Wspaniałe wakacje na plaży w Złotych Piaskach
Wszystko zaczę ł o się od tego, ż e po ś wię tach Boż ego Narodzenia zaczynamy planować nową podró ż na Krym. Wcześ niej, do 2014 roku, my cał ą rodziną co roku jeź dziliś my na wypoczynek nad morze na pó ł wyspie. Naprawdę podobał o nam się spę dzanie tam naszych wakacji. Krym kochaliś my od zawsze. Chę tnie pojedziemy tam w tym roku! Ale tak się zł oż ył o, ż e w tym roku bę dziemy musieli odpoczą ć w innym miejscu, dla nas odpoczynek na Krymie to to samo, co korzystanie z skradzionych towaró w.
Nie martwimy się cenami, a nie bał aganem, któ ry moż e się zdarzyć (transport, obecnoś ć /brak produktó w w sklepach itp. ). Niepokoją cy jest stosunek Krymó w do Ukraiń có w. Nienawidzą każ dego, kto mó wi choć by sł owo po ukraiń sku. I nie przesadzam. Moi przyjaciele pojechali do Jał ty na ś wię ta pierwszomajowe i wró cili smutni i zdenerwowani. Wszystko, co dotyczy Ukraiń có w, wszystko, co jest przynajmniej w jakiś sposó b zwią zane z Ukrainą , powoduje prawie na wszystkich Krymach nie tylko odrzucenie, ale cał ą burzę emocji. Te emocje są niezwykle negatywne dla wszystkich, od dzieci po osoby starsze. Czemu? Niejasny. W koń cu rok temu nie był o to nawet blisko. Moje serce czuje się jak sraliś my się w ł ó ż ku. . .
Czy zastanawiał eś się nad opcjami wyjazdu do Odessy lub Lazurne, czy są one moralnie bliż sze? Ale potem zaczę li rozważ ać inne obszary, Gruzję , Turcję . Po pobież nym przestudiowaniu sprawy decyzja został a zmieniona na korzyś ć Buł garii. Co prawda znajomi podchodzili sceptycznie do tej decyzji i nieco psuli nam humor: „Czy warto tam jechać ? Kurczak to nie ptak, Buł garia nie jest obcym krajem”.
Każ da podró ż musi być dobrze przygotowana. Pierwszą rzeczą , któ rą zrobiliś my, był o przeczytanie opinii o wakacjach w kurortach Buł garii. W nastę pny weekend udaliś my się do pierwszego biura podró ż y, któ re natkną ł em się i poprosiliś my o odbió r niedrogiej wycieczki do Buł garii. Agencja uważ nie wysł uchał a naszych ż yczeń , po czym zaproponował a kilka opcji do wyboru. A potem jeszcze kilka. Teoretycznie wszystko nam odpowiadał o, ale zależ ał o mi na szczegó ł ach. Poprosiliś my dziewczynę , aby pokazał a broszury wszystkich hoteli, mapę pokazują cą lokalizację tych hoteli, zdję cia samego hotelu, pokoi, basenó w i odległ oś ć do morza w metrach. I tak poszukiwania optymalnego planu na nasze wakacje trwał y, aż po rozważ eniu wszystkich plusó w i minusó w zawisł a nasza czerwcowa wycieczka do Buł garii w plaż owo-turystycznych barwach. Zadowoleni i usatysfakcjonowani podpisaliś my umowę na zakup wycieczki. Postanowiliś my pojechać do Buł garii do Zł otych Piaskó w. Na czym? Lot samolotem jest drogi, moż na latać samochodem, ale nadal jest drogo, a my zdecydowaliś my się pojechać autobusem. Na buł garskie wybrzeż e ł atwiej i znacznie taniej. W sezonie regularnie odbywają się loty z dowolnego oś rodka regionalnego. Co wię cej, jest ich wiele, a trasy są budowane w taki sposó b, ż e dowoż ą turystó w do wszystkich hoteli wzdł uż wybrzeż a od pó ł nocy do najbardziej wysunię tego na poł udnie punktu, prawie do tureckich wybrzeż y.
Po raz pierwszy pojechaliś my do Buł garii. Marzyliś my o ką pieli w morzu, wygrzewaniu się w buł garskim sł oń cu i poprawie naszego zdrowia….
I tak w drugiej poł owie czerwca o 6.15 byliś my na umó wionym miejscu. Poranek był chł odny, chyba trochę ponad 16-18 stopni. Voucher stanowi: wyjazd ze stadionu Metallist, w pobliż u stacji metra Sportivnaya, zameldowanie o 6.30, wyjazd o 7.00. Czekają c na autobus zorientowaliś my się , ż e opró cz nas nie ma nikogo innego. Moż e nie zapisaliś my poprawnie miejsca odjazdu autobusu? Stadion jest duż y, a z metra jest wiele wyjś ć . Zaczę liś my się martwić . Aby jakoś rozł adować sytuację , zaczynamy ż artować , ale ż arty nie wychodzą . O 6.30 postanowiliś my zadzwonić do agencji, ale zdaliś my sobie sprawę , ż e wtedy jeszcze nikogo tam nie był o. Ż ona wychodzi na pustą drogę , zerka na koniec ulicy w nadziei, ż e zobaczy dł ugo oczekiwany autobus. I nagle, jakby jakiś szó sty zmysł powiedział mi: „Nadchodzi! ” A potem, w oddali, kilka przecznic od stadionu, pojawia się upragniony transport. Pię kny, biał y liner, z buł garskimi cyframi, gł adko podwinię ty aż do zatrzymania. Uś miechnię ty przewodnik wysiadł z autobusu, przedstawił się i zaproponował , ż e zajmie miejsca.
Szybko wskoczyliś my do autobusu. W kabinie nie był o nikogo opró cz nas i innej rodziny i chociaż miejsca był y wskazane na biletach pokł adowych, usiedliś my tam, gdzie był o to wygodne dla każ dego. Dla osoby o przecię tnej budowie odległ oś ć mię dzy siedzeniami jest wystarczają ca, ale tylko pod warunkiem, ż e pasaż er przed nami nie odchyli się zbytnio. W takim przypadku siedzenie bę dzie niewygodne. Klimatyzatory nad siedzeniami dział ał y prawidł owo przez cał y czas. Herbata, kawa nie był a oferowana i nie szukaj toalet i WI-FI w autobusie. Ale w czasie podró ż y co trzy godziny odbywał y się przystanki sanitarne. Szybka autostrada do Dniepropietrowska to przyjemnoś ć . Kierowca jechał z umiarkowaną prę dkoś cią , okoł o 100 km/h (wzó r najostroż noś ci), a autobus toczył się lekko i pł ynnie po pł askiej autostradzie.
W Dniepropietrowsku do autobusu wsiadł o jeszcze okoł o dziesię ciu osó b, a w Krzywym Rogu, Nikoł ajewie i Odessie odebrali resztę . Za Krzywym Rogiem droga był a bardzo zł a, jeś li nie gorsza. Jechaliś my z prę dkoś cią.30-40 km/h, kierowcy cał y czas byli oburzeni. Mó wili po buł garsku, ale duż o rozumieliś my z ich rozmowy.
- Przesył ka jest z Krivoy Rog do granicy rumuń skiej - jedna z najtrudniejszych - powiedział stary kierowca do mł odego - Barzo nie moż na wyjechać : Tryabva i wszystko to jest zagł ę bieniem.
Autobus spó ź nił się prawie dwie godziny. To prawda, ż e kierowcy mieli duż o dyskó w z dobrymi filmami, a to trochę rozpraszał o i uspokajał o. Nagle autobus zatrzą sł się , jakby podczas trzę sienia ziemi, nastą pił o pę knię cie, jakby pę kł metal. Obraz z telewizora znikną ł . Autobus stał się niekontrolowany i skrę cił ukoś nie w stronę drogi.
- Poczivka, pochivka ty kazvam! krzykną ł drugi kierowca.
- Wow, widzisz, jak schrzanił eś ? - Mł ody kierowca, któ ry siedział za kierownicą , odpowiedział przeraż ony.
- Tak tak. Mislekh, któ ry to zaczą ł .
- Tak, sarceto mi jest prawie ukryte. - potem zwracają c się do nas, dodał po rosyjsku - Twoja droga jest zł a, bardzo zł a. . .
W kabinie nie był o paniki, nikt nie krzyczał . Ktoś zaż artował : „Czy wszyscy ż yją ? ”. Kiedy kierowca wyró wnał autobus i ruszyliś my w dalszą drogę , nasz przewodnik kilka razy pró bował uruchomić magnetowid, ale mu się to nie udał o.
- Rejestrator nie moż e być fundamentem narodu ukraiń skiego. – powiedział do kierowcó w i uś miechną ł się .
Przez chwilę autobus toczył się w ciszy. Potem stopniowo zaczę ł a się nawią zywać rozmowa, a po chwili w kabinie był o już stł umione, ciche dudnienie.
Gdy zrobił o się ciemno, w Tatarbunary robimy ostatni postó j na terenie Ukrainy. Bardzo podobał a mi się kawiarnia na obrzeż ach wioski. Wspaniał a kuchnia tatarska, atmosfera też odpowiednia, orientalna, po doś ć obfitej kolacji zostawiliś my okoł o 120 hrywien dla trzech osó b.
Okoł o pó ł nocy podjechaliś my do granicy z Ukrainą . Zaimponował a nam swoją codziennoś cią . Nie był o kolejki, ale trzymali nas ponad dwie godziny. Nasz pogranicznik jednym palcem wpisywał dane z naszych paszportó w do komputera. Po stronie moł dawskiej pogranicznicy ró wnież zbierali paszporty i wyjeż dż ali do rejestracji. Celnicy dokonali oglę dzin bagaż nika. W przedziale pasaż erskim autobusu nikt nie zaczą ł sprawdzać rzeczy. Cał y zabieg trwał okoł o 30 minut.
Czterdzieś ci minut drogi, a przed nami bariera granicy rumuń skiej, powyż ej któ rej jest ogromny znak Unii Europejskiej. Ż ó ł te gwiazdy utworzył y krą g sł oneczny na niebieskim tle i niejako mó wią do ciebie: „Witamy w cywilizacji”. Nie musieliś my też wysiadać z autobusu, ż eby przejś ć odprawę paszportową , a sama procedura nie trwał a dł ugo. Rumuń ska czę ś ć granicy był a zaskakują co ł atwa. Wszystko jest szybkie i uprzejme. Bariera podnosi się i z natchnieniem wkraczamy na terytorium Unii Europejskiej.