Recenzja biura podróży Join UP! Турагентство (Kijów)

Wakacje, które JOIN UP próbował zrujnować!

Autor:
Data zakupu usługi: 05 luty 2014
Pisemny: 21 luty 2014
1.0
Biuro podróży: Join UP! Турагентство (Kijów)
Typ usługi: пакетный тур

Obrzydliwa praca przewodnika hotelowego Inna (Club Koggala Village 3*)

W styczniu 2014 roku zarezerwowaliśmy wycieczkę na Sri Lankę w jednej z białoruskich firm. Niestety JOIN UP okazał się być operatorem trasy. W ciągu miesiąca wszystko zostało potwierdzone i opłacone. Kłopoty pojawiły się tam, gdzie się nie spodziewali. Dwa dni podróżowałem do tego niesamowitego kraju. Na lotnisku w Kolombo powitał nas niezrozumiały mężczyzna bez logo operatora, mówiący trochę po rosyjsku i zbierający turystów w autobusie z wykrzyknikiem „DOŁĄCZ SIĘ” Pod jego nadzorem wsiadaliśmy do autobusu bez logo firmy. Kiedy "przedstawiciele JOIN UP" błagali turystów o pieniądze na załadowanie walizki (a symboliczny dolar im nie pasował, przyjmowano banknoty powyżej 10!!! dolarów), uśmiechnął się słodko. Z tym samym uśmiechem poprosił biednego kierowcę o pomoc przy wysiadaniu z autobusu w hotelu. I wtedy zaczęła się zabawa!

Podeszła do nas dziewczyna, przedstawiła się jako hotelowa przewodniczka Inna i w bardzo miłej rozmowie powiedziała, że ​​w hotelu nie ma miejsc, które zarezerwowaliśmy na miesiąc! Zaproponowano nam zamieszkanie DWA DNI w RÓWNOWAŻNYM HOTELU. Według Inny hotel, jedzenie, a nawet wybrzeże nie będą gorsze od płatnej opcji. Za niedogodności związane z pobytem w innym hotelu dają dwie bezpłatne kolacje (zapłaciliśmy tylko za śniadanie). Gdy ci sami niefortunni turyści przez całą resztę zaczęli prosić o takie odszkodowanie, Inna zapewniła, że ​​będzie to bardzo trudne, ale i tak spróbuje. Zapewniła też, że odbiorą nas za dwa dni o godzinie 12.00, po wcześniejszym telefonie. Wymieniliśmy nawet numery telefonów. Naiwny…

Odpowiednikiem był hotel 23 km od naszego. Oczywiście wybrzeże było tam inne. Ale to nie jest największa różnica. Według Inny kompleks hotelowy z 3 basenami, jacuzzi, kortem tenisowym, boiskiem do siatkówki, bilardem, animacją, bufetem mógłby zostać zastąpiony hotelem rodzinnym z 23 pokojami, bez jednego basenu i wszystkich nad. Kiedy zobaczyliśmy „ekwiwalentną wymianę”, postanowiliśmy sami zadzwonić do Inny. Ku naszemu niezadowoleniu odpowiedziała: „Czego ci się nie podoba?” Po raz kolejny przypomnieliśmy, że umówiliśmy się tylko na DWIE DNI noclegu w takich warunkach.

W wyznaczonym czasie nasza grupa imigrantów zaczęła czekać na upragniony telefon, ale musieliśmy zadzwonić sami. Okazało się, że nie odbiorą nas o 12.00 - zaproponowali, że przeniosą nas o 13.00, żeby nie siedzieć na walizkach w oczekiwaniu na obiecany transfer, my sami zaproponowaliśmy, że nas odbiorą o 14.00. Bliżej wyznaczonego czasu odnalazł nas administrator drugiego hotelu, z którym skontaktował się kierownik naszego hotelu. Administrator poprosił o telefon do Inny, ponieważ mogliby odebrać nas dopiero o godzinie 19.00 - wspaniała robota przewodnika hotelowego. Panuje tu najwyższy profesjonalizm i najgłębsze zainteresowanie losami swoich turystów)))

Nie dzwoniliśmy, bo to wszystko jest bezużyteczne. Około godziny 17.00 ponownie odnalazła nas administratorka drugiego hotelu i była zachwycona, że ​​mogą nas teraz odebrać. "Przyjdź do recepcji z walizkami." I wyjechaliśmy. O 17:00. Obiecane auto pojawiło się dopiero po 1,5 godziny!

Trzeciego dnia dotarliśmy do naszego hotelu o godzinie 19.00. Po drodze sami skontaktowaliśmy się z Inną. W naszym rozumieniu zadaniem przewodnika hotelowego jest obrona interesów turystów. W rozumieniu Inny najwyraźniej jest na Sri Lance, aby spotkać się z nami pierwszego dnia i przez resztę czasu rozmawiać przez telefon (jak powiedziała sama Inna). Poprosiliśmy ją, aby była obecna przy odprawie, ponieważ. nie chcieliśmy po prostu odebrać klucza do naszego pokoju - potrzebowaliśmy pieczątki na voucherze o faktycznym rozliczeniu. Ani śladu dawnej grzeczności nie pozostał. Inna w bardzo niepoprawnej formie stwierdziła, że ​​jest na drugim końcu kraju i dopiero jutro przyjedzie do nas „pomoc”. Inna zaproponowała również, że napisze wszystkie swoje roszczenia na papierze. Nie dążyła do pokojowego rozwiązania sytuacji.

