O hotelu i naszych wspaniałych przygodach na wycieczkach z agencji ulicznej!

Pisemny: 13 może 2010
Czas podróży: 31 marta — 7 kwiecień 2010
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje; Dla rodzin z dziećmi; Na wypoczynek z przyjaciółmi, dla młodzieży
Ocena hotelu:
8.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 9.0
Usługa: 8.0
Czystość: 9.0
Odżywianie: 10.0
Infrastruktura: 9.0
Zał atwili nas natychmiast, mimo ż e przyjechaliś my grubo przed 12. Podano hibiskusa. Pokó j jest ogromny, choć na samym koń cu dł ugiego korytarza. W pokoju był y dwa ł ó ż ka i chociaż poprosiliś my o zamianę na pokó j z jednym podwó jnym ł ó ż kiem, przewodnik wydawał się kiwać gł ową , ale pokó j się nie zmienił . No dobrze.
Telefon w pokoju (155) nie dział ał i przez cał y czas po wielu proś bach nigdy nie był naprawiany - zakł adam, ż e sam kabel był tam uszkodzony, ten kabel wszedł prosto w ś cianę bez gniazdka. Pokó j wychodził na plac budowy i choć nie był o to dla nas waż ne, to z jakiegoś powodu przyniosł o nawet trochę romantyzmu pustyni, ale balustrady i krzesł a na balkonie był y z porzą dną warstwą piasku. Czekał em kilka dni - moż e to usuną , a na koniec jakoś sam to usuną ł em. Bardzo chciał em palić wieczorem siedzą c w fotelu, a nie na stoją co. Odgł osy budowy nie przeszkadzał y nam, moż e był a prowadzona tylko w dzień , a moż e wcale.
Przez kilka dni nie był o ciepł ej wody - to, co udał o mi się osią gną ć spuszczają c wodę przez pó ł godziny, moż na nazwać lekko letnią wodą . W inne dni gorą ca woda był a gorą ca. Nasza druga para dostał a pokó j 154, z widokiem na drogę i kompleks Golden 5, telefon dział ał , a balkon był czysty. Chociaż począ tkowo bali się , gdy do pokoju wlał się dym - zatruli komary na terenie. Konieczne jest zatrucie tam komaró w, a takż e zabranie ze sobą fumigatoró w.

Minibar zapeł niony zgodnie z oczekiwaniami, butelka wody 0.5 na osobę dziennie i trochę innej fanta-coli, któ rej w zasadzie nie uż ywamy. A woda był a dla nas bardzo przydatna na wycieczki, o czym pó ź niej.
Jedzenie jest znakomite, urozmaicone i smaczne. Obsł uga restauracji-baró w jest przyjazna i dyskretna, moż na wynieś ć jedzenie - przed wycieczką opró cz ś niadań wyję liś my do plecaka buł ki i banany. Byli dla nas bardzo przydatni, zrozumiesz to z nastę pnej historii)) Jedyną rzeczą jest to, ż e kilka razy na ś niadanie, kiedy nalewaliś my herbatę nie z czajnika, ale z duż ych samowaró w na stole, okazał o się , ż e to coś wysoce chlorowany! Ostroż nie! Wyglą da na to, ż e te samowary są czasami wypeł nione nie tylko wodą z kranu, ale takż e wybielaczem - ten pomyj tak mocno ś mierdzi. Chociaż herbata z czajnikó w, podobnie jak reszta jedzenia, był a doskonał a.
Co prawda był y problemy z piwem – czę sto się koń czy i trzeba czekać , aż przyniosą wię cej. Ten problem jest szczegó lnie charakterystyczny dla baru w aquaparku. Moja siostra uwielbia czerwone wino - nawiasem mó wią c bardzo smaczne, ale też okresowo zabrakł o i pozostał a tylko ró ż a, taka sobie, ale moż na ją pić .
