimy 40 m. Bardzo, bardzo, bardzo duszno. Opró cz pustego kamiennego sarkofagu w grobowcu nie ma nic. Zupeł nie nic. Nie ma wystarczają cej iloś ci powietrza. Powstaniemy. Mokry, zł y, rozczarowany. +40 na gó rze wydaje się fajne. 5 minut dochodzimy do siebie pod baldachimem w cieniu. Na propozycję odwiedzenia kolejnego grobowca jednogł oś nie „nie! ”.
To prawda, wtedy ciekawoś ć bierze gó rę , nie na pró ż no przybyli. Drugi gró b poprawia sytuację . Nie jest tak gł ę boka, jest bardziej przestronna, ma wię cej pokoi, nie jest tak duszno, wszystkie ś ciany pokryte są rysunkami. Po grobowcu wszyscy chcą tylko wsią ś ć do autobusu. Kupcy przy wyjś ciu z doliny już nawet nie denerwują , po prostu nie zwraca się na nich uwagi.
Idziemy do sklepu o romantycznej nazwie "Muzeum Papirusu". Patrzymy, jak to robią , podziwiamy, odrzucamy oferty kupna. Jedziemy do ostatniego przystanku, gdzie ponownie jedziemy do przyczepy kempingowej i tyle. Dom. Do hotelu. Zmę czony. Spać.
03.07. Przy „tań czą cych fontannach” o godzinie 20:00 zabrano nas z hotelu. Do tego czasu postanowiliś my wybrać się na plaż ę i kupić pamią tki w Hurghadzie. Dlatego teraz o „zakupowej” czę ś ci wycieczek i tylko o „zakupach”. Na wycieczkach ta czę ś ć jest integralna, ale nie nachalna. Nie powiedział bym, ż e zajmuje to duż o czasu.

W Kairze zostaliś my przywiezieni i oddani obsł udze sklepu do „przeró bki”. Podczas wizyty u Beduinó w Maja reprezentował a towar, ale zrobił a to jakoś niechę tnie. W Luksorze zrobił a to Susanin (kartusze i alabaster, papirusy został y rozkrę cone przez wł aś cicieli). Ale ż aden z nich nie zmuszał ich do kupowania czegokolwiek, nie przeszkadzał w robieniu zakupó w gdzie indziej i nie obraż ał się na takie zakupy. W Kairze kupiliś my olej raczej jako egzotyczną pamią tkę (20 ml - 30 USD), w Luksorze zamó wiliś my kartusze. Kusił o mnie, ż eby kupić figurkę z kamienia księ ż ycowego w „fabryce alabastru”, ale sytuacja przypominał a handel na gieł dzie i to mnie odraził o. Ceny w tych miejscach są znacznie wyż sze, motywacją jest prawdziwa jakoś ć . Sprzedawcy uliczni zawsze ocierają się o przystanki na zakupy. Dosł ownie oddają produkt w Twoje rę ce. Nie bierz tego, weź to, potraktują to jako umowę kupna za ich cenę . Wymień pienią dze na funty (hotel ma wymiennik), bardziej opł aca się robić zakupy, bardziej opł aca się dawać napiwki.
Handluj zawsze i wszę dzie. Targowanie się jest cechą narodową , jest dla nich jak gra, jest kochane i mile widziane, nie bę dziesz się targować , nie bę dą cię szanować . I pamię taj, bez wzglę du na to, jak bardzo obniż ysz cenę , zawsze wygrają . W tym samym sklepie, dla tego samego produktu w ró ż ne dni ceny są ró ż ne. Regularnie kupowaliś my wodę , soki w hotelowych sklepach, musieliś my kupować szklanki, arafatki itp. Po dwukrotnym zakupie w tym samym sklepie stał em się „o mó j przyjacielu! ”. Poprosił em o wymianę funtó w, wymienił em. Uś miechnij się , dzię kuję , naucz się kilku sł ó w po arabsku, obiecaj, ż e na pewno wró cę . To wszystko nie jest normalne i w koń cu jesteś my tym zmę czeni. Dlatego na pamią tki postanowiliś my udać się do sklepu ze stał ymi cenami „Master” (dzię ki opiniom o Hurghadzie). Decydują c się na skosztowanie egzotyki, zrezygnowaliś my z hotelowej taksó wki (10 USD w obie strony, wystarczy powiedzieć , ile odebrać ) i skorzystaliś my z lokalnej.
Za 20 funtó w nie dojechaliś my do McDonalda w Sheratonie, ale na począ tek lub koniec Sheratona, okoł o 2 kilometry od McDonalda. Poszukiwanie „Mistrza” był o postrzegane jako kolejna przygoda. Znaleziony. Ceny są stał e. Przecię tny papirus to 15 funtó w, tyle samo w „muzeum” 55. A co najważ niejsze, kupili hibiskus (55 funtó w za 2 kg, kupcy chcieli 55 za 1). Koniec targowania się z taksó wkarzami, 5 dolaró w i jesteś my w hotelu.
Wycieczka do fontann okazał a się indywidualna. Kierowca, przewodnik i my dwoje. Trwa pó ł godziny. Pię kna. Ś wietny. Lubię . Godny koniec ostatniego peł nego dnia w Egipcie. Przewodnik, zaję ty swoimi problemami i rozmawiają c przez telefon, prowadził , siedzą c na „najlepszych miejscach”, zabrał z powrotem do samochodu. Wszystko. O tak, o przewodnikach….

