Wiedeń jest interesujący przy każdej pogodzie

16 Grudzień 2011 Czas podróży: z 08 Październik 2011 na 25 Październik 2011
Reputacja: +1452.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Recenzja trasy „Dwa bieguny pasji: Hiszpania i Francja”

08.10. 2011 – 25.10. 2011

Czę ś ć.1

Mał a przedmowa:

Chciał em wybrać się na tę wycieczkę zgodnie ze zaktualizowanym programem, gdy tylko zobaczył em go na stronie Akkord. Ale nie odważ ył am się jechać sama w tak dł ugą trasę , a w tym czasie nie miał am bliskiego partnera na wspó lną wycieczkę.

Dlatego postanowił em latem pojechać na 12-dniową wycieczkę do Szwajcarii. Ale go tam nie był o! Ze wzglę du na bał agan z czeskimi wizami wycieczka Rich and Beautiful Switzerland zostaje usunię ta ze strony internetowej organizatora wycieczki, a ja zostaję bez wybranej wycieczki.

Po namyś le przechodzę na wycieczkę Alpine Trio, któ ra ró wnież jest bardzo godna, chociaż Szwajcaria jest tam mniejsza. Już.7 wrześ nia zapł acił em za tę wycieczkę , kupił em bilety na pocią g w obie strony, a teraz mó j mą ż ma wiadomoś ć : w zwią zku ze zbliż ają cą się reorganizacją w firmie, postanowił odejś ć z pracy we wrześ niu.


Decyzja zapada od razu: jedziemy razem w trasę , ale nie do Alpejskiego Tria, ale na nową trasę „Dwa Polacy Pasji” i niech czeka na nas Szwajcaria. Pilnie przebudowujemy zamó wienie na nową wycieczkę od 7 wrześ nia do 8 paź dziernika, wypoż yczamy niektó re bilety, zabieramy inne, skł adamy dokumenty mę ż a, moje dokumenty są przenoszone z jednego dział u do drugiego i czekam na wizy.

O wydaniu wiz dowiedzieliś my się na 6 dni przed wyjazdem. Arkusz informacyjny otrzymano w cią gu 4 dni. Dowiedzieliś my się od niego, ż e powinniś my mieć wcześ niejszy wyjazd ze Lwowa o 7-55.

Nie lubię jeź dzić na wycieczki bezpoś rednio z pocią gu. Jak pokazał a praktyka, pocią gi czę sto się spó ź niają , a negatywne skutki spó ź nienia rozcią gają się pó ź niej, jak pocią g, cał a trasa podą ż a za tobą . Dlatego rezerwuję Hotel Irena, w któ rym mieszkamy od dawna, a noc przed wyjazdem na wycieczkę spokojnie odpoczywamy w tym przytulnym hotelu.

Dzień pierwszy: granica i tranzyt

Dzień wcześ niej ustaliliś my, ż e bufet nakarmi nas wcześ nie, wię c nie mieliś my problemó w ze ś niadaniem.

O 7-30 wezwano nas taksó wkę i po 10 minutach byliś my już na peronie przy dworcu PKP, wsiadają c do naszego autobusu. Siedzenia mamy z przodu, w drugim rzę dzie za kierowcą , a takiemu uł oż eniu spodobał się mó j mą ż . Cał y czas obserwował drogę i otoczenie, choć na naszych poprzednich wyprawach rozwią zywał krzyż ó wki na drodze. Tym razem krzyż ó wki wcale go nie interesował y.

Liderem naszej grupy był a Marina Litvinyuk. Od razu poinformował a wszystkich, ż e nie jest przewodnikiem po miastach i krajach, ale organizatorem realizacji programu naszej wycieczki, a należ y zaznaczyć , ż e jako organizatorka wykonał a ś wietną robotę . Cał a trasa przebiegł a bez nakł adek, opó ź nień i opó ź nień , z wyją tkiem wyjazdu ze Lwowa. Ale to już nie jest wina naszego lidera.

Nasz wczesny wyjazd był przykryty miedzianą misą , ponieważ pocią g numer 41 był spó ź niony i podró ż ował o nim siedmiu naszych turystó w.

Staliś my w pobliż u dworca przez pó ł godziny, po czym przenieś liś my się na parking pod centrum handlowe Metro, gdzie opró cz naszego busa na spó ź nionych turystó w czekał o jeszcze kilka autobusó w Accord.


Tego dnia mż ył o z drobnym zimnym deszczem i był o doś ć niekomfortowo. Dlatego grupy towarzyszą ce pozwolił y turystom na 30-40 minutowe wyjś cie do centrum handlowego. Tam wydawana był a jedna przepustka dla trzech osó b oraz dla wszystkich, któ rzy chcieli dokupić wodę na drogę.