Zjeż dż alnie w aquaparku są super, choć zamykają się wcześ nie - o 4 rano. Darmowe leż aki w parku wodnym moż na znaleź ć tylko wtedy, gdy wiele osó b wyjdzie na lunch. Dlatego rano byliś my nad morzem, a po poł udniu przyjechaliś my do parku wodnego, poszukaliś my darmowych leż akó w i wcią gnę liś my je w stos. Na morzu zawsze jest wystarczają co duż o leż akó w, jest ich niesamowita liczba, poza tym, ż e nie ma wystarczają co duż o konstrukcji chronią cych przed wiatrem przy wietrznej pogodzie, ale co dziwne, zawsze je mieliś my, chociaż nie jesteś my szczegó lnie rannymi ptaszkami.

Od szafiru do morza, by zajś ć naprawdę daleko! Pomimo tego, ż e w zasadzie uwielbiamy chodzić . Problem dodatkowo komplikował fakt, ż e nie dostaliś my rę cznikó w nad morzem! Dlatego musieli być zabrani w Topaz i nad morze i z morza, aby nieś ć ze sobą . I są bardzo duż e, wię cej niż widział em wcześ niej w innych hotelach w Turcji i Egipcie. Dlatego rano po ś niadaniu wpakowaliś my się do busa na plaż ę , któ ry uczciwie jeź dził raz na pó ł godziny, a gdy turystó w był o wię cej, tym czę ś ciej wydawał o się , ż e w godzinach szczytu jeź dził tam i z powrotem bez przerwy . Ale! Okazuje się , ż e kierowca autobusu ma solidną przerwę na lunch, któ ra zaczyna się o godzinie 12, wię c nie moż na był o wsią ś ć do autobusu na lunch. Dlatego nie jedliś my lunchu. Jedliś my przeką ski na lunch w barze na plaż y lub w parku wodnym i szkoda był o tracić czas na podró ż owanie tam iz powrotem i czekanie na autobusy. Nie pró bowaliś my jadać w restauracjach innych hoteli: po pierwsze nasz przewodnik powiedział , ż e to nie jest dozwolone, a po drugie, wcią ż musimy je znaleź ć i przejś ć do nich przez te rozległ e terytoria, zabierają c ze sobą rę czniki. Poprzednia recenzja mó wi, ż e jedli wszę dzie – nie wiem, moż e dlatego, ż e byli zimą , kiedy turystó w w zasadzie nie ma zbyt wielu. A moż e by nas wpuś cili, ale byliś my zbyt leniwi, ż eby iś ć . Swoją drogą nie polecam zostawiać rę cznikó w na kozł ach, kiedy wró cisz, moż esz ich nie znaleź ć na miejscu. Zdarzył o się to w tym hotelu z jedną parą , zdarzył o się to w innych hotelach, w któ rych był em na przykł ad w Forest w Turcji. Biedna dziewczyna zapytał a mnie, co robić - a co moż na zrobić , osą dź sam, poza zapł aceniem 20 USD za kartę lub zabraniem kilku rę cznikó w w odpowiednim kolorze z są siednich leż akó w...Dlatego niektó rzy zajmują się leż aki nie z rę cznikami, ale z niektó rymi szalikami, któ re oczywiś cie nie są zbyt niezawodne pod wzglę dem wypeł nienia ł ó ż ka kozł a)) Ale nie 40 USD za rę czniki z pary. Generalnie te tereny i spacery są zmę czone, wię c nastę pnym razem wybierzemy bardziej kompaktowy hotel. Terytorium jest ogromne, ale kompleks nie jest zbyt przytulny, wydaje się , ż e ż adnej z jego „czę ś ci” nie moż na nazwać przytulnym. W aquaparku czujesz się jak na dworcu. Chociaż jeś li obecnoś ć zjeż dż alni jest dla Ciebie bardzo waż na, to wybó r w Hurghadzie jest niewielki. Slajdy są dobre.
Z plaż y z powrotem do hotelu udał o nam się odjechać autobusem.
Pokaz ś piewają cej fontanny jest imponują cym widokiem na wieczó r - pojechaliś my tam kilka razy. Reszta animacji i dyskoteki nie był a zainteresowana.
Wi-Fi. Był na przyję ciu Sapphire, cał kiem dobry i bezpł atny, przez pierwsze dwa wieczory. Potem znikną ł i znikną ł w cał ym kompleksie, bo mó j mą ż pojechał zaró wno do Topaz, jak i do Paradise, a nigdzie go nie był o. Od komikó w na recepcji, w tym administratora systemu w telefonie, nic nie dał o się osią gną ć - Arabowie. Wi-fi nigdy nie wró cił do koń ca naszego pobytu. Kiedyś mó j mą ż poszedł do pł atnej kafejki internetowej, ale internet tam był zapluskwiony, znacznie gorszy niż Wi-Fi, a przy tym drogi.
Plaż a jest ogromna, są szczeliny z piaszczystym wejś ciem, wię c buty nie są wymagane, chociaż jest to poż ą dane - mó j mą ż i tak zranił się w stopę patrzą c na ryby nad koralowcami. Są ryby, choć w Sharm był o ich wię cej, ale tutaj miał em szczę ś cie zobaczyć absolutnie niesamowitą rybę o dł ugoś ci ciał a bez ogona aż do ł okcia, o najjaś niejszym zielonym kolorze, rodzaj kwadratowego kadł uba. Nie widział em takich nawet w „podwodnym ś wiecie”.

Pogoda. 31 marca, w dzień naszego przyjazdu, był o bardzo wietrznie, wię c był o nam zimno i nawet się nie rozebraliś my. W kolejnych dniach był o i wietrznie i spokojnie, moż e się przyzwyczailiś my, moż e zrobił o się cieplej, ale cał kiem wygodnie pł ywaliś my i opalaliś my się . Jedyną rzeczą jest to, ż e zjeż dż alnie są bardzo wysokie, a podczas wchodzenia po schodach wieje bardzo orzeź wiają ca bryza. Ale w zasadzie to normalne) Poza tym jestem bardzo termofilna.
Sejf w pokoju był przestronny i bezpł atny, chociaż organizator wycieczek na stronie twierdzi, ż e jest pł atny.
Laguna po szmaragdowej stronie jest peł na jeż owcó w.
Teraz o naszych wspaniał ych przygodach na wycieczkach z agencji ulicznej.
Kilka razy w Turcji kupował em wycieczki wył ą cznie z agencji ulicznych i wszystko był o na najwyż szym poziomie. Poprzednim razem w Egipcie wykupiliś my wycieczki od przewodnika i był o to doś ć drogie, ale musieliś my, bo hotel był na obrzeż ach i po prostu nie był o agencji ulicznych. Tym razem znaleź liś my jedną agencję uliczną w dzielnicy - znajduje się na prawo od Sapphire, prawie przy wejś ciu do Lillyland, nazywał o się to rodzajem safari. Zaoferowano nam nurkowanie za 30 USD, w przeciwień stwie do 45 USD za przewodnikó w, a Luksor za 50 USD, w przeciwień stwie do 85 USD za przewodnikó w. Jest nas czworo - a oszczę dnoś ci są znaczne.

