Recenzja biura podróży КОТЭ (Kijów)

Obrzydliwa firma turystyczna, ale niesamowity kraj?

Autor:
Data zakupu usługi: 13 sierpień 2015
Pisemny: 26 sierpień 2015
2.0
Biuro podróży: КОТЭ (Kijów)
Typ usługi: экскурсионный тур

Wielu Ukraińców myślało o wyjeździe do Gruzji tego lata. Przyczyn tego jest wiele: niemożność wypoczynku na Krymie, trudności z uzyskaniem wizy Schengen, wzrost kursu dolara i spadek siły nabywczej. W związku z tym wielu Ukraińców, którzy mają zamiłowanie do podróży, ale mogą sobie pozwolić na relaks tylko z ograniczonym budżetem, zwróciło uwagę na gruzińskie wycieczki firmy Kote. Trudno było nie zauważyć reklamy firmy dla użytkowników sieci społecznościowych, jest to całkiem rozsądne i trwałe. Warto wpisać w wyszukiwarkę „wycieczki do Gruzji z Ukrainy”, a reklama kontekstowa stale oferuje usługi tej firmy.

Po przestudiowaniu programu stosunek ceny do jakości deklarowanych usług wydaje się bardzo kuszący. Jednak „na papierze było gładko, ale zapomnieli o wąwozach, a można po nich chodzić”.

Więc co było sugerowane. Przytaczam informacje wskazane na stronie i powielone w umowie.

"jeden. Podróżuj wygodnym autobusem na całej trasie. Oczywiście każdy ma swój własny pomysł na komfort. Być może, zdaniem firmy, niewygodnym autobusem jest Ikarus lub LAZ, reszta to szczyt komfortu. Co mieliśmy. Autobus piętrowy, gdzie na drugim piętrze całkiem możliwe było istnienie. Co prawda nie było podnóżka, nogi można było tylko rozciągnąć pod siedzeniem przed siedzącym towarzyszem, ale w ogóle nic. Pierwsze piętro to czysta cyna. Zgodnie z ideą twórców autobusu, pierwsze piętro to strefa rekreacyjna, gdzie można zejść, zjeść, a następnie wejść na swoje miejsce. Na pierwszym piętrze ludzie siedzą przy stolikach czteroosobowych, zwróceni do siebie plecami (jak w pociągach międzymiastowych). Oczywiście nie ma możliwości odchylenia oparcia fotela dla takich miejsc, dodatkowo część pasażerów podróżowała tyłem (kto zachoruje choćby na lekką chorobę lokomocyjną, ten rozumie, co to jest, zwłaszcza na tak długiej podróży). Nikt wcześniej nie ostrzegał nikogo o specyfice takich miejsc i nie udzielał rabatu turystom, którzy je dostali (przy czym we współczesnej turystyce normalną praktyką jest udzielanie rabatu nawet na ostatnie miejsca z rzędu, ponieważ siedzenia się na nich nie rozkładają).

Ponadto. W upale klimatyzator przestał „ciągnąć”, a jeśli na drugim piętrze nadal był znośny, to na pierwszym piętrze w ogóle się nie oszczędzał. Z definicji nie było możliwości otwarcia włazu.

Największą zasadzką jest to, że przy rezerwacji wycieczki firma zgłasza numer miejsca, ale nie ma możliwości oceny stopnia jej komfortu i ogólnej akceptowalności dla konkretnego turysty. Oprócz konwencjonalnych autobusów firma ta wykorzystuje tzw. „transformatory”, w których siedzenia ustawione są na wzór półek w pociągu. Biuro podróży, przez które kupiłem wycieczkę, ostrzegło mnie, że autobus będzie normalny, a nie transformator. Jednak nie każdy ma tyle szczęścia co ja. Niektórzy turyści, którzy kupili wycieczkę bezpośrednio od Kota, byli zapewniani przez menedżerów, że będą podróżować autobusem z możliwością spania w pozycji leżącej.

