Отзыв будет большой, сначала про отель, потом про Албанию в целом. Сразу обозначу, туристы мы бывалые, не избалованные «оллинклюзивами пятизвездочными», всякого повидали по всему миру. Сам отель – это оазис посреди недостроя и мусора, мусор впрочем везде, но об этом позже. Хозяева очень доброжелательная пожилая албанская пара, ни по-английски, ни тем более по-русски не понимающие, что очень иногда было неудобно, пришлось много на пальцах объяснять, что тоже не всегда было успешно. Номера чистые, средней пошарпанности, все удобства есть, белье и полотенца меняли каждые 3-4 дня. Единственное сниму бал за то, что примерно 5050 утром не было горячей воды. Висящий в ванной бойлер просто выключен, я так понимаю в целях экономии, а вода греется солнцем, не успел помыться или не успела нагреться и всё, ледяной душ. Днем и вечером все нормально.
Если решите купить рыбу и самостоятельно приготовить, лучше так не делать, условий нет, хозяева выдали газовый баллон и постоянно стояли над душой лишь бы не вонял рыбой. В номерах вытяжки нет. Wi-Fi почти всегда работал нормально, но когда гостей приехало много, писало, что точка доступа переполнена и не подключался, но было раз 5 от силы.
Главное преимущество отеля, что он не шумный, 3 раза в день проходит поезд, он вообще не напрягает и бывает по ночам лают собаки, но мы к ним привыкли, а с закрытыми рамами так вообще почти не слышно. Никаких дискотек поблизости.
Нас каждый день угощали виноградом и инжиром. В конце нашего пребывания нам много раз переносили рейс, хозяйка с нас не взяла дополнительную плату, что очень приятно.
Далее, от отеля дорога идет через гравийку и железную дорогу, вокруг недострой и горы мусора. Метров через 100-200 вы выходите в самое начало турристической улицы и собственно тут уже сто то можно купить, но все большие магазины, хорошие рестораны где то в нескольких километрах, примерно в середине между центром Дурреса и отелем. По жаре туда топать такое себе удовольствие, вечером каждый день наматывали киллометры. До пляжа еще метров 500. Линия 5-6 получается примерно.
Теперь расскажу в целом про увиденное и почему так часто вспоминался Томми. Первый шок – горы мусора вокруг. Даже в Индии мне казалось чище. Местные просто не парятся кидают все под ноги, или даже если в урну, то их так редко убирают, что все просто утопает в мусоре. Улицы, пляж, море, все в фантиках, окурках, салфетках. Жесть. Второй шок – качество сервиса. Пришел в ресторан и сидишь, сидишь и сидишь… Чтобы попросить меню, заказать, получить еду, попросить счет, что бы взяли деньги, принесли сдачу надо долго подзывать официантов. Позже мы нашли несколько кафе, где есть дядька-бригадир, который гоняет персонал и там чаще всего ели. Например очень нравился Delfini Tetova.
Нам говорили, что Албания страна краденных мерседесов – это стереотип. Ничего подобного, 23 машин мерсы, видимо основная цель жизни и статус каждого «цыгана» – это иметь мерседес. Культура вождения тоже такая себе, на пешеходных очень неохотно пропускают, бросают свои колымаги где захочется, посреди зебры вполне нормально.
Самое разочарование на пляже, во-первых он грязный очень. Вдоль берега стоят контейнеры, примерно через 15-20 метров (почему у воды? ? ), они всегда переполнены, все разноситься ветром. Периодически прям вдоль кромки воды ездит грузовик и мусорщики очень неаккуратно загружают в него содержимое этих контейнеров. От грузовиков и пешеходной дорожки песок вдоль воды напоминает асфальт, очень твердый утоптанный. Я как то привык к бархатному приятному, а тут грубо все . Везде окурки и битое стекло. Идя босиком запросто можно порезаться стеклом, я два раза наступал на горящий окурок. Далее идет плотная полоса лежаков с зонтами. Вот тут самое неприятное, лежак стоит в среднем 10 евро на целый день. Большинство отдыхающих берут сумки холодильники, закидывают всякой фантой и чипсами и прочим, снимают лежаки и валяются на них целый день поедая это все, попутно дико мусоря и разбрасывая везде окурки. В районе лежаков песочек уже менее плотный.
Ну так вот, нам такой отдых не подходит, мы пришли утром покупались, чуть позагорали и потом обедать нормально и на дневной сон с ребенком, потом еще вечером. Во всех странах просто приходишь, стелешь свое покрывало на песочек и спокойно купаешься. Но тут к тебе сразу бежит местный бизнесмен с криками приват!! ! приват! ! ! вы не можете здесь. И так каждый день у нас была война с ними, особенно когда свой зонт купили. Один раз чуть не до драки дошло, испугались полицию что вызовем. Есть пару мест, где не обращают внимания, но там очень грязно и далеко до воды. В общем постоянное напряжение от того что тебе не разрешают свои вещи положить просто знатно подпортило отдых. По вечерам купались у отеля Адриатик, там как то почище немного. Но днем туда жарко идти очень. В основном купались у круглого ресторана (кстати цены там неплохие), пока пару раз не встретились плавающие экскременты, потом стали ближе к аттракционам ходить, там тоже сникерсы плавали часто(
В общем очень сильно напомнило Индию, только без индийского калорита. В Дуррес пожалуй больше не вернемся.
Recenzja bę dzie ś wietna, najpierw o hotelu, a potem o Albanii jako cał oś ci. Od razu zaznaczę , ż e jesteś my wytrawnymi turystami, nie rozpieszczanymi „pię ciogwiazdkowymi all-inclusive”, widzieliś my już wszystkich na cał ym ś wiecie. Sam hotel jest oazą poś ró d niedokoń czonej budowy i ś mieci, ale ś mieci są wszę dzie, ale o tym pó ź niej. Gospodarze to bardzo sympatyczna starsza para Albań czykó w, któ rzy nie rozumieją angielskiego, a tym bardziej rosyjskiego, co czasem był o bardzo niewygodne, musiał am wiele tł umaczyć na palcach, co też nie zawsze się udawał o. Pokoje są czyste, przecię tnie odrapane, wszystkie udogodnienia są , poś ciel i rę czniki zmieniane są co 3-4 dni. Jedyne, co zdejmę z pił ki, to to, ż e rano o 5050 nie był o ciepł ej wody. Kocioł wiszą cy w ł azience jest po prostu wył ą czany, jak rozumiem, aby zaoszczę dzić pienią dze, a woda jest ogrzewana sł oń cem, nie zdą ż ył a się umyć lub nie zdą ż ył a się rozgrzać i tyle, a lodowaty prysznic. W dzień i wieczorem wszystko jest w porzą dku.
Jeś li zdecydujesz się kupić rybę i sam ją ugotować , lepiej tego nie robić , nie ma warunkó w, wł aś ciciele rozdali butlę z gazem i stale stali nad duszami, aby nie ś mierdzieć rybą . W pokojach nie ma wycią gó w. Wi-Fi prawie zawsze dział ał o dobrze, ale gdy przybył o duż o goś ci, pisał o, ż e punkt dostę powy jest peł ny i nie ł ą czy się , ale był o to najwyż ej 5 razy.
Gł ó wną zaletą hotelu jest to, ż e nie jest gł oś ny, pocią g jeź dzi 3 razy dziennie, w ogó le nie przeszkadza, a czasem psy szczekają w nocy, ale jesteś my do nich przyzwyczajeni, a przy zamknię tych oknach jest to prawie niesł yszalne . Brak dyskotek w pobliż u.
Codziennie czę stowano nas winogronami i figami. Pod koniec naszego pobytu nasz lot był wielokrotnie przekł adany, gospodyni nie naliczył a nam dodatkowej opł aty, co jest bardzo mił e.
Dalej od hotelu droga wiedzie szutrową drogą i koleją , wokó ł niewykoń czonych budynkó w i gó r ś mieci. Po 100-200 metrach dochodzi się do samego począ tku ulicy turystycznej i faktycznie moż na tu kupić sto rzeczy, ale wszystkie duż e sklepy, dobre restauracje są gdzieś kilka kilometró w dalej, mniej wię cej poś rodku mię dzy centrum Durres i hotel. W upale tupanie jest taka przyjemnoś ć , wieczorem codziennie toczyli kilometry. Do plaż y jest jeszcze 500 m. Linia 5-6 jest w przybliż eniu.
Teraz opowiem ogó lnie o tym, co widział em i dlaczego Tommy był tak czę sto pamię tany. Pierwszy szok to gó ry ś mieci wokó ł . Nawet Indie wydawał y mi się czystsze. Miejscowi po prostu nie ką pią się w ł aź ni parowej, wszystko wyrzucają pod nogi, a nawet jeś li do kosza, to tak rzadko są sprzą tani, ż e wszystko po prostu zakopuje się w ś mieciach. Ulice, plaż a, morze, wszystko w papierkach po cukierkach, niedopał ki papierosó w, serwetki. Cyna. Drugi szok to jakoś ć obsł ugi. Przyszedł eś do restauracji i siedzisz, siedzisz i siedzisz… Ż eby poprosić o menu, zamó wić , dostać jedzenie, poprosić o rachunek, wzią ć pienią dze, przynieś ć resztę , trzeba zadzwonić do kelneró w po dł ugi czas. Pó ź niej znaleź liś my kilka kawiarni, w któ rych jest wujek-brygadzista, któ ry podwozi personel i tam najczę ś ciej jadał . Na przykł ad bardzo podobał a mi się Delfini Tetova.
Powiedziano nam, ż e Albania to kraj skradzionych mercedesó w – stereotyp. Nic takiego, 23 mercedesy, najwyraź niej gł ó wnym celem ż ycia i statusem każ dego „Cygana” jest posiadanie mercedesa. Kultura jazdy też jest taka sama, bardzo niechę tnie przepuszczają pieszych, zostawiają grzechotki tam, gdzie chcą , w ś rodku zebry to cał kiem normalne.
Najbardziej rozczarowują ce na plaż y, po pierwsze, jest bardzo brudne. Kontenery leż ą wzdł uż brzegu, po okoł o 15-20 metrach (dlaczego przy wodzie? ? ), zawsze są zatł oczone, wszystko niesie wiatr. Od czasu do czasu tuż nad brzegiem wody podjeż dż a cię ż aró wka i padlinoż ercy bardzo niedbale ł adują do niej zawartoś ć tych pojemnikó w. Z cię ż aró wek i chodnika piasek nad wodą przypomina asfalt, bardzo mocno wydeptany. Jakoś przyzwyczaił em się do tego aksamitnie przyjemnego, ale tutaj wszystko jest niegrzeczne. Wszę dzie są niedopał ki papierosó w i potł uczone szkł o. Chodzą c boso moż na się ł atwo skaleczyć szkł em, dwukrotnie nadepnę ł am na palą cy się niedopał ek papierosa. Dalej pojawia się gę sty pas leż akó w z parasolami. Tutaj najbardziej nieprzyjemna rzecz, leż ak kosztuje ś rednio 10 euro za cał y dzień . Wię kszoś ć urlopowiczó w bierze torby z lodó wkami, wrzuca wszelkiego rodzaju fanty, chipsy i inne rzeczy, zdejmuje leż aki i kł adzie się na nich przez cał y dzień jedzą c to wszystko, po drodze dziko zaś miecają c i rozrzucają c wszę dzie niedopał ki papierosó w. W okolicy leż akó w piasek jest już mniej gę sty.
Có ż , takie wakacje nam nie pasują , rano przyjechaliś my popł ywać , trochę poopalać się , a potem normalnie zjeś ć i na dzień spać z dzieckiem, potem wieczorem. We wszystkich krajach po prostu przyjeż dż asz, rozkł adasz koc na piasku i spokojnie pł ywasz. Ale wtedy miejscowy biznesmen natychmiast podbiega do ciebie krzyczą c prywatny!! ! prywatny! ! ! nie moż esz tutaj. I tak każ dego dnia toczyliś my z nimi wojnę , zwł aszcza gdy kupowaliś my parasol. Kiedy o mał o nie doszł o do bó jki, bali się , ż e zadzwonimy na policję . Jest kilka miejsc, na któ re ludzie nie zwracają uwagi, ale jest bardzo brudno i daleko od wody. Ogó lnie rzecz biorą c, cią gł e napię cie zwią zane z faktem, ż e nie wolno ci odł oż yć swoich rzeczy, tylko wyraź nie zepsuł o resztę . Wieczorami pł ywaliś my w hotelu Adriatic, gdzie jest trochę czyś ciej. Ale w cią gu dnia jest tam bardzo gorą co. My gł ó wnie pł ywaliś my w okrą gł ej restauracji (swoją drogą ceny tam nie są zł e), aż kilka razy spotkaliś my pł ywają ce ekskrementy, potem zaczę liś my spacerować bliż ej atrakcji, one też czę sto pł ywał y (
Ogó lnie bardzo przypominał mi Indie, tyle ż e bez indyjskiego smaku. Nie wró cimy do Durres.