Nurkowanie. Transfer nie był spó ź niony, ale przyjechał jakiś bardzo odrapany autobus. Statek był duż y, taki sam jak te hotelowe, ale poza naszą czwó rką i parą Wł ochó w był na nim cał y tł um Egipcjan. Trochę straciliś my nastró j, rozumiesz. Okazuje się , ż e był jakiś ich wiosenny festiwal i przybyli z Kairu nad morze. Ale w rezultacie okazał o się , ż e Egipcjanie zachowywali się bardzo przyzwoicie - mieszkań cy stolicy, cał e rodziny, nie szturchali palcó w i nie gapili się , a co najważ niejsze, nie zamierzali nurkować . Dlatego ta wycieczka okazał a się bardzo udana, ponieważ instruktor miał do nurkowania tylko trzy osoby - Wł ocha i dwie nasze. Rozumiesz, nurkowaliś my w peł ni dwa razy, a nie jak ostatnio u hotelowego przewodnika - jedno nurkowanie, a potem pospiesznie i dwa na instruktora, bo statek jest peł ny i wszyscy chcą nurkować . A tu za każ dym razem przez prawie pó ł godziny, a to dlatego, ż e na gł ę bokoś ci jest zimno, po prostu zamarliś my. Przy okazji koniecznie zabierz piankę z dł ugimi rę kawami – są też te z kró tkimi rę kawami i są zimniejsze. Instruktor był doś ć profesjonalny, chociaż sł abo mó wił po rosyjsku. W sumie byliś my tu bardzo zadowoleni. Poza tym widzieliś my, jak Egipcjanie ką pią się w ubraniach, jak nie umieją pł ywać i jak ż arliwie bawi się ich mł odoś ć . Egzotyczny.
Luksor.
To cał a historia. Odebrali nas przyzwoitym autobusem i przez okoł o pó ł godziny staliś my w nocy na autostradzie, aż podjechał duż y wygodny autobus, do któ rego przemieś cił a się nasza grupa 12 osó b. Miejsca, musiał a obudzić się z drż enia. Przez okoł o godzinę jechaliś my przez pustynię , ale gdzieś zgubili drogę , a autobus ugrzą zł w piasku. Zdję cia w zał ą czeniu.
Stał o się to o 6 rano. Począ tkowo nie przeszkadzał o nam zwiedzanie dziewiczej pustyni, ale niezbyt inteligentni Egipcjanie zakopali autobus do samego brzucha. Generalnie popeł nili wiele nierozsą dnych dział ań , wykopali autobus z jednej dziury i od razu wsadzili go do nastę pnej, jadą c z jakiegoś powodu do przodu, a nie do tył u - na solidną drogę , poza tym był też zjazd do przodu, iz powrotem bę dzie w dó ł . Absolutnie nie chcieli sł uchać rad naszych ludzi - sami mó wią , ż e mają wą sy. A przy nich nie mieli nie tylko desek, nie tylko ł opaty - ale ani jednej butelki wody! Udaliś my się na pustynię tzw. Tutaj przydał o się nasze hotelowe zaopatrzenie w wodę z minibaru, a nasze buł eczki bananowe z obiadu. Wzię liś my przyzwoity zapas wody i podarowaliś my tym „robotnikom” 3 butelki, choć na pró ż no, potem musieliś my sami dokupić wię cej. Ale wtedy był o jeszcze ż al dla tych nieszczę ś nikó w, któ rzy goł ymi rę kami goł ymi rę kami wykopali autobus z piasku.

Mimo naszej sytuacji byliś my w pogodnym nastroju - i co jeszcze był o do zrobienia? Naś miewaliś my się z Egipcjan, eksplorowaliś my pustynię dookoł a. Był a z nami pozytywna para z Kijowa, a wszyscy inni leż eli i spali w autobusie, ponieważ nie był o jeszcze gorą co, tylko od czasu do czasu wychodzili popatrzeć na pustynię . Trwał o to do godziny 11, kiedy już nam się to nudził o (minę ł o 5 godzin), a my sami zadzwoniliś my do starszego przewodnika „na ziemi”, mimo drogiego roamingu. Oczywiś cie zwró ciliś my się do towarzyszą cego nam przewodnika, któ ry powiedział , ż e wszystko się już rozstrzygał o, ale okazał o się , ż e ten przewodnik, baza, ż e ​ ​ tak powiem, w ogó le ś pi! - Obudziliś my go! i to od nas dowiedział się o naszej sytuacji. Okazuje się , ż e towarzyszą cy nam przewodnik (Ahmet) wł aś nie nas okł amał – Egipcjanie na ogó ł lubią kł amać , taki jest ich zwykł y stan.
