Recenzja biura podróży TourTravel (Kijów)

KIDALOW

Autor:
Data zakupu usługi: 15 lipiec 2011
Pisemny: 22 lipiec 2011
1.0
Biuro podróży: TourTravel (Kijów)
Typ usługi: оформление визы

Chcę ostrzec wszystkich przed kontaktowaniem się z TA TourTravel TourTravel (Kranoarmeyskaya 2). Szczerze mówiąc dużo podróżuję, a problemy są różne, ale nie spodziewałem się TAKIEJ USZKODZENIA i OSZUSTU. W efekcie: stracone pieniądze, czas, nerwy i zepsuty urlop, na który z niecierpliwością wyczekiwano 1,5 roku. Z góry zgadzam się ze wszystkimi komentarzami, że oni sami są frajerami, ale nikomu nie wolno tak oszukiwać.

Ale wszystko jest w porządku: zrodził się pomysł (przyznaję teraz, głupcze), aby pojechać do Włoch bez zawracania sobie głowy uzyskaniem włoskiej wizy, co wymaga dość dużego i złożonego pakietu dokumentów i jest dla mnie niemożliwe w tamtym czasie, ale uzyskanie Polska wiza iz Polski machać do Włoch korzyść wizzair jest bardzo korzystna w swoich cenach. W Internecie znaleźli reklamę firmy, która reklamuje usługi przetwarzania wiz. Teraz chcę zwrócić uwagę: jesteśmy w Sewastopolu!!! Są w Kijowie!!!!

Po rozmowie z menadżerką Julią, miłą dziewczyną, rozumiemy, że wszystko nam odpowiada. 50 euro teraz, 200 euro po otrzymaniu wizy, wiza według niej nie jest problemem, na tydzień maksymalnie dwa. OK, dokumenty wysyłamy z wyprzedzeniem 11 maja, wyjazd planujemy na 15 lipca !!!! Julia zapewnia, że ​​wizę dostaniemy na czas i bez problemów, jesteśmy szczęśliwi, przygotowania zaczynają się, czyli zamawiamy bilety Kijów-Katowice-Bolonia iz powrotem. Katowice w tym przypadku są obowiązkowe, żeby nie było problemów z pogranicznikami, wygląda na to, że odpoczniemy w Polsce. Oczywiście bilety wizzair nie podlegają zwrotowi. Rezerwujemy również hotel, hotel, jeśli anulujesz na jeden dzień, nie pobierają pieniędzy. Ok, mijają 2 tygodnie, dzwonimy, pewni, że wizy już dotarły. I oto nadchodzi Santa Barbara. Okazuje się, że chcieli służyć naszym dokom w Łucku w regionie, ale teraz zdecydowali się służyć w Kijowie. Zaskoczony, no dobrze, jak będą doki - będą na początku czerwca.

Dobra czekamy na początek czerwca, nikt nie dzwoni, dzwonimy, jesteśmy zainteresowani. Nie, wiesz, zmienił się konsul w Kijowie, bla bla bla, będziemy aplikować do Łucka, ale nie martw się, w Łucku wszystko jest pod kontrolą. Ok, po kolejnych 1,5 tygodnia dzwonimy (uwaga, zawsze dzwonię), wiesz, twoje doki w Łucku nie zostały zajęte, wysyłamy je do Kijowa. Jeśli wcześniej były jakieś obawy, teraz już się nasilają, oferujemy naszą pomoc: jest dostęp do polskiego konsula. Nie, nie, mamy super wsparcie, nic nie jest potrzebne, bla bla bla. Potem okazuje się, że nie będziemy aplikować do Kijowa, będziemy aplikować do Odessy, bo. istnieje opcja 100%. Może potrzebujesz pomocy z naszej strony?? Nie, nie, w Odessie wszystko już jest w porządku. Mija kolejny tydzień przed ogłoszeniem dokładnej daty. W efekcie data wyjazdu z ambasady naszych doków to 13 lipca!!!! Jak jest 13 lipca??? Czym jesteś??? To już 2 miesiące?? Cóż, jest jeszcze czas do 15 lipca.

Zdając sobie sprawę, że jeśli teraz zajmiemy doki i poszukamy innej agencji lub zrobimy to sami, na pewno nie będziemy mieli czasu. I już bilety, hotel jest zarezerwowany, plus problemy z pracą są rozwiązywane. Z racji tego, że dotarliśmy do ostatniego, nie ma już biletów lotniczych do Kijowa w rozsądnych cenach, a z kolei jest tylko boczne siedzenie przy toalecie (klasyczne!!), ale nie ma co robić. Kupujemy pociąg, tłumaczymy Julii, że 14-go wyjeżdżamy z Sewastopola, przysięga przysięgą, że 13-go z Odessy natychmiast przeniosą doki do Sewastopola, czyli teoretycznie 14 rano odbieramy je i spokojnie jedziemy do Kijowa. Powiedzmy, że wciąż jest szansa. Niepokój już nie tylko rośnie, ale zaczynasz coraz mniej wierzyć w szanse podróżowania. Julia mówi, że spróbują umówić się na 12-tego. Ok, dzwonimy kilka dni przed 12-go, może 12-go jeszcze dadzą wizę. A tu najciekawsze: i wasze dokumenty w Łucku!!!!!!!!!! Klasa!!!! Jak przeniesiesz doki do Sewastopola ????

