Сколько людей, столько мнений. Для маленького кошелька и крепких ног это возмотхно и не самый плохой отель. Но для этот отель совершенно не годится. Отель находится на пустыре в окружении развалин старых, советских отелей и огромной руины какой-то заброшенной стройки. Впечатление довольно жуткое, как будто находишься где-то в Припяти. Пляж не очень далеко, но надо спуститься с высокой скалы. К пляжу ведёт очень крутая и полуразрушенная лестница. На пляже нет ни туалета ни возможности переодется. Еда в отеле довольно скудная и однообразная , но съедобная. Слабенький интернет только на Рецепшене. В отеле когда-то была подземная парковка, но теперь она почему-то завалена мусором и когда сучайно нажав не ту кнопку в лифте спускаешся туда, то можно снимать фильм ужасов. Казалось бы единственный плюс это чистый воздух и тишина. Но не тут то было. Вечером болгарские соседи непрерывно курили на своих балконах, а весь дым струился к нам в комнату. Группа молодых, болгарских мужчин (под очень громкую музыку) до глубокой ночи пила, орала и резвилась у бассейна. Только по утро нам удалось уснуть. Утром мы с радостью покинули это странное место.
Ile osó b, tyle opinii. Za mał y portfel i mocne nogi jest to moż liwe i nie najgorszy hotel. Ale ten hotel wcale nie jest odpowiedni. Hotel poł oż ony jest na pustkowiu otoczonym ruinami starych, sowieckich hoteli i ogromnymi ruinami jakiegoś opuszczonego budynku. Wraż enie jest doś ć przeraż ają ce, jakbyś był gdzieś w Prypeci. Do plaż y nie jest daleko, ale trzeba zejś ć z wysokiego klifu. Na plaż ę prowadzą bardzo strome i zniszczone schody. Na plaż y nie ma toalet ani ubrań do przebierania się . Jedzenie w hotelu jest doś ć kiepskie i monotonne, ale jadalne. Sł aby internet tylko w recepcji. Hotel kiedyś miał podziemny parking, ale teraz z jakiegoś powodu jest zaś miecony, a gdy przypadkowo naciś niesz niewł aś ciwy przycisk w windzie, zjedziesz tam, moż esz nakrę cić horror. Wydawał oby się , ż e jedynym plusem jest czyste powietrze i cisza. Ale go tam nie był o. Wieczorem buł garscy są siedzi bez przerwy palili na swoich balkonach, a cał y dym wlewał się do naszego pokoju. Grupa mł odych Buł garó w (do bardzo gł oś nej muzyki) pił a, krzyczał a i bawił a się przy basenie do pó ź nej nocy. Dopiero rano udał o nam się zasną ć . Rano chę tnie opuś ciliś my to dziwne miejsce.