Pó ł godziny pó ź niej podstawowy przewodnik wjechał jeepem towarowym (patrz zdję cie), przeprosił i zał adował nas na tył jeepa! Dzię ki Bogu w kokpicie był o wystarczają co duż o miejsca dla dwó ch starszych kobiet, któ re był y w naszej grupie - mojej mamy i Angielki. Z tył u jeepa zrobiliś my coś w rodzaju jeep-safari przez pustynię , podskakują c na wybojach, nawiedzony piaszczystą bryzą . Mniej wię cej godzinę pó ź niej w przydroż nej kawiarni wyczyś cił em plecy z piasku najlepiej jak potrafił em, zostaliś my poczę stowani darmową herbatą i darmową butelką wody do wyboru (i dzię ki za to). Kolejną godzinę spę dziliś my czekają c na samochody, któ re obiecali zabrać nas dalej do Luksoru. W cią gu tej godziny dowiedzieliś my się , ż e nadal jesteś my na wybrzeż u morza, chociaż myś leliś my, ż e już niedaleko Luksoru - ale tam nie ma morza. Ahmet zapewnił nas, ż e zrobimy wszystko na czas, zobaczymy wszystko, poza tym, ż e wró cimy pó ź niej w nocy, a nie jak obiecano o 22.00. OK.
Godzinę pó ź niej przyjechał y trzy samochody osobowe i o zgrozo, Achmetowi przychodzi do gł owy, ż e nie moż emy w nich zmieś cić ! Pó ł godziny czekania na kolejny samochó d. Potem Akhmet nie mó gł nas bardzo dł ugo posadzić w samochodach, przenió sł nas do jednego lub drugiego, w wyniku czego prawie zgubił em swoje rzeczy, zapomniawszy już , w jakim samochodzie są w bagaż niku. Odjeż dż amy kilka metró w, zatrzymujemy się na stacji benzynowej i znowu czekamy - Egipcjanie energicznie o czymś dyskutują , a nawet przeklinają . Okazuje się , ż e wcią ż jesteś my przed posterunkiem policji! I mają problemy z przedostaniem się . Dlaczego i jak to się stał o, nadal nie jest dla nas jasne, ponieważ autobus utkną ł na pustyni kilometr od autostrady i daleko za punktem kontrolnym. (Mieliś my jeepa i w domu spojrzeliś my na naszą trasę na mapie) Dlaczego nas tam nie zabrali, ale odwieź li jeepami daleko przez pustynię , jest dla nas zagadką . W koń cu za 15-20 minut poszlibyś my tam nawet na piechotę . Jedynym wyjaś nieniem jest to, ż e niektó rzy Egipcjanie nie są zbyt mą drzy.
W koń cu pró bujemy przejś ć ten punkt kontrolny, oczywiś cie są problemy, wypeł niamy formularze kim jesteś my iz jakich hoteli, wcią ż nas wpuszczają , pozdrawiamy, jedziemy do Luksoru. Anglicy (dwoje) po prostu nie odchodzą , zaż ą dali ich odebrania z powrotem, a my uporczywie byliś my przekonani, ż e na wszystko jeszcze zdą ż yliś my. Ale w Luksorze, w kawiarni, w któ rej mieliś my zjeś ć lunch, wylą dowaliś my dopiero o godzinie 16-tej. Zostaliś my powitani przez przewodnika, któ ry bardzo dobrze mó wił po rosyjsku, był bardzo uprzejmy, poprosił o nocleg w Luksorze w hotelu na ich koszt z obiadem na ich koszt. Ponadto wszystkie muzea są już zamknię te w godzinach 16-30. Nie mieliś my innego wyjś cia, jak się zgodzić , ponieważ myś l o natychmiastowym powrocie i spę dzeniu kolejnych 4 godzin w drodze wydawał a się nie do zniesienia. Przewodniczka obiecał a nam ró wnież , ż e jutro bę dzie z nami, przeprowadzi tylko historyczne wycieczki, ż adnych sklepó w, a zaraz po obiedzie wró cimy i bę dziemy w hotelu nie pó ź niej niż.17-00.

