Bułgaria w stylu Borgesa
Kiedy natkną ł em się na wioskę .
Był o to wieczorem, szedł em po mapie z 1976 roku i zaplanował em, ż e za jakieś trzy godziny, kiedy sł oń ce bę dzie cał kowicie zasł onię te, rozbiję namiot w lesie, zrobię sobie herbatę w kubku, leż ę na plecach i czekaj i zobacz, jak gwiazdy zaczynają na mnie spadać . Oczekiwanie na taki nocleg rozpoczę ł o się z pamię ci moim nagł ym pojawieniem się w wiosce, któ ra powstał a po drodze. Nie był o to zaznaczone na mapie. Ale był a i ż ył a. Bardzo mał y - pię ć dziesią t domó w. Pię kne i zadbane domki pod dachó wką patrzył y na mnie pustymi oczodoł ami ciemnych okien. Wydawał o mi się , ż e nikt tu już nie mieszka, gdy nagle, skrę cają c za ró g domu, ujrzał em kilku starych ludzi, oś wietlonych szkarł atno-czerwonym zachodem sł oń ca. W mojej pamię ci pojawił y się obrazy argentyń skiej wioski, kilka prac Borgesa rozbł ysł o piorunem - jak wielkie był o podobień stwo do tego, co opisał . Nierealne podobień stwo. Jakby zdarzył o się poruszanie się w kosmosie. Oś lepiają cy szkarł atny zachó d sł oń ca, któ ry pomalował wszystko dookoł a na krwistoczerwony, gliniany kolor, starzy ludzie siedzą cy przy stole jak posą gi w znoszonych pł ó ciennych koszulach, spokojni i pewni siebie na nastę pny dzień , miesią ce i lata. Bo wszystko jest zamroż one.
Rozmowa starych ludzi został a natychmiast przerwana i spojrzeli z ciekawym oszoł omieniem o uważ nych i stale ł zawią cych oczach, któ rzy przybyli zniką d do mnie - obcego. Skromne powitanie nie wywoł ał o ż adnej reakcji. Najwyraź niej przez ostatnie dziesię ć czy pię tnaś cie lat nie był o tu nikogo obcego. Dopiero po pó ł godzinnym opieszał ym przekazywaniu fraz i podawaniu im brandy, lokalna produkcja przywró cił a wszystko na swoje miejsce. Stał em się ich czę ś cią . Czę ś ć tego borgezyjskiego miejsca w samym centrum Buł garii stał a się czę ś cią opowieś ci pł yną cej z ust starych ludzi, czę ś cią niekontrolowanie silnej i wzruszają cej piosenki, dł ugiej i smutnej, któ rą starzy ludzie zaczę li, gdy sł oń ce już zaszł o. ustawić . Ogarnia silne uczucie. Przed dreszczem, aż po plecach spł ywa struż ka potu, czujesz swoją obecnoś ć na ziemi i jednocześ nie nieistotnoś ć w widzialnej przestrzeni. Jak ziarnko piasku na wydmie.
Zrobił o się ciemno. Zapalili lampy naftowe na stole. Nikt nie chciał iś ć do ich pustych domó w, zdają c sobie sprawę , ż e tam wpadną w przytł aczają cą , ponurą samotnoś ć , wypeł nioną tylko wspomnieniami, a tu, gdy wszyscy razem siedzą przy stole, mijają c wzajemnie ostatnie kawał ki ich energii ż yciowej, są silne. Najlepiej jak potrafisz. I nie ma potrzeby wspominać ich, opuszczonych starych ludzi, o ich chwilach ż ycia, czasem przeszywają cych bó l w sercu. Tutaj ż yją do dziś i chwytają te chwile ż ycia, oddychają w sekundy, minuty z peł nymi piersiami. I czekają . Wyjazd jednego z pozostał ych. Jak ruletka to pozostał e ż ycie na ziemi. W opustoszał ej i pię knej wiosce, wypeł nionej lepką ciszą spokoju. Istnienie. Wspomnienia.
Zjawił em się w tej wiosce nagle i został em odebrany jako dzisiejsze wybawienie od samotnoś ci. Nowy sł uchacz, obcokrajowiec, któ ry cał ym sercem kocha Buł garię i umie sł uchać dł ugich opowieś ci doś wiadczonych starych ludzi. Już dziś nie bę dzie potrzeby chodzenia do swoich samotnych mieszkań . Ten wieczó r i noc wypeł nią historie, któ re ukryją starych ludzi przed oczekiwaniem ś mierci i przeniosą ich w przeszł oś ć . Ż ywa i bogata przeszł oś ć . Wiedzieli o sobie wszystko i co wieczó r opowiadali sobie nawzajem swoje historie. I oto jestem - nowy sł uchacz, któ remu moż na na nowo opowiedzieć wszystkim historię swojego ż ycia. Siedział i sł uchał . Dł ugie monologi. Dopiero nad ranem, o ś wicie, zaczę li się rozchodzić , wszyscy przepraszali i mó wili o pilnych pracach domowych, zdają c sobie sprawę , ż e to mał e kł amstwo, ż e nie ma waż nych spraw, ż e nie ma nawet gospodarstwa domowego, ale chce się spać . Wszyscy byli zadowoleni, ż e ponownie zanurzyli się w mł odoś ć , opowiadają c mi swoją historię . Cieszył em się , ż e przez jeden dzień , przy cichym i ż yczliwym sł uchaniu, mogł em dać tym starszym ludziom wię cej chwil czasu i ż ycia.
Ja też wstał em i poż egnaliś my się - rozstaliś my się . Prawdopodobnie na zawsze i nigdy wię cej nie zobaczę tych twarzy - mił ych i smutnych, któ rzy ż yli prawie sto lat ż ycia, widzą c zmianę czasó w i epok. Chociaż w tej wiosce nic się nie zmienił o, prawdopodobnie od czasó w tureckiej niewoli. Tymczasowa pró ż nia przestrzeni, zmieniają ca się w czasie tylko wraz z porodem i ś miercią , a teraz powoli umierają ca wraz z odejś ciem każ dego starca.
A ile takich wiosek jest w Buł garii. Dział ka. A każ da wieś ma swoją niepowtarzalną historię i nowoczesnoś ć . Dobry kraj Buł garia. Przyjedź do Buł garii, znajdziemy takie miejsca i nie tylko. Historia jest pisana w każ dym momencie…. .