Personel hotelu odpowiedział na kilka pytań , któ re mieliś my, zamó wił budzik na wycieczki i ś niadanie, pomó gł w przedł uż eniu pokoju, zgodził się , ż e nasze bransoletki zostaną odcię te nie o godzinie 12, ale o 18.
Wycieczka. Wszystko poszł o ś wietnie z Mayą na pustyni.
Mohammedowie z Kairu też są w porzą dku, cał kiem zrozumiał i Rosjanie, ciekawe historie, ale bardzo lubią opowiadać o sobie, na przykł ad ciekawiej był oby dla mnie usł yszeć o mijanych miejscach. Khasam Susanin osobny artykuł , historyk z wykształ cenia, niesamowite historie, fajna Rosjanka, duż o energii, prezentacje kartuszó w i figurek z kamienia księ ż ycowego nie są postrzegane jako vparivanie i są wybaczone.
04.07. To wszystko. Nadszedł ostatni dzień . Jak nie chcesz odejś ć ! 11 dni był o cholernie kró tkie. Nie pozostawia poczucia niekompletnoś ci, nie robiliś my wielu rzeczy, nie chodziliś my do wielu miejsc, nie nurkowaliś my, nie kupowaliś my w morzu, nie leż eliś my na plaż a, nie odpoczywaliś my! Udał o nam się jeszcze tego dnia popł ywać , poopalać się , odpoczą ć w pokoju, spokojnie zebrać i zrobić ostatnie zdję cia, ale wszystko jest jakoś smutne. Powiedzieć , ż e podobał a mi się reszta, nic nie mó wić.
Był y też nieprzyjemne chwile i poparzenia sł oneczne i spuchnię te nogi od dł ugiej jazdy autobusem, ale pamię tam nie to i nie zadrapanie na lampie....Byliś my zdeterminowani, aby dobrze się bawić i osią gnę liś my to w peł ni.

Autobus odebrał nas o 20:00. Tym razem byliś my pierwsi. Podczas kontroli paszportowej wszyscy byliś my takimi samymi towarzyskimi Egipcjanami. Ta „przyjemnoś ć ” na tym się nie skoń czył a. Otrzymaliś my kartę pokł adową na 40. rzą d. Był o ich 38 w Boeingu 767 firmy Transaero ....Był o nas 12 szczę ś liwcó w, problem został rozwią zany na pó ł torej godziny. Ktoś został na dzień w Hurghadzie na koszt firmy, ktoś został przeniesiony do klasy biznesowej. Wcią ż odlecieliś my. Ale prawdopodobnie wró cimy...
Dzię kuję wszystkim, któ rzy czytają . Odpowiem na pytania.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał