Recenzja biura podróży КОТЭ (Kijów)

czyste oszustwo

Autor:
Data zakupu usługi: 01 może 2018
Pisemny: 09 może 2018
3.0
Biuro podróży: КОТЭ (Kijów)
Typ usługi: экскурсионный тур

Maj 2018 ..... Nic nie wiem o Gruzji, w autobusie nie było filmów, muzyki, herbaty i kawy, chowają albo cukier, albo nie przegotowaną wodę, kierowcy piją, kiedy chcą, i dawali nas 4 razy na całą trasę.

w Tbilisi BYŁ JEDEN PRYSZNIC NA WSZYSTKIE POKOJE 28 OSÓB chociaż mówiono, że jedna dusza na pokój

Przewodniczka w Tbilisi w ogóle nie rozumiała, pokazała domy, w których mieszkali Gumilow, Beria, Siemens, który prowadził pierwsze w Gruzji przewody telegraficzne, a jeszcze bardziej „ciekawą” kawiarnię jakiegoś meksykańskiego artysty…. po co czy ona jest dla mnie w Gruzji? Nie pokazałem Mitekh ani twierdzy na samym szczycie, ani kościoła, ani mostu ..... W ogóle nie odniosłem wrażenia Tbilisi .... Sam widziałem więcej

Przewodnik Elena nie wie, jak koordynować ludzi w ogóle, rozdzieliliśmy kilka osób i pojechaliśmy po Tbilisi na własną rękę tego samego dnia, w którym powinna być wycieczka do Kacheti od 12 do 14, dokładnie o tej godzinie, w której dziewczyny do niej dzwoniły, tak się stało nie otrzymała odpowiedzi i zaczęła czekać, nie oddzwoniła, a my czekaliśmy 30 minut, a kolejna 1 osoba czekała 10 minut, wykupił wycieczkę samolotem i przy przeprowadzce do Batumi spał na podłodze.

Oszukani na wycieczkach powiedzieli, że potrwają 2-3 godziny, w rzeczywistości po 1,5 godziny dla Kachetii i Adżarii, a za to 20-25 dolarów !!! miejscowi przewożą za 20 dolarów z samochodu typu minivan dla 2-7 osób.

OD KOTA NIE MA UBEZPIECZENIA Jedna dziewczyna zachorowała i powiedziała, że ​​opłacane są tylko wypadek i złamana noga, a nie opuchnięta.

Przewodniczka Elena też nic nie mówiła o Gruzji, po prostu pojechała z nami i na nasz koszt.

Swoją drogą w sylwestra też nie ma co jechać, mieliśmy jednego głupca, który nic tam nie widział oprócz fajerwerków, deszczu, błota pośniegowego, restauracji pod trzema drogimi, szarymi górami.... znowu poszedłem.... ale nie jeździłem na wycieczki typu „wszystko widziało” .....zgubiłem koc, podarłem kurtkę :)))