Recenzja biura podróży Сакумс (Kijów)

MAGICZNY ŚWIAT SŁOWACJI + WIEDEŃ! (Sakums, wyjazd 27.04.2013)

Autor:
Data zakupu usługi: 27 kwiecień 2013
Pisemny: 09 może 2013
1.0
Biuro podróży: Сакумс (Kijów)
Typ usługi: экскурсионный тур

A więc trasa „Magiczny świat Słowacji + Wiedeń”, wyjazd 24.04.2013. Organizator wycieczek „Sakums” poprosił o opublikowanie recenzji z wyjazdu, ale i tak bym je opublikował. Będę niezwykle obiektywny i będą zarówno pozytywne, jak i negatywne punkty. Niestety tych ostatnich jest więcej.

Początkowo program wycieczki wskazywał, że wyjazd odbędzie się przez Użgorod, a podróż powrotna przez Węgry, a zatem przez Czop. Na tej podstawie zakupiono bilety Kijów-Użgorod i Czop-Kijów. Informacje te znajdowały się zarówno na stronie internetowej organizatora wycieczek, jak i na liście mailingowej do biur podróży. Ale na kilka tygodni przed odlotem okazało się, że droga powrotna będzie przez Użhorod. Z jednej strony wydaje się, że nie jest źle, słowackie konsulaty mają mniej pytań przy kolejnym ubieganiu się o wizę o legalność korzystania z poprzedniej wizy itp. Ale dlaczego konieczna była zmiana programu i co przede wszystkim uniemożliwiło jego poprawną kompilację? W efekcie dodatkowe wydatki na bilet Użhorod-Chop oraz strata czasu na jego zakup.

Karta informacyjna dotarła na 3 dni przed wyjazdem. Nadal nie wiadomo, jaki będzie autobus, a numer telefonu lidera grupy jest o 1 cyfrę wyższy niż powinien. Niedbałość tego, kto pisał infolistę, jest ewidentna. Dzień później dotarła poprawiona karta informacyjna, w której znajdował się prawidłowy numer lidera oraz numer autobusu. Autobus, nawiasem mówiąc, z rejestracją węgierską. Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy zarezerwowali wycieczkę, ale z jakiegoś powodu nasze miejsca znajdowały się pośrodku autobusu. Dla tych, którzy dokonali rezerwacji później, miejsca były przed nami.

I tak dotarliśmy do Użhorodu. Nie znaleźliśmy autobusu o numerze wskazanym w karcie informacyjnej. Okazało się, że autobus zepsuł się w ostatniej chwili i czekał na nas autobus o większej pojemności. Nie jest źle, ale jakoś przebicia na każdym zakręcie zaczynają ostrzegać, ale cóż, awaria autobusu przed rozpoczęciem trasy jest zdecydowanie lepsza niż by się przydarzyła na trasie. Swoją drogą Słowacy jakoś dziwnie przeprowadzili kontrolę paszportową: najpierw wszedł pogranicznik, zabrał kilkanaście paszportów i wyszedł z nimi. Pół godziny później przyszedł ponownie i wziął jeszcze 3 paszporty. I znowu wyszedł. Czekam, po czym wszyscy zostali zaproszeni z rzeczami do kontroli paszportowej i celnej wewnątrz terminalu. Podobno znaleźli coś w jednym z poprzednich autobusów, a na koniec grali w ten sposób na zwłokę.

Koszyce. Ładne, spokojne miasteczko, drugie co do wielkości na Słowacji. Wycieczka poszła dobrze, był czas wolny, zjedliśmy coś do jedzenia. Przeprowadzka z Popradu, zamieszkała w TatraHotelu. Całkiem normalna klasa C, a śniadanie było na poziomie. Z niewiadomych powodów w recepcji powiedziano nam, że park wodny Aquacity jest podobno otwarty tego dnia do godziny 19:00 ze względu na święta. Postanowiliśmy pospacerować po mieście. Wiele kafejek zostało zamkniętych, w końcu wylądowaliśmy w chatce w pobliżu parku wodnego. Nadal pracował, ale było już za późno, żeby tam pojechać. Jedliśmy dobrze.

Nie było wycieczki do jaskiń Demianowskich obiecanej następnego dnia, początkowo ta wycieczka była wymieniona w programie wycieczki, ale została usunięta z arkusza informacyjnego. To było do przewidzenia: zaplanowano to na poniedziałek, a według informacji ze strony o jaskiniach jest tam dzień wolny. Co więcej, menedżerowie początkowo bezczelnie powiedzieli, że „jaskinia nie działa w tym okresie” (no tak, Sakums zaplanował wycieczkę tam na weekend, więc nie działają). Po tym, jak zostali szturchnięci tą informacją przez nos, zaczęli mówić o tym, że „po prostu nie ma tam nic do roboty”. W sumie kolejne kłamstwo. Ale obiecano nam więcej czasu w aquaparku Tatralandia. Bilety kupowano na 3 godziny. Czy pierwotnie planowali być tam mniejsi? Podobał mi się park wodny, mimo że nie wszystkie zjeżdżalnie jeszcze działały.

Zamieszkaliśmy w hotelu Hokejka, położonym w miejscowości Prievidza niedaleko wsi Bojnice, w której znajduje się słynny zamek. Hotel jest nowy, czysty, z niewiadomych powodów sklasyfikowany jako jednogwiazdkowy. Jak dla mnie, może to odpowiadać prostej klasie C. Śniadanie nas zawiodło, ale czego chcesz od 1 gwiazdki? W pobliżu znajduje się całodobowe Tesco, a także inne sklepy.

Ciekawa była nocna wycieczka do zamku, żadnych skarg. Myślę, że dzień nie byłby taki interesujący.

Następnego dnia wycieczka do zamku Trenčen została odwołana. Po prostu robiliśmy zdjęcia na jego tle, spacerowaliśmy po znajdującym się w jego pobliżu leśnym parku i wzdłuż Trencina.

Obiecana wycieczka do zabytkowego kompleksu Devin została odwołana z nieznanych przyczyn. Brak słów.

Zamieszkaliśmy w hotelu Baronka 4* w Bratysławie. Hotel jest dobry, z wyjątkiem lokalizacji na obrzeżach miasta.

Następnego dnia wycieczka fakultatywna do Wiednia. Byłem już w Wiedniu, więc osobiście nie widziałem sensu tej wycieczki i postanowiłem spędzić wolny czas w Bratysławie. Ale ci, którzy jechali do Wiednia, czekali na kolejny przebicie: autobus, który miał ich tam zabrać, spóźnił się o godzinę. Nawiasem mówiąc, na wycieczkach, które odbyłem wcześniej, autobus jechał z całą grupą i towarzyszył i spędził noc z grupą na całej trasie. Tu autobus zawiózł grupę do Bratysławy i odjechał do bazy. Na wycieczkę do Wiednia i na drogę powrotną przyjechały inne autobusy.

I tak nadszedł ostatni dzień trasy. Zgodnie z rozkładem mieliśmy odebrać nas o godzinie 9, po czym zwiedzanie miasta, czas wolny io 12 wyjazd na Ukrainę. Autobus przyjechał spóźniony półtorej godziny. Autobus miał połamane półki, zdjęcie wrzucę poniżej. Uważam to za rażące naruszenie przepisów bezpieczeństwa. Gdyby bagaż na półce spadł na głowy pasażerów, byłoby źle. Aby zaoszczędzić czas, wycieczka odbyła się w bardzo krótkiej formie, aby zaznaczyć, że się odbyła, a mimo to połowa obiecanych wycieczek nie została w rzeczywistości przeprowadzona. Bratysławę również opuściliśmy z półtoragodzinnym opóźnieniem. I jechaliśmy nie przez Słowację z wjazdem na Ukrainę w Użgorodzie, ale przez Węgry z wjazdem na Czop. Było to motywowane tym, że droga na Węgrzech jest lepsza i pomimo tego, że droga przez Budapeszt jest o 35 km dłuższa, przejedziemy szybciej. No i to, że pociąg Użgorod-Kijów odjeżdża z Chopu godzinę później niż z Użhorodu, dzięki czemu zyskujemy kolejną godzinę czasu. Jednocześnie w grupie byli turyści, którzy zostawili swoje samochody w Użgorodzie i jak się tam dostać w nocy, pozostało ciekawym pytaniem. W rzeczywistości utknęliśmy w korku w Budapeszcie i przepychaliśmy się przez niego przez ponad godzinę. A jednak, wyjeżdżając z Budapesztu, kierowca czekał 40 minut, aż dyrektor przekaże mu pieniądze na olej napędowy i jakieś dokumenty. To był prawdziwy powód, dla którego przejechaliśmy przez Węgry. Okazało się też, że kierowca nigdy wcześniej nie jeździł na Ukrainę, nie znał drogi i nie umiał sporządzić odpowiednich dokumentów na granicy, dobrze, że pomógł mu w tym nasz team leader. Na granicy była długa kolejka, a dodatkowo, z powodu niekompetencji kierowcy, sporządzenie dokumentów na autobus już po ukraińskiej stronie granicy zajęło dużo czasu.

Pierwotnie planowano, że jeśli przekroczymy granicę po odjeździe pociągu, dogonimy go autobusem i wsiądziemy do pociągu na jednej ze stacji pośrednich. Ale biorąc pod uwagę, że do czasu przekroczenia granicy pociąg był już w drodze 3 godziny, nie było sensu go dogonić.

Biuro podróży kupiło nam bilety na pociąg Użgorod-Moskwa na własny koszt, pozostało niewiele biletów przedziałowych, a ci, którzy zgubili bilety przedziałowe, nie otrzymali rekompensaty za różnicę w kosztach. Tych, którzy musieli udać się do Użhorodu, wysłano autobusem do Użhorodu. No i między innymi wiele osób miało przeszczep w Kijowie. I to była sobota przed Wielkanocą. Innymi słowy, nie było biletów z Kijowa. Ktoś nocował w Kijowie w poczekalni, ktoś jeździł z transferami, ktoś inny dostał się z Kijowa do swoich miast.

Wnioski: organizacja wycieczki przez biuro podróży jest obrzydliwa, wiele wycieczek zostało odwołanych, wycieczka po Bratysławie jest zepsuta, obrzydliwa jest też praca firmy transportowej, która zrealizowała transport. Nie zwalnia to biura podróży z odpowiedzialności, bo TO „Sakums” wiedziało, z kim zawarli umowę. Co do szefa grupy Wasilija Petriwa, nie ma na niego żadnych skarg. Był zakładnikiem sytuacji i dzięki swoim umiejętnościom próbował rozwiązać wszystkie problemy i przebicia Sakumów.

PS: Reszta mi się podobała, ogólnie wszystko super, ale to zasługa grupy i lidera grupy, a nie touroperatora.