I wtedy zaczyna się zabawa. Przejeżdżając przez terytorium Federacji Rosyjskiej nasz autobus się zepsuł. Jak staliśmy w nocy pod gwiazdami na federalnej autostradzie, gdzie z jednej strony jest droga, az drugiej - las - temat osobnej historii. Wszystko tam było - rozpacz, panika i bunt. Brakowało tylko jednego - prawidłowej i profesjonalnej pracy eskorty. Całkowity czas przestoju to 7 godzin. Czy myślisz, że jakoś zostaliśmy za to wynagrodzeni? Kim jesteś, czym jesteś. Przedstawiciele firmy powiedzieli nam, że to FORCE MAJOR. Bo na dole znajduje się dopisek: „FIRMA TURYSTYCZNA NIE ODPOWIADA ZA PRACĘ CELNYCH I GRANICZNYCH ORAZ ZA NAPRAWY RUCHU I WARUNKI POGODOWE”. Czy uważasz, że nie są odpowiedzialni za to, że władze naprawiają drogi i muszą jeździć? Nie, nie tylko. W tym przypadku ten dopisek szczerze mówiąc powinien wyglądać tak: „FIRMA OPERATORA NIE ODPOWIADA ZA STAN TECHNICZNY AUTOBUSU”. Cały czas stracony na naprawy jest odliczany od całkowitego czasu podróży i nie jest rekompensowany. Nie, obiecano nam odszkodowanie, ale to było to.

Czytaj. Obiecany: „Prezent od firmy - wycieczka do Ogrodu Botanicznego”. Ponownie, uczciwie, należy w nawiasie napisać „bilety wstępu dodatkowo płatne, osoba dorosła – 8 lari (80 hrywien)”. Prezent oznaczał, że nas zabrali i dali nam przewodnika. Mały, ale uciążliwy. Ponieważ ludzie dostroili się do „prezentu”.

Innym ciekawym punktem jest czas spędzony w drodze. Firma obiecuje Tbilisi 30 godzin. Naprawdę dostaliśmy 49 godzin, a eskorta powiedziała, że ​​to nie jest limit. Rezerwując wycieczkę, nie jesteś ostrzegany, że odprawa celna to kwestia godzin i godzin. Że granicę ukraińsko-rosyjską można przekroczyć zarówno 12, jak i 18 godzin, minęliśmy ją w 7,5 godziny, a towarzyszący nam powiedzieli nam, że „my mieliśmy szalone szczęście, przekroczyliśmy granicę tak SZYBKO”. Wszystkie godziny oczekiwania na granicy są ponownie odliczane od czasu odpoczynku. O wręczaniu łapówki na odprawie celnej i zrzucaniu tej łapówki z zainteresowanych turystów nic nie powiem - czytaj w innych recenzjach. Ten moment całkowicie zaprzeczył pierwszej zasadzie Ostap Bender, że „Musimy przestrzegać kodeksu karnego”. Ale wydaje się, że nasi organizatorzy nie przeczytali ani „12 krzeseł”, ani art. 369 Kodeksu Karnego Ukrainy.

Na szczególną uwagę zasługuje pozycja 5. Wsparcie ze strony firmy. Ale o tym - osobno. Bo tam profesjonalizm i nie pachnie. A teraz - o cenach wycieczki i ich zręcznej "żonglowaniu". Mieliśmy więc dwie identyczne wycieczki o nazwie „Grand – tour to Georgia”, jedną z Dniepropietrowska, drugą z Kijowa. Z Dniepru, zgodnie z wczesną rezerwacją, wycieczka kosztowała 194 USD, z Kijowa - 225 USD. Musiałem wylądować w Charkowie, a ponieważ Charków był miejscem, w którym przekraczała granicę Ukraina-RF, w zasadzie mnie to nie obchodziło. Oczywiście wycieczka znad Dniepru kosztowała aż 30 dolarów (750 UAH) „smaczniejsza”. Kiedy jednak zadzwoniłem do firmy, dowiedziałem się, że 13 sierpnia nie zrekrutowano grupy znad Dniepru, tam ludzie jechali nad morze do Batumi. Oznacza to, że 14 sierpnia miałem wycieczkę z Kijowa, którą zapłaciłem za 225 USD przez wczesną rezerwację. Kilka dni przed wyjazdem zadzwonili do mnie i powiedzieli, że grupy z Kijowa nie zwerbowano, ale jest możliwość wyjazdu z grupą znad Dniepru 13-go. Lub pojedź minibusem, który 14 sierpnia wyjedzie z Kijowa. Z tym minibusem jest osobna mroczna historia, ponieważ mieszkańcy Kijowa, którzy podróżowali ze mną, nigdy o tym nie słyszeli. Nasuwa się pytanie: „Czy był chłopiec?” Przedstawiciel biura podróży, przez które kupiłem bilet, poradził mi, żebym nie jechał minibusem. Kiedy zapytałem o moje 30 $, powiedzieli mi, że ponieważ teraz rezerwujemy wycieczkę, nie otrzymam rekompensaty za różnicę. Kurtyna.

A teraz o ich wspaniałych pracownikach i pracy firmy Kote w zakresie zarządzania personelem. Widać, że wszystko, co związane z pracą pracowników w biurze – rozmowy z klientami, reklama itp., przebiega bardzo dobrze. Pracowników oczywiście uczono, jak odbierać telefony, jak radzić sobie z zastrzeżeniami, jak przekonać ich do wykupienia wycieczki. Również oczywiście dużo wydano na reklamę i promocję w sieciach społecznościowych - wszystko odbywa się profesjonalnie i sprawnie. Jednak właściciele firmy zapominają, że najlepszą reklamą są ludzie, którzy byli już na trasie i im się to spodobało. W każdej gazecie marketingowej istnieje wiele wariacji na temat tej samej prawdy: zadowolony klient przyniesie jeszcze dwa, niezadowolony klient odwróci się dziesięciu. Najwyraźniej nie jest to oczywiste dla właścicieli Kote. Kiedy już wyruszysz w trasę, nikt inny nie będzie próbował sprawić, że wszystko ci się spodoba, a jeśli coś pójdzie nie tak, nikt nie przeprosi. W tym przypadku to ty jesteś złym klientem - niezadowoloną i niezbyt pozytywną zrzędą.

Natychmiast dokonaj rezerwacji, kto jest zadowolony - kierowcy i gruzińscy przewodnicy. Kierowcy to prawdziwi profesjonaliści, zawieźli nas bezpiecznie, biorąc pod uwagę złożoność drogi, honor i pochwałę dla nich. Gruzińscy przewodnicy Sergo i Yuri pracowali z pełnym oddaniem i profesjonalizmem. Ale na ich tle nasze kontrastowały jeszcze bardziej.

Tak więc obiecany „akompaniament z firmy” został wykonany przez dwie postacie. Pierwszą postacią jest Ekaterina, która towarzyszyła nam do granicy z Gruzją i z granicy w drodze powrotnej. Dziewczyna w wieku 20-25 lat rozmawiała przez telefon dobrze wyszkolonym głosem i zrobiła dobre wrażenie. Jednak zwodnicze.

Jako osoba z doświadczeniem podróżniczym oczekiwałam, że opiekun będzie w jakiś sposób wchodził w interakcję z grupą podczas podróży. Przynajmniej na innych trasach, na których byłem, tak było. Aby przedstawić grupę sobie nawzajem, porozmawiaj o miejscach, które mijamy i które odwiedzimy, włącz ciekawy film i ogólnie powstrzymuj grupę przed nudą i podtrzymuj ducha grupy. Ale z punktu widzenia „Kote” wszystko to nie wchodzi w zakres funkcji eskorty. Głos eskorty słychać było tylko w kwestiach czysto organizacyjnych (wypełnianie deklaracji, postoje itp.). Wybór filmów był bardzo ubogi i nie obejmował żadnych filmów o tematyce gruzińskiej. Okresowo włączana muzyka w formie chanson lub radia. Nie wiem, czyj to był wybór, może kierowcy. Ale to wszystko było do zniesienia. A potem się załamaliśmy.

