Autor:
Data zakupu usługi: 13 sierpień 2015 Pisemny: 27 sierpień 2015 |
|
Biuro podróży: КОТЭ (Kijów) Typ usługi: экскурсионный тур |
Skontaktowałem się z firmą Kote, ponieważ obecnie jako jedyni na rynku ukraińskim oferują tanie wycieczki do Gruzji. Program, który oferowali, był bardzo kuszący, stosunek obiecanej ceny do przyjemnej, na dodatek obiecany komfortowy autobus.
Praca pracowników firmy ma swoje pozytywne i negatywne strony, choć jeśli nie wziąć pod uwagę tego, że sama Gruzja jest piękna, to ich praca ma znacznie więcej wad.
Co mi się podobało. Całkiem dobry pomysł i zrównoważony program. Dostępność wody, a także możliwość uzyskania w autobusie wrzątku i herbaty bez ograniczeń. Lokalizacja noclegów w miejscach noclegów była naprawdę blisko centrum i po późnych spacerach wygodnie było tam dotrzeć. Z gruzińskimi przewodnikami rozmawiało się przyjemnie, udzielali dobrych informacji i ogólnie byli zadowoleni z wysokiego profesjonalizmu. Kierowcy byli również zadowoleni ze swojego profesjonalizmu i bezpiecznie zawiozli nas po dość trudnych trasach, zwłaszcza jak na piętrowy autobus.
Praca pracowników w biurze na etapie sprzedaży wycieczki jest doskonała - powiedzą wszystkim, obiecają wszystko. Niestety podane przez nich informacje nie zawsze są prawdziwe. Pracownicy nie ostrzegają o rzeczywistym czasie wyjazdu (na stronie wskazuje „idealne” 30 godzin), o możliwości stania 3-18 godzin na odprawie celnej. Nie ostrzegają o cechach miejsca, do którego pójdziesz. W naszym piętrowym autobusie przy stolikach były miejsca siedzące tyłem do siebie. Takie miejsca po pierwsze nie miały możliwości leżeć, a po drugie część z nich jechała tyłem. Pasażerowie nie byli o tym ostrzegani, nie udzielano rabatu za obniżony komfort.
Trzymają turystę w niewiedzy do samego wyjazdu - czy grupa zostanie wpisana i na jaki numer, nikt nie gwarantuje wyjazdu. Ostatecznie zaproponowano mi tańszą wycieczkę (z Dniepru, nie z Kijowa), ale różnica w cenie nie została zrekompensowana, powołując się na fakt, że „ta była na wczesną rezerwację, a teraz rezerwujesz wycieczkę w innym Cena £."
Po drodze nasz autobus się zepsuł. Kierowcy naprawiali go przez 7 godzin. Przestój nie został w żaden sposób zrekompensowany. Firma przypisała to „siły wyższej”. Podkreślam, że awaria była wewnętrzna, nie związana z drogą. Tym samym widzimy, że firma nie odpowiada za stan techniczny autobusu.
Toalety na przystankach sanitarnych były straszne, wybór przydrożnych kawiarni też nie odpowiadał potrzebom tak dużej grupy (było nas 70 osób).
Opis programu nie zawsze wskazuje dodatkowe opłaty za bilety przychodzące. Tym samym w programie czytamy, że wizyta w ogrodzie botanicznym w Batumi to prezent od firmy, choć de facto za wejście trzeba było zapłacić kolejne 8 GEL. To nie pytanie, transport na miejsce wycieczki i towarzystwo przewodnika to też prezent, ale dlaczego nie możesz uczciwie wskazać
Towarzyszenie z firmy wykazało wysoki nieprofesjonalizm. Pierwsza to Katarzyna. Odprowadziła nas do granicy z Gruzją. Podczas naprawy autobusu, a było to nocą na autostradzie, nie kontrolowała ruchu i bezpieczeństwa turystów, unikała komunikacji z turystami na wszelkie możliwe sposoby. Najpierw stała nad kierowcami z latarnią, potem zadzwoniła przez telefon. Powtórzyła te same zapamiętane frazy na pytania. W rezultacie wśród turystów wybuchły zamieszki i panika.
Dobór muzyki i filmów był bardzo specyficzny - słuchaliśmy chanson i oglądaliśmy filmy ze Schwarzeneggerem i Stallone. Nie było filmów o tematyce gruzińskiej. Nie było też opowieści o Gruzji, o miejscach, które odwiedzimy, o miejscach, w które jedziemy w drogę.
Drugi eskorta Aleksiej towarzyszył mi przez cały pobyt w Gruzji. Stara się pozyskać turystę i nawiązać przyjazne relacje z jak największą liczbą osób. Musimy oddać mu to, co mu się należy, jest bardziej kreatywny w doborze filmów i muzyki w trasie - filmy i muzyka były ciekawsze i przyjemniejsze niż Katya. Wesoły, pozytywny, ale kompletnie nieodpowiedzialny facet. Odniosłem wrażenie, że raczej odpoczywa i spędza czas z turystami, a nie pracuje. Polecane przez niego kawiarnie nie różniły się optymalnym stosunkiem ceny do jakości. Raczej można powiedzieć, że było dość drogie o średniej jakości. Jeśli spacerujesz trochę po okolicy, możesz znaleźć znacznie smaczniejsze i za mniejsze pieniądze.
Interesy turystów nie są bronione, a raczej dążą do utrzymania dobrych relacji z krajem przyjmującym. W Batumi po nocnej przeprowadzce o godzinie 14.00 osiedliliśmy się, a bieliznę wydano dopiero o 24.00, bo przed nami była bardzo duża grupa i właściciele hostelu nie mieli czasu na pranie bielizny. Najwyraźniej nie uważają za konieczne kilka zmian bielizny. Aleksiej w żaden sposób nie zareagował na tę sytuację, nawet na moją uwagę, że dobrze byłoby tu bronić interesów turystów, tylko wzruszył ramionami. Nikt nas nigdy nie przeprosił za tę sytuację, ani sam Aleksiej, ani właściciele hostelu.
W Batumi, mimo iż program przewidywał śniadania, firma nie płaciła za śniadania ani właścicielom hostelu, ani żadnej kawiarni. Aleksiej właśnie kupił artykuły spożywcze i położył je na stole w workach. Talerze, łyżki - komu udało się to chwycić, to wystarczyło. Butter poprosił o rozłożenie na chlebie dziewczyny z grupy, odwołując się do tego, że „tak bardzo potrzebują kobiecych rąk”. A dziewczyna Sveta rozłożyła kanapki dla całej grupy. Ponieważ Aleksiej nie chciał iść wieczorem na zakupy spożywcze, przełożył śniadanie z 9.00 na 10.00, żeby mieć czas na wstanie i zakupy. Czyli dzięki niemu ludzie dotarli do morza godzinę później.
Również w Batumi zorganizowano przejażdżkę łodzią. Nie wiem w którym momencie Aleksiej doszedł do wniosku, że nikt nie chce tam jechać, nie pytał mnie osobiście, czy chcę jeździć, pytałem też innych turystów. W końcu nie mieliśmy łodzi.
W Kazbegi doszło do zakłócenia programu. Część grupy musiała iść na górę Gergeti pieszo, część - jeepem. Program przewidział możliwość przejazdu jeepami za dodatkową opłatą. W nocy padało, Aleksiej nie prowadził grupy na piechotę i nie organizował ludzi na wycieczkę jeepami. Ktokolwiek to wymyślił, zgrupowany z innymi członkami grupy, dowiedział się od okolicznych mieszkańców, że można iść na górę, poszedł. Kto nie miał czasu, zobaczył Kazbek. Miałem szczęście, byłem tam i był to jeden z głównych punktów mojej podróży. Nawiasem mówiąc, pogoda pozwalała na wjazd na górę samochodem.
Wniosek - gdyby do pracy firmy Kote dodać więcej szacunku, odpowiedzialności i uczciwości wobec turysty, nie byłyby warte swojej ceny. Życzę im dobrych autobusów i kompetentnego kierownika personelu.
Czy następnym razem pójdę z Kote? Być może, jeśli nadejdzie taki moment w moim życiu, że nie mogę się obejść bez wyjazdu do Gruzji i będę gotowa jechać jak żydowska papuga z dowcipu „przynajmniej wypchane zwierzę, nawet padlina”. Jeśli będę miał możliwość skorzystania z usług bardziej odpowiedzialnego przewoźnika, to na dziesiątej drodze ominę Kote.