Przywieziono nas do hotelu pierwszej klasy, niedaleko nabrzeż a, 3 gwiazdki, moż na spać . Natychmiast przeprosili za obiecany darmowy obiad - nie bę dzie, za obiad pł acisz pię ć dolaró w. Nie chcieliś my jednak jeś ć kolacji, po prostu zjedliś my pó ź ny obiad) i poszliś my na wieczorny spacer po Luksorze, każ dy oczywiś cie na wł asną rę kę . Niezapomniane wraż enia dostarczył nam spacer powozem z koniem – nie wiem, jak to się nazywa. Ale był o bardzo fajnie, dziadek Egipcjanin oprowadził nas po swoich slumsach i w centrum Luksoru wszyscy patrzyliś my z bezpiecznego komfortu namiotu (nie zabrał am ze sobą spodni i sukienki, któ rej wcale nie ma Niski jak na nasze standardy, wzbudził ż ywe zainteresowanie swoich dzieciakó w ze slumsó w, udał o mi się tego dopilnować , idą c z hotelu ulicą na nasyp). Ten mił y egipski dziadek ś wietnie mó wił po rosyjsku, cią gle coś opowiadał , moż na by powiedzieć , ż e dobrze objechał , ale w koń cu hmm… oszukał , do czego dą ż ą wszyscy Egipcjanie. Targowaliś my się o 4 dolary, a na koniec wyglą dał na uraż onego i powiedział , ż e chodzi mu o 4 dolary za pó ł godziny, ale jechał z nami pó ł torej godziny, wię c jesteś my mu winni znacznie wię cej. Trzeba przyznać , ż e po drodze ta przebiegł a kobieta zabrał a swojego brata, któ ry był ró wnież bardzo rozmowny i dobroduszny, do swojego „miejsca kierowcy”, ale w koń cu ró wnież okazał się bardzo uraż ony. Generalnie nie odważ yliś my się kł ó cić . Zdarza się , ż e moż esz to zrobić . Ale nasza druga para kijowska okazał a się bardzo kompetentnymi turystami - jechali ś ciś le okreś lony pó ł godziny, ale za 4 funty! Dowiedzieliś my się o tym podczas skromnego ś niadania w tym hotelu pierwszej klasy, któ rego ś niadania nie moż na nazwać ś niadaniem.
Po tym „ś niadaniu” z przyzwoitym autobusem spotkał a nas zupeł nie inna egipska przewodniczka, a nie ta, któ ra był a wczoraj, obiecał a i dobrze mó wił a po rosyjsku. Ten prawie nie mó wił po rosyjsku. Mó wił a w taki sposó b, ż e nie moż na był o sł uchać , a tym bardziej czegoś zrozumieć . W efekcie spojrzeliś my na Luksor, ale wycieczek jako takich po prostu nie był o.
Ta Egipcjanka był a zaskoczona i ponownie „urazana”, ż e nie chcemy ż adnych sklepó w. (W koń cu otrzymują z tego prowizję ). Z tej okazji odbyliś my prawie godzinną kł ó tnię w autobusie, podczas któ rej uż ył a nawet sł ó w „to nie jest mó j problem”. Po drodze dowiedzieliś my się , ż e nie odeś le nas z powrotem na lunch, abyś my byli w hotelu o 17:00, ale ona miał a nas odesł ać z Luksoru dopiero o 17:00. To zwyczajowy czas wyjazdu z Luksoru dla wszystkich turystó w i zrozumiał e jest, ż e chcieli zaoszczę dzić pienią dze - wsadzić nas do jakiegoś autobusu, a wcześ niej przecią gną ć nas po sklepach zgodnie z oczekiwaniami, a takż e zawieź ć nas na jaką ś wyspę , zbieranie dodatkowych 10$ od osoby. Ale gwał townie sprzeciwiliś my się temu z cał ym ś wiatem i nalegaliś my na wł asną rę kę . Był a bardzo uraż ona i niezadowolona.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał