Recenzja biura podróży Шоколад (Kijów)

Nasza straszna podróż

Autor:
Data zakupu usługi: 24 czerwiec 2013
Pisemny: 03 wrzesień 2013
2.0
Biuro podróży: Шоколад (Kijów)
Typ usługi: экскурсионный тур

Od 24.06.2013 do 30.06.2013 wybraliśmy się z biurem podróży „Czekolada” w Grand Tour do Petersburga.

Wycieczka jest ciekawa.

Pierwszego dnia mieliśmy zwiedzanie Petersburga (poszliśmy do Soboru Izmajłowskiego, Soboru Kazańskiego, byliśmy w pobliżu Aurory). Drugiego dnia zwiedziliśmy Ermitaż i pojechaliśmy do Kronsztadu (zobaczyliśmy Katedrę Marynarki Wojennej św. Mikołaja, spacerowaliśmy po Kronsztadzie, obserwowaliśmy statki płynące po torze wodnym). Trzeciego dnia - miasto Pawłowsk (odwiedziliśmy Pałac Pawłowski i spacerowaliśmy po parku) oraz miasto Puszkin (odwiedziliśmy Pałac Wielkiej Katarzyny, spacerowaliśmy po Parku Katarzyny). Wieczorem mieliśmy Noc Petersburg z podniesionymi mostami. Czwartego dnia zwiedziliśmy Twierdzę Piotra i Pawła, wybraliśmy się na wycieczkę łodzią po rzekach i kanałach oraz zwiedziliśmy Katedrę św. Izaaka. Piątego dnia pojechaliśmy do Peterhofu (widzieliśmy uruchomienie fontann, spacerowaliśmy po dolnym parku). Podsumowując, była Gatchina.

Ale organizacja tej trasy była obrzydliwa.

Jechaliśmy autobusem MAN AE 6584 AA. Kierowcy Dmitrij i Dmitrij Wasiljewicz. Jest ponad 50 turystów.

1) Mieliśmy wyjechać w poniedziałek 24.06.2013 o godzinie 9 rano, a w piątek 21.06.2013 wieczorem zgłaszają, że wyjazd jest opóźniony do godziny 12:00 (podobno dlatego, że niektórzy turyści nie mają czasu na przyjazd). Ale 24.06.2013 przypadkowo dowiadujemy się, że problemem nie są turyści, ale dlatego, że kierowcy przyjechali dopiero rano 24.06.2013 (o ile się nie mylę z Petersburga).

To nie wszystko. Od 11.30 do 12.00 musimy wsiąść do autobusu. Ale autobus nie był ani o 11:30, ani o 12:00 (pojawił się o 12:40). Autobus spóźnił się godzinę, bo był myty.

Około godziny 13:00 wyjechaliśmy (przez pół dnia grupa rozmawiała w Kijowie).

2) Dziewczyna Wiktoria towarzyszyła nam do Petersburga. Przejeżdżając przez Kijów, Ukrainę, Białoruś, można by opowiedzieć coś ciekawego. Ale nie było żadnych historii. Znajomość z turystami jako taka też nie była.

Zapowiedziano przystanki sanitarne co 3 godziny. Cóż, jeśli są zrobione w 4-5 godzin. Na Białorusi zrobili nam postój sanitarny w samym lesie z pokrzywami i komarami (wyjaśniając to tym, że nie będziemy w stanie nic zapłacić za hrywny czy ruble). Ludzie zaczęli się oburzać.

Odniosło się takie wrażenie, że Victoria po raz pierwszy towarzyszy grupie. A jak, co robić, nie wiedziała. Wydawało się, że została porzucona jak ślepy kotek bez informacji. Może zarząd pomyślał, że pomogą jej kierowcy znający trasę.

W drodze powrotnej na Ukrainę Vika, wyciągnąwszy wnioski, dołożyła wszelkich starań, aby było nam wygodniej (dowiedziała się, gdzie, po ilu kilometrach można zorganizować postoje) - brawa i wielkie dzięki.

A my wciąż mieliśmy powody do zdenerwowania.

