Autor:
Data zakupu usługi: 06 październik 2012 Pisemny: 23 październik 2012 |
|
Biuro podróży: DAV Club (Kijów) Typ usługi: экскурсионный тур |
Dzień dobry wszystkim! Tydzień temu wróciliśmy z przyjacielem z trasy „Dwa w jednym: Kraków + Praga” (operator DavClub). Moja przyjaciółka była na takiej trasie po raz pierwszy, a właściwie za granicą, więc patrzyła szeroko otwartymi oczami na piękno Czech i nie zwracała uwagi na „codzienne” drobiazgi. Ja, jako dość doświadczony turysta, zdecydowałem się napisać tę recenzję nie dlatego, że chcę krytykować firmę operatorską, ale dlatego, że być może dzięki mojej recenzji firma będzie w stanie uniknąć takich błędów w przyszłości, a turyści będą mogli by ocalić ich nerwy i siły.
Początkowo planowaliśmy kolejną trasę koncertową „Wspaniała Europa”, ale po złożeniu dokumentów poinformowano nas, że na tę trasę nie ma kontyngentu na czeskie wizy i zaproponowano nam zastępstwo. Powstaje pytanie - czy operator przed zorganizowaniem wycieczki nie ma informacji o limitach wizowych? Najprawdopodobniej ta wycieczka po prostu nie przyciągnęła wystarczającej liczby turystów, a oni postanowili połączyć nas (a w autobusie było kilka osób takich jak my) z grupą podróżującą po Polsce w jeden duży autobus.
A więc - na co osobiście nie mam żadnych skarg:
1. Autobus. Dość wygodne i czyste. Kierowcy byli przyjaźni, starannie prowadzili autobus, pomagali z bagażami.
2. Hotele. W Krakowie HOTEL "JUNIOR"*** był daleko od centrum, ale był bardzo wygodny, z dobrym śniadaniem, nawet świeże kwiaty w lobby i na stołach. W Pradze HOTEL FORTUNA WEST*** był bardzo dogodnie położony, kilka przystanków tramwajem od centrum. Wnętrze jest prostsze, ale całkiem do przyjęcia na zwiedzanie (spędziliśmy tam tylko noc). Śniadania też są normalne, jak dla mnie. W domu jadłam śniadanie przy kawie , ale tu jest takie pod dostatkiem .
3. Przewodnicy wycieczek. We Lwowie przewodnikiem jest Wiaczesław, który wie, kocha swoje miasto, życzliwy, bardzo ciekawy gawędziarz. Dzięki niemu za pouczającą wycieczkę i możliwość odwiedzenia najdroższej restauracji we Lwowie „Loża masońska”. W Krakowie - oprowadza Irina. Wielki szacunek dla niej!!! Mimo ulewnego deszczu potrafiła w najbardziej przystępny sposób przekazać nam informacje o tak pięknym mieście w Polsce, a także zadbała o nas pokazując nam małą przytulną i niedrogą knajpkę z grzanym winem abyśmy nie zachorował, a także zadzwonił do nas taksówką, aby dostać się do hotelu. W Pradze Aleksander był z nami na wycieczkach krajoznawczych. Wszystko jest pouczające i dostępne. Można było poczuć jego miłość do tego pięknego miasta.
4. No i oczywiście same miasta! Są po prostu świetne!!!!
Teraz o tym, co pozostawiło po podróży nieprzyjemny posmak:
1. Otwarcie wizy: Wiza została otwarta blisko momentu przekroczenia granicy, więc gdy o 23:45 odebraliśmy paszporty (a wiza na prawie cały autobus skończyła się o 24:00), pogranicznik zaklął szaleńczo i powiedział, że następnym razem turyści będą mieli kłopoty. I tym razem też by byli, gdyby policja nie zatrzymała nas po drodze i nie poprosiła o pokazanie paszportów - jeden turysta miał go w torbie w bagażniku (dobrze, że nie było go w recepcji w hotelu), więc musieliśmy wyładować bagaże. Nie jest jasne, dlaczego w momencie wyjazdu lider grupy nie uznał za konieczne jechać autobusem (jak to zrobił przy zbiórce pieniędzy na fakultatywne) i sprawdzić dostępność paszportów dla wszystkich turystów.
2. Organizacja wycieczki:
Kijów - Lwów 9:00 - 20:00 - 11 godzin
Lwów – Kraków – Wieliczka 20:00 – 7:00 – 11:00
Wieliczka – Kraków 13:00 – 14:00 – 1 godzina
Kraków - Praga 08:30 - 17:00 - 8,5 godziny
Praga - Kraków - Lwów 08:30 - 05:00 - 20,5 godziny
Lwów - Kijów (też myślę o 10 godz.)
łącznie - 2,5 dnia w trasie (z czego - właściwie 3 dni po 8 godzin dziennie).
Zamieszczony na stronie program wycieczki nie odpowiada rzeczywistości, ponieważ pierwszego dnia do Pragi przyjechaliśmy o 17:00 (i spodziewaliśmy się około 14:00 i będziemy mieli kolejne pół dnia). Podobnie ostatniego dnia. „Poranny program w porozumieniu z kierownikiem” okazał się wyjazdem o 8:30 z hotelu i zameldowaniem na 1 godzinę w niepotrzebnym supermarkecie, w którym ludzie zaopatrywali się w proszki do prania zanurzone we wnętrzu autobusu i śmierdzący w całej kabinie. To prawda, po uporczywej prośbie, na następnym parkingu proszki przemieściły się do bagażnika. I dzięki za to.
