Recenzja biura podróży Феерия Туроператор (Kijów)

Rozczarowanie

Autor:
Data zakupu usługi: 28 kwiecień 2011
Pisemny: 23 może 2011
3.0
Biuro podróży: Феерия Туроператор (Kijów)
Typ usługi: экскурсионный тур

„Parki rozrywki” z „Wróżką” (Niemcy, Holandia, Belgia, Francja).

Wycieczka od 28.04.2011 - 09.05.2011 Całkowity koszt w Europie dla dwóch osób wyniósł 850 euro (za bilety do parku, posiłki, pamiątki).

Dzień 1 - spotkanie na stacji kolejowej w Kijowie i wejście do pociągu. Chcę od razu przygotować tych, którzy nie podróżowali pociągiem Kijów-Berlin. Przegródki są malutkie dla trzech osób, półki w przedziale są wszystkie po trzy z jednej strony, a jeśli są rozłożone, to nie można usiąść na dolnej (ludzie są wypchani jak śledzie - strasznie niewygodne). Zrozumiałem, dlaczego ludziom proponuje się kupowanie wszystkich przedziałów. Ale uwaga!!! Nie jest faktem, że będziesz w tym samym przedziale z dzieckiem, nawet jeśli kupisz wszystkie trzy miejsca. Pomieszczą nawet całą rodzinę w różnych przegródkach, ale nie każdy chce się przebierać. Jeśli nie masz dobrych danych fizycznych i smukłej sylwetki, to niezwykle trudno będzie ci wdrapać się na trzecią półkę.

Dzień 2 - po przyjeździe do Rzepina grupa 46 osób (w większości dzieci) wsiada do autobusu z jednym (!) kierowcą (wyjaśniono, że wszyscy kierowcy na wycieczkach są zajęci podczas majowych wakacji). Podczas podróży kierowca pozwalał sobie palić przy otwartym oknie (prawdopodobnie w Europie nie jest to zabronione). Ze względu na to, że był jeden kierowca, wyjechaliśmy z hoteli w godzinach 10.00 - 10.30 rano (tłumaczyli, że autobus musi czekać 11 godzin). Późne przyjazdy (około północy) do hoteli tranzytowych z dziećmi były bardzo denerwujące (w końcu można by było wyjść z hotelu o 8.00 i odpowiednio wcześniej przyjechać do wesołego miasteczka i z kolei wcześniej wrócić do hotelu). Przy zadeklarowanej „radełkowanej” trasie ta okoliczność wskazuje na wyraźnie nieprzemyślaną organizację. Drugiego dnia wycieczki odbyła się wycieczka po Berlinie (wystarczająca dla tych, którzy byli w tym mieście po raz pierwszy). Kupuj samodzielnie bilety do zoo. Było aż nadto czasu, aby to zbadać. Poszliśmy do akwarium (jeśli wcześniej tego nie widziałeś, możesz odwiedzić). Był też czas na lunch w kawiarni (porcje są ogromne, weź jedną na dwoje z dzieckiem). Zoo bardzo mi się podobało! Transfer na nocleg do Hanoweru w hotelu Park Inn (sieć hotelowa bardzo dobra, w pokoju czajnik elektryczny z kawą/herbatą, suszarka do włosów, telewizor LCD (choć bez rosyjskich kanałów notabene jak w kolejnych hotelach ), była nawet gorąca deska do prasowania spodni, w łazience było tylko mydło w płynie. Śniadanie było doskonałe (owoce, jogurty, musli, jajecznica, szynka, ciasta, sery z pleśnią i bez). www.hannover.parkinn.de

Dzień 3 - przejazd do Heide-Park (jazda 2,5 godziny). Jechaliśmy w sobotę od 11.30 do 17.00 (kolejki są ogromne, staliśmy 1-1,5 godziny na ekstremalne zjeżdżalnie), więc nie mieliśmy czasu na jazdę wszędzie, ale odwiedziliśmy te główne. Polecane: kolosy, krzyk, krake, limit (www.heide-park.de). Jeśli Twoje dziecko ma już 12 lat, to bilety kupuje się u przewodnika w cenie osoby dorosłej (choć nikt nie prosił o paszport przy wejściu do parku). Jedliśmy w fast foodach, nie chciałem tracić czasu w kawiarni. Przeprowadzka do Holandii w Helendoorn, hotel o tej samej nazwie (www.fletcher.nl). Miasto jest bardzo piękne, bajeczne. Hotel jest dobry, w łazience był szampon, mydło w płynie i w stanie stałym, czepki pod prysznic, nie było suszarki do włosów. Śniadanie jest wystarczające (nie było tylko jogurtów).

Dzień 4 - Zwiedzanie parku Keukenhoff (bilety za 10 euro). Bardzo piękny park! Mimo ogromnej liczby osób udało nam się nacieszyć pięknością i zrobić wspaniałe zdjęcia. Śledź był bardzo smaczny. Byliśmy w parku 3 godziny. Przejazd do Amsterdamu 30-40 minut. W Amsterdamie było święto, ulice były zatłoczone i bardzo brudne. Za drugim razem w tym mieście było trochę nudno, park rozrywki na placu Dam (dla dziecka) zrobił różnicę. Noc spędziliśmy w Tulip Inn www.tulipinnoosterhout.nl (90 km od Amsterdamu) - w pokoju nie ma baru, suszarki do włosów, telewizor jest stary, łazienka z prysznicem i wanną, mydło w płynie Dove i mydło w płynie . Śniadanie jest dobre.

Dzień 5 - park "mini-Europa" - znakomicie!!! (www.minieurope.eu). Dobra wycieczka po Brukseli. Małże po raz kolejny nie polubiły, czekolada nie jest dla każdego. Pyszne były gofry z lodami, śmietanką, bananem, truskawkami i czekoladą - 7 euro (jeden wystarczy na dwie). Noc spędziliśmy w Lille, hotelu Campanille. Cecha: domy na ulicy, na drugim piętrze bez windy poprzez wejście krętą klatką schodową z ulicy. W pokoju można włączyć baterie, był zestaw do kawy/herbaty, suszarka do włosów, jednorazowy żel pod prysznic, jednorazowe mydło, nie ma baru. Śniadanie dla Francji jest dobre (jogurt, sok, musli, szynka, ser, ciastka).

Dzień 6 - do Paryża!!! Najpierw była wycieczka piesza autobusem (ciekawa). Następnie zameldowanie w hotelu Villa Bellagio (metro 7 Villejuif Paul Vaillant-Couturier – około 40 minut jazdy do centrum). Spacer z hotelu do metra zajmuje około 30 minut, do najbliższego minimarketu 15 minut. Hotel znajduje się za obwodnicą, ale sam hotel jest dobry (duże pokoje z kuchnią: z kuchenką, mikrofalówką, naczyniami, lodówką; oddzielna toaleta i wanna, bez suszarki do włosów, bez baru, telewizor LCD). Najprzyjemniejszy był widok z okna iz balkonu - na Wieżę Eiffla! Wieczorem odbyła się wycieczka łodzią po Sekwanie (Katya Oleinik zrobiła miłą niespodziankę - wino z serem brie - pycha!), a następnie autobusem po Paryżu w nocy przy francuskiej muzyce i własnych wierszach Katyi Oleinik - było po prostu super! !!

Śniadanie w hotelu nikomu nie przypadło do gustu: były tylko rogaliki, bagietki i kawa, sok. Ale to jest tak charakterystyczne dla Paryża, że ​​byłem wcześniej przygotowany. Jedną nieprzyjemną rzeczą było to, że wszystko podawano naszej grupie w jednorazowych naczyniach, podczas gdy innym mieszkańcom hotelu serwowano normalne dania, a asortyment był szerszy (+ jogurty, owoce).

Dzień 7 - wycieczka do Disneylandu (www.disneylandparis.fr). Tutaj zaczynają być zauważane nieprzyjemne drobiazgi. Wyjechaliśmy o 10.30 rano i dotarliśmy do parku o 12.00 (co jest trochę spóźnione jak na Disneyland, biorąc pod uwagę, że był otwarty do 19.00 tego dnia). Bilety za 55 euro tylko na jeden park, chciałem pojechać do dwóch parków – musiałem zapłacić kolejne 40 euro (w kasie za oba parki 69 euro, a jeśli zarezerwujecie z wyprzedzeniem, co robią biura podróży, to ich koszt to 30 euro za jeden park i 40 euro za dwa parki - patrz informacje na stronie Disneylandu). Nawiasem mówiąc, nasze bilety kosztują 40 euro. Katia poleciła wszystkim chodzić tylko do Disney Parku, powołując się na brak czasu, chociaż starsze dzieci bardziej lubią Disney Studio (co zresztą zrobiłam z synem, biegając najpierw po Disney Parku, gdzie zjeżdżalnie Cosmos, Indiana Jones i nawiedzony dom były warte uwagi, a potem robiąc zdjęcia przejażdżek dla dzieci, pobiegliśmy do studia Disneya, gdzie bawiliśmy się na Tower, Rock-roller. Fajnie było zobaczyć „Armageddon” i „tramtour”. Nie było ich tak wiele ludzie w tym parku, kolejki szły bardzo szybko i mieliśmy okazję kilka razy przejechać się swoimi ulubionymi przejażdżkami. Wieczorem pojechaliśmy na Montmartre, to był cudowny spacer!

Dzień 8 - samodzielnie w Paryżu. Tutaj kto chce zobaczyć co. Dziękuję Katyi, która pomagała ludziom radzić sobie z metrem i eskortowała chętnych do opery i perfumerii.

Dzień 9 - wyjechaliśmy (z jakiegoś powodu o 10.30) do parku Asterix, gdzie świetnie się bawiliśmy (był piątek, było mało ludzi, kolejki nie były długie, park był piękny i spokojny), daliśmy radę przejechać wszystkie przejażdżki kilka razy (www.parkasterix. fr). Byliśmy w parku od 12.30 do 17.00. O północy dotarliśmy do hotelu tranzytowego w Holandii (www.nh-hotels.com). Hotel jest dobry, pokój miał: czajnik z kawą/herbatą, suszarkę do włosów, żel pod prysznic i szampon, nie było baru, pokój był duży i schludny. Śniadanie jest dobre.

Dzień 10 - wyjazd z hotelu o 10.30 do parku www.phantasialand.de. Przejechaliśmy prawie wszystkie przejażdżki, każda z nich jest ciekawa na swój sposób. Szczególnie podobało nam się Kolorado, Czarna Mamba, Mystery castle, Rase of Atlantis, Schnek the dragon. Jechaliśmy do hotelu 6 godzin, przyjechaliśmy w pierwszej godzinie w nocy, długo szukaliśmy wejścia, które było zamknięte na noc. Hotel Quellenhof w Helmstedt (tranzyt na obrzeżach małego miasteczka) położony jest w malowniczym miejscu nad jeziorem (widzieliśmy to rano, czekając na wyjazd z hotelu). Śniadanie jest dobre.

Dzień 11 - wyjazd z hotelu o 10.30. Nie odwiedziliśmy zadeklarowanego w programie parku wodnego (wyjaśniliśmy, że nie zdążymy na pociąg i generalnie grupy nigdy go nie odwiedzają). Zamiast tego obiecali przywieźć go na duży targ w Berlinie, aby uzupełnić zapasy na drodze. Ale później wycieczka do Berlina też została odwołana (podobno miasto ma wakacje 8 maja i zostaniemy sprawdzeni przy wjeździe do miasta, co zajmie dużo czasu), pojechaliśmy prosto do Rzepina do malutkiego sklepiku . Tutaj przewodnik wprowadził wszystkich w błąd, zalecając wymianę złotówek na 30 euro za dwoje. Z trudem wszyscy wydali złotówki za 10 euro, bo tak naprawdę nie było co kupować! Dzieciom kupiono to, co najbardziej niepotrzebne na wyjazd - czekoladę, chipsy, bo nie było nawet świeżego pieczywa i nabiału, nie mówiąc już o tych bardziej niezbędnych. No dobra, już rano nasza Ukraina nakarmiła nas pierogami (miejscowi handlowali w pociągu na stacjach).

Na dworcu PKP w Rzepinie czekaliśmy 3 godziny na pociąg. To tam doszło do najbardziej nieprzyjemnej sytuacji, która całkowicie nadszarpnęła reputację „Feeriya” i zmusiła do przywrócenia w pamięci wszystkich niedociągnięć podróży. Po przyjeździe do Rzepina przewodnik poinformował nas, że nie ma biletów na pociąg dla 7 osób !!! I rozwiąże ten problem, umieszczając ludzi dwójkami!!! na tej samej półce (matki z małymi dziećmi) i poradniki przekupstwa. Może powinniśmy być bardzo szczęśliwi i wdzięczni?! Kwestia zwrotu kosztów biletów dla tych, którzy zrobili miejsce, nie podobała się Katii. Konduktor samochodu okazał się pryncypialny i powiedział, że nie wpuści ludzi do samochodu bez biletów, ale obok był do połowy pusty samochód, w którym Katia była zmuszona kupić od konduktora miejsce w przedziale. Konduktor ostrzegł jednocześnie, że jeśli będą pasażerowie z biletami do tych miejsc w Warszawie, to po prostu zostaniemy wysadzeni z pociągu. Do godziny 23.00 (przystanek w Warszawie) byliśmy po prostu w szoku tą sytuacją. Nie sądzę, że kupując „wygodną, ​​dobrze wyrafinowaną wycieczkę dla dzieci” chcesz mieć podobne problemy z rzeczami elementarnymi - podróżami. Co więcej, ta sytuacja nie jest wyjątkiem, według przewodnika problemy z biletami pojawiły się podczas poprzednich wycieczek i najwyraźniej ich decyzja została „rozbita” w podobny sposób. Oczywiście nadal dotarliśmy, ale wyobraź sobie, z jakimi nerwami!!! To nie pierwszy raz, kiedy podróżuję w grupie, ale przewodnicy zawsze rozwiązywali pewne problemy po cichu, nie zwracając uwagi grupy, dbając o komfort i spokój turystów. Tutaj na twarzy wykonano po prostu niewprawną pracę.

Szkoda, bo sama wycieczka jest ciekawa, hotele dobre, parki wspaniałe, a co najważniejsze, spodobało się mojemu synowi.

Ale takie wpadki, jak rozbieżność między treścią wycieczki a deklaracją w Internecie i w arkuszu informacyjnym; otwarte spekulacje na bilety grupowe do parków; a co najważniejsze - zaniedbania w zapewnieniu przejazdu (a to jest naprawdę zaniedbanie, bo wycieczka została opłacona w lutym i za dwa miesiące można było wykupić wszystkie bilety na pociąg i nie ma co nas oszukiwać i wymyślać problemów przy zakupie biletów) – nie zdobi to biura podróży. Sytuację jeszcze bardziej pogarsza fakt, że ta wycieczka jest przeznaczona dla dzieci i oczywiście powinna być zorganizowana z większą odpowiedzialnością.

Dla siebie postanowiłam nie korzystać już z usług firmy Feeria, nie ufam jej.