3) Autobus, wrażenie było takie, że nie był sprawdzany pod kątem sprawności. Jeśli klimatyzator mocno dmuchał, ludzie nie mogli go sobie nakręcić (trzeba było przykleić taśmą klejącą !!!). Na przystanku sanitarnym na Białorusi kierowcy demontowali przedni zderzak i coś naprawiali lub wymieniali żarówkę. Po dotarciu do Petersburga z żalem na pół, nasz mikrofon pęka.

Ostatniego dnia w Petersburgu psuje nam się klimatyzacja, na dworze jest gorąco (+38) i mamy tranzyt na Ukrainę. Otworzyli włazy, które w końcu opadły i przestały się unosić. Potem zaczęło padać. Dach zaczął przeciekać i kapać na ludzi. W autobusie panowała straszna duszność, zwłaszcza na końcu autobusu. Vika zbliżyła się do Dmitrija Wasiljewicza, aby co godzinę zatrzymywał się na przewietrzenie kabiny. Na co odpowiedział z oburzeniem: „Co mogę zrobić, w nocy będzie chłodniej”.

Bardzo dziękuję Dmitrijowi za naprawę włazów po deszczu. I do kabiny zaczęło napływać niewiele powietrza.

4) Kierowcy palili w autobusie. Dmitrij Wasiliewicz naruszył zasady ruchu drogowego, a następnie pojechał swoim czerwonym, przecinając Newski Prospekt w pobliżu Gostiny Dvor (przeszkadzając w ruchu wzdłuż Newskiego na własnym zielonym), a następnie w nocy szedł w przeciwnym kierunku, wtedy mógł się niegrzecznie turystom lub towarzyszącej Vice, która zadała mu pytanie. Jeśli siedział za kierownicą, coś zaczęło pękać. Może osoba potrzebowała trochę odpoczynku w domu?

5) Hotel „LDM” nie zdobywa trzech gwiazdek, maksymalnie jedną gwiazdkę. Mieszkańcy trzeciego piętra nie byli zadowoleni z pokojów, bo były brudne, strasznie śmierdzące (śmierdziało zgniłymi rzeczami), połowa gniazdek nie działała, beczka klozetowa i bateria prysznicowa przeciekały.

Hotel miał śniadanie w stołówce z czasów sowieckich (owsianka, kanapka z masłem, ser i herbata, nic więcej).

6) Ponieważ ludzi jest dużo, podczas zwiedzania zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Każda grupa miała swojego przewodnika. Tak więc dotarliśmy do Peterhofu, zaprowadzono nas na uruchomienie fontann (są uruchamiane o godzinie 11, włączają muzykę i stopniowo uruchamiają strumienie fontanny). Byliśmy podzieleni, dostałem się do pierwszej grupy. Osoby, które znalazły się w drugiej grupie, były strasznie niezadowolone. Ponieważ ich przewodniczka (jej imię, jeśli się nie mylę, brzmiała Tatiana Anatolijewna lub Aleksiejewna) odbyła złą trasę. O uruchomieniu fontanny powiedziała, że ​​jak się uruchomią, i tak można podejść i zrobić zdjęcie. Dlatego w pobliżu fontanny nie ma nic do zatrzymywania się. Zapytany o pałac, przewodnik powiedział: „Czy nigdy nie widziałeś pałaców i obrazów z meblami?”

7) Mamy tranzyt w jednym kierunku 1250 km. Jest to w przybliżeniu, jeśli długo nie stoimy na odprawie celnej, 18-19 godzin jazdy. Myślę, że można było zaaranżować, żeby ludzie gdzieś w przydrożnej kafejce mogli zjeść za nasze pieniądze. Aby nie dusić się kanapkami zarówno w jedną, jak iw drugą stronę. Biorąc pod uwagę fakt, że niektórzy ludzie mają zepsute jedzenie z powodu przesuniętego wyjścia.

To była nasza najgorsza podróż. Większość turystów z naszego autobusu była już na wycieczkach krajoznawczych i miała pomysł, jak takie wycieczki działają.

Nie polecam nikomu wyjazdu z biurem podróży „Czekolada”.