Okoł o wpó ł do dziesią tej spó ź nionych turystó w sprowadzał jeden autobus na wszystkie wycieczki, szybko ł adowali i pojechaliś my na granicę w Krakowie. Nasz autobus wyjechał z parkingu jako czwarty, ale pokazują c cuda zrę cznoś ci nasi kierowcy wyprzedzili wszystkie trzy autobusy, któ re wyjechał y jako pierwsze, a my byliś my pierwsi na granicy. To był o bardzo pomocne i przekroczyliś my granice w 1 godzinę i 50 minut.

Polacy praktycznie nas nie sprawdzali, zabrali pierwsze dwie walizki, któ re się natknę li, otworzyli je, spojrzeli na nas przez minutę i na tym zakoń czył y się rewizje. Witaj Europo!

Po 20 km od granicy, na parkingu w Radymnie, przesią dź się z naszego busa na polski bus marki BOVA. Kierowca Mariusz i jego asystentka Anya. Autobus jest prawie nowy, stoliki nienaruszone, podnó ż ki wygodne, oparcia odchylają się i przesuwają na bok. Był o wystarczają co duż o miejsca na mó j wzrost. Klimatyzacja dział ał a dobrze, gdy był o zimno, pracował a do ogrzewania, a jak robił a się gorą ca, dział ał a do chł odzenia. Na autobus nie ma ż adnych skarg. Oraz szczegó lne podzię kowania dla kierowcy Mariusza za wysoki profesjonalizm, któ ry wielokrotnie pokazywał nam po drodze. Anya kilka razy go zastę pował a, ale gł ó wnie prowadził Mariusz. I dzię ki jego umieję tnoś ciom dotarliś my do hoteli nie pó ź no, w cią gu 21-22 godzin, z wyją tkiem hotelu w Andorze. Ale o tym ruchu napiszę osobno.


Teraz opowiem trochę o naszej grupie. W grupie był o 34 osoby, 10 mę ż czyzn i 24 kobiety. Ponadto podró ż ował y nie tylko samotne kobiety, ale takż e samotni mę ż czyź ni. W sumie trzecią czę ś ć stanowili mł odzi turyś ci, ale w grupie nie był o dzieci. Pozostali turyś ci byli w wieku emerytalnym. W zasadzie grupa skł adał a się z doś wiadczonych turystó w, któ rzy jeź dzili już na wycieczkach autobusowych, wię c wszyscy doskonale wiedzieli, jaka jest dyscyplina. I muszę powiedzieć , ż e nasza grupa tylko raz spó ź nił a się z wyjazdem z Baden-Baden o 20 minut z winy turysty, we wszystkie pozostał e dni wyjazdy odbywał y się na czas, bez opó ź nień i opó ź nień . I za to wielkie podzię kowania dla wszystkich.

Jak zwykle zamelduj się na obiad w polskiej przydroż nej kawiarni. Przy takiej chł odnej pogodzie bardzo przydał a się gorą ca zupa „ż urek”. Z poprzedniego wyjazdu mieliś my jeszcze zł otó wki, wię c tym razem nie wymienił em pienię dzy na granicy. Potem dł ugi przejazd do tranzytowego czeskiego hotelu w mieś cie

Prostejov z nazwą "Hotel Tennis-Club 3*". Moje pierwsze zdję cie został o zrobione w pokoju o godzinie 21-18. Pokoje są przestronne i wygodne. Mamy też obiad w domu. Tak miną ł pierwszy dzień . Gorą cy prysznic i sen….

Dzień drugi: Czwarte spotkanie z Wiedniem

Na ś niadanie - dobry bufet, wyjazd o 8-00.

Nasza droga wiedzie w Wiedniu. Ale godzinę po wyjś ciu czeska policja zatrzymuje nas i zaczyna przeszukiwać autobus.

Wszyscy wysiadamy z autobusu bez rzeczy, a nasz autobus jest prowadzony pod skanerem. Skaner kilka razy przechodzi wzdł uż autobusu, zaczyna dzwonić , a celnicy wspinają się na dach autobusu ze specjalnymi celownikami. Gdy oglą daliś my nasz autobus, mogliś my się ogrzać w kawiarni przy prowizorycznym kominku. Ten kominek tak nam się spodobał , ż e zaczę liś my przy nim sesję zdję ciową . Miną ł wię c czas, kiedy autobus był sprawdzany. Na szczę ś cie alarm był fał szywy i po okoł o 40 minutach moż emy zają ć miejsca.

Ale wszyscy musieli być zdenerwowani, zaró wno kierowcy, jak i turyś ci.

Ale przed nami Wiedeń i znó w jesteś my w drodze.

O 11-30 jesteś my już w Wiedniu. To mó j czwarty raz w Wiedniu. Był em już wcześ niej w Muzeum Sisi i Skarbcu i dlatego mieliś my wł asny plan na spacer po ogrodach i parkach Wiednia, ale znowu pada drobny zimny deszcz i na razie postanawiamy wybrać się ze wszystkimi na przeglą d autobusu.