Turyści, którzy przeszli tę samą odprawę, widząc na korytarzu kolejnych wyczerpanych migrantów, doradzali - wszystko osiągnąć krzykiem, bo tylko tak administracja tego hotelu jest w stanie usłyszeć. W bardzo emocjonalnej formie poprosiliśmy o zaproszenie dyrektora generalnego na przyjęcie. Z szerokim uśmiechem Sri Lanki administrator udał, że podejmuje nasze pytanie. Dwadzieścia minut później zapytaliśmy, gdzie jest dyrektor generalny i zdaliśmy sobie sprawę, że nie krzyczymy wystarczająco głośno. Po kolejnym okrzyku praca na przyjęciu trwała dalej: zaczęli gdzieś dzwonić, uśmiech zniknął z twarzy i pojawiło się podekscytowanie. Pojawił się kierownik i od razu zdał sobie sprawę, że tradycyjne komplementy od hotelu tu nie pasują. Bez żadnych problemów od razu dorzucił nam obiady przez całą resztę, choć Inna zapewniła nas, że jest to zadanie prawie niemożliwe. Aby nie umieszczać wymaganej pieczątki na voucherze, kierownik dodał nam również darmowy masaż. Dodatkowo obiecano nam pokój z widokiem na ocean, ale mogliśmy się tam zameldować dopiero po 22.00. W rezultacie straciliśmy TRZY DNI! Całą naszą rozmowę nagraliśmy na wideo, jak się okazało nie bez powodu. Po 22.00 dostaliśmy klucz do zupełnie innego pokoju. Ponownie zaprosiliśmy ich przywódcę, któremu przypomniano, co obiecał. W odpowiedzi usłyszeli wiele niezbyt przyjemnych rzeczy skierowanych do nas: jesteśmy kłamcami, nic takiego nam nie obiecano, jeśli nie będziemy zadowoleni z proponowanego numeru - WSTAWAJ I WYJDŹ Z BRAMKI. O 22.30 w obcym kraju zostajesz wyrzucony z hotelu, za który zapłaciłeś. Najwyraźniej zdając sobie sprawę, że powiedział za dużo, poprawił się: „Jeśli nie zameldujesz się w tym pokoju w ciągu pięciu minut, zameldujemy cię w pokoju na pierwszym piętrze”. Pod warunkiem, że mieszkaliśmy przez 3 dni w innym hotelu, ponieważ u nas nie było wolnych pokoi. A potem nagle taki wybór.

Następnego ranka spotkaliśmy się z Inną. Nie próbowała się z nami skontaktować. Zaproponowaliśmy, aby omówiła naszą sprawę nie przy nowo przybyłych turystach, dla których również nie było wolnych miejsc. Inna odmówiła, a nasza rozmowa odbyła się na oczach naocznych świadków. Zaczęliśmy od przeprosin za naszą emocjonalność we wczorajszej rozmowie, naiwnie wierząc, że pójdzie za naszym przykładem. Cud się nie wydarzył i zamiast choćby pozorów zainteresowania rozwiązaniem problemu, słyszeliśmy regularne wyrzuty. „To twoja wina, że ​​kierownik zasugerował ci opuszczenie hotelu”. Poprosiliśmy o jej współrzędne, ale nigdy nie otrzymaliśmy odznaki ani nawet danych ustnych.

Wieczorem kontynuowaliśmy nasze przygody, przy kolacji stało się jasne. Nie mamy żadnych komplementów od hotelu. Nie chcieli zadzwonić do kierownika, wszyscy w recepcji spojrzeli niezrozumiale. CZWARTY DZIEŃ odpoczynku zakończył się kolejną próbą. W rezultacie obroniliśmy naszą prawdę, a nawet usłyszeliśmy przeprosiny od kierownictwa hotelu. Ale od Inny przez całą resztę nie słyszeliśmy już ani słowa – przez cały ten czas szła z niezadowoloną miną, udawała, że ​​nas nie zauważa. Brak oferowanych wycieczek, brak informacji. Grupę turystów ponownie eksmitowano z hotelu bez Inny. Szczerze mówiąc, inni przewodnicy hotelowi tego operatora odganiali swoich turystów, zaobserwowaliśmy to w drodze powrotnej na lotnisko. Nawiasem mówiąc, o niej: jechaliśmy autobusem z logo i oficjalnym rosyjskojęzycznym przedstawicielem operatora. Jednak przez całą drogę na lotnisko kierowca rozwiązał swój własny interes: zatrzymywał się pod każdą palmą, aby odebrać rzeczy, pobiegł do sklepu, w efekcie turyści zaczęli krzyczeć, że w takim tempie wkrótce zatęsknimy samolot. Ale w porównaniu z transferem z lotniska do hotelu ta droga została zorganizowana na najwyższym poziomie.

WNIOSEK: zadbaj o swoje nerwy i pieniądze, nie zadzieraj z tym biurem sharashka !!!