Tak jak obiecałem, opowiem o tym odcinku, który w grupie nazywał się „Noc rosyjska” (analogicznie do „Nocy gruzińskiej” w restauracji w Tbilisi), osobno. Tak więc gdzieś na terytorium Federacji Rosyjskiej na autostradzie federalnej nasz autobus psuje się w nocy. Kierowcy otwierają maskę i zaczynają leżeć pod autobusem, próbując go naprawić. Ludzie rozbiegają się po trasie. Potem, podobnie jak u Zadornova, robiło się ciemno… Po około dwóch godzinach ludzie zaczynają interesować się Katią o naszych perspektywach na przyszłość. Katia w tym czasie, zamiast komunikować się z turystami, utrzymywać stan psychiczny grupy i zapobiegać panice, stoi nad kierowcami z latarką. Warczy na pytania turystów, mówiąc, że nie przeszkadzam kierowcom, oni wiedzą lepiej, jest zajęta naprawami. Po trzeciej godzinie przestoju zaczyna się szmer, że trzeba wezwać pomoc techniczną. Katia warczy, że kierowcy wiedzą lepiej. O czwartej godzinie zaczynają się zamieszki i panika.

Co my mamy. 70 osób na ciemnej drodze w obcym kraju daleko od wioski. Woda się skończyła. Ludzie się buntują, domagają się wezwania pomocy technicznej, policji, zmiany autobusu, zameldowania się w hotelu itp. Katia dzwoni do reżysera, wisi na telefonie, nadal unika kontaktu z turystami, powtarzając to samo zdanie „Problem jest rozwiązywany”, „W tej chwili reżyser jest zajęty rozwiązywaniem problemu”. Ta technika komunikacji nazywana jest „złamanym rekordem” i jest skuteczna w niektórych przypadkach, ale nie w tym. Słuchając tego samego zdania na ich pytania, w grupie coraz bardziej narasta irytacja. Gdzieś o piątej Katia, pod presją turystów, zaczyna apelować, wcześniej, aby kontrolować, co ludzie robią na ciemnym torze i czy wszyscy są bezpieczni, najwyraźniej nie była częścią jej obowiązków .

Żądamy zadzwonić do dyrektora przez zestaw głośnomówiący. Ta sama odpowiedź „jest teraz zajęty rozwiązywaniem tego problemu”. Wreszcie dochodzimy do telefonu od dyrektora. O ile rozumiem, był to Vladimir Koteev, właściciel firmy Kote. Obiecuje, że tak, zadzwonią do nas taksówką, wsadzą nas do hotelu i przedłużą pobyt w Gruzji za stracony czas.

Równolegle ludzie próbują jakoś wezwać pomoc i zacząć przestawać przejeżdżające samochody. Nawiasem mówiąc, zatrzymali się tylko rasy kaukaskiej, ani jeden Rosjanin. Ludzie reagowali. Pierwszy, który się zatrzymał, kierowca mercedesa przyniósł nam wodę. Niech mu Bóg błogosławi, w nocy na szosie mężczyzna zrobił objazd, aby przynieść wodę nieznajomym, którzy mieli kłopoty. Drugi przystanek, kierowca ciężarówki, wezwał policję. Długo rozmawiał przez telefon, zażądali od niego podania nazwiska, imienia i patronimiku, a tak naprawdę nie chcieli przyjąć połączenia. Wreszcie przyjechała policja. Nawet dwa samochody, bo okazało się, że zepsuliśmy się na granicy dwóch dzielnic. Pierwszy policjant zapytał, dokąd płyniemy, kiedy usłyszał, że na morzu powiedział: „Po co się tam śpieszycie? Czy Twoje własne (przerwa), nasze morze Ci nie wystarcza? Powiedział, że ma ukraińskie nazwisko i że w tym roku nie sprzedano mu lodów w Chersoniu, bo jest Rosjaninem (bardzo wątpliwa historia). Na ogół policja sygnalizowała swoją obecność, a nawet oświetlała proces naprawy autobusu przez kierowców reflektorami, ponieważ nasz autobus nie mógł już świecić, akumulatory były rozładowane.

To, co było pozytywne w tym momencie z naprawą, to gwiazdy. Kaukaskie gwiazdy były oszałamiająco jasne na tle ogromnego aksamitnego nieba.

Katia obiecuje, że teraz wezwie taksówkę i przesiedli nas, ale czas się kończy. Jak wezwała taksówkę, żeby nikt z grupy nie usłyszał (przynajmniej według moich informacji). Jestem bardziej niż pewien, że jej zadaniem była po prostu gra na zwłokę. Jednak dobrze sobie z nią poradziła. W końcu autobus ruszył. Po kilku kilometrach ponownie się zepsuł. Był naprawiany przez kolejną godzinę, psując to, co nie zepsuło się za pierwszym razem. Całkowity czas przygody to 7 godzin. To było 7 godzin, które mogliśmy spędzić spacerując po magicznym wieczornym Tbilisi, tak jak nam obiecano. 7 godzin naszego jedynego życia. Jak można się domyślić, nikt nas nie przeprosił i niczego nie zrekompensował.

Wynik towarzyszącej Katyi. Osoba jest dobrze przygotowana do komunikowania się z klientem w biurze i pracy w regularnych sytuacjach przy jasno określonych zadaniach. Bycie liderem i prowadzenie gdzieś grupy, wpływanie na jej nastrój, aż nie może tego zrobić. W ogóle nie wie, jak wchodzić w interakcje z ludźmi w sytuacjach konfliktowych i ekstremalnych. Ludzie w takich sytuacjach boją się i unikają, starając się chować za zapamiętanymi sformułowaniami i imitacją brutalnej aktywności przez telefon. Kompetencje komunikacyjne są bardzo niskie, generalnie nie do przyjęcia w takiej pracy. A taka osoba ma zaufanie, że poprowadzi 70 osób na kilka tysięcy kilometrów.

Na terenie Gruzji czekała na nas kolejna eskorta - Aleksiej. Muszę powiedzieć, że tutaj kompetencje komunikacyjne były na wysokim poziomie. Od razu nam powiedział, że to, co nam się przydarzyło, to siła wyższa i generalnie mogliśmy przez cały ten czas przekraczać granicę Ukraina-RF, którą mieliśmy szczęście przejść w 7,5 godziny. Tak, droga nie może zająć 30 godzin, ale jeśli napiszemy prawdę, kto z nami pojedzie. I ogólnie przejdźmy do pozytywów i cieszmy się tym magicznym krajem.

Ogólne wrażenie Aleksieja jest takie, że zachowuje się tak, jakby spędzał czas ze wszystkimi i nie był w pracy. Pracuje w lekkim strumieniu, pływa ze wszystkimi, skacze najpierw z mostu itp. Podążanie za turystami, kontrolowanie, aby nikt nie został w tyle, nie zwraca na siebie uwagi. Nie, czasami sprawdzał, czy wszystko jest na swoim miejscu, a czasami nie, gubiąc po drodze turystów i zatrzymując się dopiero po krzykach pasażerów. Te miejsca, do których przywiózł nas do jedzenia, były, delikatnie mówiąc, nie najlepsze pod względem stosunku ceny do jakości. Ale właściciele tych lokali dobrze go znali i witali. Tutaj wszystko jest jasne, nie ma pytań.