Nie martw się, bla bla bla, osobiście przywiozę je na dworzec lub lotnisko. Więc co robić???!!!! OK, 13-go dzwonimy rano, nie, następne wyjście z ambasady jest o 16.00. Po godzinie 16.00 też nie ma, osoba wyjmie je po dniu roboczym w godzinach 18.00-19.00, zadzwonię do Ciebie. O 20.20 dzwonię do siebie - wiza będzie jutro !!!!!!!!! Co????!!! Tutaj już powiedziałem wszystko, co o tym pomyślałem. Jako człowiek, mówię, mam sumienie, żeby jutro wyjechać, ostatnia rzecz, którą chciałbym być gdzieś w połowie pociągu Sewastopol-Kijów i dowiedzieć się, że pożegnalna wiza, wiesz, nie możesz wrócić na Krym w połowie lipca. Ok 14 rano dzwoni Julia (hura!!!) - dali jej wizę, dzięki Bogu, zgadzamy się, że rano przywiezie doki na stację. Siedzimy w pięknym zarezerwowanym foteliku (moim ulubionym (((W drodze dzwonię do pani dyrektor, staram się dostać zniżkę, która wynosi 200 euro, po tych wszystkich hemoroidach).

Ale Anna Vladimirovna opowiada inną historię, jak osobiście odwiedziła prawie wszystkie stacje na Ukrainie i zrobiła wszystko, co możliwe i niemożliwe, aby dokończyć to, co zaczęła. Ok, perspektywa 2 tygodniowego urlopu we Włoszech jest już zrelaksowana, ok, 200 więc 200.

Rano wyjmuję komórkę, SMS-y - wizy nie dali, dokumenty nie wyszły z ambasady. ***!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Samolot odleciał o 10-20, jesteśmy w Kijowie, nie ma co robić, biletów na Krym oczywiście nie ma. Oglądam internet, teoretycznie za kilka dni można lecieć bezpośrednio do Włoch w nadziei, że włoska straż graniczna będzie prowadziła do intryg, bilety są mniej więcej w cenie, skoro nie ma mowy o podawaniu 200 euro za wizę. Wydaje się, że tak to wygląda, cóż, tracimy kilka dni, ale nadal bardzo chcę pojechać do Włoch.

W międzyczasie przychodzi SMS z banku, że hotel wypłacił pieniądze na dzień pobytu.

Ok, przychodzimy do biura, dziewczyny są niższe niż trawa, cichsze niż woda, oczywiście nikt nie zwróci pieniędzy. Wróżka Anna nadchodzi, prawda? Winny? Tak, kim jesteś? Przeszedłem obok i wreszcie nic nie wiem, a ja nie jestem sobą?? Do tej pory (i do dziś, nawiasem mówiąc) nikt nie przeprosił. Trochę walczymy, ale oczywiście nie tak dużo, jak powinno, ale po nieprzespanej nocy na zarezerwowanym miejscu siły nie są takie same. Dobra, mówię, odeślij nasze paszporty, do cholery, trzymasz je nielegalnie. W mojej obecności dzwonią do Łucka, od razu oddają paszporty do Kijowa, będą za 5 godzin (wszystko to 15 lipca, dziś już 20, paszportu jeszcze nie mam). Ok, potem mówią, że doków nie można wyprowadzić z ambasady, wtedy od razu nacisnęła palcem przycisk, a oni już jadą taksówką na dworzec autobusowy.

W swoich wyjaśnieniach Anna Władimirowna jest zdezorientowana, w mojej obecności dzwoni do chłopa, który to wszystko robi w Łucku, rozmawiam z nim, nie mówię dobrze po ukraińsku, ale nie martw się, w poniedziałki drugi potrafi zrozumieć maksimum. Dziękuję, pa, czekam na dokumenty!

Jeśli odłożymy na bok emocjonalną kolorystykę tej sytuacji, w przeciwnym razie tylko maty……. Ludzie, czy w końcu oszalaliście, czy częściowo???!!!!

Następnego dnia ten dureń dzwoni, zrobiliśmy ci wizę (w sobotę!!!) na miesiąc, jedziesz 200 euro. ha ha

Za kilka dni jedziemy do domu na NE.

Napisałem tak szczegółowo, że jeśli nagle ktoś odważy się zaangażować w TourTravel, pamiętaj o naszych doświadczeniach.

Również, jeśli ktoś może udzielić kompetentnej porady, co dalej robić, byłbym wdzięczny.








Inne recenzje biur podróży