Autor:
Data zakupu usługi: 20 grudzień 2012 Pisemny: 22 styczeń 2013 |
|
Biuro podróży: Pegas Touristik Туроператор (Kijów) Typ usługi: пакетный тур |
Na własną rękę postanowiliśmy z żoną pojechać przez Pegaza na Nowy Rok 2013 do Tajlandii na 10 dni od 29.12.2012 do 01.09.2013 na trasie Pattaya (4 noce) - Hua Hin (4 noce ) - Bangkok (2 noce). Całkowity koszt wycieczki wyniósł około 3850 USD, wliczając w to kolację sylwestrową.
Po raz pierwszy mieli do czynienia z „Pegas Touristik”, a teraz ostatni, ponieważ organizacja robotów to po prostu nie, a mówiąc szczerze, tylko świnie. Zaznaczam, że sami jesteśmy ze Lwowa (Ukraina), dużo podróżowaliśmy po świecie, ale odkąd po raz pierwszy pojechaliśmy do Tajlandii, byliśmy przygotowani na dużo z góry, ale nie na to.
A więc wszystko zaczęło się od tego, że 29 grudnia 2012 roku podczas rejestracji na lot Kijów - Bangkok przedstawiciel niesławnej linii lotniczej Aerosvit powiedział nam (i około 20 innym osobom), że sprzedał więcej biletów na ten lot niż miejsca w samolocie (tzw. overbooking). Co więcej, mają stałą praktykę - sprzedają o 5% więcej biletów niż miejsc. Po długim oczekiwaniu zaoferowali kolejny (już nie bezpośredni, ale łączony) lot do Bangkoku w dniu 30 grudnia 2012 r.: Kijów-Moskwa z oczekiwaniem około 7 godzin w Moskwie, a następnie Moskwa - Bangkok, do którego zostali zmuszeni Zgodzić się. Dlatego po wyczerpującym wielogodzinnym oczekiwaniu na lotniskach i dwóch lotach dotarliśmy do Bangkoku, a następnie do Pattaya około południa 31 grudnia 2012 roku zamiast zaplanowanego z góry poranka 30 grudnia 2012 roku, który zajął pełne dzień od trasy, a Nowy Rok obchodzony był bardzo zmęczony.
Zaznaczam, że Pegasus nie podał wcześniej nazw hoteli w Pattaya i Bangkoku, a jedynie obiecał, zgodnie z voucherem, ich poziom co najmniej trzech gwiazdek, a teraz wiadomo dlaczego.
Tak więc hotel Jomtien Holiday Beach 3 * w Pattaya był po prostu do bani, ponieważ znajduje się w Najomtien, na samym końcu Jomtien - południowej dzielnicy Pattaya - około 1 km od początku plaży i ponad 10 km od centrum miasta, co bardzo utrudniało dojazd do niego, choć to właśnie tam znajdują się główne rozrywki i usługi.
Ta sama usługa w hotelu to po prostu nie. Tak więc początkowo zaoferowano nam pokój w budynku „C”, położonym w pobliżu składowiska i placu budowy, a dopiero po małym skandalu na recepcji dali nam kolejny pokój 102 na parterze w budynku „B”, gdzie okno jest prawie całkowicie zasłonięte ceglaną ścianą, za którą znajduje się nieużytki, w których nie można było spać całą noc ze względu na niezwykle głośny hałas zewnętrznej klimatyzacji. Ponadto podczas komunikacji z innymi turystami okazało się, że wstępne rozliczenie w budynku „C” i przeniesienie do innych budynków odbywa się dopiero po dopłacie w recepcji 1000 bahtów, czyli około 33 USD, co wskazuje na stabilną praktykę wybicia dodatkowych pieniędzy.
Jednak głównym problemem było to, że przewodnik „Pegaz” w tym „hotelu” o imieniu Olesya (tel. +660911200291) w żaden sposób nie przyczynił się do naszego wypoczynku, a raczej unikał pomocy w każdy możliwy sposób. Jej jedynym pragnieniem było sprzedawanie nam wycieczek Pegazem i to za około dwa razy więcej niż inne oferty. Podobno jej zarobki to tylko prowizje z wycieczek.
Wieczorem 2 stycznia hotel nie miał informacji o terminie przyszłego transferu 3 stycznia do Hua Hin. Dlatego zadzwonili do Olesyi, która obiecała oddzwonić, ale nigdy tego nie zrobiła. Kiedy zadzwoniliśmy ponownie, z zaskoczeniem dowiedzieliśmy się, że nie powinniśmy być przenoszeni do Hua Hin, chociaż mieliśmy odpowiedni voucher. Zadzwoniliśmy do przedstawiciela Pegasusa w Bangkoku (tel. +660899223702), który wysłał do przedstawiciela tej firmy w Pattaya o nazwie Server (tel. +660899265203). Przez około 4 godziny wielokrotnie, wydając znaczne pieniądze z powodu roamingu, dzwonili do domu, na Ukrainę i do różnych pracowników Pegasusa w Tajlandii, którzy bardzo ostro stwierdzili, że nie może być mowy o transferze do Hua Hin, a więc musimy dostać się tam sami na własny koszt. Dla porównania, Hua Hin znajduje się po drugiej stronie Zatoki Tajlandzkiej, naprzeciwko Pattaya, i ma około 400 kilometrów wzdłuż wybrzeża, ponieważ nie ma morza. Serwer też (jako prawdziwy „Pegasus”) powiedział, że mógłby załatwić taki transfer za 12500 bahtów, czyli 420 dolarów, co było co najmniej dwukrotnie wyższą ceną dla Tajlandii (kto wie). Dopiero około pierwszej w nocy 3 stycznia obiecano nam, że Pegasus nadal przeprowadzi transfer, który został wykonany rano.
Potem po prostu zrezygnowaliśmy z Pegaza i sami zaczęliśmy organizować resztę, chociaż generalnie po tym, co zostało opisane powyżej, było to już zepsute przez ciągłe zmartwienia.
Wracając do domu, wysłał pisemną reklamację do Pegaza iw odpowiedzi otrzymał list, którego istota sprowadza się do maksymy „i nikt nic specjalnego nie obiecywał. To, co napisali, w końcu zrobili”. Generalnie oczywiście to prawda, ale gdyby nie nasza wytrzymałość i doświadczenie życiowe, to skąd wiesz, co by się stało.
Jakie jest życzenie na podstawie wszystkiego, co zostało powiedziane powyżej: w żadnym wypadku nie należy kupować wycieczek od Pegas Touristik, z wyjątkiem ekstremalnych masochistów.