Na Placu Marii Teresy wsiada do autobusu przewodniczka po Wiedniu Natalia. Ponieważ dzisiaj jest niedziela i wię kszoś ć sklepó w jest zamknię ta, wydaje rozkaz zawiezienia grupy do domu Hundertwassera, w pobliż u któ rego otwarte są wszystkie sklepy z pamią tkami i moż na kupić pamią tki. Tu po sesji zdję ciowej rozpoczyna się aktywny zakup wiedeń skich pamią tek. Mnie interesował a tylko kawa Sacher w niebieskich opakowaniach i oczywiś cie kupuję ją tutaj. Wszystkie inne pamią tki kupiliś my podczas naszych poprzednich wizyt w Wiedniu.

Po raz trzeci zobaczyliś my też sam Dom Hundertwassera.

Za pó ł godziny jedziemy autobusem dalej wzdł uż Ringu. Znowu na Plac Marii Teresy wszyscy wysiadają i udają się do Hofburga, ale my idziemy dalej zgodnie z naszym programem.

Wyjazd zaplanowano na 17-00, a my mamy prawie 5 godzin wolnego czasu. Przy dobrej pogodzie moż na duż o zobaczyć w 5 godzin, ale niestety deszcz nie ustaje.

Przede wszystkim idziemy do parku ró ż . Ró ż e wcią ż kwitną , a ś wież a zieleń jest przyjemna dla oka. Nawet deszcz nie przeszkadza mi podziwiać tego pię kna. Có ż , jak moż na opuś cić takie miejsce bez sesji zdję ciowej!

Nastę pnie przez park wychodzimy na plac do ratusza. Tam na placu dla dzieci odbywa się jakaś impreza, rozkł adany jest duż y namiot, wokó ł niego są namioty z towarami dla dzieci, a rodzice i dzieci spacerują po placu. To tutaj co roku odbywa się jarmark boż onarodzeniowy. Okolica jest dla niej idealna.

Tutaj też robimy kilka zdję ć , a potem wracamy do budynku parlamentu. W pobliż u parlamentu obmyty deszczem posą g Pallas Ateny lś nił zł oconą ś wież oś cią.

Obowią zkowe zdję cie pod Sejmem i udajemy się dalej do Parku Pał acowego pod pomnik Mozarta. Pod pomnikiem Mozarta z daleka widoczny był klucz wiolinowy z ró ż owej begonii na tle jasnozielonej trawy. Pię kna!

Nastę pnie nasz spacer kontynuuje wzdł uż Ringu wzdł uż Opery do Stadtpark. Oto pawilon Kursalon i pomnik wielkiego wiedeń skiego kompozytora Johanna Straussa Jr. Jego postać z brą zu stał a się jeszcze jaś niejsza w deszczu.

Tutaj musieliś my przeczekać najazd grupy Chiń czykó w, aby sami spokojnie podejś ć do pomnika i zrobić normalne zdję cie.

A jednak obok Kursalonu znajduje się ciekawy zegar kwiatowy, któ ry pokazuje aktualny czas. Ten zegar pokazywał.14 godzin, sprawdził em na zegarku, był o dokł adnie 14 godzin.

W sklepach kupowaliś my wino, piwo, rum, Becherovkę , ś wież e warzywa i owoce, przysmaki mię sne i serowe, i w ten sposó b organizowaliś my nasze kolacje.


Po obfitym i wysokokalorycznym obiedzie wychodzimy z kawiarni, a co za radoś ć : deszcz już się skoń czył ! A my mamy jeszcze godzinę wolnego czasu! Decydujemy się wejś ć na peron Albertina, a stamtą d patrzeć na ulice Wiednia. Po deszczu dachy domó w lś nił y w sł oń cu czysto.

Potem wchodzimy na gó rę do pawilonu motyli, był a nawet taka chę ć tam iś ć , ale spojrzał em na zegarek i zmienił em zdanie. W koń cu nie przeszliś my jeszcze Placu Marii Teresy i postanawiamy tam przejś ć przez park. Już tam czekaliś my na nasz autobus i zgodnie z planem o godzinie 17 udaliś my się na nocleg do Villach.

Dzień w Wiedniu przebiegł prawie tak, jak zaplanował em i nawet deszcz nas nie powstrzymał.

Odległ oś ć od miasta Villach wynosi 362 km. A o 21-40 dotarliś my do Grand Media Hotel. Pokó j jest doskonał y, z ogromnym telewizorem plazmowym.

Mó j mą ż najpierw wł ą czył telewizor w pokoju i szukał rosyjskiego kanał u, ale niestety był o kilka hoteli z rosyjskimi kanał ami.

Zrobił em sesję zdję ciową we wszystkich hotelach w pokojach, dzię ki czemu teraz mogę swobodnie poruszać się po jakoś ci pokoju, a takż e o godzinie zameldowania w hotelu. Lekki obiad i sen.

Tak zakoń czył się nasz drugi dzień podró ż y.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Дом Хундертвассера
В парке роз
В парке роз
В парке роз
Цветочная клумба на стенах
Площадь у ратуши
Памятник Моцарту в Вене
Памятник Штраусу младшему
Цветочные часы в Вене
Парки Вены
Площадь Марии-Терезии
Павильон бабочек