3. Lider grupy - Wiaczesław. Bardzo starał się być uprzejmy, choć pod koniec trasy już z trudem udało mu się to zrobić. Jak sam przyznaje, nie jest liderem jako takim, ale właścicielem autobusu. W związku z tym zorganizował przejście graniczne (granica przechodziła szybko tam i z powrotem), informował nas o godzinie przyjazdu i wyjazdu, załatwił nas w hotelach (swoją drogą zrobił to dość szybko, za co wiele dzięki niemu) , udzielił trochę informacji o poruszaniu się po Pradze i wymianie pieniędzy, a także zbieraniu pieniędzy na wycieczki fakultatywne. Tę ostatnią wykonał w bardzo ciekawy sposób - w istocie szantaż. Przekonywał turystów, że jeśli nie wybierzemy się na żadną dodatkową wycieczkę, to w przyszłości będziemy mieli problemy z otwarciem wizy. Doświadczeni turyści nie dawali się na to nabrać, ale początkujący musieli wychodzić na dodatkowe wycieczki, chociaż stosunek ceny do jakości tych fakultatywnych pozostawia wiele do życzenia. Nie podał żadnych dodatkowych informacji o miastach i krajach, podróż tam odbyła się na ogół, prawie w całkowitej ciszy - w drodze powrotnej były filmy akcji.
4. Do wyboru. To specjalny temat na opowiadanie. Mimo żarliwych napomnień naszego przywódcy, że wszystko jest ekonomicznie uzasadnione, chciałbym, za Stanisławskim, powiedzieć „nie wierzę!”. Jak wspomniałem wcześniej, mimo gróźb lidera nie wzięliśmy żadnych fakultatywnych z kilku powodów: 1. Chcieliśmy spędzić więcej czasu w samej Pradze (2 pełne dni wyszliśmy z hotelu o 9 rano i kilka). 2. Były fakultatywne, które można już bezpiecznie usunąć z obowiązkowego programu biur podróży (Statek na Wełtawie, Fontanny). Moim zdaniem obiekty te można zwiedzać samodzielnie, a przyjemność z nich jest bardzo wątpliwa. Pachnie jak sowiecki. Odnosi się wrażenie, że przetrwają wyłącznie dzięki zobowiązaniu, IMHO. Nie jest jasne, dlaczego uwzględnia się doły wielickie, ponieważ Zostało bardzo mało czasu na zwiedzanie Krakowa. Takie fakultatywne są potrzebne do dokładniejszego poznania Polski, a nie do wizyty tranzytowej.
A co najważniejsze - główne wycieczki (Drezno, czeski Krumlov, Karlowe Wary). Ich koszt waha się od 35 do 45 euro, ale w istocie jest to 6-7 godzin w autobusie i 2-2,5 na bardzo szybkie zwiedzanie miasta. Podam przykład: wycieczka do Cesky Krumlov + Gluboka 45 euro + 270 koron za wejście do zamku. Pierwsze, co „pod wrażeniem” to fakt, że za wejście do zamku turyści pobierali 270 koron, choć samo wejście do zamku to 200 koron (łącznie z usługami wycieczek), a jeśli jest to wycieczka grupowa, to moim zdaniem , powinno być tańsze na osobę. Zamek znajduje się prawie na drodze do Cesky Krumlov. Dlatego nie ma dodatkowych kosztów za benzynę. Dziwna matematyka.
Teraz o czasie: Zamek Hluboka 1,5 godziny, Cesky Krumlov 2,5 godziny czystego czasu, czyli za 4 godziny - 45 euro.
Podam przykład naszej samodzielnej wyprawy do tej czeskiej bajki. Co prawda musieliśmy opuścić hotel o 5 rano, ale było warto.
1. 5:00-5:30 Hotel - dworzec autobusowy Andel. (tramwaj 24 koron)
2. 6:00 - 8:20 Dworzec autobusowy Andel (autobus St) - Ceske Budevice - 160 CZK
3. 8:30 – 8:50 Czeskie Budewice – Głęboko nad Wełtawą – 21 koron
4 (cztery godziny w Głuboce!!!!!) mieliśmy szczęście i zwiedzanie zamku było dla nas dwojga z kolegą :-).
4. 13:10 – 13:40 Głęboko nad Wełtawą – Ceske Buděvice 21 koron
40 minut na przekąskę w centrum handlowym na dworcu autobusowym
5. 14:20 – 14:55 Czeskie Budziejowice – Czeski Krumlow – 32 CZK
4 (cztery godziny w Cesky Krumlov!!!!!) udało się pospacerować po mieście i zjeść w kawiarniach i kupić pamiątki (są tam tańsze niż w Pradze)
6. 19:00 - 21:40 Cesky Krumlov - Praga (dworzec autobusowy Andel) - 195 CZK
7. 21:50 - 22:00 dworzec autobusowy Andel - hotel - 24 koron
Razem: nasza wycieczka kosztowała nas 477 koron - czyli 19 euro za 8 godzin czystego czasu. I nie spieszyło nam się, podobała nam się podróż.
Myślę, że gdybyśmy wyruszyli sami do Drezna i Karlowych Warów, wynik byłby taki sam. Nie twierdzę, że takie wycieczki nie mają prawa istnieć. Ale powinny być dłuższe pod względem czasu netto spędzonego na miejscu wycieczki i oczywiście powinny być dobrowolne!!!!
Naprawdę mam nadzieję, że moja recenzja będzie pouczająca i użyteczna. Życzę wszystkim dobrych wrażeń z podróży. Elżbieta