Po przeprowadzce do Batumi w nocy, najpierw poinformowano nas, że zostaną osiedleni o godzinie 12, a potem o 14.00. Po zameldowaniu się w hostelu Surf okazało się, że nie mamy pościeli. To tyle, goły materac i tyle. Na przykład przed tobą była duża grupa, a pranie jest teraz w praniu. Zwróciłem się do Aleksieja, który siedział na tarasie i pił herbatę, że to hańba i że powinien bronić naszych interesów, na co wzruszył ramionami: „Co mogę zrobić?” Rzeczywiście nie psuj relacji z właścicielem hostelu, broniąc interesów turystów i udowadniając, że pościel powinna była zostać przekazana w momencie zameldowania, że ​​ludzie są zmęczeni po nocnej przeprowadzce i chcą iść spać, a skoro mają tak duży napływ turystów, to trzeba mieć co najmniej dwa komplety bielizny. Jak można się domyślić, nikt nas nie przeprosił, ani właściciel hostelu, ani sam Aleksiej. Po co? Tego wieczoru świetnie się bawiliśmy w kuchni dyskutując o historycznej perspektywie Ukrainy, rozmowa była bardzo ciekawa.

Osobnym punktem programu były śniadania w Batumi. Jeśli w Tbilisi i Kazbegi hostel żywił ludzi, to w Batumi na śniadanie, które było w cenie, firma postanowiła zaoszczędzić pieniądze i ugotować je we własnym zakresie. Pierwszego dnia Aleksiej po prostu położył torby z jedzeniem na stole. Nie upewnił się, że wszyscy mają przynajmniej krzesło i talerz. Ponieważ smarowanie chleba masłem nie jest „męską sprawą”, znalazł wśród dziewcząt tę, która się na to zgodziła i wyruszył w drogę. Kolejne dwie dla Svety (tak miała na imię dziewczyna) przejęły inicjatywę i zaproponowały, że będą normalnie gotować śniadanie. Dzięki niej zjedliśmy dobre śniadanie, bardzo dziękuję. Ale nie dzięki Aleksiejowi, który od wieczora nawet nie zawracał sobie głowy kupowaniem artykułów spożywczych. W miarę upływu czasu, gdy się obudził i poszedł do sklepu, śniadanie zostało przełożone o godzinę. Dobra dla tych, którzy tak jak ja wybrali się nad morze przed śniadaniem i zła dla tych, którzy wybrali się tam po śniadaniu. Ale kogo to obchodziło.

Ostatni akord był w Kazbegi. Zgodnie z planem mieliśmy tam przyjechać w nocy i rano część grupy udaje się na Mount Gergeti na piechotę, a część jeździ jeepami za dodatkową opłatą. Wyjazd zaplanowano na 6 rano. Katia, która do tego czasu była już u nas, poinformowała właścicielkę pensjonatu, że nikt nie chce jechać samochodem, chociaż nikt nas o to nie prosił. Od samego początku chciałem jechać samochodem, a kiedy usłyszałem rozmowę właścicielki z Katyą, powiedziałem, że są tacy, którzy chcą jechać autem. W nocy padało, co nie jest rzadkością w tych miejscach. Rano Aleksiej wstał, spojrzał, że pada deszcz i że wspinaczka na górę nie jest prawdziwa i położył się spać. Zgodnie z logiką rozwoju wydarzeń widać już, że nie wpadł mu do głowy pomysł omijania turystów, oferowania opcji, np. dojechania później do wszystkich jeepami. W rezultacie ci turyści, którzy potrafili się zorganizować, znaleźć samochody i udać się na górę, mieli okazję podziwiać wspaniały widok i odwiedzić kościół na górze. Kto nie miał czasu - spóźnił się i wcale Kazbek nie widział. Miałem szczęście, byłem tam. Kiedy wróciliśmy z góry, zastaliśmy Aleksieja, który z zaskoczeniem zapytał: „Czy poszedłeś w górę?”

Wynik towarzyszącego Aleksieja. Osoba pozytywna i towarzyska, ale jednocześnie całkowicie nieodpowiedzialna, z całkowitą ufnością we własną bezkarność. Swoją korzyść, wakacje i relacje z gospodarzem stawia daleko ponad interesami turystów.

Jednak czy te dwie postacie są naprawdę takie złe same w sobie? Za każdym razem, gdy widzę dobrą lub złą pracę personelu jakiejkolwiek organizacji, widzę za nią pracę kierownika personalnego, politykę firmy itp. Kote wyraźnie nie zadaje sobie trudu, aby uczyć swoich pracowników, jak skutecznie wchodzić w interakcje z ludźmi i pracować w interesie klienta. Po co? W końcu do tego trzeba zatrudnić kierownika personelu, psychologa, który przeprowadzi niezbędne szkolenia itp. A ludzie jedzą i tak.

Więc co mamy. Jeśli zdecydujesz się odwiedzić cudowny kraj Gruzji, korzystając z wycieczki autobusowej firmy Kote, powinieneś dokładnie rozważyć poniższe punkty.

1. Komfort Twojego miejsca podróży jest kwestią przypadku, na który bardzo trudno wpłynąć. Możesz uzyskać wygodne siedzenie, a może miejsce bez możliwości odchylania się lub umiejscowione z plecami do przodu. Można łatwo wprowadzić w błąd co do rodzaju autobusu.

2. Firma nie ponosi odpowiedzialności za stan techniczny autobusu i związane z nim naprawy autobusu, uznając to za siłę wyższą. Czas naprawy z pewnością będzie czasem Twojej podróży i nie otrzymasz żadnej rekompensaty.

3. Generalnie zapomnij o ewentualnym odszkodowaniu za sytuacje powstałe z winy firmy.

4. Toalety na przystankach sanitarnych w większości przypadków zadziwią Cię wysokimi kosztami i brakiem czystości.

5. Knajpki, w których zatrzymają się na jedzenie, nie będą wybierane na zasadzie optymalnego stosunku ceny do jakości. Jedynym kryterium jest to, że kierowcy są tu znani i kochani.

6. Czas na drodze może znacznie przekroczyć podany. Nawet jeśli nie, to go przekroczy. Zaopatrz się w cierpliwość, rozrywkę i jedzenie.

7. Nikt nie będzie próbował podjechać bliżej, aby wysadzić cię w osadzie, być może będziesz musiał przejść kilka przecznic. Staraj się rozłożyć ciężar worków tak, aby można je było nosić lub zwijać wystarczająco długo i ewentualnie zjeżdżać w dół.

8. Generalnie zapomnij, że eskorta będzie przestrzegać twoich interesów i ich bronić.

Dla kogo nadają się wycieczki operatora Kote?To niepoprawni optymiści, zakochani w podróżach i Gruzji, dla których jakość obsługi jest dziesiątą rzeczą, a na lot samolotem nie ma pieniędzy.Ludzie, dla których najważniejsze jest być pozytywnym i cieszyć się podróżą, bez względu na wszystko.

Niewątpliwie pozytywnymi aspektami korzystania z tych wycieczek są:

1. Gruzja to elegancki kraj. Piękna, silna, z niesamowicie gościnnymi ludźmi. Gruzja ucieszy was prawdziwie braterskim podejściem do Ukrainy i Ukraińców.

2. Kim są zawodowcy w „Kocie” to kierowcy, więc najprawdopodobniej prędzej czy później, w taki czy inny sposób, tam dotrzesz.

3. Ponieważ większość turystów to ci sami niepoprawni optymiści, będziesz podróżować w dobrym towarzystwie, spędzić niezapomniany czas i nawiązać nowe znajomości z pozytywnymi ludźmi.

Czy iść, czy nie, zależy od ciebie. Myślę, że nawet gdyby z góry powiedzieli mi wszystkie niuanse, i tak bym pojechał, bo Gruzja jest tego warta. Pewnie dlatego, że jestem niepoprawnym optymistą. Ale podejmując decyzję, nie patrz na reklamę Kote, czytaj recenzje w Internecie i zważ, ile ten Kote jest dla Ciebie.